marzenie
Wraca zima, wredna starucha, żeby zniszczyć chociaż trochę tych pączków, muszek i ptaszków co próbują zwyczajnie nieco zazielenieć, pobzykać czy poświergolić na chwałę wiośnie, nieświadome, że je ogarnia wiosenne oszołomienie - piękne, ale niebezpieczne.
Nie wszystko co chce żyć i co żyć powinno, przeżyje, choć ma do życia prawo. Będzie z tym różnie, a wiele zależy od prawników, i od tych, co prawo stosują.
Anim pączek, ani muszka, ani ptaszek, ale niektóre świeże konkretyzacje stanu prawa, a może nawet praworządności w suwerennej naszej Rzeczypospolitej przeżywałem z trudem, niekiedy szczękając zębami, gdy mną zatrzęsły takie zimne dreszcze, jakbym własnie w kajdanach wędrował na Sybir do jakowejś miny (to, koteczku, z "Mazura kajdaniarskiego").
Przeżyłem, bo -skoro mowa o minach- wiele radości dostarcza mi od przedwiośnia bieżąca obserwacja niektórych twarzyczek pojawiających się na teleekranie na tyle regularnie, że mogą służyć za miernik czy wskaźnik tzw. ogólnej sytuacji.
Dzięki panom Morozowskiemu & Knapikowi widzę co słychać bez włączania fonii i, jak wspomniałem, raduję się tym jak dziecko kałapućką (to z "Porwania w Tiutiurlistanie", miły kotku), co rekomenduję każdemu, bowiem przywraca a nawet wzmaga ochotę do życia, jakie by tam ono nie było.
*
Bez odrobiny radości żyć trudno; na szczęście istnieje NET, gdzie każdy może jej sobie nieco zafundować na miarę swych potrzeb i możliwości.
Nie musi to być wielka radość, ale kurduplom, czyhającym na pojawienie się wpisu, który bez konieczności przeczytania (z jakim takim zrozumieniem) mogą, albo mają za zadanie wyeliminować z pola ewentualnej debaty jak Cezar gladiatora z cyrkowej areny : jednym paluszkiem - wystarcza.
W mediosferze wszyscy są absolutnie równi i stanowią jedną wielką wspólnotę autonomicznych indywidualności; rzec by można "rodzinę człowieczą".
Szkoda, że jedyne co dziś niewątpliwie łączy tę rodzinę, to nie wymagający empirycznego potwierdzenia, po kartezjańsku oczywisty fakt, że każdy ma swoją dziurę w dupie (chociaż oczywiście sposób jej użytkowania oraz zawartość są już osobniczo zróżnicowane).
Kryteriów i parametrów, pozwalających wykluczać, lokować w gettach, a w potrzebie eliminować fizycznie "innych" jest prawdopodobnie tyle, ilu Ziemian, używających zaimka "my".
*
Na Archipelagu polskości, wymarzonym przez pana profesora Zybertowicza, każda wysepka ma własnych kanibali; niektórzy zaczynają skromnie, od padliny - być może z braku kłów i pazurów, jeszcze nie wykształconych; próbują i koprofagii.
Cóż, każdy ma prawo do życia, a żeby żyć, trzeba coś jeść.
Intryguje mnie powód dwojakiej (czasem u tego samego Autora - np. Feliksa Konecznego) pisowni rzeczownika, który nazywa osobniki żerujące na innych albo "pasożytami", albo znowu "pasorzytami", bo wiosną też się trochę rozmarzam.
Czy obok prawa do życia uda się uczynić kategorią prawa moralnego prawo do własnej rzyci (wraz z jej zawartością) nie wiem, ale pomarzyć o jakimś odrobaczeniu wolno sobie chyba każdemu ?
Dziadowie powiadali przecie : "W Zwiastowanie
i robaczek, i żmija z ziemi zmartwychwstanie."
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 541 odsłon
Komentarze
Panie Andrzeju!
27 Marca, 2012 - 19:44
Jak zwykle za trud wyjaśniania nieukom i grafomanom co i jak należy pisać-ode mnie 10.
Ptaszek swawolny i dodatkowo swobodę kochający nade wszystko tej osobliwej,spóźnionej wiosny,musi wystrzegać się nie tylko kłusowników,z lubością zastawiających nań sidła,które kończą się w najlepszym razie klatką,w najgorszym-rosołkiem.Również licencjonowani właściciele pól ,nad którymi ptaszyna fruwa,z dziwną zaciętością ptaszynę usiłują upolować lub przynajmniej zatruć.Najczęściej swym żmijowym jadem,skądsiś zdobytym lub nabytym niedobrym obcowaniem.Nawet szczególny czas Wielkiego Postu obyczajów tych nie łagodzi.Ale nadejdzie Dzień Zmartwychwstania,który przeobrazi wszystko.Ziarno obumrze,aby wydać plon stokrotny.
Z pozdrowieniem.skowronek
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II