Najistotniejsza chyba kwestia, jeśli chodzi o opowiadania polskiego ambasadora w Moskwie, to ta, że on, dostawszy się na pobojowisko od strony ul. Kutuzowa, otrzymuje telefonicznie z Polski informację o „katastrofie”, zanim sam zdąży kogokolwiek z gabinetu ciemniaków o niej poinformować. Jest to zdarzenie wprost niezwykłe, zważywszy na to, iż powinna być sytuacja... odwrotna, wszak Bahr...