Ordynarny zamach?

Obrazek użytkownika zbinie

Czasu upłynęło już b.dużo. I mamy też bogaty materiał ilustrujący próby propagandowego ukierunkowywania myślenia o przyczynach katastrofy.
Wydaje mi się, że warto snuć nie tylko rozmaite bardzo konkretne teorie ale i pokusić się o spekulację opartą na działaniu obu możliwych wspólników zbrodni już po katastrofie.
Ponieważ istnieje przekonywujące wyjaśnienie wzajemnych przepychanek i złośliwości.

Są cztery niepodważalne stwierdzenia dotyczące śledztwa i politycznych nacisków na jego wynik:

1.nie poddano dokładnym oględzinom ani wraku ani miejsca zderzenia
2.brak dokumentacji z perspektywy lotniska
3.celem dochodzeń jest wskazanie kozłów ofiarnych a konkretnie pilotów i szalonego prezydenta bez szukania innych przyczyn
4.istnieje od początku konflikt między stronami co do szczegółów lansowanej wersji jak również pewnego rodzaju nerwowość czy niezręczność w ukrywaniu lub ujawnianiu detali

Diabeł tkwi w szczegółach. Dlaczego jedne czynności idą sprawnie a inne z pozoru prostsze i bardziej naturalne nie , dlaczego opiniotwórcze media podrzucają informacje , które wydaja się niedopasowane?

Od samego początku , od pierwszych minut to co jest najlepiej i najbardziej przekonująco udokumentowane od strony rosyjskiej to dlaczego nie można było bezpiecznie lądować. Można wręcz wnioskować, że jedynym zadaniem kontrolerów było zniechęcenie pilotów i wymuszenie odlotu na zapasowe lotnisko...którego nie było. Jeśli rozważać tezę o zamachu , tam w Smoleńsku to uderza dlaczego nie zadbano o pewne pozory, dlaczego urządzenia były niesprawne ..ba dlaczego nawet w dokumentacji technicznej to widać, dlaczego akcja ratunkowa była tak niezdarna itd. I dlaczego lansowana wersja jest tak idiotyczna .

Ale jeśli założyć że samolot miał odlecieć gdzieś w stronę Mińska to wszystko zaczyna pasować. Jedynym pozorem jaki trzeba było stworzyć na lotnisku był miraż mgły więc wszystko na lotnisku mogło być „makietą”. I podobnie nie było potrzeby jakiegoś polskiego zabezpieczania lotniska .

Gdyby samolot spadł gdzieś w zabagnionym lesie to niewątpliwie czuwająca ,sprawna ekipa nie miałaby kłopotu z usunięciem ewentualnych śladów bez udziału jakiś sanitariuszy i strażaków , dotarcie na miejsce śledczych opóźniło by się w naturalny sposób , szczególnie jeśli taki upadek miałby miejsce już na terytorium Białorusi.

Niestety pilot zwlekał z decyzją , sam lot też był opóźniony i mechanizm zegarowy zadziałał nie tam gdzie powinien. A przez to jest zbyt wiele informacji o ostatniej fazie lotu.

Trzeba było podjąć śledztwo , którego miało się nie prowadzić i uszkodzić dowody których miało nie być a spreparowane okazały się bezużyteczne .Choćby taki drobiazg jak zwłoki , które miały być w trudnodostępnym odległym terenie więc nie poczyniono odpowiednich przygotowań do szybkiej i sprawnej sekcji, poczyniono inne (jak ów gotowy pomysł z archeologami , którzy zapewne w pierwotnym założeniu mieli wyławiać z bagna również czarne skrzynki) , których celowość trzeba było teraz uzasadnić. Znany nacisk miał być zapewne kłótnią o miejsce lądowania , może było gotowe fałszywe nagranie skoro była gotowa próbka krwi Błasika..

Potrzebne były szybkie uzgodnienia co jednak nie wyszło mimo ożywionych wzajemnych kontaktów... Wyszedł pasztet.

Brak głosów