Z ciemności wydobywa kształt rzeczy

Obrazek użytkownika zbinie
Kraj

Tak rozpoczyna swój hołd  sędziwy pracownik Lucyfer sp. jawna.

Trudno go nazwać heretykiem. W mniej lub bardziej wyszukany sposób łączy bałamutnie wiele herezji. Od tych starych jak świat po najnowsze i najmodniejsze

Zacznijmy może od tego co tak imponuje zwolennikom Bonieckiego. Intelektualna głębia. Trudne prawdy. Tymczasem chrześcijaństwo nigdy nie było religią niedostępną i niezrozumiałą. Ani w zrozumieniu ani w praktykowaniu. Tym właśnie się odróżniało i odróżnia od systemów hermetycznych czy takich gdzie wieloletnie praktyki umożliwiają mozolną wędrówkę po kolejnych stopniach wtajemniczenia.

Aby zrozumieć kolejny fałsz trzeba wspomnieć o błogosławieństwie ubogich w duchu. Bowiem postawą praktyki jest równowaga: myśli, uczuć i uczynków. Też równowaga duchowa bo zawsze trzeba pamiętać o zaufaniu do Boga , o ustąpieniu mu należnego miejsca. Wielu ludzi głęboko religijnych sobie z tym niekiedy nie radzi. Szukają bez potrzeby niezwykłości i niezwykłego natężenia woli. Przeglądając biografie świętych bez trudu odnajdujemy epizody podobnego pobłądzenia. Przełamywane trzeźwym pytaniem – czemu Bóg stał się odległy? Czy naprawdę dlatego ,że jestem słaby, grzeszny nie dość gorący? Czy raczej dlatego ,że widzi inaczej sytuację i inna jest konkretna droga działania. Tak prosta ,naturalna choć niepewna co do skutku.

To co jest błędem wierzących trzeba odróżnić od podobnej pozornie herezji. Heretycy nie błądzą. Oni SZUKAJĄ ekstremalnych doświadczeń. Ponieważ uważają ,że tak odkryją inną bardziej uniwersalną prawdę. Wedrą się na boski Olimp. Na szczyt , w którym ludzkie widzenie spraw wreszcie dorówna boskiemu. Ci kłamcy ,opowiadający o swoim pochylaniu się z troską, zapamiętale grzebiący w tym co ciemne i mroczne nie kierują się bynajmniej jakimkolwiek współczuciem i chęcią niesienia pomocy. Beznamiętni rozgrzebywacze faktów i namiętni przeżywacze nieludzkich emocji. Emocji, których najtrafniejszą charakterystykę znajdziemy poza chrześcijaństwem – gdzie to się nazywa żywieniem innych bytów ,przyjmowaniem ich części w siebie , jakby uchylaniem wrót piekieł aby z tej ciemności coś mogło wyraźniej i dobitniej wkroczyć do zwykłego ludzkiego świata. Ot taki przeplot, zaczątek nowej konstrukcji Wszechrzeczy.

A teraz wyczerpawszy temat fundamentu lucyferian chciałbym poświęcić chwilę omówieniu świeżej i panoszącej się konstrukcji myślowej z tego źródła zaczerpniętej

Teologia przebaczenia.

opiera się na usunięciu jednego z dwóch podstawowych filarów chrześcijaństwa czyli sprawiedliwości. Tylko miłosierdzie. Bo Bóg jest dobry i pragnie zbawić cały świat. Bo wszyscy jesteśmy jego dziećmi. Więc wybaczajcie! Nie rozdrabniając się na szczegóły. Cieszcie tą chwilą i niezwłocznie szukajcie okazji do następnego wspaniałego aktu pojednania. Gorliwie jak najgorliwiej. Aby zabrakło czasu powiedzieć : Idź i nie grzesz więcej... Aby ten wybaczony nadal pozostał obcym . Aby znów oddał się temu co nas skutecznie od niego oddzieli. Bo chociaż dzieli zawsze ból i krzywda to jest coś co dzieli jeszcze bardziej. Bo to nas łączy z ludźmi i z Bogiem co jest wspólnym dziełem i wspólnym wysiłkiem, wspólnym dobrem. I wybaczenie nic w takim sensie nie tworzy. Jest konieczne ale zupełnie niewystarczające, zerowe , nic nie tworzy poza usunięciem przeszkody.

Ten fałsz obrzydliwy i podstępny obrasta wciąż nowymi konstrukcjami. Zniekształcając i zatruwając.

Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni... Więc powstrzymajcie się z wszelkimi komentarzami.Tylko Bóg wie i tylko jemu wolno. A przecież z sądem mamy do czynienia gdy zapada WYROK. Dlatego pouczanie bliźnich , krytyczna ocena ich postępowania czy nagłaśnianie faktów o negatywnej wymowie NIE JEST SĄDEM.

Albo odżywa stara faryzejska obelga – Chrystus przyjaciel celników i nierządnic. Bo do każdego przychodzi. Otóż NIE. Nikomu nie broni dostępu. Każdy może podejść, wysłuchać i odmienić swoje życie. Nie nakłaniał Chrystus do niczego łotra na krzyżu. I nie przyszedł do zwykłego celnika.lecz takiego ,który już wielekroć zadośćuczynił i ujmująco pokorne się pokłonił.. Albowiem czy to się komuś  podoba czy nie Bóg jest sprawiedliwy, wie ,że jego Głos jest łatwo wszędzie słyszalny i nie będzie formułował eleganckich , wyszukanych zaproszeń dla dostojnego grzesznika. Nie? - to NIE.

Albo wzywają nas do modlitw za łajdaków. Bo pojednali się z Bogiem ,jak łotr na krzyżu. Albo i nie pojednali ale nasza żarliwa modlitwa to zastąpi. Bo ludzie jak my co co dzielili ten sam trudny los w trudnych czasach na padole łez. Ale ja tych ludzi od tej strony NIE ZNAM. I włożyli wiele wysiłku abym ich wbrew mojej woli poznał ze strony jak najgorszej. I choć się odsunęli lub zostali odepchnięci albo odeszli tam gdzie są już nieszkodliwi to wciąż przeszkadzają, bo wciąż gdzieś potykam się o ślad, który zostawili.. Wciąż odbierają siły i wiarę. I marzę o chwili gdy z pełnym przekonaniem powiem : NIE ZNAM ich. Modlić się mogę za ludzi, których poznałem z jakiejkolwiek dobrej strony. Nie siląc się na całokształt. I nie będzie ta modlitwa wysłuchana jeśli ta dobra pamięć nie będzie mi pomocą. Jeśli mnie nie natchnie do żadnej dobrej zmiany w moim życiu.

I wreszcie samobójcy. Bo Kościół jakoby głębiej wejrzał w problem i zmienił zdanie. A fundamentalnie nie zmieniło się nic. Jedynie przybyło zrozumienia dla choroby czy postępku emocjonalnego , pod wpływem nagłych okoliczności. Bo samobójstwo nadal jest aktem przemocy i wymuszenia. Bo gdy samobójca pisze swój list i wyjaśnia swoje motywy to w tym nie różni się od mordercy. Nie pragnie dialogu ani rozmowy. Interesują go tylko jego racje i jego argumenty. Zupełnie go nie interesuje co my myślimy. Nie potrzebuje nas. Nie ufa nam. Nie próbując inaczej albo zrażony tymi próbami chce nas przymusić , sterroryzować śmiercią. I taka jest prawda o chorym , mrocznym człowieku, którego tak wynosi Boniecki. Bo żyjemy w realnej demokracji. I nawet przyjmując ostry osąd stanu spraw politycznych za zbliżony do prawdy a nie będący formą paranoi to i tak nie ma żadnego kontrargumentu dla konkluzji o wielości  demokratycznych dróg. Dróg, które nie wiodą tylko poprzez protesty i manifestacje ale normalną społeczną czy polityczną codzienną działalność i jej kulminację jaką są czy mogą być demokratyczne wybory.

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)