Prywatna cenzura

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Obawiamy się własnego cienia. I to jak się obawiamy! Po cichu, za plecami szefa, nie zgadzamy się z nim. Jesteśmy bojowi, dzielni, stanowczy, mamy własne sądy i poglądy, jednak gdy znowu pojawia się, tracimy poprzednią elokwencję, kładziemy uszy po sobie i z podkulonym ogonem wracamy do roboty. Nie możemy powiedzieć szefowi, co o nim myślimy naprawdę, bo wylecimy na bruk, trafimy pod most, zejdziemy na psy.

Robota jest nisko płatna, lecz jest. To jej jedyny plus. Świadomość, że gdy zaczniemy podskakiwać bossosowi, stracimy ją jak amen w pacierzu, studzi nam temperament. Pozbawienie pracy jest więc wypróbowanym hamulcem buntu. Ponieważ nie pracujemy tylko na własne konto; mamy rodziny, jesteśmy panami ich głodu lub sytości, opłacamy czynsz, kupujemy dzieciom buty na zimę.

Ludzi paraliżują upiory przeszłości. Obawiają się mieć własne zdanie na cokolwiek. Nawet bezpieczne mówienie o pogodzie już nie jest takie do końca bezpieczne, ponieważ komuś może się ono kojarzyć z bogaczami. No, a o bogaczach lepiej nie mówić, gdyż jedni są czyści jak łza, podczas, gdy inni też, tyle że jak łza krokodyla.

Pozbyliśmy cię cenzury widocznej. Pysznimy się tym i być może słusznie. Lecz do pokonania pozostała cenzura gorsza, bo niewidoczna. Wewnętrzna. Każdy na w sobie ostrzegawczy brzęczyk. Mentalny sygnał uruchamiający proces kalkulowania: opłaca się być wyrywnym, czy nie? Mieszkać w kartonie, czy w apartamencie? Służyć za czołobitną spluwaczkę, czy mieć odwagę cywilną? Wydaje się, że jest to doskonała wymówka dla biernych. Usprawiedliwienie wygodnictwa. Nie możemy powiedzieć tego, co nas gnębi, męczy i spać nie daje, bo stracimy źródło utrzymania. Czy tak być musi? Czy już nie starczy wazeliniarstwa, potakiwania wbrew sobie? Dlaczego, jak za paskudnych czasów komunizmu, premiujemy miernych, ale biernych? Dlaczego nie potrafimy żyć w zgodzie ze swoim sumieniem? Dlaczego bezustannie zgadzamy się na skompromitowanych polityków?

Brak głosów

Komentarze

A może nie jest to kwestia oportunizmu, czy bierności społecznej. Nie chcę się poddawać jakiejś paranoi, czy snuć teorii spiskowych, ale wzmianki o możliwości sfałszowania ostatnich wyborów jakoś dziwnie mi zapadły, a "brzęczyk się włączył". Wszak to takie proste: mały krzyżyk dodać.

Vote up!
0
Vote down!
0
#109421