Moja definicja paranoi

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Moja definicja paranoi

To, że niektórzy tęsknią za czasami, w których za bunt przeciwko władzy wsadzano na długie lata za kratki, bito i niszczono w ludziach resztki godności, to, że rosyjski generał uważany jest za Męża Opatrznościowego polskiego narodu, a drugi, również generał i również NIEWINNY, miga się od odpowiedzialności za strzelanie do ludzi w kopalni „Wujek”, to, że ci ludzie chcą jak najdłużej cieszyć się dobrą opinią, to, że te sprytne dziadki na dogorywku, nazywający protestujących - kryminalistami, WARCHOŁAMI, chłystkami, zamiast przykładnie i po cichu leżeć na śmietniku historii, plotą duby smalone o swoich mniejszych złach, racjach stanu i wyższych koniecznościach, jest zrozumiałe i nie dziwi mnie.

Lecz dziwi mnie to, że są jeszcze ludzie, którzy, wbrew faktom, świadkom tamtych dni, relacjom pobitych i wyrzuconych z pracy, wierzą w to; wierzą i uważają, że,np. towarzyszowi Edwardowi Gierkowi trzeba wystawić pomnik. Natychmiast. Dopóki święta ziemia nie wypluła go z wnętrza i nie wyrzygała go do piekła dla kacyków.

ps.

Dla większości, to prehistoria. Polityczny Biskupin nieistotnych wydarzeń; według ławicy naszych esbeckich świętych, według dygnitarzy tamtego okresu, podwyżki cen mięsa były słuszne i uzasadnione, a pałowanie protestujących - pieszczotą i dobrodziejstwem.

Brak głosów