PIOTR

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Kultura

W tamtych czasach byłem sobie rosły neptek: dorodne zagęszczenie mięsa, plus hormony. Teraz jestem przesadnie czułostkowy sukinsyn i trochę zajeżdża ode mnie ostatnimi olejami. Raz dopada mnie euforia, innym razem lecę w dół. Raz świat wydaje mi się przygodą umajoną atrakcjami, kiedy indziej - zwodniczym trzęsawiskiem. Wiodę więc życie na bakier, rozchełstane, od przypadku do przypadku.

Czasami jednak korci mnie żywot zgodny z poprzednim. Wtedy jadę do "Wesołego Mamlacza", po dawnemu zjawiam się w Klubie Ludzi Uzależnionych Od Dyskusji, ale wkrótce dostrzegam, że bractwo się rozpirzyło i z dawnej ferajny pozostały strzępki.

*

Wjeżdżam do Klubu, a tam - cuda-niewidy. Jakby to było wczoraj, wita mnie Krystyna. Jest uśmiechnięta, pulchna i na podwójnym martini. Kiedyś zapowiadała się ciągle i o każdej godzinie. Mając sześć lat, umiała poruszać się po greckim alfabecie. Potrafiła też śpiewać bez wycia i robić dygi przed ciocią. Mówiła za pomocą obrotowych słów, które, nie dotykając problemu, uwznioślały go. Sublimacja w jej ustach stawała się czymś nieuchronnym; twierdziła, że kto nie przyznaje jej racji, jest głupcem. W ten sposób, zaczynając rozmowę, kończyła ją i biada niewiernym Tomaszom.

Z wiekiem doszła do perfekcji. Zanim delikwent się opamiętał, został osadzony, zmięty i rozmazany na ścianie. Zgromiony jej spojrzeniem, czuł się zaszczycony, mogąc być fragmentem jej myśli. I na nic protesty, wślizgowe żachnięcia; trzeba ją było uwielbiać na piękne oczy.

- Jak leci – mówi teraz rozwlekle. "Kopę lat", dodaje, po czym syczy: - już donieśli ci o Piotrze?

Bawi mnie jej pijacka podejrzliwość: wszystko ma wszystkim za złe. Wietrzy nieistniejące podstępy, mimo wszystko stara się trzymać fason, co, zważywszy na jej dyskusyjny wiek, jest sprawą skomplikowaną. Piotr, myślę gorączkowo, co z nim, dlaczego jeszcze nie wiem, po jakie licho nikt mi jeszcze nie naplotkował?

Piotr miał wyjątkowo niechlujny sposób bycia. Zresztą nie tylko mnie działał na nerwy: innymi też wstrząsało. Jak przez mgłę kołędzi mi się po głowie: biedaczysko, gdzie on się podziewa, kto go utula, wyciera mu nos i podaje nocnik?

Nareszcie jestem w domu: mówił, że wyjeżdża, czy zamierza się powiesić, nie pamiętam zbyt dobrze. A tak w ogóle, co mnie to obchodzi! Bóg z nim tańcował! Nigdy nie przepadałem za jego cierpiętniczym wyrazem twarzy, i, o ile pamiętam, było to uczucie wiązane.

Co nas poróżniło? Przede wszystkim Krystyna. Swojego czasu, jak to z głupcami bywa, kochaliśmy się w niej, aż leciały drzazgi. Teraz tego nie widać, bo ma kubaturę pulardy, ale kiedyś prezentowała się jako zwiewna osóbka. Była piękna, jak marzenie. Piękna, to mało powiedziane. Doskonała - za dużo. Urocza - w sam raz i przy tym będę obstawał.

W Piotrze paskudne było to, że na wszelki wypadek sądził, iż powinien być innego zdania od reszty grupy. Inni byli nastawieni na dialog, on na prelekcję. W sposób apodyktyczny dowodził, że w czasach, gdy człowiek zaczyna staczać się w chamstwo i z powrotem włazi na drzewa, zmierza prosto ku niefrasobliwej bezczelności, a na dodatek jest wyjątkowo niekumatego umysłu, gdyż nie pragnie zrozumieć ani siebie, ani złożoności świata, tylko chce odbębnić na nim swój pobyt, człowiek taki nie zasługuje na wyjaśnienie, że ziemia już od pewnego czasu nie jest już płaska.

Zmuszony do zastanowienia się nad jego słowami, nie miałem wrażenia, żebym był uskrzydlony tą arcybanalną paplaniną. Jak piorun z ołowianego nieba, uderzyło mnie przypuszczenie, że być może i w pozostałych fragmentach jego oracji również są zawarte lapsusy, czego nieuchronną konsekwencją był wniosek, że reszta przemowy też jest warta funta kłaków, a jakkolwiek wiedział, że nierzadko wieszamy na nim psy, bo ma poglądy niepopularne, raczej takie, z którymi lepiej nie wychodzić przed orkiestrę, choć często bywał odsądzany od czci i wiary, to przecież przed zniknięciem z naszego pola widzenia w jakiś niepojęty sposób zmienił się. ; zaczął żyć w swoim cieniu, przestał zauważać własne wady, jak gdyby mając nadzieję, że inni również ich nie dostrzegają.

Brak głosów