NIECIEPLIWOŚĆ

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Myślimy stereotypowo; poglądy nasze oparte są przecież na własnych doświadczeniach. Zdrowy nie był niepełnosprawnym, więc i o ludziach „zmniejszonych szans" pojęcie ma nikłe. I odwrotnie, chory od urodzenia nie był nigdy człowiekiem zdrowym i nie ma żadnych odniesień do sytuacji człowieka zdrowego.

Egoistyczny brak wyobraźni, przewidywania i zastanowienia, pomaga ludziom zdrowym w chodzeniu po ziemi. Nie widzą przez to czyhających na nich barier. Mogą się od nich oderwać, wejść na chodnik i być tam, gdzie chcą. A o chorych można powiedzieć, że zwyczajny chodnik i brak wszelkich barier, istnieją tylko w ich marzeniach.

b

Doszedłem do wniosku, że z chorobą żyć się da, lecz jak, sprawa to indywidualna. Można się turlać po zawiściach, pieniactwach  i  wymaganiach ale to nie mój styl. Mój polega na rozumnym przyzwyczajeniu i pogodzeniu się z postępującymi nieuchronnościami. Z biologią narastających ograniczeń. Z tym, czego nie potrafię zmienić.

Jestem przecież dłużej chory, niż byłem zdrowy, a więc w pewnym sensie znajduję się w stanie naturalnym. Kto wie, czy umiałbym być zdrowym po tylu latach? Od nowa przystosowywać się do życia bez przeszkód? Do świadomości, że mogę wykonać to, czego nie potrafiłem przez lata? Iść ulicą nie bojąc się upadku? Stanąć w szczerym polu nie szukając oparcia?  Powtórnie wykształcić w sobie zapomniane zachowania i prawidłowe nawyki? Przewalczyć rutynę, obawy i przyzwyczajenia?

c

Przez okres nieprzerwanej choroby oduczyłem się życia pośród szarej codzienności. Teraz każda czynność wymaga ode mnie precyzji, koncentracji, zharmonizowania faktycznego ruchu ciała z ruchem opartym na jego wyobrażeniu. Przedtem byłem zadbanym pedantem. Rzeczy, których używałem, miały swoje miejsce. Teraz nie mam siły na to, by je  tam odłożyć.

Dano mi rentę, nie chodziłem więc do pracy, nie stykałem się z ludźmi zajętymi użeraniem się ze zwykłymi problemami, z tym, za co przetrwać do wypłaty, co włożyć do gara, z czego zapłacić czynsz. W zamian mogłem cieszyć się nieustannie podłym zdrowiem, latać po przychodniach, czepiać się nadziei na cud. A w przerwach pomiędzy pobytami w szpitalach, sanatoriach i u znachorów, świtem lub nocami mogłem uczyć się, czytać, jeździć palcem po mapie, podróżować po tych miejscach, do których nie pojadę nigdy.

I w takich chwilach uświadamiałem sobie, że mam szczęście. Moi znajomi ze szpitala, chorzy na to samo, już od dawna nie wstawali z barłogu,  podczas gdy ja hopsałem po całej sali i wszędzie było mnie pełno, wszędzie był nadmiar mojej obecności, na korytarzu, w dyżurce, w innych salach. Patrzyli na mnie z zazdrością, a wieczorami zwierzali się, że nie czytają, bo nie potrafią skupić się na jednym rządku liter. Podobnie z oglądaniem telewizji. Skarżyli się, że litery i obrazy są płynne, oleiste, zamazane.

Więc gdzie mi do nich, jak mogłem przypuszczać, że jestem do nich podobny? Przecież moje cierpienia były niczym, były błahostkami w porównaniu z ich. I jak ludzi idących do pracy, zdrowych i zagonionych walką o byt, zrozumieć nie byłem w stanie, tak i ludzi chorych bardziej ode mnie, też. Bo trzeba być w skórze drugiego człowieka, trzeba żyć w jego trudnościach, kompleksach i „nierealności", by wydawać o nich sąd. 

d

Właściwie wszystko przemawiało za moim milczeniem. Ale  że nie chciałem poniechać walki z wiatrakami, czyli z absurdami swojego życia, postanowiłem wrócić do publicznego mówienia. Wiem jednak, iż mówienie o czymś, co trwa bez przerwy i towarzyszy mi tak dotkliwie, że staje się moją częścią egzystencji,  jest bardzo ryzykownym przedsięwzięciem. Ryzykownym, ponieważ poczucie otaczających mnie i osaczających bzdur, przepisów i prawnych zawirowań - wyzwala ze mnie stylistyczną agresję, budzi tak silny emocjonalny sprzeciw, że przestaję nad sobą panować.

Czy nie przesadzam z reakcjami? Wątpię, gdyż mam usprawiedliwienie: niecierpliwość. Niecierpliwość jest moim argumentem istnienia, katalizatorem mojego postępowania i częścią mnie. Niecierpliwość związaną jest z moją przeszłością i przyszłością. Ze mną. Z moją pamięcią. Z moimi odczuciami i wciąż odwlekanymi zmianami na lepsze.

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

,,Można się turlać po zawiściach, pieniactwach i wymaganiach ale to nie mój styl. Mój polega na rozumnym przyzwyczajeniu i pogodzeniu się z postępującymi nieuchronnościami. Z biologią narastających ograniczeń. Z tym, czego nie potrafię zmienić.''-piszesz.

Jest jeszcze inny, sposób na zdrowie,którego nie widzi twoja świadomość.

,,Francuski ambasador na Madagaskarze stracił stanowisko, gdyż zabobonny prezydent tego kraju Marc Ravalomanana obawiał się, że dyplomata "rzuci na niego urok" - podał dziennik "Le Monde".

Gildas Le Lidec na żądanie prezydenta Madagaskaru opuści stanowisko zaledwie w pięć miesięcy po jego objęciu.

Francuskie MSZ nie podaje oficjalnych przyczyn tej decyzji. Jednak jak mówią anonimowo wysokiej rangi dyplomaci, powodem jest przesądne usposobienie Ravalomanany.
Prezydent Madagaskaru aż jedenaście razy odmawiał audiencji francuskiemu ambasadorowi, gdyż posądzał go o to, że swoim "złym spojrzeniem" rzuci na niego urok.

W podejrzeniu tym utwierdzały zabobonnego przywódcę "nieszczęścia", które miał sprowadzić wcześniej Le Lidec na inne afrykańskie kraje.

Jak przypomina gazeta, gdy dyplomata był na placówce w Kongu, zamordowano prezydenta tego kraju Laurenta-Desire Kabilę, a kiedy przebywał na Wybrzeżu Kości Słoniowej - doszło tam do zamachu stanu.

- W służbie dyplomatycznej wzloty i upadki są czymś normalnym. Trzeba być przygotowanym na niespodzianki - skomentował odwołanie ambasadora Francji malgaski minister spraw zagranicznych Marcel Ranjeva.''
interia

To jest genialny sposób na zdrowie.
Ten prezydent cholernie mi zaimponował.

Vote up!
1
Vote down!
0
#500

ludzie som różne, jak mawia mój gospodarz piwnicy, ale, adremując, zapodam Ci historyjkę z życia: w zaplutych czasach P.R.L. , w mieście mojego gniazdowania, był sobie facio pełniący funkcję GRUBEJ RYBY i tenże facio nazywany był Lekarzem Wojewódzkim. Kiedyś przydreptał do niego SPOŁECZNIK - inwalida, istny  furiat maratonów dla"niekompletnych" i poprosił wyżej wymienioną G. RYBĘ o wyrażenie zgody na wspomnianą paraimprezę. Po chwili smętnej medytacji Lekarz powiedział NIE i dodał, że widok biegnących KALEK, to widok NIEESTETYCZNY.

pozdrawiam

 

 

"Im bardziej chore państwo, tym więcej w nim praw."
Tacyt

Vote up!
1
Vote down!
0

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

#511

Podziwiam cię, ale nie wiesz, że możesz latać.
http://video.google.co.uk/videoplay?docid=3493207271920409738

http://swjozef.com/?i=/mp3/kazania_ksiedza_piotra_pawlukiewicza/258

http://charyzmatycy.pl/

to nie jakieś byle jakie linki.

Vote up!
1
Vote down!
0
#536