Pojedynek z Wolterem
Ponoć przysłowia są mądrością narodu. Jeśli tak, to cóż powiedzieć o złotych myślach filozofów zapodanych do powtarzania przez lud pracujący miast i wsi? Pewien znany myśliciel sprzed kilku wieków zadekretował „Nie zgadzam się z tobą, ale zawsze bronił będę twego prawa do posiadania własnego zdania”. Chodzi oczywiście o Woltera. Nie będę rozwodził się nad nim, choć jako ojciec duchowy tzw. Rewolucji Francuskiej powinien być starannie napiętnowany, ale to tematyka na inny wpis. Skupmy się tylko na tym zdaniu i przeanalizujmy je.
W pierwszej części mamy założenie niezgody z czyimiś poglądami. Jest to jak najbardziej zgodne ze zdrowym rozsądkiem, ale dzięki temu mogą powstawać konflikty. Ciarki przechodzą po plecach. Konflikty, czyli spory, dzielenie społeczeństwa, nienawiść, więzienia, morderstwa, wojna… Po co od razu umierać? To tylko smród, obciach i żenada.
Musimy zatem prowadzić dialog. Tak, dialog za wszelką cenę. Co będzie jednak, gdy w rozmowie dotrzemy do barier nie do przeskoczenia? Tu właśnie jest pies pogrzebany. Przypomniał mi się jeden z niewielu dialogów międzyreligijnych, jakie swego czasu prowadziłem. Z muzułmaninem. Wyglądało to mniej więcej tak (P - Piana, N – Niewierny)
P – Mahomet nie był żadnym prorokiem, a Koran spisany został 150 lat po jego śmierci, więc musi być przekłamany i z pewnością niewiele miał z nim wspólnego.
N – Jezus nie był synem Boga, a chrześcijanie do spółki z żydami sfałszowali Pismo. Usunęli z niego zapowiedź nadejścia proroka Mahometa.
Koniec. Można by go zapisać złotymi literami jako wzór dialogu między religiami. Tak sformułowany dialog nie ma oczywiście sensu, bo nikt nie podejdzie ze swoich pozycji, a ustępstwo na rzecz drugiej strony oznaczałoby oczywiście rezygnację z własnych ideałów w imię bliżej nieokreślonych, mglistych korzyści. Gra nie warta świeczki, a nawet ogarka.
Wróćmy jednak do Woltera i do drugiej części jego sentencji, czyli „zawsze bronił będę twego prawa do posiadania własnego zdania”. No i znowu robi się nieciekawie. Obrona - to oznacza stresy, nieprzyjemności, może nawet jakieś straty. Brrr….. to nie przystaje do współczesnych ideałów, bo wszystko ma być trendi-dżezi-kul, a tu klops.
Zatem widać wyraźnie, że posiadanie własnego zdania jest wysoce niepożądane. Jest wręcz nie do pogodzenia z wymaganiami współczesności, z obowiązującą mądrością etapu. Jeśli już jakieś zdanie posiadasz, to lepiej go nie wygłaszaj, bo ktoś (Wolter już nie, bo w przeciwieństwie do Lenina nie jest wiecznie żywy) będzie mógł mieć z tego powodu nieprzyjemności. Zastanów się zatem kilkakrotnie, czy pragniesz kogokolwiek unieszczęśliwiać.
W „451 Fahrenheita” słusznie zauważono, że człowiek jest nieszczęśliwy gdy mu się pokazuje kilka możliwych wariantów. Należy zatem pokazać tylko jedno rozwiązanie, a najlepiej nie pokazywać żadnego. To jest tak genialne w swojej prostocie, że już bliżej perfekcji być nie można. Do tego właśnie zmierzajmy – do rozmycia, do „platformizacji” poglądów (to najlepsze określenie, jakie znajduję), gdzie ponoć je mamy, ale w sumie nie bardzo wiemy jakie i ktoś musi nam o nich powiedzieć. Skoro poglądy są mgliste - niewyraziste, to pozwala nam wszystkich wepchnąć do jednego wora. Wówczas w trakcie dyskusji nie może być żadnych sporów, bo nie widać granic między poglądami. Rewelacja!
Pismo nakazuje nam mówienie „Tak – tak, nie – nie”, ale kto by się przejmował mądrościami sprzed dwóch tysięcy lat. Podstawą nowego wspaniałego świata są „prawa człowieka”, a nie odstający od wymagań współczesności Dekalog. Dodatkowo można także podkręcić wspomniane wyżej tendencje poprzez zatwierdzenie nowomowy i wyeliminowanie z dyskursu jednoznacznych określeń. To jednak dopiero przed nami, ale nie zaprzestawajmy dążyć do szczęścia, bo to w końcu cel życia. Prawda?
Co się tyczy samej sentencji, najlepiej by ja wykreślić, albo zmienić sens poprzez dopisanie elementu neutralizującego. Coś jak „sprawiedliwość społeczna” lub „wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze”. Jakieś propozycje?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1381 odsłon
Komentarze
refleksja
3 Maja, 2010 - 14:31
Tak wiec leming nie jest przypadkowym typem osobowosci, jest to typ starannie zaplanowany i wyprodukowany. Czytajac madre teksty widze coraz wiecej, dzieki Piana !!!