Pan Miecio > Donald Tusk

Obrazek użytkownika Piana
Kraj

Nie jestem „poważnym” redaktorem, więc mogę sobie spokojnie pozwolić na nieco karkołomną tezę. Czy macie ochotę na podróż z cyklu „co by było gdyby”? Jeśli tak, to zapraszam.

Zapewne wszyscy pamiętają słowa premiera Tuska o tym, jaką ciężką robotą jest rządzenie. Owe słowa wywołały w narodzie falę wzruszeń. Tak poświęcać się dla innych mógł tylko prawdziwy mąż stanu, a nie jakiś „kartofel”. Wszyscy wokoło dali ponieść się fali ludzkich serc, niczym w piosence zespołu Daab. Ponieważ nie od dziś partia jest z narodem, a naród z partia (niczym za Gierka), to pragnę (zupełnie darmowo - w czynie społecznym) ulżyć panu premierowi, który z pewnością wolałby sobie pokopać piłkę z chłopakami, a tu same problemy wokoło. Można by zacytować monolog z kategorii „łubu-dubu”, ale oszczędzę tego szanownym czytelnikom. Nie mogąc jednak patrzeć na cierpienia pana premiera, postanowiłem pomóc.

Mam zatem zaszczyt przedstawić kandydata na nowego premiera. Jest to człowiek spoza dotychczasowych elit, po prostu świeża krew. Bardzo blisko związany ze zwykłymi ludźmi, zna ich codzienne życie i pospolite bolączki. Nie popija on łiskaczów czy burbonów zaciągając się cygarem. Nie, zupełna nowość i odpowiedni człowiek na tak eksponowane stanowisko.

Otóż kandydatem moim jest pan Miecio (imię fikcyjne), znany na całym osiedlu niegroźny amator tanich trunków wyskokowych. Być może zabrzmi to nieco absurdalnie, ale postaram się przekonać, iż musimy iść w tym kierunku.

Co byśmy zatem uzyskali zmieniając Donalda Tuska na pana Miecia? Wymienię jedynie kilka, ale z pewnością każdy znajdzie kolejne zalety takiego rozwiązania. Przede wszystkim mamy oszczędności. Pan Miecio jest mianowicie amatorem tanich (podkreślam tanich) napojów wyskokowych, a nie świństw na myszach pędzonych. Zatem kolosalne oszczędności. Poza tym z pewnością nie angażowałby się w spory polityczne, gdyż jego opinia o politycznej ekipie wyraża się dosadnym stwierdzeniem „je… was pies”. Nie w głowie mu wycieczki po dalekich krajach, więc ryzyko kolejnej katastrofy czy kłótni o samolot mamy z głowy. Co najwyżej pobuja się trochę limuzyną po mieście.

Polityka zagraniczna? Przecież obecnie, zatrudniając tysiące „fachowców” żadnej poważnej polityki nie prowadzimy, więc efekt będzie dokładnie taki sam. „Plusem dodatnim” (jak mawiał Lech Wałęsa) dla utrudzonego ludu pracującego miast i wsi będzie zastój legislacyjny. Wiadomo nie od dziś, że jak rząd się za coś weźmie, to z pewnością nawali. Pozbywamy się zatem tego ryzyka.

Kolejny argument to stuprocentowa odporność na różnej maści naciski, lobbowanie czy też zwykłe szantaże. W nosie będzie miał opinie „prasy międzynarodowej”, a jest to cecha niezwykle pożądaną na stanowisku premiera. Odpowiedzią pana Miecia będzie klasyczne „je… was pies”, co skutecznie odstraszy podejrzanych delikwentów kręcących się wokół sfer rządowych.

Budżet? Dług publiczny? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż tzw. „Państwo” polskie jest na najlepszej drodze do bankructwa. Może nie dziś i nie jutro, ale tendencje są nieubłagane, a woli politycznej „ni ma” i już. Zresztą czymże różni się filozofia rządzenia premiera Tuska, który myśli kategoriami „tu i teraz” (a nie myśli o zakichanej przyszłości, kiedy to najprawdopodobniej wszyscy umrzemy) od sposobu myślenia pana Miecia kombinującego głownie co by tu dziś wypić i za co?

Skoro „Państwo” ma zbankrutować (bo wszystko na to wskazuje), to lepiej teraz, dopóki nie narobi większych długów, smrodu i zgliszczy i ginąc w odmętach pociągnie sporo ludzi za sobą? Pan Miecio jest zatem idealnym kandydatem na współczesne wyzwania. Kto z Szanownych Pań i Panów posłów jest za, proszę podnieść rękę i nacisnąć guzik.

Brak głosów

Komentarze

no jest, znalazłam, jestem za i jeszcze naciskam za męża, też za! Szkoda, że nie mam więcej rąk, bo nacisnęłabym za siostrę i szwagra?!

Vote up!
0
Vote down!
0

viki

#88450