Smoleńska wieża wschodnia
Pośród szarej, zeszłorocznej trawy, budynek wschodniej wieży lotniska „Siewiernyj” w Smoleńsku rozsiadł się pokracznie jak składająca skrzek wyłupiastooka ropucha. Poplamiony brązem, zielenią, beżem i siną bielą – kolorami, które pościerał czas; z odłażącymi wraz z wilgotnym tynkiem plamami wojskowego maskowania i drewnianą drabiną, jakiej używają w swoich zagrodach chłopi do wrzucania siana przez wysokie drzwirka strychów - nie wygląda na wieżę lotniczego portu. Tylna jego część, z gnijącą białawą ościeżnicą, stanowi zapewne wychodek dla obsługi. Pośród kupek gruzu mogą walać się tam zmięte kawałki twardych gazet, albo unosić się może kwaśny odór moczu, czy zarodniki czarnej pleśni. Przed budynkiem stoją stare, zapewne pamiętające jeszcze okres wielkiej czystki, odrapane biurowe meble. Być może to dlatego umieszczony na ścianie obiektu wymiennik klimatyzatora wygląda przy nich jak kosmiczny implant, z mającej dopiero nadejść epoki. Widząc jak prezentuje się ta wieża z zewnątrz, bez trudu można spróbować wyobrazić sobie jej wnętrze. Tam, na starym, obrotowym fotelu z odłażącą tapicerką, kołysze się znudzony podpułkownik Paweł Waleriewicz Plusin. Podległy mu oficer bezmyślnie spogląda na pokrytą lekką zielonkawą mgiełką szybkę radaru. Kątem oka dostrzega, jak jego przełożony niecierpliwie wyciągnął dłoń w kierunku słuchawki aparatu telefonicznego, który właśnie zaterkotał.
- Tu podpułkownik Plusin, halo, halo, halo, halo...
- Mówi major Kurtiniec. No więc spytałem ich. Mówią, że nie wylecieli jeszcze.
- A, nie wylecieli jeszcze?
- Tak, ale jak będzie wylot, powiedzą mi. Ja do was zadzwonię.
- Zrozumiałem, dobrze. (…) Może zaspał? Przecież w końcu sobota. Pomyślał i tak powiedział: „Godzinkę wcześniej, godzinkę później, no jaka to różnica? A może i w ogóle?”
Zapada trzyminutowa cisza, przerywana tylko trzaskami radia i pociągnięciami nosa zakatarzonej radiotelegrafistki. To pozorny spokój. Atmosfera w Bliższym Stanowisku Kierowania Lotami jest ciężka. Oczekuje się tu dziś polskiego Prezydenta i towarzyszących mu Delegatów, oraz całego zaplecza medialnego i organizacyjnego naszej deputacji. Analizująca napływające tego poranka informacje i dane, „wieża” w pewnym momencie odkrywa, że z Polski przylecą trzy samoloty (I).
Jednak od samego początku, zarówno przed tym jak to odkryją, jak i po, Rosjanie i tak są święcie przekonani, że Prezydent będzie leciał Tupolewem. Tymczasem przecież o tym - w którym z samolotów znajdować się będzie głowa państwa polskiego(II) - nie powinni wiedzieć absolutnie nic.
Zastanawia jeszcze tylko, dlaczego tak niecierpliwie go wyglądają i dopytują się o niego.
Tupolew miał tego dnia wylot z Warszawy do Smoleńska zaplanowany początkowo na godzinę 6:30(III). Tę wcześniejszą godzinę ustalili wojskowi stratedzy(IV) , planujący w jakiej kolejności i w jakim czasie powinny przylecieć do Smoleńska samoloty, aby nasze Przedstawicielstwo lądowało jak najbezpieczniej. Przecież wylot do Rosji to nie wyprawa na grilla do znajomych, czy oficjalna wizyta w zaprzyjaźnionym państwie należącym do NATO. Z ryzyka jakim obarczona jest ta wyprawa zdawali sobie doskonale sprawę wszyscy – i przedstawiciele armii i pracownicy kancelarii. Tymczasem czy to problem z odpaleniem pierwszego z Jaków, czy też wczesnym rankiem zdarzyło się jeszcze coś nieprzewidzianego, czy też to, że kancelaria nie ufała do końca wojskowym i opracowała własny plan, dosyć, że cały plan wylotu - zarówno godziny, jak i konfiguracja samolotów uległy w ostatniej chwili modyfikacji.
Godzina wylotu PLF-101 została także, w ostatniej chwili, wczesnym rankiem 10 kwietnia przesunięta na 7:21(V) A więc w przypadku Tupolewa zrobiła się rzeczywiście prawie ta „godzinka później” o której mówi Plusin.
Rosjanie o roszadach poczynionych w ostaniej chwili (w tym o tych czasowych) do końca nie wiedzą. Irytują się, bo poczynili pewne przygotowania do wizyty. Z Wnukowa wyleciał już transportowy Ił-76, zmobilizowane zostały dodatkowe grupy milicji i oddziały specjalne do obstawienia całego terenu przylegającego do lotniska. Mają oni własne wyobrażenie, w jaki sposób należy podjąć gości, oraz odmienny od polskiego, obraz tego jak będzie wyglądał ten dzień. Ale każda, najmniejsza nawet zmiana programu przez polską stronę może sprawić, że ich projekt weźmie w łeb. Aby osiągnąć swe cele muszą więc działać elastycznie i dostosowywać do zmieniającej sytuacji. Stąd w „wieży" pojawia się pułkownik Krasnokutski (z bazy woskowej w mieście Twer) i oficjalnie przejmuje dowodzenie. Gorączka w Bliższym Stanowisku Kontroli Lotów stopniowo narasta.
- Tak, bezchmurnie było. Widoczność więcej niż 10 km była. Pozwolenia wydaliśmy, w prognozie niczego nie ma, i nagle, ni z tego ni z owego, oto całą robotę diabli wzięli...
Jakie to piękne plany wiąże z przylotem naszego Prezydenta towarzysz Krasnokutski, że tak strasznie martwi się - na ponad godzinę przed wylotem Tupolewa - o przebieg uroczystości w Katyniu? Czyżby obawiał się tego, że jeśli nie przyleci głowa naszego państwa to spadnie ranga tej uroczystości? A może należy do komitetu wyborczego zabiegającego o reelekcję Lecha Kaczyńskiego? Czy nie powinien się on raczej cieszyć z każdej powstałej trudności? Przecież gdyby samolot nie przyleciał, uroczystość byłaby krótsza, wcześniej też wróciłby do domu. Jaka to „przepadła robota” go tak trapi?
Jednak w tym właśnie momencie - według stenogramów - do wschodniej wieży lotniska dociera tak niecierpliwie oczekiwana wiadomość:
- Duża Tutka wyleciała do was dwadzieścia siedem po.
- Tutka odeszła 27 po? - nie wierzy swoim uszom Krasnokutski.
- Tak, dwadzieścia siedem po siódmej.
- No to... No to, po pierwsze, trzeba mu szukać zapasowego, jeśli on gotów. Jakieś Wnukowo, albo coś...
Krasnokutski jest bardzo podekscytowany. Nie zdaje sobie chyba nawet sprawy, że swoimi słowami odkrywa plany Rosjan. Po pierwsze - dlaczego to niby już teraz, w momencie wylotu należałoby szukać Tupolewowi lotniska zapasowego? Czy po to tylko nasz flagowy samolot miałby według niego przylecieć, aby można go było odesłać na lotnisko zapasowe? Czy to jest właśnie ten plan, który ma zrealizować smoleńska grupa „Korsaż”(VI)? I na co to gotów ma być nasz Prezydent jeśli wyleciał do Katynia?!
No, a poza tym, o godzinie 7:40 - kiedy ponoć ma toczyć się ta rozmowa - na "Siewiernym" jest przecież tylko bardzo niewielkie zamglenie(VII). Lekko rozmazany krajobraz, jaki pojawił się na lotnisku wraz z przylotem naszego Jaka-40(VIII) przewożącego dziennikarzy to żaden dramat(IX). Widoczność waha się w tej chwili w przedziale od 2(X) do 4 kilometrów(XI). To warunki, w jakich można śmiało wykonywać wszystkie lotnicze manewry(XII). Najlepszym tego przykładem jest latający właśnie wokół lotniska i wykonujący różne dziwne powietrzne ewolucje rosyjski Ił-76(XIII). Skąd więc niby„Pierwszy" - którym to przydomkiem nazywają tu Krasnokutskiego podwładni – miałby wiedzieć, że po godzinie ósmej nastąpi załamanie pogody i pojawi się „gęsta mgła", która zmusi Tupolewa do zmiany kursu i lotu na lotnisko zapasowe? Ma aż tak „intuicyjny” nos do pogody? Niby lata doświadczeń... ale żeby aż tak? Przecież Tupolew przylecieć ma tu dopiero około 8:30. Skąd Krasnokutski wie, że do tego czasu ta lekka mętność powietrza, która tu obecnie to pojawia się to znika, nie ustąpi zupełnie? Doświadczenie życiowe powinno mu przecież podpowiadać, że im późniejsza godzina, tym prawdopodobieństwo mgły jest mniejsze. Chyba że „Pierwszy" nie tyle wyczuwa pogodę, co po prostu realizuje wojskowy plan. Zadanie, które dla smoleńskiej ekipy, polega na niedopuszczeniu, za żadną cenę, do lądowania samolotu z polskim Prezydentem na lotnisku XUBS i przekierowanie go na zapasowe.
Jest jeszcze inne wyjaśnienie tego fragmentu rozmowy, ale sprowadza się do tego samego sensu – strategicznego rozegrania przylotu Polaków i sprawienia, że podejmą taką decyzję, która będzie zgodna z wolą gospodarzy, czyli o odejściu samolotu z Prezydentem na lotnisko zapasowe. Otóż dialog ten niekoniecznie toczy się o 7:40.
Jeśli miał on rzeczywiście miejsce tego dnia, to Kurtniec z Krasnokutskim musieli prowadzić go znacznie później - grubo po ósmej, czyli po godzinie, w której rzeczywiście pojawiła się mgła. Gdyby jednak miała ona mieć miejsce rzeczywiście o tej późniejszej godzinie, to ta wymiana zdań nabrała by wówczas zupełnie innego sensu. Niemniej jednak, jakby na ten fragment dialogu nie spojrzeć, świadczy on tak czy siak o nieczystych planach Rosjan wobec Prezydenta i Delegacji, lecących tu samolotem Tu-154M.
***
W pierwszym rozdziale znaleźliśmy się w smoleńskiej wieży kontroli lotów, tuż przed, i w momencie gdy Tupolew wylatuje z Okęcia 0 godzinie 7:21(XIV). Pisząc ten fragment bazowałem w głównej mierze na dialogach wyjętych ze stenogramów z Bliższego Stanowiska Kontroli Lotami. W rozdziałach dalszych planowałem na ich podstawie opisać, jak niewidoczny dla oka powietrzny tunel prowadzi go w głąb Rosji, jak w czeluść. Jak na smoleńskie lotnisko nadciąga gęsta mgła, która będzie czochrać swój srebrzysty grzbiet o pnie drzew, ocierać się o szyby wieży kontroli lotów, płótna namiotów...
Jednak snując tę historię odkryłem, że nie można ufać stenogramom. Są niewiarygodne. Dlatego teraz spróbuję przyjrzeć się tej historii, przede wszystkim w oparciu o relacje świadków i o dostępne dokumenty, stenogramami posiłkując się tylko w ostateczności.
Tyle tylko, że w takim przypadku musielibyśmy zacząć od początku...
A więc dobrze.
Mamy 10 kwietnia 2010 roku. Jest jeszcze przed świtem.
……………………………………..
Nieco poprawiony fragment pochodzi z książki "Zatarty ślad. O 10 kwietnia 2010 roku "
I Radio Maryja (http://stara.radiomaryja.pl/pdf/pdf.php?r=ar&id=108439 ) - Sześcioosobowa drużyna rosyjskich poborowych zabezpieczających teren lotniska w Smoleńsku miała zakaz używania jakichkolwiek urządzeń rejestrujących. Powiedziano im o tym w trakcie porannej odprawy. Wszyscy żołnierze musieli zdać własne telefony komórkowe do depozytu. Żołnierzy poinformowano, że przylecą trzy samoloty z Polski, w jednym z nich będzie prezydent RP.
II Forum smoleńskie z dnia 10.04.2010 godz. 16:13 – 431. tequila ( http://forum.ixbt.com/print/0054/055245.html ) Według ostatnich doniesień, do Smoleńska leciały trzy polskie samoloty.
III Odpowiedź ministra obrony narodowej - z upoważnienia prezesa Rady Ministrów - na zapytanie nr 9562 http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/0259692B
IV Gazeta Wyborcza cytuje w artykule z 29 kwietnia 2010 - fragmenty raportu generała Zalewskiego (http://wyborcza.pl/1,76842,7826286,Dlaczego_Tu_154_nie_wylecial_wczesnie... ):
„Kancelaria Prezydenta zakwestionowała plany wojskowych lotników. Mówi o tym pismo adresowane do szefa MON 30 marca. Pismem zastępcy dyrektora gabinetu szefa Kancelarii Prezydenta RP Katarzyny Doraczyńskiej [zginęła w katastrofie] przedstawiono szczegółowy program uroczystości, planowane godziny startów samolotów oraz skład delegacji - czytamy w raporcie gen. Załęskiego. Start Tu-154 przesunięto na godz. 7 rano"
V Czas wylotu Tupolewa to według raportu rosyjskiego MAK i rządowego raportu Millera godzina 7:27, natomiast według odpowiedzi Ministra Obrony Narodowej na zapytanie poselskie – 7:21.
Raport MAK (http://www.komisja.smolensk.gov.pl/kbw/komunikaty/8695,dok.html ) str. 153: „Start samolotu Tu-154M z Warszawy wykonany była o 09:27 (7:27), z opóźnieniem w stosunku do zaplanowanego czasu wylotu o 27 minut."
Raport końcowy Millera (http://www.komisja.smolensk.gov.pl/kbw/komunikaty/8875,Raport-koncowy-w-... ) str. 237 : „Start samolotu Tu-154M (PLF 101) nastąpił z 27-minutowym opóźnieniem (tj. o godz. 5:27) w stosunku do czasu planowanego (7:00 czasu polskiego)".
Odpowiedź na zapytanie poselskie nr 9562 (http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/0259692B ): „Faktycznie start samolotu z lotniska Warszawa - Okęcie do Smoleńska nastąpił o godz. 7.21 czasu lokalnego".
VI |Korsaż" – po oolsku "Gorset" – kryptonim jednostki wojskowej stanconującej na lotniksu Smoleńsk-Siewiernyj
VII Według rosyjskich „stenogramów z wieży" meteorolog Radgowski miał meldować - „O godzinie ósmej odnotowujemy trzy stopnie górny, zamglenie, mgły, widzialność cztery kilometry."- Stenogramy (IES) z wieży, str. 58 - http://www.npw.gov.pl/dokumenty/TU-154/stenogram%20z%20wiezy.pdf
VIII Raport Millera (http://www.komisja.smolensk.gov.pl/kbw/komunikaty/8875,Raport-koncowy-w-... ) mówi o informacji na temat wylądowania załogi Jaka, która przyszła do DKL WPL Okęcie o godzinie 7:45 : „Kontroler WPL OKĘCIE około godz. 5:45 (czasu UCT - 7:45 czasu polskiego - przyp. autora) otrzymał informację telefoniczną od jednego z członków załogi samolotu Jak-40 o lądowaniu na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY przy WA: podstawy chmur 60 m, widzialność około 2 km".
IX Piotr Ferenc Chudy – dziennikarz Gazety Polskiej (http://niezalezna.pl/23478-smolensk-niewidzialna-kolumna-prezydenta ): Gdy wylądowaliśmy (...), nigdzie wokoło nie widziałem kolumny samochodów, a wówczas jeszcze nie było mgły.
X Paweł Pliusnin – dowódca BSKL, czyli wieży naprowadzającej samoloty – zeznanie ( http://rebelya.pl/forum/watek/11401/?page=2 ): W odległości 50 km. polski samolot JAK-40 nawiązał łączność. Następnie dla tego samolotu podane zostały warunki pogodowe panujące na lotnisku: plus dwa stopnie mgiełka, widoczność – 4 km.(...). Skręt czwarty polski samolot JAK-40 wykonał w odległości 17-18 kilometrów. Do tego momentu mgiełka zagęściła się do widoczności 2-ch kilometrów; o tym została poinformowana załoga.
XI Artur Wosztyl. Dowódca Jaka-40/044. Zeznanie z 21.04.2010 (http://www.npw.gov.pl/dokumenty/TU-154/protokoly-Wosztyl.pdf ): "Po wylądowaniu około godziny 7:20, warunki atmosferyczne panujące na lotnisku utrzymywały się przez jakiś czas, myślę, że przez około 30 minut, na podobnym poziomie jak przy moim lądowaniu".
XII Dmitrij Tutkuszbajew - ratownik pierwszej klasy, kierownik zmiany dyżurnej nr 4 (http://www.prizyv.ru/archives/333360 ) : Kiedy przychodził mniej więcej wolny czas, wszyscy – i ratownicy, i piloci helikopterów, i śledczy – dyskutowaliśmy oczywiście nad tym co się zdarzyło. Wtedy się dowiedzieliśmy się, że w dniu tragedii o 9:00 rano pogoda była przepiękna, a już o 10:00 (ósmej czasu polskiego -RM) lotnisko przykryła mgła; w ciągu pół godziny po katastrofie całkiem się rozeszła
XIII Artur Wosztyl. Dowódca Jaka-40/044 (http://wpolityce.pl/smolensk/316450-trzy-pytania-do-por-artura-wosztyla-... ): Po wylądowaniu te warunki jakiś czas jeszcze się utrzymywały. Ił-76 dwa razy podchodził po nas w podobnych warunkach. One zaczęły się pogarszać jakieś 40 min. po naszym lądowaniu.
XIV Odpowiedź ministra obrony narodowej - z upoważnienia prezesa Rady Ministrów - na zapytanie nr 9562 http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/0259692B
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4873 odsłony
Komentarze
Autor
27 Listopada, 2019 - 08:17
Strata czasu. Pańskiego i czytelników.
@xiazeluka
27 Listopada, 2019 - 14:09
Uważa Pani, że forma książki jest niewłaściwa?
o 10 IV inaczej
@Romek M
27 Listopada, 2019 - 17:16
Dla pancerniano-brzozowych obowiązkowa i jedyna jest narracja MAK-Millera i nic oprócz niej nie mieści się w tak ciasno sformatowanej głowie.
Taki mamy klimat!
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika xiazeluka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
35stan28 Listopada, 2019 - 10:23
Wystarczy lektura stenogramów. Doszło do banalnej katastrofy lotniczej, którą fanatyczni szaleńcy usiłują przedstawić jako zamach. Nie, pardon - jako ZAMACH.
Których stenogramów?
28 Listopada, 2019 - 10:31
Bo jest 8 różnych wersji.
@piko
28 Listopada, 2019 - 11:25
"....8 różnych wersji."?
Tyle, w pancerniackiej, ciasno sformatowanej pale nie może się zmieścić!
"Вот проблема"!
@piko
28 Listopada, 2019 - 11:26
"....8 różnych wersji."?
Tyle, w pancerniackiej, ciasno sformatowanej pale nie może się zmieścić!
"Вот проблема"!
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika xiazeluka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
piko29 Listopada, 2019 - 07:38
Mowa o nagraniach z bombowca? Wszystko jedno, która wersja. Wszystkie różnią się zakresem odsłuchu, jakość nagrania jest taka, że nie ma w tym niczego dziwnego. To nie ma jednak większego znaczenia, niezależnie od wersji wszystkie są zbieżne w następujących punktach: nie dzieje się z samolotem nic niepokojącego, komunikat o braku warunków do lądowania dotarł, podobnie jak identyczna informacja z Jaka. Stenogramy z czarnych skrzynek są z kolei zgodne z zapisem rozmów w ruskiej małpiarni, wszystko razem się uzupełnia i nie daje przestrzeni do zamachowych grymasów.
Ile czasu poświęciłeś
29 Listopada, 2019 - 10:27
na analizę treści stenogramów i weryfikację sensu zawartości rejestratorów parametrów?
Widzę że nie masz zastrzeżeń co do sposobu pozyskania danych i ich autentyczności oraz spójności obrazów i relacji z "wypadku".
Można i tak.
Polecam jako ciekawą lekturę książkę Romka oraz "Maskirowka smoleńska - śledztwo blogerskie" raczej trudno dostępna.
Ciekawe jak ocenisz ten tekst:
https://piko2017.wordpress.com/2017/05/17/usiadzmy-wygodnie-w-fotelu-i-poczytajmy-o-fotelach/
piko
2 Grudnia, 2019 - 06:53
Słowo "maskirowka" w tytule od razu wyjaśnia, że sensu czytania takich wypocin nie ma.
Co do drugiego linku - żadna katastrofa lotnicza nie jest identyczna, więc deliberowania o stanie foteli lotniczych na podstawie kilku fotografii (jak sam przyznajesz - na miejscu nie byłeś, wraku nie lustrowałeś) jest równie mądre, jak operacja na otwartym sercu dokonywana przez przypadkowego przechodnia. Najzabawniejsze jest to, że sam powołujesz się na katastrofę w Libii, która wyglądała bardzo podobnie do wypadku w Smoleńsku - i nie interesuje Cię, że stan maszyny w Trypolisie był identyczny ze stanem bombowca Tu-154M w Rosji (chociaż dezintegracja na miliony części to jeden z kamieni węgielnych teorii zamachu).
Najlepszy kabaret to wniosek końcowy: "Stan części ofiar (jakby spały) nie jest do pogodzenia z tak wielkim zniszczeniem płatowca i foteli."
A stan innej części ofiar jest do pogodzenia? Co to znaczy "z tak wielkim"? Jest jakiś obowiązujący wzór "właściwych" zniszczeń? W Trypolisie okej, w Smoleńsku zamach, choć oba samoloty zamieniły się w proszek? No i - wszystkich foteli czy tylko tych, które Sokole Oko wypatrzył na kilku fotkach? Skoro mowa o "części ofiar", to należałoby uczciwie napisać "części foteli". No i podać i w tym przypadku właściwy wzór zniszczenia foteli w samolocie lądującym do góry nogami.
Mła rozumie, że u niektórych występuje wzmożona potrzeba zaistnienia, często motywowana szlachetnymi pobudkami. Mła nie twierdzi, że opowiadacie bzdury rozmyślnie, po prostu to efekt zafiksowania i usilnej potrzeby dowiedzenia swojej wymarzonej teorii za wszelką cenę. Ale tego typu fanatyzm ignoruje rozsądek, w rezultacie prowadząc na manowce.
Nie zamierzam
2 Grudnia, 2019 - 08:28
przekonywać tła do maskirowki.
Przecież tła wystarczy informacja zawarta w raportach Mak'Millera i mediach, no i tła ma jak wiemy bardzo analityczny umysł więc na podstawie tych źródeł i znajomości świata wie co tam się stało.
W skrócie - najważniejsze osoby w państwie wsiadły na Okęciu do jednego samolotu – na Siewiernym była mgła - piloci niedoszkoleni i nieodpowiedzialni byli pod presją - złamali przepisy i wykazali się brakami w podstawach pilotażu - podchodząc utrącili na brzozie kawałek skrzydła - samolot uderzył plecami w grunt - wsie pogibli.
A reszta to nieistotne szczegóły.
Pozdrawiam
@xiazeluka
29 Listopada, 2019 - 10:40
"Stenogramy z czarnych skrzynek są z kolei zgodne z zapisem rozmów w ruskiej małpiarni, wszystko razem się uzupełnia i nie daje przestrzeni do zamachowych grymasów."
Dla nie małp, do których ty się nie zaliczasz, są jeszcze inne dokumenty, które są źródłem informacji o przebiegu wydarzeń 10.04.2010 roku z udziałem TU154M nr 101 i "ruskiej małpiarni".
Są to np. zeznania kontrolera lotów z tej "małpiarni" czyli P.Plusnina, zaprzeczające wersji osi czasowej zawartej w stenogramach.
Oto one(fragmenty zeznań P.Plusnina w rosyjskiej prokuraturze złożone 10.04.2010 roku i potwierdzane w późniejszych wywiadach, np.w dniu katastrofy rosyjski kontroler lotów udzielił jedynego wywiadu rosyjskiemu portalowi internetowemu Life News a potem dla "Superwizjera TVN z 5.09.2010 roku):
(...)W tym momencie otrzymałem wiadomość, że polski samolot TU-154 wystartował. Było
to około godziny 9:20-9:25. (...)
(...)Około godziny 10:10 dostałem informację od dyspozytora, iż polski samolot TU-154 „Polskij Falstrot” /jego sygnał wywoławczy/ powinien przekraczać „ASKIL” jeden z punktów wyjścia z kierunku zachodniego.Około godziny 10:15 samolot Tu-154 nawiązał kontakt ze mną. Poinformowałem go, że w Smoleńsku nie ma pogody, to znaczy, że nie ma warunków do przyjęcia samolotu, przekazując warunki pogodowe – mgła, widoczność 400 metrów.(...)
Czas startu TU154M nr 101 z Okęcia i czas nawiązania z nim łączności po przekroczeniu ASKIL, przez kontrolera P.Plusnina, różnią się znacznie z tym co zawarto w Raporcie MAK i stenogramach(stenogramy opracowywano znacznie później niż zeznania i wywiady P.Plusnina).
Wg MAK, P.Plusnin nawiązał łaczność z załogą TU154M nr 101 o godzinie 10:23:30 czyli jest to czas o 8 i pół minuty póżniejszy od tego podanego przez P.Plusnina jako około 10:15
Logiczne jest też to, ze P.Plusnin podał wcześniejsza niż MAK godzinę startu TU154M nr 101 , zgodną z tą jaką podał B.Klich szef MON:
(…)Faktycznie start samolotu z lotniska Warszawa-Okęcie do Smoleńska nastąpił o godz. 7.21 czasu lokalnego.(…)
http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/0259692B
W wywiadzie dla rosyjskiego portalu Life News w dniu 10.04.2010 roku, też mamy ciekawe informacje na temat ostatniej fazy sprowadzania samolotu na prostej(po 4-tym zakręcie).
Fragment rozmowy Plusnina z dziennikarką Live News, dotyczący tego, że podczas tej fazy lotu załoga nie potwierdzała komend kontrolerów(nie "kwitowała), co jest i powinno być standardową czynnością pilotów:
Pyt: No, a dlaczego nie podali tego KWITU?
Kont: A skąd mam wiedzieć? Dlatego, że słabo znają język rosyjski.
Pyt: A co? Wśród załogi nie było znających rosyjski?
Kont: Byli, ale dla nich liczby (po rosyjsku przyp. tłum.) to jednak trudność.
Z analizy wszystkich dostępnych materiałów(a nie tylko Raportu, jak czynią "pancerno brzozowi" do których tak ochoczo się zaliczasz i tak jak bohater komedii Moliera, który nie wiedział, że całe życie mówił prozą, nie masz pojęcia o tym jak te wydarzenia naprawdę wyglądały i jaki był ich sens wynika, że w tym czasie w rejonie Siewiernego znajdowały się dwa samoloty:
- TU154M nr 101, pilotowany przez załogę z dowódcą Protasiukiem i...
- TU154M.......samolot dubler, którego zadaniem było inscenizowanie katastrofy
TU154M nr 101 przed 4-tym zakrętem dostał polecenia odejścia na zapasowe a na prostą skierowano samolot -dubler(tu trzeba zaznaczyć, że przed 4-tym zakrętem oba samoloty nie były w tym samym czasie:
-TU154M ...dubler, był około 8:17 c.p. a inscenizację na polance urządził około 8:20 c.p.
- TU154M nr 101 pojawił się tam około 8:24-8:25( o godzinie 8:23 wg informacji WPO, odbyła się rozmowa Braci Kaczyńskich, nagle przerwana o 8:23:33 czyli przed decyzją załogi o odejściu na zapasowe)
Trzeba tu wyjaśnić, że w czasie kiedy samolot przekraczał ASKIL i potem, Plusnin dziwił się, ze u niego na radarze samolot się pojawiał i znikał(patrz stenogram IES z wieży z otwartego mikrofonu ), co było efektem tego, że raz widział TU154M nr 101 a raz nie, bo drugim prowadzącym była Moskwa Kontrola.
Plusnin nalegał by TU154M nr 101 odesłać na zapasowe bo "warunków do przyjęcia nie ma" a płk. Krasnokutskij reprezentujący Moskwę i spiskowców nalegał i rozkazywał sprowadzać "do 100 m".
Wcześniej, bo wg stenogramu z wieży o 10:11:37,1 Krsnokutskij przywołuje karetkę:
10:11:37,1 Krasnokutskij
Halo......karetkę......w takim razie?
Na prostej rolę kontrolera przejął od P.Plusnina mjr Wiktor Ryżenko, co ułatwiało spiskowcom robotę, bo nie miał wczesniejszego bezpośredniego kontaktu głosowego z załogą TU154M nr 101.
na ścież
35stan
29 Listopada, 2019 - 10:52
zaznacz dla przyzwoitości, że ten "samolot dubler" to jest wyłącznie twoja hipoteza.
@piko
29 Listopada, 2019 - 15:31
Dla inteligentnych czytelników, to jest "oczywista oczywistość", jak mawiał klasyk a dla pancerno brzozowych i tak nie ma znaczenia.
Do Ciebie mam prośbę, byś spróbował stworzyć zbliżoną do realiów hipotezę rozłożenia złomu na polance Siewiernego.
Podaj jakim sprzętem się posługiwano, by w sposób niezauważalny dla postronnych obsetwatorów, których z uwagi na bliskość ruchliwej ulicy Kutuzowa, bloków mieszkalnych, działek, zakładów produkcyjnych i usługowych, dostarczono ten złom na polankę Siewiernego a potem rozłożono i nakryto czymś "ludzką ręką uczynionym" jak to określił prof.Cieszewski?
Tłumaczenie, że przez 10 lat nie pojawiła się nawet najmniejsza informacja na ten temat, bo: "tam. ludzie się boją mówić", jak mi to próbował tłumaczyć jeden z jajogłowych, fizyk jądrowy, możesz pominąć.
Wersję zrzutu złomu z IŁ-76 podczas II-go przelotu też weź na tapetę a szczególnie uzasadnij jak tym magikom z IŁ-a udało się, by podczas zrzutu centropłat z wózkami podwozia był ułożony kołami w górę.
Taki obraz jaki widzieliśmy na wrakowisku, to jak opowiadał rosyjski wojskowy, na podstawie jego doświadczeń z poligonów, na których ciężkie pojazdy(czołgi, samoloty, wozy opancerzone) atakowane ładunkami termobarycznymi, zachowywały się właśnie w taki sposób, że po ataku, wraki były w położeniu kołami do góry.
Skoro brak jakichkolwiek informacji o rozkładaniu złomu to jego ułożenie wskazuje na skutek wybuchu ładunku termobarycznego na stojącym samolocie(wieniec wybuchu i ułożenie najcięższych elementów wraku po jego obrzeżu, zgodnie z prawami fizyki)..
Skąd zatem miałby się tam na polance znaleźć samolot?
Najprostszą metodą jest dostarczenie go poprzez wylądowanie a na tą okoliczność mamy bardzo wiele relacji świadków(w przeciwieństwie do hipotez z rozkładaniem i zrzutem.
Te relacje wskazują też na czas tego "awaryjnego przyziemiania dublera" i nie jest to 8:41 a raczej zbliżona do 8:20.
Najprecyzyjniej można ten czas oszacować wg relacji kierowcy autobusu nr 148 relacji Pieczersk-Smoleńsk, bo wg rozkładu jazdy obowiązującego w tym czasie.
Gdyby czytać ten rozkład literalnie, to żadna godzina odjazdu z Pieczerska nie pasuje, by przejechaniu około 5 km jakie dzieli przystanek w Pieczersku od pomnika-czołgu w pobliżu lotniska Siewiernyj mógł się on tam pojawić około 8:41 c.p. czyli 10:41 c.m..
Sprawę obecności tego świadka w chwili inscenizacji można wyjaśnić, jeśli uznamy, że w tym dniu w moskiewskiej strefie czasowej stosowano czas zimowy(a na to są 100% dowody, których i ty nie znasz a jak znasz to nie przyjmujesz, bo kłóci się to z twoimi teoriami).
Czytając obowiązujący w tamtym czasie rozkład jazdy tego autobusu nr 148 , znajdujemy pasującą godzinę odjazdu z przystanku Pieczersk i jest to godzina 9:10 czasu zimowego UTC/GMT+3 co w przeliczeniu na czas letni daje 10:10 UTC/GMT+4(8:10 UTC/GMT+2).
Dodając czas jazdy autobusu na tej trasie wzięty wg Google maps jako około 13 minut(w sobotę rano mogło to trwać kilka minut krócej) to czas tego awaryjnego przyziemienia samolotu dublera można ocenić na godzinę około 8:20.
Relacje świadków i doniesienia mediów rosyjskich z tego dnia określały ten czas jako "około 10-tej rano"(tak nawet podawał ten czas M.Pyza dla TVP o godzinie 12-tej czasu polskiego TVP Info, która też wyświetlała na ekranie czas zimowy(2- godzinna różnica czasów w Smoleńsku(czas moskiewski) i w Polsce, musiała się zgadzać i się zgadzała, co wielu uznaje za dowód na brak manipulacji czasem, bo bidoki nie kojarzą, ze w krajach(strefach czasowych) dzie obowiżywała zmiana czasu zimowego(strefowego) na letni, cały czas różnica czasów jest taka sama..
Kończąc, zgodnie z Twoim powołaniem się na przyzwoitość, oczekuję na solidną, popartą argumentami, twoją polemikę z "wyłącznie moją hipotezą"(tu zgoda w 100% z taką oceną).
Czy podejmiesz rzuconą Ci rękawicę, czas pokaże, bo jeszcze nikt z krytykujących tę hipotezę tego nie uczynił(a to już prawie 10 lat od zdarzenia)..
Jak tylko pojawił się Twój pomysł
29 Listopada, 2019 - 17:45
wyartykułowany na salonie 24 od razu go skrytykowałem podając z 10 argumentów przeciw. Więc nie mów że nikt.
Teraz nie mam czasu ale jutro postaram się zapodać link do komentarza.
@piko
29 Listopada, 2019 - 19:55
Odnieś się do tego co podawałem ostatnio, bo tego oczekuję i o co Cię proszę.
Wierzysz w kamikadze - twoja sprawa
2 Grudnia, 2019 - 11:31
Nie znaleziono by wśród pilotów takich desperatów. Po drugie nie da się we mgle posadzić dużego samolotu tak precyzyjnie na tak małym obszarze, aby niczego w okolicy nie uszkodzić. Po trzecie nikt z czekających nie widział/słyszał tego upadku. Po kolejne - złom jest niekompletny (brakuje ok 30% samolotu), pochodzi z różnych maszyn, miejscami pordzewiały i stary.
Lądowanie tak dużej maszyny (na kołach czy plecach) zostawiłoby w gruncie odpowiednie ślady a ich nie ma. Nie chce mi się dalej wymieniać.
Co do rozłożenia i wybuchnięcia złomu. Nie wiem czy byłeś w sowietach, bo ja byłem dwa razy. Jak tam się powie "nielzja, idzi ot siuda swołocz" to obywatel idzie nie pyta władzy dlaczego i milczy.
Mogę podać kilka scenariuszy jak to mogło przebiegać tylko po co?
Co do tego że była maskirowka jesteśmy zgodni. Z "dublerem" czy bez istota sprawy jest taka sama.
35stan
2 Grudnia, 2019 - 06:33
To wszystko są bzdury. Typową metodologią zamachomannów jest wyszukiwanie detali w jednym materiale, bez zwracania uwagi na to, jak to ma się do innych źródeł. Czyli "O, Plusnin mówi o godzinie X, a przecież samolot odleciał o innej" ignorując fakt, że Plusnin nie był wszechwiedzący i polegał na informacjach, które otrzymywał.
Drugim idiotyzmem jest teoria inscenizacji w rzadkim zagajniczku znajdującym się w miejscu publicznym. To jest tak żenująco groteskowe, że naprawdę tylko bezwstydni durnie mają odwagę podobne nonsensy opowiadać.
Po trzecie - wszystko się Wam sypie po tym: "Warunków do lądowania nie ma". Gdyby Protasiuk przyjął ten komunikat do wiadomości, do oszczędziłby Wam kilku miesięcy zbędnej aktywności.
@xiazeluka
28 Listopada, 2019 - 14:10
Wielką stratą czasu......... dla twoich rodziców...... było i spłodzenie cię i "wychowywanie"
Husky
29 Listopada, 2019 - 07:40
Was, towarzyszu komunisto, wyprodukowali w charkowskiej fabryce traktorów. Dlatego Waszymi rodzicami jest Partia.
Nasi nie widzieli wcześniej tej "wieży" - tak?
27 Listopada, 2019 - 20:09
Jeśli widzieli i wydali pozwolenie na lądowanie tam PREZYDENTA, to ja się dziwię że wciąż są na wolności.
@Krzywousty
27 Listopada, 2019 - 21:30
"...to ja się dziwię że wciąż są na wolności."
Ważniejsza od dziwienia się jest wiedza, dlaczego są na wolności, ale aby posiąść tę wiedzę, trzeba orientować się w realiach światowej geopolityki, co wymaga umiejętności jej pozyskiwania, dokonywania analiz, ochoty, poświęcenia czasu.
Kogo na to stać? Niewielu.
Widzę że Jacek Bartosiak
29 Listopada, 2019 - 01:38
Widzę że Jacek Bartosiak zawędrował pod strzechy...
@Krzywousty
29 Listopada, 2019 - 11:03
Pod twoją i za 100 lat nie zawędruje.