Wielki Powrót Donalda do Przeszłości

Na Placu Czerwonym można sobie dziś zrobić zdjęcie z Leninem. Tak dorabia sobie do skromnej emerytury sobowtór Lenina, przepędzany przez moskiewską milicję za „nielegalny handel”. Nie on jeden zresztą. Po placu przechadza się starannie ucharakteryzowany sobowtór Breżniewa a także Stalina. – To nie Lenin był mordercą i nie on rozwalał cerkwie ! – mówi Aleksander, sobowtór Lenina. – To robił otumaniony przez Lenina Naród ! To Naród zburzył cerkwie…

Być może, za dwadzieścia czy trzydzieści lat będzie można sobie zrobić na Krakowskim Przedmieściu zdjęcie z sobowtórem Donalda, a nawet i Bolka, idącego pod pachę z Kiszczakiem. I zapewne tak jak teraz w Moskwie, tak i za kilkadziesiąt lat w Warszawie padnie stwierdzenie: - To nie oni byli winni! To Naród, który dał im się tak otumanić! Problem tylko z tym, do jakiego Państwa należeć będzie Warszawa, gdy już padnie kondominium Donka?

Młodym ludziom zapewne trudno to sobie wyobrazić, lecz ja, jako człowiek z doświadczeniem życiowym powiem wam tylko tyle: - Przeżyłem nie jednego sk…… i daj mi Panie Boże jeszcze i tych dzisiejszych przeżyć! Pamiętam przecież tych rozgrzanych zetemesowców, którzy za Gierkiem gotowi byli pójść do piekła. Widziałem też i – niestety sam w tym uczestniczyłem – jak z kmiotka zrobiliśmy Prezydenta, którego jedynym dokonaniem stało się wyrywanie kartek ze swojego esbeckiego życiorysu. Ale pamiętam też i Grudzień 70’ i warchołów, wśród których znalazłem się na ulicach Gdyni i Gdańska. Pamiętam też siłę tamtej władzy, po której został tylko ciągnący się do dzisiaj smród i zapominane już groby.

Dziś, w tym zalatującym PRL-em smrodzie, widzę rozradowaną twarz angielskiego buchaltera, który z dumą niesie budżet na 2011 rok, wśród aplauzu rozgrzanych platformersów, którzy – podobnie jak ich poprzednicy z epoki Gierka – gotowi są wskoczyć do piekła za Donkiem, Vincentem a nawet Palikotem. I choć słupki im rosną, to przecież od piekła nie uciekniemy. No może nie wszyscy…

Jak twierdzą ekonomiści, w związku z otwierającymi się rynkami pracy w Europie szacuje się, że w 2011 r. z naszego rynku może odpłynąć nawet i 400 tys. wykwalifikowanych pracowników. Sami Niemcy potrzebują 36 tys. inżynierów i tyle samo informatyków. Bo Polak jest "fachowcem poszukiwanym" - ale poza rodzinnym krajem, w którym nikt nie rządzi, gdyż tu ma się „władzę”, czyli możliwość otumaniania kolejnych generacji Polaków, że „będzie się lepiej żyło”. A więc, wypisz wymaluj jak za tow. Gierka: „Żeby partia rosła w siłę a ludziom się żyło dostatniej”.

Ale ekonomiści alarmują, że za Donka jest już dwa razy lepiej niż za Gierka : Platforma Obywatelska to populistyczna partia władzy - atakuje Donalda Tuska były wiceprezes NBP, Krzysztof Rybiński. Według niego rząd tylko trwa od wyborów do wyborów, byle tylko utrzymać się przy władzy. A brak reform oznacza, że za kilkanaście lat staniemy się najbiedniejszym europejskim krajem. Rybiński za poważny błąd uważa zadłużanie państwa, gdyż dług publiczny w latach 2008-13 wzrośnie o 330 mld złotych, czyli o 100 mld dolarów – zatem dwa razy tyle, co odziedziczyliśmy po bezsensownej polityce Gierka.

Ale tego nikt nie czyta i nikt dzisiaj nie komentuje. Dziś powszechnie komentuje się Krzyż i kiedy lub gdzie Go przeniosą. Bandy rozochoconych platformersów zapewne z ochotą ruszą na Krzyż, za przyzwoleniem Donka, Palikota, czy pani Hanki - tak jak kiedyś otumaniona przez Lenina bolszewia, z ochotą burzyła cerkwie…

W tej, odwracającej uwagę od katastrofy zadymie, przez korytarze Ministerstwa Finansów z dumą przechadza się buchalter Vincent, niosąc „realistyczny” budżet na 2011 rok. Realizm tego budżetu jest taki, że wszyscy dostaniemy w tyłek, lecz rząd i tak się wyżywi. A to już śmierdzi Jaruzelskim i Urbanem…

Największe oszczędności w przyszłorocznym budżecie rząd zaplanował na wydatkach społeczno-socjalnych. W sumie 5 mld zł. Uderzą w rodziny, bezrobotnych i w osoby otrzymujące zasiłki po zmarłych. Za to wydatki Kancelarii Premiera wzrosną o blisko 4 mln zł w przyszłym roku, a Kancelarii Prezydenta - o około 11 mln zł. Wzrosnąć mają też budżety Kancelarii Sejmu - mniej więcej o 6 mln zł - oraz Senatu - o 14 mln zł.

I tak się spełni wszystkich sen o „tanim Państwie”, w którym umierać wypada już tanio…