Randka nowoczesna, część 1

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Po dzikim zamieszaniu związanym z walentynkami, chłopak poczuł się w obowiązku naprawić sytuację. Właściwie bezpodstawnie się poczuł, ale się poczuł i zaprosił siostrę Łukaszka na spóźnioną walentynkową randkę.
Czekał przed eleganckim lokalem ściskając nerwowo w dłoni bukiet kwiatów. Siostra Łukaszka się spóźniała. Powód był prosty - wyszłaby nawet przed czasem, ale mama i babcia zobaczyły jak wygląda kazały jej wrócić. I zmyć makijaż i przebrać się. Siostra zatem troszkę się spóźniła, ale za to prezentowała się znakomicie: skromnie i elegancko.
Okazało się, że nie tylko ona się spóźniła. Tuż za nimi wszedł szybkim krokiem jakiś młody, bardzo elegancki facet. Razem oddali okrycia w szatni, razem weszli na salę. Nawet usiedli obok siebie, siostra i jej chłopak przy pustym stoliku, a młody facet dosiadł się do niesamowicie eleganckiej młodej kobiety.
- Spóźniłeś się - powiedziała oschle kobieta.
- Miałem klientkę - powiedział przepraszającym tonem młody facet.
- A ja to co?
- No już, nie gniewaj się... - i młody facet obdarzył ją olśniewającym uśmiechem.
Kelner przyniósł menu. Chłopak siostry zajrzał pomiędzy karty i aż się spocił. Cóż, lokal był bardzo elegancki, a zatem i ceny odpowiednie. Chłopak przełknął ślinę i bohatersko zaproponował, żeby siostra wybrała co chce, on funduje.
- O! - ucieszyła się siostra. - A to dlaczego?
- No bo chciałem cię przeprosić, za to, co wyszło z walentynkami...
- Ojej, nic takiego się nie stało - uspokoiła go siostra. - To ja powinnam cię przeprosić. Tak przynajmniej twierdzi moja rodzina...
- Twoja rodzina???
- No tak, bo opowiedziałam im o wszystkim - zaszczebiotała beztrosko siostra. Zdruzgotany chłopak siostry opadł w fotelu i płonąc ze wstydu zajrzał do karty dań. Podszedł do nich kelner. Zamówili coś niezbyt drogiego.
- Pfff - doleciało ich z sąsiedniego stolika. Młoda kobieta patrzyła w ich stronę pogardliwym wzrokiem. Zaraz jednak odwróciła wzrok, bo podszedł do niej inny kelner.
- Poproszę ą-ę-ą w sosie ę-ą-ę z dodatkiem ą-ę - powiedziała młoda kobieta i spojrzała na swojego towarzysza. - A ty co zjesz?
- Hm... - zastanowił się młody facet spoglądając na nią wymownie.
- Ależ oczywiście! - zreflektowała się młoda kobieta. - Wybierz na co masz ochotę! Ja zapłacę za ciebie!
Po kwadransie obsługa przyniosła zamówione dania.
- A wiesz, bo moja mama... A mój głupi brachol na to... A dziadek oczywiście... - opowiadała żywo siostra Łukaszka najnowsze wieści z domowego odcinka frontu życia pochłaniając przy tym swoją potrawę. Robiła to higienicznie, elegancko i jakby od niechcenia. Chłopak siostry bardzo się pilnował a i tak coś tam rozlał.
- Niepotrzebnie się denerwujesz - poradziła mu siostra Łukaszka.
- Echh... - westchnął chłopak siostry i zmienili temat na plany wakacyjne. Potem na co by pójść do kina. Potem jaką kto lubi zupę. Potem czy czerwone auta są fajne. Potem mówili o chomikach, lampach w łazienkach i o której najlepiej chodzić spać. Wreszcie, przed deserem, siostra Łukaszka stwierdziła, że musi udać się toalety. Przewiesiła sobie torebkę przez ramię i odeszła rozkołysanym krokiem ściągając na siebie męskie spojrzenia. Chłopak siostry, pełen dumy, spojrzał na sąsiedni stolik. Młody facet nie obejrzał się za siostrą Łukaszka. Cały czas wbijał spjrzenie w swoją towarzyszkę, która opowiadała:
- ...tak, i wtedy prezes mi pogratulował, dostałam i premię i podwyżkę, znowu zaproponował mi wyjazd do centrali w USA, ale nie wiem co robić... Co ty o tym myślisz?
- Nic - odpowiedział młody facet i uśmiechnął się szeroko. - Ja nie doradzam. Wiesz przecież.
- Wiem, wiem... - westchnęła kobieta. - Myślałam, że może jednak...
- Bardzo mi przykro, ale nie - skłonił lekko głowę młody facet nadal się uśmiechając. - Możemy już zamawiać deser? Nasz czas powoli dobiega końca.
- Masz dzisiaj jeszcze jakieś klientki? - zapytała z lekkim zaniepokojeniem. Ale młody facet tylko ponownie się uśmiechnął. - Ach, wybacz, nie powinnam ci zadawać takich pytań.

Brak głosów

Komentarze

W swoim czasie (nie wiem czy nadal to funkcjonuje) w lokalu w Warszawie (Na Rozdrożu) można było będąc młodym i przystoinym facetem pójść bez grosza przy duszy i całkiem nieźle zjeść i wypić na koszt jakiejś przygodnie spotkanej tamże starszej pani (niestety z reguły w wieku okołobalzakowskim), Wiązało się to również ze zjedzeniem śniadania z tąże panią.
Takie w swoim czasie chodziły słuchy po Warszawie. A tu proszę - chłopaki do towarzystwa nawet nie na całe wieczory i ranki, ale na godziny jeśli nie na minuty - to dopiero postęp.
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#47459