Pod jedną ścianą
Rozpętała się nagonka na Polaków. Jej celem jest wykazanie przed światem, że nasz naród w niczym nie lepszy, od znanych powszechnie, kolaboranckich względem Hitlera, społeczeństw.
Doskonale wpisuje się w tę akcję promowany na Ukrainie fałszywy wizerunek polskiego agresora, który wspólnie z niemieckim okupantem, bezlitośnie rozprawiał się nie tylko z narodową partyzantką OUN UPA, ale także, w haniebny sposób przeprowadzał akcje pacyfikacyjne i odwetowe na ukraińskiej ludności cywilnej.
Prawdą jest, że od początku Niemcy próbowali pozyskać sobie ludność podbitych krajów, co w wielu przypadkach owocowało rozmaitymi porozumieniami i współpracą.
Z wielkim zaangażowaniem przystąpiły do kolaboracji narody doświadczone „dobrodziejstwem „ bolszewickiej władzy, co przejawiało się intensywnym i krwawym rozliczaniem jej przedstawicieli, współpracowników i entuzjastów, natychmiast po wkroczeniu Niemców na tereny przejmowane z rąk Sowietów.
Einsatzgruppen koordynowała te inicjatywy, przebiegające według ściśle opracowanych zawczasu planów.
Płonęły zatem chaty pełne ludzi, stodoły i synagogi, a krew „Żydobolszewików” przelewała się obficie.
Do licznie powstających u boku Niemców narodowych oddziałów militarnych, wstępowali ochoczo Ukraińcy, Białorusini, Litwini, Łotysze i inni.
A jak było z Polakami?
Ano, można powiedzieć, że podobnie jak w Jedwabnem, gdzie pomimo usilnych zabiegów i podżegań, nikt prócz dwóch miejscowych folksdojczów i kilku łobuzów, nie dał się otumanić, zastraszyć i wciągnąć do współpracy.
„…Okupacja niemiecka na ziemiach polskich wyróżniała się brakiem szerokiego frontu kolaborantów. Stało to w jaskrawej sprzeczności do sytuacji pod okupacją radziecką w latach 1939–1944. Dlatego też Niemcy nie mieli się na kim oprzeć. Nie oznaczało to oczywiście, że nie podejmowano prób znalezienia grup ludności lub powszechnie uznanych autorytetów, mogących stanowić oparcie do nawiązania współpracy. Spoiwem takiego współdziałania mogłyby być antyradzieckie nastroje polskiego społeczeństwa. Zajmiemy się tu tylko częścią takiego współdziałania – próbami współpracy zbrojnej…”
Na przykładzie jednej tylko formacji wojskowej: batalionu Schutzmannschaften nr 202 można wykazać, że Polacy są narodem wyjątkowym, bo niezłomnym w kultywowaniu idei opartych o wolność ducha i samostanowieniu o sobie według tradycyjnych wartości.
Chociaż ofiarni i gotowi do poświęceń nie tylko we własnym interesie, potrafimy intuicyjnie rozpoznawać prawdziwe intencje nagabujących nas „koalicjantów”.
Batalion „202” tworzono w nadziei na pozyskanie znanej szeroko waleczności polskiego żołnierza ku chwale hitlerowskich Niemiec.
Chociaż posłużono się nęcącym i prowokacyjnym hasłem o przeciwdziałaniu zarazie bolszewickiej, to i tak skutki tych zabiegów były marne.
Schutzmannschaften 202 miał powstać na bazie Granatowej Policji.
Zastanawiałam się w dzieciństwie, skąd tylu „Granatowych” znalazło się na niemieckiej służbie? A to takie oczywiste, jak się później okazało:
„…Na mocy rozkazu Wyższego Dowódcy SS i Policji z 30 października 1939 r. zostali powołani do służby wszyscy funkcjonariusze przedwojennej Policji Państwowej znajdujący się na obszarze Generalnego Gubernatorstwa. Źródłem pierwszych uzupełnień stali się policjanci wysiedleni z ziem wcielonych do Rzeszy…”
Jacy byli, tak naprawdę, ci ludzie? Polscy funkconariusze polskiej policji na niemieckiej pensji?
„…Część polskich policjantów wysługiwała się okupantom, ale część ściśle współpracowała z organizacjami konspiracyjnymi. Również komendanci „granatowej policji" w dystryktach utrzymywali w miarę stały kontakt z dowódcami okręgów ZWZ, a potem AK…”
Nie powinno więc nikogo dziwić, że zapędy Niemców, by z „Granatowych” utworzyć specjalny batalion do walk z partyzantką sowiecką na Wschodzie, spalił na panewce.
W wyniku energicznych działań okupanta, tu i ówdzie tworzono rozmaite formacje policyjne, w których „zatrudniano” wybranych spośród okolicznej ludności mężczyzn mieszanej nacji, co jednak powodowało spięcia i nieporozumienia na tle narodowościowym.
Doszło nawet do tego, że jeden z dowódców GP, omal życia nie stracił z rąk swojego podwładnego, za zbytnie zaangażowanie w tę niemiecką inicjatywę.
„…Przyjmowani mieli być kandydaci w wieku 20–30 lat, najlepiej po przeszkoleniu wojskowym. Komendy gminne i powiatowe policji powinny przeprowadzić akcję werbunkową, jednakże bez ogłaszania jej w prasie czy przez plakaty. Podania ochotników miały być składane za pośrednictwem komendanta „granatowej policji" odpowiedniego szczebla do komendanta niemieckiej policji porządkowej do 30 maja 1943 r.
Przeprowadzony w ten sposób werbunek nie dał jednak spodziewanych wyników. Zgłosiło się dwóch(!) kandydatów…”
Warto zauważyć datę: „do 30 maja 1943 r.”!
Pamiętamy o tym, co wydarzyło się w marcu 1943 roku. To właśnie wtedy rozkopano groby w Katyniu!
Niemiecka propaganda natychmiast wykorzystała ten fakt ku skierowaniu gwałtownych emocji polskiego społeczeństwa, w celu wspólnych z faszystami działań przeciwko Sowietom.
Na murach miast GG i nawet w miastach Rzeszy pojawiły się stosowne plakaty i obwieszczenia.
Kierowano słowa zachęty do polskich robotników przymusowych, by ochotniczo wstępowali do niemieckiego wojska, gdzie znajdą możliwość zadośćuczynienia i odpłaty dla stalinowskich oprawców. Wskazywano powiązania Zbrodni Katyńskiej z „żydobolszewickimi” inicjatorami i wykonawcami tego mordu.
Niektórzy utrzymują, że akcja ta miała jeszcze jedno zadanie. W związku z toczącą się operacją eksterminacji Żydów, zabiegano o maksymalną wstrzemięźliwość społeczeństwa polskiego względem losów unicestwianej ludności żydowskiej.
Obie te inicjatywy nie przyniosły spodziewanego efektu.
Wracając do 202 Schutzmannschaften . W wyniku fiaska całego planu, zadziałano w sposób podstępny i perfidny:
„…Wówczas to, w celu wspomożenia akcji werbunkowej, zamieszczono w prasie ogłoszenia następującej treści: Wolne posady. Mężczyźni zdrowi, w wieku od 20–30 lat mogą zgłaszać się o przyjęcie do Policji Polskiej pod następującym adresem... I tu następował adres punktu werbunkowego, np. w Krakowie była to ulica Michałowskiego (Luxemburgerstrasse) 8–10…”
Stała posada , choćby w GP, była łakomym kąskiem dla niejednego młodego człowieka, bo zapewniała nie tylko regularny dochód, ale gwarantowała względne bezpieczeństwo i „ mocne papiery” przydatne czy to w konspiracji, czy w innym celu.
W rezultacie kilkuset ochotników trafiło wprost w ręce niemieckich naganiaczy, którzy po odebraniu stosownej „deklaracji”, rozdysponowali młodzieńców według swoich planów i zamierzeń.
W efekcie, „202” trafił na Białoruś, gdzie wykrwawiał się w walce z sowiecką partyzantką, a następnie przeniesiony został do Łucka – wprost w płonące ognisko upowskich rzezi.
„…Podczas działań batalion stracił ok. 40 ludzi – zabitych, ciężko rannych i zaginionych. 3 maja został skierowany do Łucka, a następnie do Kostopola na Wołyniu. 21 sierpnia wyznaczono mu nowy obszar działania: Kostopol–Janowa Dolina–Horochów. Batalion liczył wówczas, po otrzymaniu uzupełnień, 13 oficerów, 20 podoficerów i 550 szeregowych. W przydzielonym sobie rejonie Polacy napotkali na działania ukraińskie skierowane przeciwko Polakom.
Policjanci batalionu nie pozostali obojętni na tę sytuację. Wstrząśnięci obrazem mordowanych współrodaków, stawali w ich obronie – często wbrew woli ich niemieckich dowódców. Polskie patrole policyjne prowadziły również samorzutne działania odwetowe, atakując wioski ukraińskie.
W listopadzie 1943 r. ponad połowa batalionu zdezerterowała. Najprawdopodobniej przyłączyli się oni do polskiej samoobrony na terenie Wołynia. Wyszkoleni, uzbrojeni i z doświadczeniem bojowym, stali się cennym nabytkiem dla Polaków broniących się przed Ukraińską Powstańczą Armią. Kilku z policjantów zdołało nawet powrócić w rodzinne strony, choć zdawali sobie sprawę, że za dezercję niemieckie prawo wojenne karało śmiercią…”
To tych właśnie „ polskich policjantów” wskazują dzisiaj piewcy upowskiej sławy, jako prowokatorów i współwinnych przelewu krwi polskiej i ukraińskiej.
O jednym jednak zdają się zapominać wyznawcy „Szlacht- wiji” ( to chyba tak nazywają ludobójstwo przeprowadzone na Polakach).
Nie baczą na jeden ważny aspekt tej sprawy: AFEKT!
Wszystkie cywilizowane trybunały biorą pod uwagę „afekt”, kierując oskarżenie o czyn najcięższy – o zbrodnię!
Czego spodziewali się Ukraińcy od rodaków tych pomordowanych przez siebie nieszczęśników? Od Polaków, którzy z bronią w ręku wchodzili do dymiących zgliszcz i patrzyli na konających , rannych, pomordowanych w najokrutniejszy sposób, jaki tylko chora wyobraźnia jest w stanie wymyślić ?
Czy działali na zimno, z premedytacją, jak Ukraińcy? Czy kogokolwiek przeżynali, ćwiartowali, obdzielali żywcem ze skóry? Nie!
Nigdy nie należy szukać wspólnego mianownika w motywacji jednych i drugich.
Los pozostałych na służbie u Niemców ochotników z „202”, przesądzony został rozkazem niemieckiego, naczelnego dowództwa:
„…Z rozkazu Reichsführera SS 8 maja 1944 r. batalion został rozformowany…”
Tak więc, na nic zabiegi i starania okupanta, by podporządkować sobie Polaków i wykorzystać dla potęgi III Rzeszy.
Zaraz po wojnie, daleko w głębi Niemiec, w byłym obozie koncentracyjnym Dachau, pod strażą Amerykanów znalazły się setki wschodnich kolaborantów, ale Polaków, wśród nich, nie było!
„…Nicholas Betheil, autor książki „Zdradzeni” – poświęconej powojennym losom Osttruppen, czyli wschodnim sojusznikom Rzeszy – opisuje, co działo się w obozie w Dachau w styczniu 1946.
Przetrzymywano tam – na miejscu uwolnionych Żydów – byłych obywateli Ukrainy, Białorusi, Pribałtyki i Rosji. Na wieść o przeniesieniu ich do strefy sowieckiej ludzie ci zabarykadowali się w baraku i tam próbowali pozabijać się nawzajem, by nie wpaść w bolszewickie szpony.(…)
W sumie samobójstwo udało się popełnić dziesiątce przewidzianych do repatriacji, pozostałych – mniej lub bardziej poranionych – Amerykanie zapakowali do pociągu, który ruszył na Wschód – ku niechybnej śmierci…”
Warto o tym wszystkim wiedzieć, zwłaszcza, kiedy co bardziej skwapliwi biją się w piersi za niepopełnione grzechy i próbują ustawiać Polaków pod murem ramię w ramię z ukraińskimi, białoruskimi i pribałtyckimi sojusznikami Hitlera.
Bo kordon rozliczeniowy o wdzięcznej nazwie " Antifaschismus", jak mi się widzi, narodowość ma tę samą, co ci, którzy ponieśli ideę faszyzmu pomiędzy narody, siejąc śmierć, strach i pożogę…
Cytaty i niektóre fotografie pochodzą z tekstu znalezionego w Internecie: „Granatowa policja " i Schutzmannschaften
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3258 odsłon
Komentarze
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Slater został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
14 Lutego, 2014 - 19:48
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika matka trzech córek nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Slater, Łotysze wystawili ponad 150 tysięcy"szabel"14 Lutego, 2014 - 20:01
"Ohydna ruska propaganda"? Napisałam źle o Litwinach i Łotyszach? To zdjęcie z pogromu to Kowno i Litwini w akcji.
Dziwię się, że nie wystąpiłeś w obronie OUN UPA? Oni też mieli motywację do walki o niepodległość.
Tylko, że mi o METODY chodzi! Nie o cele.
O Łotyszach wkrótce napiszę. Akurat jestem w połowie ciekawej książki.
Typowe...
Komentarz ukryty i zaszyfrowany
Komentarz użytkownika Slater został oceniony przez społeczność dość negatywnie. Został ukryty i zaszyfrowany poprzez usunięcie samogłosek. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 3. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność jakkolwiek ciężko Ci będzie go odczytać. Pamiętaj, że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
14 Lutego, 2014 - 20:38
Slater, 1i 2 AWP to jednak innego rodzaju formacje:)
14 Lutego, 2014 - 21:05
Dlaczego nie chcesz porównywać ze sobą samych "wojsk zaciężnych"? Poza wieloma różnicami, w tym ilościową, jedna była zasadnicza.
Dysponuję wzorem tekstów przysięgi wojskowej, którą "zaciężni" składali na ręce Niemców.
Jeśli są niepełne,bądź sfałszowane, proszę, byś to wykazał.
Fragment przysięgi polskich najemników, o których traktuje moja notka:
"... Jako przynależny do Schutzmannschaftu przysięgam być wiernym, dzielnym i posłusznym i moje obowiązki służbowe, szczególnie w walce przeciwko niszczącemu narody bolszewizmowi, sumiennie wykonywać. Dla tej przysięgi jestem gotów moje życie położyć...".
A teraz fragment roty łotewskich ochotników:
"...W obliczu Boga składam tę świętą przysięgę, że w walce przeciwko bolszewizmowi będę bezwzględnie posłuszny Głównodowodzącemu Niemieckich Sił Zbrojnych Adolfowi Hitlerowi i chętnie, jako mężny żołnierz, dla przysięgi tej poświęcę swe życie..."
złe porównanie
Komentarz ukryty i zaszyfrowany
Komentarz użytkownika Slater został oceniony przez społeczność dość negatywnie. Został ukryty i zaszyfrowany poprzez usunięcie samogłosek. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 3. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność jakkolwiek ciężko Ci będzie go odczytać. Pamiętaj, że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
14 Lutego, 2014 - 22:34
Nie znałem tego epizodu historii
14 Lutego, 2014 - 20:07
Nie stawia to tych ludzi na pewno w glorii
Jednak powinni przewidzieć fałsz niemiecki
Bo to jest naród pazerny i zdradziecki
A po zorientowaniu się o przekręcie
Powinni zdezerterować w tym momencie
Smutne to jest dla rodzin i dla nich samych
Bezczelnie przez okupantów oszukanych
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika matka trzech córek nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Dlaczego nie zdezerterowali, Jacku?14 Lutego, 2014 - 21:18
Niedawno, podczas Nocy Muzeów, odwiedziłam IPN. Na Wystawie prezentowano, między innymi, pewną grubą książkę. Wyglądała niczym "telefoniczna", bo składała sie z imion, nazwisk, adresów i numerów telefonów. Te numery wskazywały, do kogo należy zatelefonować, jeśli ktokolwiek natknąłby się na osoby z listy zamieszczonej w książce.
Rozsyłano je do posterunków policji i żandarmerii, rozsianych na całym terenie okupowanej Polski. Niemcy naprawdę byli skrupulatni w dokumentacji. Każdy uciekinier z obozu, każdy dezerter znajdował się w tej książce. Oprócz ich danych osobowych, wpisywano także adresy członków rodzin osób poszukiwanych.
Może strach o życie najbliższch trzymał tych ochotników na krótkiej smyczy?
Pozdrawiam serdecznie
MTC pozwolisz że skrócę nick
15 Lutego, 2014 - 20:03
Argumenty przedstawiasz właściwe
Bo życie rodziny jest treściwe
Niesie w sobie nowe pokolenie
Przy tym nie usychają korzenie
Przezorność winna być przed zdarzeniem
By nie skończyło się to ciepieniem
Pozdrawiam serdecznie
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@M3C
15 Lutego, 2014 - 12:49
Wiaj
Niezależnie, co tutaj będą koledzy walić, należy stwierdzić, że Polska była unikalnym bytem w okresie hitlerowskiej Europy. Jedyny znany mi przypadek instytucjonalnej kolaboracji, to burmistrz Zakopanego Krzeptowski i operetkowy Goralenvolk.
A były esesmańskie dywizje i oddziały norweskie, węgierskie, łotwewskie i inne. Praktycznie wszystkich okupowanych lub współpracujących krajów, oprócz Polski.
To trzeba podkreślać, być z tego dumnym, a nie z tym walczyć.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika matka trzech córek nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Bo my - Polacy, z natury jesteśmy Niepoprawni:)15 Lutego, 2014 - 13:39
Wolny Duch nami kieruje.
Goralenvolk... nawet i tutaj postawa "Ognia" mocno rozmyła kontury jednoznaczności.
Wiedziałeś, Jazgdyni, że Centrum Wiesenthala ogłosiło jakieś dziesięć lat temu akcję o nazwie "Ostatnia Szansa", która miała za zadanie pozyskać wiedzę na temat zbrodniarzy wojennych w oparciu o nagrodę pieniężną? 10 tys. euro za informację!
Wyobraź sobie, że zewsząd napływały wieści. I tak, na przykład:Litwini zgłosili 180 osób, Łotysze 38.
W Polsce, hm...akcję publicznie potępił Geremek, nazywając ja "obrzydliwą". Ciekawe, prawda? Bartoszewski dodał, że jest także "bezwartościowa"!
Że też żaden z nich nie przyznał publicznie o bezsensie takich poszukiwań, bo wśród Polaków, zbrodniarzy wojennych po prostu NIE BYŁO!
O! I jeszcze ciekawostka z Estonii. Tam, dla odmniany zamiast oczekiwanych informacji, ukazało się obwieszczenie, że Heiki Kortsparn - estoński bogaty ziemianin, gotów jest wypłacić 20 tys. dolarów każdemu, kto swoimi informacjami przyczyni sie do skazania żydowskich gorliwców z estońską krwią na rękach, którzy za czasów sowieckiego NKWD, siali spustoszenie w jego kraju.
Finału tej inicjatywy niestety nie znam.
Pozdrawiam:)
Piękny wpis, Matko3C
15 Lutego, 2014 - 13:21
dziękuję. :)
PPzdr.
Dzięki, PP:)
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika matka trzech córek został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
15 Lutego, 2014 - 23:32
I ja pozdrawiam:)