Czy jest coś gorszego niż wredna baba?

Jako że poświęcam sporo uwagi wadom polskich facetów, uznałem, że zadbać trzeba o minimum symetrii i parytetów, więc dziś będzie o babach, głupich babach. O mądrych wspominalem nie raz, więc tym razem je pominę.

Nie ma nic gorszego niż głupia baba albo, doprecyzujmy, wredna baba. Wszystkie miłe panie przepraszam za to stwierdzenie i proszę o uważne czytanie, chyba się ze mną zgodzą.Bo nasze polskie baby są wspaniałe, o czym niejednkreotnie wspominałem, lepsze od mięczkowatych facetów, podsztych cykorem, więc nazwisk nie będę powtarzał, codziennie pojawiają się w mediach niezależnych.

W mediach głównego koryta za to przebiega, niestety jak za komuny, selekcja negatywna. Jak się znajdzie taka głupia, to żaden najgłupszy nawet faet takiej nie dorówna, ten co najwyżej się upije i będzie święty spokój. Prawdopodobnie dałoby się to wyjaśnić przyczynami hormonalnymi i emocjonalnością, ale akurat w tym przypadku odchodzi mnie ochota na szperanie w mądrych książkach i szukanie wyjasnienia.

Tak się składa, że czytam właśnie o neurofizjologii i neurologicznych, mózgowych uwarunkowaniach moralności i przed oczam staje mi taka jedna postać z rządu, pani Kozłowska-Rajewicz, wyskakuje automatycznie jak diabełek z pudełka. W dyby bym babę zakuł i wystawił na rynku na pokaz, może nawet w towarzystwie koleżanej, bo takie panie jak Środa, Nowicka czy Pitera niewiele jej ustępują. Cały ten rząd jest niezmiernie szkodliwy, ale ten babsztyl jest szkodliwy po dwakroć.Koszty wygenerowane przez tych ludzi będziemy ponosić przez pokolenia.

To się nawet podobno sprawdza w gimnazjach i nie ma rzeczy gorszej niż wredna nastolatka. Trzeba na takie uważać, bo taka selekcja negatywna dostarcza kadr dla V kolumny.