Jak ćmy lecące do światła
Dlaczego? Pytają rodzice pochyleni nad trumną nastolatka – samobójcy.
Gdzie tkwi problem? Zastanawiają się psychologowie i psychiatrzy.
Co się stało? Zadają pytania pedagodzy.
Niby wszystko było w porządku. Dom, chociaż często skromny, to jednak daje ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Rodzice wiecznie w pogoni za pracą, w walce o każdy grosz, w trosce o byt rodziny. Dla nich przecież – dla dzieci.
Warunki, które tworzą rodzice dla swojego potomstwa są ściśle powiązane ze stanem gospodarki kraju, w którym żyją.
Kiedy niedomaga system, kolejno sypią się powiązane z nim struktury. Opieka socjalna nie jest w stanie podołać zapotrzebowaniu społecznemu na interwencyjne formy wsparcia.
Rodziny zagrożone ubóstwem są dysfunkcyjne. Priorytetem stają się wtedy wartości podstawowe, związane z egzystencją. Na dalszy plan schodzą te pozostałe i chociaż uznawane dotąd za istotne , to jednak w obliczu zachwiania fundamentalnych podstaw bytu, zanikają.
Co dzieje się z nastolatkiem, który obserwuje szamoczących się w bezsilności rodziców? Co myśli, kiedy widzi ruinę tego, czym niegdyś był jego dom?
Tu można znaleźć odpowiedź na jedno z pytań.
Inny obrazek. Dom zasobny, pieczołowicie wymuskany i zadbany. Rodzice szczęśliwi, dzieci syte i otoczone zbytkiem. Wszystko tu jest na swoim miejscu, ale czy na pewno?
Rodzice, chociaż nieba latorośli gotowi przychylić, nie są w mocy zapewnić swoim dzieciom popularności w środowiskach, do których przynależą w wyniku edukacji szkolnej, działalności sportowej, czy kulturalnej.
Odrzucenie przez rówieśników ma różne oblicza, rozmaite wymiary i wiele form, gdzie jedna boleśniejsza od drugiej i bardziej niszcząca delikatną psychikę młodego człowieka.
Bywa też, że rodzina jaśniejąca w panteonie wzorców do naśladowania, skrywa głęboko ciemną stronę i niczym Księżyc ukazuje tylko to, co można wyjawić.
Tajemnice alkowy to tabu, które choć przełamywane coraz częściej, to jednak pozostaje w świadomości społecznej jako nieprawdopodobny przejaw incydentalnego wynaturzenia.
Tu również doszukamy się odpowiedzi na dręczące pytania.
Miejscem, które bywa sceną różnorodnych zachowań o wydźwięku rzutującym na ostateczne decyzje, jest bez wątpienia szkoła.
Instytucja, do której trafia każde dziecko, nie zawsze okazuje się być azylem, „drugim domem” i bezpieczną przystanią.
Zdarza się, że już maluchy poddawane zostają regułom, które przyprawiają rodziców o rozstrój nerwowy, a walka z ugruntowanymi przez dziesięciolecia normami, przypomina tę o której pisał Miguel de Cervantes.
Brać nauczycielska jest ciałem mocno opancerzonym, a nierzadko, poprzez powiązania z lokalnymi decydentami, pozostaje w bezkarności i pobłażaniu dla swoich działań, lub zaniechań.
Jak wygląda sprawność pedagogów szkolnych niech przykładem będą niezdarne tłumaczenia niektórych, na temat sytuacji kończących się dramatycznym finałem. Bezradność tych osób, skierowanych do środowisk młodzieżowych celem zadziałania złu, jest sygnałem, że forma ich interwencji, winna ulec radykalnej zmianie.
Szkoła nie ma czasu na wychowanie! Takie głosy rozlegają się zawsze, ilekroć dochodzi do tragedii.
Warto zauważyć, że niewielu rodziców oczekuje od szkoły ingerencji w kształtowanie osobowości swoich milusińskich , ale żąda stanowczego przeciwstawiania się szykanom, mobbingowi i agresji, które spotykają ich dzieci na szkolnych korytarzach, czy boiskach.
Wielu nauczycieli ogranicza się do zapewnienia sobie komfortu bezstresowego prowadzenia lekcji kosztem pobłażliwego przymykania oczu na działania młodocianych dręczycieli, rozzuchwalonych taką formą „akceptacji”.
Inni nie reagują ze strachu przed zemstą bezwzględnych nastolatków.
Niewielu ma odwagę powstrzymać narastający w ich otoczeniu terror, bo przy obecnym prawie karnym w odniesieniu do nieletnich, niewielkie tylko wsparcie daje rządowy program resocjalizacyjny.
Konflikty wprost ze szkoły przenoszą się na ulicę, a poprzez portale społecznościowe także w wirtualny świat, gdzie trudno jest powstrzymać wezbrany potok agresji.
Łatwość zachowania anonimowości, ułatwia rozległe działania, których skutkiem staje się oszczerstwo, zniesławienie, szantaż i cały szereg podobnych, coraz wymyślniejszych szykan.
Zaszczuty młody człowiek nie zawsze zwraca się o pomoc do bliskich. Zazwyczaj walczy w samotności, pogrążając się coraz bardziej w depresyjnym półmroku otaczającej go rzeczywistości.
Kiedy mrok bezradności stanie się już nie do zniesienia, co wrażliwsi z nich, niczym ćmy „ulatują” ku światłu, bo jawi się im ono jako wyjście z tunelu beznadziei.
„Moje życie sens już dawno straciło.
Wszystko, co było dobre, tylko mi się śniło…
Wyjdę z siebie, obok stanę,
Bóg jeden wie, co dalej się stanie.
Rzucę się z mostu prosto do wody.
Nikomu nie wyrządzę tym żadnej szkody.
Nikt nie zauważy mojej śmierci.
Nikt nie pozostawi mnie w swojej pamięci.
Odejdę cicho, bez żadnego szumu,
Choćby wśród moich „przyjaciół” tłumu…”
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3481 odsłon
Komentarze
Dziękuję za ten wpis
26 Lipca, 2013 - 18:33
jest w naszej szkole coś dziwnego, co sprawia, że co najmniej od 1981 roku aż do dzisiaj uczniowie jej nienawidzą. Co prawda nie wszyscy potrafią to wyartykułować i tu jest największy problem, gdy "nikt mnie nie rozumie", a zwłaszcza Rodzice.
Jakiś czas temu zrobiłem mały skarbczyk uczniowskich narzekań na szkołę, gromadząc i prezentując uczniowskie wypowiedzi od roku 1981 aż do dzisiaj. Wprowadzenie do tematu i link: http://niepoprawni.pl/blog/4949/linos-herakles-miedzy-uczniem-edukacja-szkolna
Ta kwerenda przeprowadzona w różnego typu zasobach prowadzi do wniosku, że niezaleznie od różnego typu reform i przyczyn tego stanu rzeczy, szkoła pozostaje dla uczniów środowiskiem opresyjnym i prezentującym ofertę ponad ich potrzeby.
Jakiś czas temu słuchałem przez internet debaty o edukacji z udziałem Szczura Biurowego jako moderatora. Debata w większości miałka sprowadzała się do wniosku, że trzeba przywrócić stary model kształcenia. Szczur Biurowy nieśmiało zwrócił uwagę, że w dobie internetu i pracy zespołowej stary system musi podlegać istotnym modyfikacjom.
I UWAGA! Zwrócił tez uwagę, że prawdziwy polski system edukacji istniał w czasach przed Komisją Edukacji Narodowej. W tak wyszydzanych szkołach jezuickich nie dzielono uczniów wg wieku. Raczej starano się odtworzyć w miarę naturalną grupę rodzinno-rówieśniczą z uczniami młodszymi i starszymi (którzy pomagali młodszym). Jako że były to szkoły dla chłopców, zdecydowanie więcej było wycieczek i kultury fizycznej. Jednym słowem próbowano metodą "podwórkową", w naturalnym środowisku społecznym, kształtować ludzi. Podobną metodę wychowawczą oferuje harcerstwo. Może tym tropem powinniśmy pójść?
alchymista
Województwo Smoleńskie===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Alchymisto, zanim nowy system nastanie
26 Lipca, 2013 - 19:55
jakikolwiek by on nie był, to trzeba działać tu i teraz.
Jest problem, który ostatnimi laty nasilił się znacznie i spotęgował. Jaki będzie miał wpływ na psychikę młodego człowieka dowiemy się wkrótce.
W związku z niewystarczającą ilością państwowych przedszkoli, rozsiały się jak grzyby po deszczu liczne placówki prywatne.
Rywalizując pomiędzy sobą o klienta, przedszkola te rozszerzają i uatrakcyjniają swoje oferty, nęcąc w ten sposób zapracowanych młodych rodziców.
Gdyby chodziło o atrakcje programowe, to z Bogiem sprawa, jednak tu chodzi o coś zupełnie innego.
Przeciętna placówka proponuje rodzicom całodzienną opiekę nad ich potomstwem, obniżając przy tym wiek przyjmowanego dziecka do okresu "żłobkowego".
Powstają grupy maluchów kilkunastomiesięcznych, które dowożone są do przedszkola z zapasem pieluch i butelek ze smoczkiem.
Dzieci, które przebywają w przedszkolach po dwanaście godzin na dobę, swoich rodziców widują w zasadzie tylko "w przelocie".
Pomijając patologiczne placówki, o których czasem głośno jest w mediach, reszta staje się dla swoich podopiecznych "rajem na ziemi".
Zdarzają się sytuacje, że odbierane przez rodziców dzieci wyrywają się im, by z powrotem wrócić do swoich ukochanych "cioć".
Tak jest przez cały czas, z wyjątkiem weekendów i świąt.W wakacje przedszkola te oczywiście działają.
Nasze Ministerstwo Edukacji obniżyło wiek dzieci przystępujących do nauki w szkole.
I tu może zacząć się problem.
Poza "zimnym prysznicem" w relacjach szkolnych, dojdzie problem "zagospodarowania" czasu wolnego.
Czy te "sieroty po raju utraconym" - całodniowe przedszkolaki, odnajdą się w realiach które przyniesie im życie?
Czy ich rodzice znają na tyle swoje dzieci, by dobrać dla nich odpowiednie zajęcia pozaszkolne?
Przecież znają się tylko z widzenia.
tradycja czarnej pedagogiki ma 200 lat
26 Lipca, 2013 - 20:53
13 przykazań współczesnej szkoły
By goldhind on Lipiec 18, 2013
Jam jest Fryderyk Wilhelm, który Cię wywiódł z domów, w szeregi ławek 200 lat temu zapędził.
Nie będziesz miał wiedzy innej niż szkolna.
Nie będziesz uznawał innych autorytetów niż nauczyciel i podręcznik.
Pamiętaj, że są przedmioty ważne, mniej ważne i zupełnie nie ważne.
Czcij podział na przedmioty, zeszyty i podręczniki. Historia, biologia, fizyka, matematyka – nie mają ze sobą nic wspólnego.
Nie ucz (się) trudnego, zanim nie nauczysz (się) łatwego. A o tym, co jest łatwe, a co trudne decydują inni.
Pamiętaj, że ani nauczyciel ani uczniowie nie decydują czego i jak się uczyć. Nic tak nie zniechęca do poznawania świat jak przymus.
Oceniaj, oceniaj i jeszcze raz oceniaj. W ten sposób skutecznie zamienisz efektywną motywację wewnętrzną na nie przynoszącą korzyści w długim okresie motywację zewnętrzną. A przy okazji podzielisz przyszłych dorosłych obywateli na lepszych i gorszych. W mniemaniu własnym i innych.
Pamiętaj, że kto się nie myli, nie błądzi. Podkreślaj błędy i niedociągnięcia, a pomijaj sukcesy.
Staraj się, aby prace domowe nie miały żadnego zastosowania w rzeczywistości pozaszkolnej i jak najmniejsze w samej szkole. Praca domowa musi być i już.
Ułóż tygodniowy plan zajęć tak, aby uniemożliwić uczniom i nauczycielom zajmowanie się jednym tematem dłużej niż przez 45 minut. Rozpoczynaj temat, przerywaj zajęcia, zaczynaj inne, pozwól dzieciom zapomnieć o tym, czym właśnie się zajmowały, stłum budzący się ewentualnie entuzjazm, aby powrócić do tematu za tydzień i móc krytykować dzieci za brak zainteresowania.
Zgromadź w klasach dzieci w jednym wieku. Uniemożliwi im to kontakt ze starszymi dziećmi, od których mogłyby się uczyć i młodszymi, dla których one mogłyby stanowić źródło wiedzy i autorytet.
Posadź dzieci w ławkach. Ta najmniej sprzyjająca uczeniu się pozycja pomoże stłumić inicjatywę i twórcze działanie.
Każ wszystkim uczyć się tego samego. Przecież wypuszczenie jednolitej serii obywateli zaplanowaliśmy już na samym początku, jakieś 200 lat temu.
http://ludziepisza.wordpress.com/2013/07/18/13-przykazan-wpolczesnej-szkoly/
@Omnika
26 Lipca, 2013 - 21:40
Dziękuję :-) Będę reklamował bloga, OK?
alchymista
Województwo Smoleńskie===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Matka trzech córek
26 Lipca, 2013 - 21:51
Harcerstwo juz działa, jest także żeńskie. Jest to niezły sposób masowego wychowania i ratowania dzieci przed staczaniem się. Sugeruję ZHR. No i lektura Badan-Powella Skauting dla chłopców - obowiązkowa!
alchymista
Województwo Smoleńskie===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Matka Trzech Córek
26 Lipca, 2013 - 21:00
Ważny i nieczęsto poruszany temat, dzieci zaczynają chorować na serce i dusze, jak dorośli.
Nie będę się rozpisywał, bom wrażliwy jeśli chodzi o dzieci i młodzież.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
boldandcharm Przy całej
26 Lipca, 2013 - 22:12
boldandcharm
Przy całej dobrej woli nie sposób nie zauważyć, że ckni się Pani szkoła, która zalśni jako przysłowiowy kaganiec oświaty i niewinny wianek na głowie chorego na kiłę państwa. Nie odmawiam Pani prawa do marzeń, ale obawiam się, że oderwała się Pani za nadto od rzeczywistości w humanistycznym uniesieniu. Prawda zaś jest następująca: Szkoła w Polsce jest tak samo chora jak państwo.
W Polsce poza nielicznymi wyjątkami ( w skali kraju) młodzież nie ma alternatywy od ścieżki kształcenia wiodącej poprzez ogólniak i dalej studia. Czy wszyscy polscy uczniowie są na tyle zdolni by zdobyć maturę i wykształcenie ponad maturalne? Czy takie jest zapotrzebowanie rynku pracy? Czy to nie rodzi frustracji zarówno uczniów jak i nauczycieli? Tę patologie pogłębia fakt, że przy kurczącej się liczbie uczniów, masowych zwolnieniach, absurdalnej, obezwładniającej biurokracji, nauczyciele nie weryfikują przydatności uczniów. Krótko mówiąc nikt nie uleje ucznie, choć ten nie nadaje się do liceum, bo odbiera się sobie lub innym nauczycielom i tak niepewną pracę. Czyni to dopiero, co często jest niemałym szokiem dla ucznia,matura. Robi się jednak wszystko, aby i ten próg wygładzić do samej ziemi.
Tymczasem:
Ilość uczniów w klasie rośnie wraz z poziomem kształcenia, w gimnazjach typowy skład ociera się o trzydziestkę, w liceach nierzadko ja przekracza. Efekt jest taki, że w 34-osobowej klasie w liceum odstępy pomiędzy ławkami wynoszą 40 cm. Stan utrzymuje się pomimo stale spadającej liczby uczniów, dzięki systematycznemu ograniczaniu liczby klas, zwalnianiu nauczycieli i wygaszaniu szkół. Gdzie w tej sytuacji miejsce na postulowaną przez Panią indywidualizację i czułą opiekę
Państwo stawia na miernych, niedouczonych o wąskich horyzontach. Skąd u Pani przekonanie, że nauczyciele są władni skutecznie przeciwdziałać takiemu dyktatowi.
Osobny problem, to utrzymujący się do dziś skład kadry nauczycielskiej, w dużej części formujący się za komuny. Wtedy nauczycielami zostawali często ideowcy lub nieudacznicy. Inni chcieli zarabiać godziwe pieniądze co nie groziło w nauczycielskim fachu i do dzid nie grozi.
Szkole polskiej nie potrzeba jednak ani jednych, ani drugich. Potrzeba jej, jakie to trywialne, dobrze opłacanych fachowców pracujących w ergonomiczny środowisku.
Najbardziej przerażającym anty przykładem takiego środowiska jest polskie gimnazjum. Jak w łagrze spotyka się tam nabuzowana hormonami, często niezmotywowana niczym młodzież z nierzadko całkowicie przypadkową, bezradną wobec agresji i arogancji kadrą.
Do tragedii blisko jak nigdy
boldandcharm
@boldandcharm
26 Lipca, 2013 - 22:21
Po przeczytaniu komentarza polecam mojego bloga http://ifikles.wordpress.com Pokazuje on, że właściwie nic sie nie zmieniło, bo najstarsze teksty sięgają roku 1981! Pani Szumilas, Kudrycka, pan Handke et consortes tylko pogłębiają kryzys, ale go nie tworzą.
Tak jak pisałem wyżej, przypomnijmy sobie, że istnieje jeszcze harcerstwo (ZHR) i że to ono (a może TYLKO ono) może uratować wiele dzieciaków przed stoczeniem się. Na szkołę kładę już kreskę. Istnieje siłą rozpędu, bo "inaczej być nie może".
alchymista
Województwo Smoleńskie===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Alchymisto!
26 Lipca, 2013 - 22:55
"Tak jak pisałem wyżej, przypomnijmy sobie, że istnieje jeszcze harcerstwo (ZHR) i że to ono (a może TYLKO ono) może uratować wiele dzieciaków przed stoczeniem się."
Zgadzam sie z tym całkowicie. Mój syn należał wiele lat do ZHR-u. To była najlepsza, poza rodziną, szkoła wychowania dla chłopca. Także tam nawiązywał prawdziwe przyjaźnie, które nadal utrzymuje.
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart
Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Boldandcharm
26 Lipca, 2013 - 22:58
Całe zło w gimnazjach. Kiedyś ośmioklasowe szkoły potrafiły, aczkolwiek czasem nie bez problemu, uporać się z najstarszymi trudnymi uczniami, bo znały "delikwentów" od małego,a za każdym z nich ciągnął się "ogon", na który można było nadepnąć, by powstrzymać harcownika.
Wtedy nadużywano praw, kierując trudne dzieciaki do szkół specjalnych. Nieraz wystarczyły utrzymujące się złe oceny, by dziecko znalazło się w "szkole specjalnej troski". Tam, pomiędzy innymi "zesłańcami" o różnym stopniu demoralizacji, dorastało wiekiem, nie zawsze otrzymując świadectwo ukończenia szkoły.
Kiedy patrzę na te nasze dzisiejsze gimnazja, to przypominają mi się tamte. Szkoły Specjalne.
Przemoc i agresja względem siebie nawzajem, a także kierowana ku nauczycielom staje się już trudna do opanowania.
Kiedy dochodzi do tragedii, co warto podkreślić, to z większą troską pedagodzy i psychologowie pochylają się nad agresorami niż wcześniej nad ich ofiarą, i chociaż mają pełną świadomość słabego oddziaływania na zdegenerowanych małolatów, to uparcie wdrażają to, co nigdy nie da wyniku.
Należy za wszelką cenę przerwać ten wytwór głupoty.Zakończyć istnienie gimnazjów, a do szkół skierować resocjalizatorów, takich, jakich zatrudniają domy poprawcze.
Nie wiem tylko, kto się za to zabierze, bo decydenci swoje dzieci i wnuki poumieszczali w ekskluzywnych, wysokopłatnych szkołach prywatnych i problemu nie odczuwają na własnej skórze.
Myślą w swojej naiwności, że nie dosięgnie ich potomstwa brutalny wpływ nastoletnich "rzezimieszków" ze szkół publicznych.
Dosięgnie, niestety, bo z młodocianych prześladowców wyrosną dorośli bandyci.
MTC & Komentatorzy, - ryba zawsze psuje się od głowy
27 Lipca, 2013 - 10:09
"Państwo stawia na miernych, niedouczonych o wąskich horyzontach". To cytat z komentarza Użytkownika o nicku Boldandcharm, który także zabrał tu głos. Zdanie to w zasadzie mówi wszystko o polskim szkolnictwie.
Dalej słusznie zapytał, cyt. : "Czy wszyscy polscy uczniowie są na tyle zdolni by zdobyć maturę i wykształcenie ponad maturalne? Czy takie jest zapotrzebowanie rynku pracy?" Wszystko to, co nas bulwersuje w szkolnictwie, jest pochodną błędnych posunięć MEN-u.
Twoja analiza stanu faktycznego Matko Trzech Córek i doszukiwanie się przyczyn tkwiących w sposobie pracy nauczycieli i pedagogów wydaje się zawężać krąg winowajców. Jak napisałem w tytule swojego komentarza, - ryba psuje sie od głowy. Winnych należy szukać w decyzyjnych ośrodkach władzy, a więc w sejmie, senacie, rządzie, a także w kuratoriach w terenie. W tym najniższym szczeblu władzy, tj. w kuratoriach aż się roi od tzw. twardogłowych, którzy pracują jeszcze metodami pamiętającymi czasy PRL-u. A ci "na górze" usiłują stworzyć nowy model ludzi, a w zasadzie... podludzi. Tak, tak, nie przesadzam.
Alchymisto, - jeśli chodzi o Twój rozbudowany komentarz wraz z treściami podanymi w linkach (także je przeczytałem), to zgadzam się z nimi w całości. W latach '80 pracowałem "z doskoku" i krótko (2 lata) jako belfer przedmiotów zawodowych w technikum. Zastępowałem kolegę, który był na długim leczeniu po wypadku samochodowym. Tak więc wiele wątków tu poruszonych znam z autopsji.
Reasumując, - temat, który poruszyłaś Matko Trzech Córek - wymaga gruntownego zajęcia się wkrótce przez nową PiS-owską ekipę rządzącą, bowiem obecny stan edukacji oraz wychowania, jak i jej system - są absolutnie nie do przyjęcia.
Pozdrawiam,
________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)
Satyrze, i ja oczekuję wiele od Prawa i Sprawiedliwości
27 Lipca, 2013 - 17:48
Zawsze podkreślam, że nazwa jest jak wizerunek, godło, nadrzędne motto i idea.
Kiedy ktoś podpisuje się takim mianem, powinien zdawać sobie sprawę ze zobowiązania, które z tego wynika.
PRAWO dla wszystkich, aby było przestrzegane, a za łamanie uchwalonego porządku, winna być stosowana SPRAWIEDLIWA kara.
SPRAWIEDLIWOŚĆ w trudzie tworzenia dla Polski i SPRAWIEDLIWOŚĆ w podziale wypracowanych zysków.
Szkoła
Pierwsze frustracje u naszych dzieci biorą się z doświadczeń szkolnych.
To tutaj kształtuje się pogląd młodego człowieka na sensowność "czystej gry".
Modeluje się sposoby współistnienia w grupie, stosunek do pracy, współdziałanie, odpowiedzialność, lojalność, uczciwość i rzetelność.
Wszystko to, jako zdobyte podczas edukacji nawyki - zarówno dobre jak i złe, utrzymują się długo.
Bardzo długo.Nieraz przez całe życie.
Trzeba więc, Satyrze, wyleczyć tę "chorą głowę."
Pozdrawiam serdecznie
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika proxenia nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
@ MTC27 Lipca, 2013 - 22:00
Napisałaś w tytule komentarza:
"i ja oczekuję wiele od Prawa i Sprawiedliwości".
A ja nie oczekuję, po tym, jak protestowano TYLKO przeciwko ograniczaniu lekcji historii. Powtarzam: tylko historii.
Czyli wystarczą patriotyczne bęcwały?
Zresztą czy naprawdę patriotyczne? To przecież zależy od tego, jaki jest nauczyciel.
Jakby na potwierdzenie moich słów
19 Sierpnia, 2013 - 21:21
Zacytuję czyjąś - anonimową wypowiedź z forum. To tak pod rozwagę:
"Miałem kolegę w klasie, który wszędzie, gdzie się dało, rysował penisy: w moich książkach, zeszytach, jak sam coś narysowałem, to też zawsze dorysowywał penisa. Kiedyś poszedłem na korki z matmy do znajomej mojej starej. Na pracy domowej Tomek dorysował mi na marginesach penisy. Zorientowałem się dopiero wtedy, kiedy wyciągnąłem te kartki przed korepetytorką. Nic nie powiedziałem, ona też nie, ale więcej korków mi nie chciała dawać.
Tomek był po prostu zawsze zazdrosny, ale nieźle to maskował. Wbijał nóż w plecy tylko wtedy, kiedy był kryty dwadzieścia razy. Sam jest bardzo pracowitym, bystrym facetem, ale również bardzo ambitnym, i potrafił niszczyć cynicznie ludzi, np. pod płaszczykiem wulgarnego żartu..."
Proszę, zwróćcie uwagę na otoczenie naszych dzieci: ulice, media
27 Lipca, 2013 - 10:31
książki, muzykę...To wszystko jest jednym wielkim hałasem, bełkotem, ferią błysków i barw. Jeden wielki natłok bezużytecznych informacji podanych z szybkością dźwięku. Jak dzieci mogą się w tym odnaleźć? Nie mogą. Czy rodzice i rodzina może i w tym pomóc? Mogą się starać ale i tak raczej nie dadzą rady. Szkoła? Obecna szkoła nie jest tym zupełnie zainteresowana. Totalny cygański kult tandety. Upatruję przyczyny tego co nas otacza w myśli marksistowsko-leninowskiej, która niestety okazała się zadziwiająco trwała. Ale cóż, trzeba walczyć. Jak w Powstaniu Warszawskim. Przeczytałem wczoraj zadziwiająco prostą, klarowną i w sumie optymistyczną konkluzję (niestety nie pamiętam kto to napisał, ale szacunek wielki), która bardzo przemówiła mi do wyobraźni. Mianowicie powstania, które były w Polsce nie zostały przegrane - istniejemy, możemy mówić i myśleć po polsku, czyli wciąż mamy szansę.
Pozdrawiam
HdeS
HdeS
bolszewicka definicja polskiej historii : "propaganda klęski"
28 Lipca, 2013 - 13:30
Powtarzana dzieciom, młodzieży, na tandetnych, okrojonych czasowo pogadankach, które nie zasługują na miano wykładów.
Co może rodzic, kiedy dziecko wypluje z siebie taki komentarz? Oczywiście spokojnie wyjaśnić, że obchody rocznic narodowych świąt, to upamiętnienie, a nie propaganda. Okazanie szacunku, czci, wdzięczności. To obowiązek starszego pokolenia - na poziomie "komórkowym" eliminacja czerwonej zarazy. Najważniejsze - nie wściekać się, bo nie jest winą dzieci, że zostały zaprowadzone do budy będącej skrzyżowaniem biura z więzieniem.
tu mim krakowski daje lekcję wychowawczą
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Ten problem nie zna granic...
31 Sierpnia, 2013 - 15:26
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14525588,15_letni_Polak_z_USA_popelnil_samobojstwo__Nekali.html?lokale=warszawa#BoxWiadTxt