o radości

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Nie chciałbym sprawić zawodu niewielkiej, ale godnej uwagi gromadce Obywateli, a w tym zapewne Funkcjonariuszy, oczekujących z osobistym lub służbowym zainteresowaniem na moje reakcje (to chyba trafne określenie wpisów na tym blogu), tedy spieszę donieść, że obejrzałem orędzie pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego z wytarczającą uwagą, by na nie udzielić odpowiedzi, sądzę bowiem, że tak uczynić wypada.

Nie mam (na szczęście} tytułu ani możliwości posłużenia się w tym celu żadnym z potężnych środków masowego przekazu, mam za to świadomość, że przekaz osobisty nie wchodzi w grę, więc posłużę się tym, czym już od paru lat próbuję posługiwać Ojczyźnie (oczywiście nie całej, bo to nie na moją głowę), oraz Narodowi (też nie całemu, jeno wspomnianej już, godnej uwagi, gromadce) niby publicznie, ale przecie kameralnie wyznając tu, co myślę i czuję.

Otóż czuję się zdezorientowany, bo nie wiem, co myśleć.

Myślenie nie jest potrzebne żeby się radować - przeciwnie, może radość utrudniać, ograniczać a nawet unicestwić, ale już sama dezorientacja, której zawsze towarzyszy niepokój, zupełnie wystarczy, żeby człowiek nieskory do refleksji posmutniał i jął sobie zadawać mało oryginalne pytania : "W co się bawić ?" (Młynarski), "Z czego się śmiejecie ?" (Gogol), "Co w tym śmiesznego ?" (Basia) albo "Co tu jest grane ?" (ktokolwiek bądź).

Nic na to nie poradzę, ale nie widzę powodu, by radować się ze zwycięstwa wyborczego w 1989. razem z Bronisławem Komorowskim, który się do owego zwycięstwa osobiście nie przyczynił a niektóre z jego owoców osobiście zmarnował, nie sprawiając mi tym radości, ale żywy ból.

To, że Komorowski nie brał udziału w tamtym, czerwcowym głosowaniu, nie miało historycznego znaczenia, ale udział w destrukcji potsolidarnościowego, antykomunistycznego frontu wziął już tak znaczący, że zapomniany mu nie będzie przez Historię, na którą wpływał.

Pamiętam nieźle tę skrobankę, unicestwiającą nienarodzony ale poczęty - legalnie i w miłości - POPiS, której skutki mogą dziś radować zwolenników aborcji na życzenie i tych, co lubią radosne happeningi - ale przecie nie wszystkich, w każdym razie nie mnie.

Pamiętam rolę zasłużonego opozycjonisty o dobrym nazwisku, który przed wysunięciem jego kandydatury na drugą osobę w państwie jako warunku zawarcia parlamentarnej koalicji, zaatakował w tak brutalnych słowach partię zwycięską, że szanse na polityczną współpracę PO i PiS zmalały do zera.

Niestety, ta sama melodia, choć w innej tonacji, brzmi nadal w wystąpieniach bezpartyjnego już pana Prezydenta - który wzywa do wspólnej radości nie wszystkich obywateli Rzeczypospolitej - i nie wszystkich zwycięzców narodowego plebiscytu sprzed niemal ćwiećwiecza.

Było mi wówczas niemal obojętne, czy za sterem państwowej nawy stanie patriota "liberalny", czy "socjalny" ale dziś, gdy właśnie przymierzają się do tego steru kosmopolityczni agnostycy, odświętne orędzie zaprzyjaźnionego z nimi ex-kolegi partyjnego nie budzi we mnie radości, a jego zawoalowane
pogróżki (wobec niezaprzyjaźnionych i niedość radosnych ?) budzą raczej smutek - i lęk.

Źle sie czuję, kiedy nie wiem, co myśleć.

Czy to dziwne, że wolałbym jednak mieć takiego prezydenta, który na zakończenie orędzia do narodu powie po prostu : "Niech żyje Polska !" albo "Boże, błogosław Polsce !" ?

Gotów jestem zapłakać z radości.

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

Kretyński tekst ( sorry, Schiller) który zaczyna nas chwytać za gardło. Albo jesteś radosny, albo giń. Obowiązuje nas Oda do Radości. Sorry herr Beethoven. Nie przewidziałeś tego. Wiele osób nienawidzi IX Symfonii ze względu na jej ostatnia część. Ja chcę mieć prawo do smutku. Francoise Sagan. Witaj, smutku. I wara wam, eurokomuchy. Chcę mieć prawo do ponurej miny wobec rządów czerwonej zarazy.

Vote up!
0
Vote down!
-1

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#362013

Z tą obowiązującą radością skojarzył mi się inny utwór:

Oda do rozpaczy

Biedna rozpaczy
uczciwy potworze
strasznie ci tu dokuczają
moraliści podstawiają nogę
asceci kopią
lekarze przepisują proszki żebyś sobie poszła
nazywają cię grzechem
a przecież bez ciebie
byłbym stale uśmiechnięty jak prosię w deszcz
wpadałbym w cielęcy zachwyt
nieludzki
okropny jak sztuka bez człowieka
niedorosły przed śmiercią
sam obok siebie

ks Jan Twardowski

Pozdrawiam serdecznie!

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
-1

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#362046