Schabowy z kapustą
Nacjonalistyczne korzenie jarstwa i wegetarianizmu.
Kto nie próbował nigdy czegoś innego poza postnymi rybami, ten pewnie się nigdy nie dowie o nacjonalistycznej kuchni jarskiej promowanej przed II wojną przez narodowca, doktora Apolinarego Tarnawskiego. W dzisiejszej Polsce bowiem schabowy z kapustą to potrawa prawie tak samo święta i narodowa, jak wigilijny karp czy wielkanocny mazurek. Ów święty kotlet wyróżnia niewątpliwie Polaka od Żyda i Muzułmanina w sposób graniczący z pewnością. Pewien zdeklarowany mięsożerca-sarmata częstował mnie kiedyś kotletem niby-schabowym zrobionym z jakiejś sojowej papki i wykrzykiwał ciągłe pochwały jakiż to ten kotlet jest pyszny, choć przyznam, że „to coś” z trudem dawało się zjeść i było straszliwie włókniste. Najwidoczniej mój gospodarz pragnął zmniejszyć sobie cierpienia spożywania obiadu wspólnie ze mną (tym dziwakiem-jaroszem) i był przekonany, że ja również tęsknię za schabowym.
Otóż nie tęsknię. Kuchnia jarska jest dla mojego podniebienia i żołądka po prostu o wiele lepsza. Podobnie sądził też doktor Tarnawski. Melchior Wańkowicz odwoził swą żonę, Zofię, na kuracje do huculskiego Kosowa, w którym to Mistrz Apolinary prowadził swój zakład pod hasłem „Władaj sobą”. Po jarskiej kolacji w sali ogólnej pan Melchior zażądał kufla piwa czym obudził powszechne zgorszenie. Potem jego małżonka (zwana w książce Królikiem) strofowała go: „nie można tak... Trzeba się liczyć, że to jest jak klasztor... Ludzie wyjeżdżają, nie tylko przeczyściwszy organizm, ale i duchowo przewentylowani. Stary doktor nie znosi nikogo, kto psuje atmosferę zakładu. Niezwłocznie każe komunikowac, że jutro czekają koie, że ma wyjeżdżać”. Pani Wańkowiczowa spotkała kiedyś pulchniutką mężateczkę, popłakującą: „proszę pani... byłam na konsultacji wstępnej, stary doktor pytał co jem; jakem doszła z wyliczaniem po kolei do kolacji, wziął mnie za rękę i pociągną z pasją na tyły zakładu, pokazał świnię: »Patrz, pani, ona żre tyle samo, ale jest świnia«. Co mam robić, proszę pani?”
Muszę przyznać, że tej pulchniutkiej mężateczki trochę mi żal, ponieważ (jak mówili starożytni Rzymianie) kochanego ciałka nigdy za wiele. Zresztą uważam, że niewiasty dyscyplinuje sama natura i bliżej są klasztornego rytmu kosmosu, niż my, mężczyźni, oderwani od rytmów przyrody i stale poszukujący odpowiedniej dla siebie dyscypliny wewnętrznej. Nic dziwnego, że klasztory wymyślili jednak mężczyźni; kobiety z początku nie miały na to czasu. Wróćmy jednak do kosowskiego zakładu doktora Tarnawskiego. Oto bowiem do gabinetu starego doktora wkracza „King” czyli Melchior Wańkowicz w całej swej okazałej osobie. Tarnawskiemu rozbłyskują oczy, zwłaszcza, że pana Melchiora wprowadza wierna głodomorka kosowskiej pustelni, czyli własna żona Kinga – Królik. Mistrz jarstwa wypytuje mistrza pióra co jada na śniadanie:
„-Ona – mówi złośliwie King – na śniadanie daje mi zwykle befsztyk z polędwicy, pokryty dwoma jajkami.
Cień Królika kurczy się na ławeczce pod ścianą.
- Z polędwicy? Z dwoma jajkami? - ożywia się stary doktor – A jak duży bywa ten befsztyk, jak duży?
- Ja tak lubię, żeby zwisał z brzegów talerza.
- To funt mięsa! To więcej niż funt! - emocjonuje się stary doktor. - a na obiad?
- A drugiego śniadania pan doktor nieciekawy? Woźny mi przynosi: a to bigosik... a to wątróbkę...
- Wątroba nic gorszego na skazę moczanową... Bigos pływa w tłuszczu, prawda?
- Aha – przytwierdza z lubością King, który przy porannym śniadaniu na próżno usiłował naładować się rzepą. Po czym w gargantuicznych rozmiarach i obfitościach maluje obiad, który go czeka, przygotowany pod auspicjami jawnogrzeszącej żony. Stary doktor przyskakuje i poczyna miętosić pacjenta po brzuchu.
- Jaka wątroba! Co za powiekszenie wątroby – mówi z zachwytem. W głosie tli się niewątpliwie symopatia, jaką mają policjanci dla rasowych gangsterów. King więc kreśli wyszukany obraz podwieczorku z »kumpiem«, kolacja rozrasta się w ucztę Lukullusa.
- A potem to już tylko podkurek.
- Cóż to znowu?
- To już całkiem późno wieczorem, na kładzenie się spać jakieś jedno, drugie danie gorące. mam taką naturę, że nie mogę spać na pusty brzuch.
Sukces był kompletny. Nie tylko stary doktor nie zagroził wyjazdem, ale rad widział. Może jako eksponat.”
Dowcipne, prawda? Wańkowicz pod koniec życia cierpiał na raka żołądka. Tarnawski – choć zdrowia słabego - umarł jednak zdrowszy w wieku całkiem sędziwym. Niestety okoliczności śmierci dostarczyły mu sporej dawki goryczy. Zmuszony w 1939 roku do wyjazdu ze swego ukochanego Kosowa ostatnie lata życia spędził na emigracji w Palestynie. Nie znosił Żydów, bo pewien Żyd doniósł na niego austriackiej policji i naraził go na karę śmierci za rzekomą zdradę cesarsko-królewskiej ojczyzny. Śmierci tej doktor cudem uniknął, choć już był pogodzony z oczekiwanym losem. Najwyraźniej jednak dążenie do higieny ciała i ducha jakimś fatum pchało pana Apolinarego na wschód. Tam w Palestynie, staruszek zaprzyjaźnił się z żydowskim doktorem Halevym i zobowiązał swego syna, Wita, że po wojnie zaprosi syna Halevy'ego do Polski, aby tam nauczył się przyrodolecznictwa!
Tarnawski był gorącym polskim patriotą. Na pewno bliżej mu było do ruchu narodowego. Metod Piłsudskiego nie akceptował, lecz czuł do Marszałka coś na kształt szacunku i zrozumienia, jak do osoby w pewnym sensie podobnej. Choć sam w głębi ducha nie był katolikiem, dzieci swe wychowywał po katolicku, aby „dać dobry przykład”. Wychowany wśród ośmiorga rodzeństwa był wszechstronnie uzdolniony i miał wszelkie cechy geniusza naukowego i artystycznego. Kapitalnie pisał, pięknie grał na fisharmonii, miał także znakomitą intuicję, a nawet swego rodzaju dar proroczy. W lecznictwie (o zgrozo) cenił jogę i przyjaźnił się z profesorem Wincentym Lutosławskim, autorem pierwszego polskiego podręcznika jogi.
Jego metoda lecznicza opierała się na wierze w samouzdrowienie i w uzdrawiające moce przyrody. Źródłem zdrowia człowieka było – jego zdaniem – przede wszystkim czyste, nieskażone powietrze, a życie w miastach uważał za powolne duszenie się. Higienę odżywiania stawiał na drugim miejscu, na trzecim ruch, a na czwartym – dbałość o skórę, między innymi poprzez naturystyczne kąpiele słoneczne (umiarkowane!), noszenie przewiewnych ubrań oraz kąpiele w górskich potokach. Hartował pacjentów. Przyuczał ich do chodzenia spać i wstawania z kurami. Potępiał nałogi.
Jako człowiek niespotykanego kręgosłupa moralnego, wszystkie zalecenia dla pacjentów wypróbowywał najpierw na sobie. Pragnął uzdrowić naród polski poprzez higieniczny, jarski tryb życia. Chętnie przyjmował pacjentów także ze sfery polityki, m.in. bywali u niego Roman Dmowski i Ignacy Daszyński. Ze sławnych pacjentów na czoło wybija się postać Olgi Małkowskiej – założycielki żeńskiego harcerstwa i zdeklarowanej wegetarianki, która dożyła sędziwego wieku 91 lat. Wśród kuracjuszy widzimy też profesorów Ignacego Chrzanowskiego, Władysława Konopczyńskiego, wielkiego twórcę i wolnomolurza Juliusza Osterwę, literatkę Gabrielę Zapolską i wielu, wielu innych. Wielu ludzi leczył zupełnie za darmo, jeżeli tylko wiedział, że przysłużyli się Polsce w sztuce, muzyce, w nauce i konspiracji. Odpoczywali w Kosowie Polacy po pruskich i rosyjskich więzieniach. Dożywiali się głodujący literaci i malarze. Taki to był człowiek!
Mistrz Apolinary miał swoich poprzedników: mocno ekscentrycznego Konstantego Moesa-Oskragiełłę, który uważał, że Słowianie byli pierwotnie wegetarianami, hołdującymi wegańskiej diecie hinduskich joginów oraz doktora Józefa Drzewieckiego, który (o Niebiosa!) leczył homeopatią i został zamordowany przez dwa podejrzane indywidua z powodów bliżej niewyjaśnionych. Maria Czarnowska (z domu Glotzówna) wydała trzy znakomite jarskie książki kucharskie, wśród których wybija się zwłaszcza Nowa ilustrowana jarska kuchnia, zawierająca ogromny zestaw dań i porad dla jaroszy. W ogromnej części pozostały aktualne do dzisiaj. Uważam, że jest znacznie lepsza, niż późniejsza Kosowska kuchnia jarska, która jest dziełem kuchni raczej galicyjskiej, a więc nie bardzo w moim guście.
Dlaczego jednak o tym wszystkim tak tu niedbale szkicuję? Ostatnio na niepoprawnych wielkie emocje budziła sprawa uboju rytualnego i w związku z tym odżyły stare niesnaski narodowościowe. A przecież jeśli – jeśli – zazdrościmy innym ich siły witalnej, powinniśmy raczej popracować nad własną, nieprawdaż? Słyszałem opinię pewnego lekarza-higienisty, że jesteśmy narodem straszliwie pozbawionym energii, jakby bez życia. Alkohol, papierosy, poranna kawa z mleczkiem, nieuregulowany tryb życia, wreszcie przedziwna dieta, w której królują wieprzowina, roślinne tłuszcze utwardzone, węglowodany oraz dodawana do wszystkiego mączka sojowa... na to wszystko nakłada się duszne powietrze miast i klimatyzowanych pomieszczeń biurowych, woda, której nie da się pić, tony leków, które nikogo nie leczą i skalpel jako jedyna metoda „uzdrawiania”... I ostatnio także narkotyki... Myślę, że to pomału wykańcza mój naród i czyni go gromadą schorowanych niewolników. I nie mówcie mi, że wszystkiemu winni są jacyś „oni”.
Nie musicie mi wierzyć, że jarska dieta jest zwyczajnie lepsza. Możecie wziąć przykład właśnie z Żydów albo z Muzułmanów. Wołowina naprawdę pachnie o niebo lepiej, niż wieprzowina. Czosnek pachnie naprawdę bardzo przyjemnie, w przeciwieństwie do cebuli (kto mi powie jak jeść cebulę, aby nie szkodziła? Bo ja się o tym dowiedziałem od pewnego Czeczena!). A chrzanik, a borówki – te zapomniane przysmaki, dzięki którym spożywane pokarmy białkowe nie psują się w żołądku? Pewien hodowca chrzanu mówił mi, że ludzie teraz jedzą tak mało chrzanu... A stara polska kultura spożywania ryb w dużym asortymencie? A dziczyzna? A umiar w jedzeniu i piciu? Kto szuka zdrowia, ten je znajdzie, niekoniecznie w huculskim Kosowie...
Jakub Brodacki
Lista lektur godnych polecenia
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6699 odsłon
Komentarze
Dzięki! Tylko dopowiedz o tej cebuli od Czeczena!
28 Kwietnia, 2013 - 09:43
Kochanego mięska nie jadam od dwudziestu lat, dzieci wyrosły wspaniale bez obecnych w mięsku toksyn, hormonów wzrostowych i innych paskudztw. Kto lubi tatara - i z tasiemcem musi sie liczyc.
Zimą - ryby, raczej nie mrożone - i raczej z Morza Północnego.
Ale bez ortodoksji.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@markowa
28 Kwietnia, 2013 - 10:10
Cebula pomiędzy kolejnymi koszulkami ma takie błonki. Przekrój cebulę na pół. Po kolei wyjmuj kolejne koszulki i ściagaj te błonki. Następnie "złóż" cebulę spowrotem i trzymając za ogonek pokrój od strony korzenia wzdłuż, a potem wszerz. Sposób krojenia jest opcjonalny ;-) Podaje ten, który jest wygodny i nie wymaga siekania. Natomiast najważniejsze to pozbyć się tych błonek. Dzięki temu cebula jest na surowo lżej strawna, oczywiście jako dodatek, np do pomidorów, ogórków kiszonych, sałatki jarzynowej czy nawet świeżej kapusty..
Z innych ciekawostek, polecam gąszcz: http://herbarz.alchymista.pl/2010/10/21/o-przyrodzeniu-a-wlasnosci-ryb/ U dołu przepis.
Jako nastolatek baardzo lubiłem tatara i na szczęście nigdy się nie zatrułem. A tyle było okazji... Za rybami nie przepadam.
Ogólnie jeszcze terra incognita jest dla mnie kuchnia ruska, szczególnie ukraińska. To chyba z niej pochodzi wschodniomałopolski kwas (zupa na bazie mąki zytniej) oraz lubelskie pierogi ruskie z miętą. Pyszności! I pomysleć, że Stalin chciał nas tego wszystkiego pozbawić...
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@alchymista - wielkie podziękowanie!
28 Kwietnia, 2013 - 10:35
To ja się zrewanżuję- jak kroić cykorię, by nie była gorzka: rozebrać na listki, głąb wyrzucić i dopiero kroić. - A cebulę zaraz wypróbuję!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
co do solitera
28 Kwietnia, 2013 - 10:37
teraz panienki chcące się odchudzić kupują sobie na allegro solitera i połykaja, co wpływa na spopularyzowanie pasożyta. więc, uwaga!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@markowa
28 Kwietnia, 2013 - 11:26
Soliter? Niezła perwersja. Zdaje sie, że w Ameryce jest odwrotna perwersja - tuczenie bez opamiętania przy uzyciu diety a la McDonalds. Tu już nawet powiedzenie "kochanego ciałka nigdy za wiele" po prostu traci sens...
Zastanawiam się, czy nasza zdziwaczała globalna cywilizacja kiedykolwiek uzyska jakąś równowagę, czy też będzie się bujać między skrajnościami...
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Apolinary
28 Kwietnia, 2013 - 14:13
Szkoda tylko, że w procesie rozwoju, przez dziesiątki tysięcy lat ludzki organizm przystosował sie był do diety prawie wyłącznie mięsnej, kiedy ludzie byli łowcami. Rolnikami zostali stosunkowo niedawno i organizmy ludzkie jeszcze nie przystosowały sie do diety wyłącznie roślinnej. Miejmy nadzieje, że za pięćdziesiąt, sto tysiecy lat bedziemy juz zupelnie roslinozercami jak przezuwacze. Hindusi oczywiscie nie jedzą miesa nie dlatego, że nie chcą, tylko dlatego, że go nie maja, i muszą chronic krowy dla mleka, potrzebnego dzieciom. Na koniec wspomnieć należy o podobnym do doktora Apolinarego jaroszu, ktory też nie bardzo lubił żydow i którego rocznica smierci przypada pojutrze - o Adolfie Hitlerze. Wegetarianizm uczynił go wyjatkowo odpornym na zamachy.
cui bono
cui bono
@synteticus
28 Kwietnia, 2013 - 14:38
Zastanawiałem się, kiedy na horyzoncie pojawi się Hitler ;-) No i pojawił się. O ile wiem, Stalin na przykład bardzo lubił gruzińskie wino, więc czy to znaczy, że winorośl jest krzewem zbrodniarzy? ;-)
O tym do czego jesteśmy przystowani nie wyrokuję, bo są uczeńsi ode mnie mędrcowie. Zapytałem tylko kiedys pewnego permakulturnika jaka jest przewidywana długość życia na diecie wyłącznie mięsnej. Nie umiał mi konkretnie odpowiedzieć.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
synteticus
28 Kwietnia, 2013 - 15:14
Uściśliłbym, że Hindusi nie jedzą mięsa wołowego. Jest między Hindusami wielu wegetarian i to czasem takich, co nawet jajek nie jedzą, ale dla bardzo wielu spożywanie drobiu czy baraniny, a nawet wieprzowiny, nie jest żadnym problemem.
Sałata indyjska
28 Kwietnia, 2013 - 17:14
Wśród Hindusów jest nie tylko wielu wegetarian ale i wielu bezrobotnych, wałęsających się całymi dniami od świątyni do świątyni, którym wystarczy na całodzienne modlitwy jakieś 500 kcl.
Nie twierdzę, że to źle nic nie robić i dużo się modlić ale faktem jest, że prowadząc taki tryb życia można obejść się bez mięsa, wystarczy kilka pęczków sałaty.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
@tańczący z widłami o Hindusach
28 Kwietnia, 2013 - 18:19
To jeszcze inna sprawa. Tam jest inny klimat i mięso sie łatwiej psuje. Stąd tyle przypraw korzennych w tamtejszej kuchni.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Salcia azjatycka
28 Kwietnia, 2013 - 18:42
Owszem, w pewnym stopniu niektóre przyprawy wpływają na zachowanie świeżości mięsa, konserwując je. Dlatego i w naszym klimacie robi się przyprawowe marynaty.
Jednak głównym powodem dodawania dużej ilości przypraw w kuchni azjatyckiej jest różnorodność potraw i dbałość o wyrazistość smaku.
Mięso starają się jeść zupełnie świeże z obawy choćby o zakażenie salmonellą.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
@tańczący z widłami
28 Kwietnia, 2013 - 21:22
Stara kuchnia polska (przed XIX wiekiem) tez była ostro przyprawiana. To tradycja średniowieczna, która długo się utrzymywała. To co piszesz o smaku to na pewno rzecz gustu. Ale wiekszość uzywanych przypraw ma właściwości bakteriobójcze i bakteriostatyczne, wpływa tez pobudzająco na trawienie. A więc to jest pewnego rodzaju mądrośc pokoleń: kurkuma, pieprz, estragon, imbir, galgant i wiele innych. Bardzo ciekawy temat, któremu się nieco poświęcam w wolnych chwilach: http://herbarz.alchymista.pl/ Choc to jeszcze słabo rozwinięty blog...
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Re: Schabowy z kapustą
28 Kwietnia, 2013 - 15:11
O gustach i smakach się nie nie dyskutuje. Osobiście, tak długo jak będę mieszkać w Polsce, gdzie średnia roczna temperatura waha się od 7-8°C, z mięsa nie zrezygnuję. Południowcom może wystarczać pasta, ale nie da się zachować energii odżywiając sałatą w takim klimacie jak nasz.
ma
28 Kwietnia, 2013 - 15:18
Koledzy wspominali tu Adolfa Hitlera.
Był on nie tylko wegetarianinem, ale należał do tych wojujących wegetarian, tych co to robią przy stole przytyki spożywającym mięso.
Żył w naszym klimacie i był wyjątkowo energiczny:-)
A zatem, da się!
Traube
28 Kwietnia, 2013 - 15:28
Pewnie, że się da. Wyjątki są wszędzie. W Syberii jest plemię, które nie pije. Jeden kieliszek mocnego alkoholu to dla nich zejście prawie śmiertelne.
@ma o syberyjskim plemieniu, które nie pije...
28 Kwietnia, 2013 - 18:13
To ciekawe - jak oni przetrwali wśród ruskich? Ja też nie piję i jakos zyję. Zdaniem niektórych należę do NWO.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Re: @ma o syberyjskim plemieniu, które nie pije...
29 Kwietnia, 2013 - 13:46
Jak tak dalej pójdzie to nie przetrwają. Rdzenne ludy Syberii nie mają odporności na alkohol, nie metabolizują alkoholu robionego ze zboża, kartofli, owoców. Upijają się, jak dla nas, śmieszną ilością. Po długotrwałym piciu, proces trzeźwienia jest dla nich wyjątkowo bolesny - mają halucynacje, napady agresji, wyjątkowo zaniżone poczucie własnej wartości. Często kończy się to samobójstwem lub morderstwem kogoś bliskiego. Alkohol ich dziesiątkuje.
Wszystko mozna co nie mozna, ale mysmy to juz slyszeli
28 Kwietnia, 2013 - 16:42
Mirabelki i szczaw tez mozna.
Po co jesc mieso, kiedy mozna i taniej i zdrowiej. Trzeba tylko wieksza ilosc zamrozic na te pol roku zimy, kiedy szczaw nie rosnie a mirabelki jeszcze nie opadly - i schabowe nikomu nie beda potrzebne.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Lotna - tak z ciekawości zapytam
28 Kwietnia, 2013 - 16:49
Czy te uwagi były skierowane do mnie?
Traube
28 Kwietnia, 2013 - 16:59
Nie do ciebie a do tresci artykulu propagujacego ulubiony przez nwo wegetarianizm, podczas gdy tysiace ludzi w Polsce jest niedozywionych, a odkad siegam pamiecia, bylo wiele rodzin, ktore mogly sobie pozwolic na mieso nie wiecej niz raz w tygodniu i byl to wlasnie ten przyslowiowy kotlet schabowy z kapusta, bo najtaniej i dostepna przez caly rok, tym bardziej ze mozna ja wyprodukowac wlasnym sumptem.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
@Lotna
28 Kwietnia, 2013 - 18:10
Istotnie dieta wegetariańska przynajmniej z pozoru jest tańsza, jesli opiera się głównie na zbożach - w tym sensie jedząc mięso Lotna także jest wegetarianką, bowiem bydło też karmione jest zbożem, a często nawet kukurydzą, do której spożywania nie jest przystosowane. A czym karmione są świnie to juz wole nie wiedzieć.
Zwracam uwagę, że w Polsce praktycznie zanika spożycie owoców takich jak wiśnie, czereśnie, agrest, porzeczki, które z roku na rok są coraz droższe i nawet wywarzanie domowych przetworów się nie opłaca. A więc dieta wegetariańska w rozumieniu XIX-wiecznym (oparta na owocach) dzisiaj jest niestety dietą luksusową. A co z orzechami? Są na ogół horrendalnie drogie. Jedyne warzywa, które spozywamy w ogromnych ilościach to kartofle oraz marchew (podejrzewam, że marchew jest głównym składnikiem koncentratu pomidorowego; dodać troche kwasku cytrynowego produkowanego przez pleśnie, jakieś armoaty, barwniki i mamy koncentrat).
Nie wiem czy w ogóle istnieje coś takiego jak NWO, ale wygląda na to, że Roman Dmowski, Olga Małkowska, Zygmunt Balicki i wielu innych byli jego forpocztą na ziemiach polskich. ;-)
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@alchymista
28 Kwietnia, 2013 - 19:50
"A więc dieta wegetariańska w rozumieniu XIX-wiecznym (oparta na owocach) dzisiaj jest niestety dietą luksusową."
O tym wlasnie mowie. Kiedys ludzi nie bylo stac na mieso, albo go nie bylo, a teraz mieso jest stosunkowo niedrogie ale im sie wciska, ze go jesc nie powinni, bo warzywa i owoce sa sa lepsze. Tyle, ze wiekszosci na nie nie stac.
Azeby jesc rzeczywiscie zdrowo nalezaloby jesc wylacznie zywnosc organiczna, ktora jest dwa albo wiecej razy drozsza - bo tylko zywnosc oznaczona jako biologiczna nie byla zatruwana na setki sposobow, ani nie jest modyfikowana genetycznie.
Proponuje alchymiscie zejsc na ziemie i najpierw sprawdzic ceny, ile takie wyzywienie by kosztowalo w skali miesiaca trzyosobowa rodzine, jaki jest tej przecietnej rodziny mesieczny dochod, a dopiero potem pisac artykuly powolywujace sie na watplwe autorytety zachwalajace wegetarianizm.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
@Lotna
28 Kwietnia, 2013 - 21:04
Wiedziałem, że kotlet schabowy res sacra. Co innego konina ;-)
Ale tak serio: mięsa jest niewątpliwie więcej, ale jego jakość... no sama powiedz. A w wędlinach to juz tego mięsa jest coraz mniej... w takiej napompowanej szynce 3/4 to woda, pozostała 1/4 to antybiotyki, mączki sojowe, wypełniacze i homeopatyczna procja mięsa czy raczej tej włóknistej struktury, która jest napełniona resztą. Dzieje się tak dlatego, że po uboju zwierzę wrzucane jest do kadzi ze specjalnym płynem, który daje efekt iście silikonowy...
Moją jedyną intencją, Lotna, jest tak naprawdę uświadomienie nam wszystkim, że musimy wziąc odpowiedzialność za to jak żyjemy. Nie zwalimy tu winy na nikogo, bo nikt nie jest zainteresowany naszym zdrowiem. Własny ogródek, pastwisko, sad, pszczoły, gospodarska czeladka z drobiem, kozami itp - to jedyny sposób na zdrowe odżywianie, niezależnie od tego czy jest ono wegańskie, jarskie czy mięsne. Choć według mnie dieta jarska i jarski styl życia jest i tak lepszy, czego wielokrotnie doświadczałem. Ale nie sądzę, aby wszystko należało robić na jedno kopyto.
I tu niestety muszę Cię zmartwić - żywnośc organiczna nie gwarantuje jakości i to z kilku powodów. Po pierwsze to jest biznes, a w biznesie wszystko się upraszcza do jednego celu. Po drugie zasady ekologicznego rolnictwa są dość liberalne w porównaniu do tego, co proponowali pionierzy ekologicznego rolnictwa, m. in. ś. p. Zbigniew Przybylak.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
mięso nie jest wcale takie drogie
28 Kwietnia, 2013 - 18:17
Dieta wegetariańska wcale nie jest tańsza, a za to pracochłonna - żeby zaspokoić zapotrzebowanie na białko - trzeba się trochę napracować; znacznie łatwiej rzucić schab na ruszt.
Podobno grupa krwi ma tez wpływ na sposób odżywiania, ale nie zgłębiałam tego.
Największym orężem polityków (tyranów) jest oczywiście - głód.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@markowa
28 Kwietnia, 2013 - 18:34
Ano właśnie. jeśli podejśc do diety jarskiej jakoś poważniej, to na pewno nie jest tańsza dieta.
Ale widzisz, Markowa, to są zakorzenione wzorce kulturowe. Szlachta-rycerze na wojnę robili wielkie polowania, żeby miec co jeść - zbieranie korzonków i owoców jak się wojuje jest raczej mało praktyczne. Co prawda zabierali także ze sobą czarny chleb...
Potem taka dieta mysliwsko-szlachecka weszła w nawyk. Chłopi - jak to chłopi - zazdrościli szlachcie okropnie. Wszyscy uganiali się za kawałkiem mięsa, choćby flaczki, choćby okrasa... mięso stało sie wartościa hipnotyczna, podobnie jak złoto w ekonomii. Ale mimo hodowli bydła, świń, ptactwa ciągle tego mięsa było za mało.
Komunizm pogłębił hipnotyczny głód mięsa. Społeczeństwo czuło sie niedozywione, okradane z mięsa, opowiadano sobie o klasie prózniaczej, która opływa we wszelkie dostatki, a przede wszystkim w mięso. Rzeczywistość była jednak taka, że od lat 70-tych na całym świecie panował rozpaczliwy niedobór mięsa, bo wzrastała jego konsumpcja. Uczeni na gwałt szukali zamienników miesa, lepszych pasz, lepszych metod hodowli... ale ciągle było mało. Mięsa, mięsa, mięsa!
Jak złota. Ciągle za mało.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Asceci
28 Kwietnia, 2013 - 19:07
Wegetarianizm chwalebna rzecz, tylko jak przekonać górnika dołowego, którego dzienne zapotrzebowanie wynosi ok. 6000 kcal, żeby idąc na szichtę zabierał ze sobą worek sałaty.
Albo co zrobić z matką karmiącą ? Brukiew, kabaczki z grilla, rzodkiewka i soczewica ?
Są oczywiście pewne grupy społeczne, mogące pobawić się w wegetarianizm, np : emeryci, bezrobotni, chorzy, asceci. nawiedzeni Animalsi, itp.
W Polsce ze względów zdrowotnych oraz finansowych wegetarianizm zaczyna rozpowszechniać się najbardziej u emerytów.....różnych profesji.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
@tańczący z widłami
28 Kwietnia, 2013 - 20:51
może się nie znam, ale mięso raczej powinno byc uważane za materiał budulcowy. Od kalorii są tłuszcze i węglowodany... ale może wszystko jest bardziej skomplikowane. W XIX wieku nie wiedziano, że istnieja witaminy i sądzono, że całe jedzenie składa się tylko z białek, tłuszczów i węglowodanów... więc może ja też czegos nie rozumiem...
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
alchemista
28 Kwietnia, 2013 - 21:04
Znasz się, może tylko nie wiesz, że górnicy dołowi lubią przerośnięte schaboszczaki.
Przerośnięte, czyli z tłuszczem i w panierce ***
panierka - jajko, bułka, tłuszcz
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
@tańczący z widłami
28 Kwietnia, 2013 - 21:12
Dotknałeś osobnego tematu, bardzo interesującego, tzn. diety rozdzielnej. W podanym przez Ciebie zestawieniu jest to dość zabójcza mieszanka, ciężkostrawna dla żołądka i powodująca otyłość. Takie jest moje zdanie, ale oczywiście są na ten temat inne poglądy. Nalezałoby raczej jeść mięso bez dodatków lub z ziołami względnie z surówką lub owocami (staropolski dodatek: pieczone jabłka na przykład) i mozliwie niezbyt tłuste, a tłuszcze traktować jako okrasę do innych dań lub jako bazę do zupy (bez mąki). Należałoby też nie łączyc mleka z mięsem, jak Żydzi itp. A więc totalne zaprzeczenie obecnej kuchni polskiej...
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@tańczący z widłami
28 Kwietnia, 2013 - 21:30
Rzecz w tym, że taka mieszana dietę wciska się wszystkim, niezależnie od rodzaju ich pracy i trybu życia. Organizm rozgrzany z dużą łatwością trawi nawet trucizny, więc kto pracuje fizycznie na pewno ma mocniejszy przewód pokarmowy. Co oczywiście nie znaczy, że nalezy się żywić truciznami...
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Traube o Hitlerze
28 Kwietnia, 2013 - 18:16
Sprawiedliwie mówiąc klimat niemiecki jest łagodniejszy, niż nasz. Ale prawosławni mnisi jedzą z mięs często tylko ryby, a cieszą się dobrym zdrowiem. Klimat na wschodzie nieciekawy... Więc można.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
mięsożerni powinni popierać wegetarian
28 Kwietnia, 2013 - 19:12
Więcej mięska zostanie dla nich; będą zdrowsi i silniejsi :-)
Bóg - Honor - Ojczyzna!
markowa
28 Kwietnia, 2013 - 19:54
"miesozerni powinni poprzec wegetarian"
A wegetarianie powinni sie martwic o wlasna diete a nie wymadrzac sie co powinno byc na cudzym talerzu.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
no wiesz, Lotna, tego się nie spodziewałam
28 Kwietnia, 2013 - 20:35
Bynajmniej nie martwię się o niczyj talerz; raczej odpowiadam adwersarzom, którzy martwią się o karmiące wegetarianki, górników etc.
Pozdrawiam!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Re: ma
29 Kwietnia, 2013 - 18:03
Niestety z tym zdrowiem, czy raczej energia Adolfa to absolutna nieprawda!
Hitler bardzo wczesnie wykazywal zaburzenia w zakresie centralnego ukladu nerwowego: drzenie konczyn, zwlaszcza gornej prawej (parkinsonoidalne lub miazdzycowe).
I nie byl wcale tak energiczny. Otrzymywal od swego lekarza rozne leki, w tym psychoenergizujace, po ktorych stawal sie agresywny ;) (A ja nie mam polskiej klawiatury, ani polskiego slownika w programie komputera mego Meza; ostatnio "padly" mi kolejno trzy komputery, przepraszam za brak znakow diakrytycznych).
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
katarzyna.tarnawska
29 Kwietnia, 2013 - 18:32
Kiedy Hitler obejmował władzę był w dobrej formie fizycznej. Pogarszać zaczęło się od kiedy zaufał dr Morellowi, który szpikował go masą różnych dziwnych leków. To był rok 1936. Oczywiście, ilość tych tabletek wzrastała stopniowo.
O tym, czy występowało u niego drżenie prawej kończyny górnej łatwo się przekonać oglądając film z jakiegoś parteitagu z lat 30-tych. On ćwiczył hantlami i był zmorą dla swych partyjnych towarzyszy stojących w pobliżu na trybunie, bo potrafił tę wyciągniętą rękę trzymać kilka godzin.
Trzeba chyba rozróżnić stan jego zdrowia w ostatnich 2-3 latach życia od tego, co było wcześniej. To samo jeśli chodzi o energię. Nie wiem, może mam mylny obraz w pamięci, ale wydawało mi się, że on potrafił cholernie długo przemawiać i to wrzeszcząc przez połowę przemówienia. Jeśli to nie jest dowodem wigoru i energii, to nie wiem co miałoby nim być.
Jeden z lekarzy stojących blisko Hitlera, dr Hasselbach, tak skomentował wpływ Morella na zdrowie AH:
"Przed rokiem 1940 wyglądał Hitler na znacznie młodszego niż faktycznie. Między rokiem 1940 a 1943 wyglądał na swój wiek. Ostatnie dwa lata wyglądał on na znacznie starszego niż był."
za Bengt Liljegren "Adolf Hitler"
Chcąc oceniać sposób żywienia potrzeba mieć z nią do czynienia
28 Kwietnia, 2013 - 21:11
Osobiście doświadczyłem zmiany na dobre mojego zdrowia
Zwolennikom jedzenia mięsa daję wolność wybór pogłowia
Jednak uważanie że mięso daje siłę, razi
Długo zalega w żołądku i organizm skazi
Toksyn w nim jest jak w śmietniku
Nie jest też ulubione przez zwykłych pustelników
Gladiatorzy nie jadali mięsa, lecz owoce warzywa
Sam polecam ,bo także zdrowa jest pokrzywa
Wewnętrznie ,czy też jako chłostanie po stawach
Chociaż o tym nie piszą w ustawach
Wybór każdemu zostawiam wedle chęci bycia zdrowym
Także posiadania ubiór w zimie jaskrawo kolorowy
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Alchymista
28 Kwietnia, 2013 - 21:26
Dziękuję za herbarz dodałem sobie do zakładek
Będzie w dyspozycji ,do rozwiązywania jadłospisu zagadek
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@Jacek Mruk" - "mieć do czynienia" - właśnie!
29 Kwietnia, 2013 - 05:39
Teraz będzie o niemowlętach. Lekarze pediatrzy mówią matkom, że mięso zaczynamy wprowadzać ok. 6 miesiąca życia dziecka. (Obecnie "wygodne" a drogie słoiczki)
Nie wiem, jak inne dzieci, moje nie chciały tego jeść, pluły pracowicie przetartą cielęcinką. W końcu odpuściłam. Może małe jest mądrzejsze?
Pewnie pamiętacie kartki na mięso. Otóż - nie inne względy, ale poniżenie każące stać w wielogodzinnych kolejkach, aby dostać lekko śmierdzący gnat - kazało mi zastanowić się, czy nie lepiej iść na spacer po zjedzeniu pieczarek z kaszą gryczaną.
postscriptum: nie wiem, jakie substancje są wydzielane przez organizm zwierzęcia w chwili śmierci, ale wolę tego nie przyswajać.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@markowa
29 Kwietnia, 2013 - 06:40
Jako dziecko nie znosiłem mięsa. Dziękuję Bogu, że są Matki tak rozsądne, jak Ty. Prawdziwa kultura wypływa z kultury serca. Pozdrowienia dla dzieciaków!
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@alchymista - dzieciaki już mają dzieciaki :-)
29 Kwietnia, 2013 - 21:41
Muszę przyznać, że trochę było w rodzinie niesnasek z powodu mojego zanegowania mięsa, nawet coś w rodzaju presji : "z wami kłopot, nie wiadomo, co na obiad podać."
Odpowiedż: "to samo, tylko bez mięsa."
Jeśli chcesz wiedzieć całą prawdę - w moim pojęciu jedzenie mięsa jest czymś w rodzaju nałogu. Można się odzwyczaić bez szkody dla organizmu.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Markowa
29 Kwietnia, 2013 - 19:59
Kasza gryczana podobno wraca do łask rolników
Pewnie to wynik wysokiej ceny, łasych srebrników
Pieczarki to istna chemia łącznie z formaliną
Więc je omijam, nie chcę być rośliną
Dzieci mają nie zakłamany system oceny wartości
Stad wrogie nastawienie do trucizny bez złośliwości
Toksyny to wynik cierpienia jaki zwierzęta przeżywają
Często je maltretują, bo uczucia nie mają
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@Jacek Mruk
29 Kwietnia, 2013 - 21:43
Pieczarki to chemia? Nie wiedziałam, ale poczytam.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Formalina na stole
29 Kwietnia, 2013 - 22:04
Szczera prawda. Znajomy miał kiedyś pieczarkarnię (3 tunele). Czasami podczas "wysypów" prosił mnie o pomoc przy zbiorze grzybów.
Wszystko w pieczarkarni dezynfekowane było formaliną i jeszcze 2 innymi środkami.
Lało się tego całe litry bezpośrednio na grzybnię, szczególnie przeciw białej zgniliźnie.
Grzyby wysyłane był gdzieś na eksport.
Dziś podobno stosuje się środki szybko rozkładające się, więc może są jadalne.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Nie rozumiem czemu temat ten budzi tak wielką
29 Kwietnia, 2013 - 06:32
Agresję.
Ps. Nie jestem wegetarian.
n0str0m0
29 Kwietnia, 2013 - 06:38
Dieta res sacra ;-) Asterix tego przykładem ;-)
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
W tym co piszesz jest bardzo dużo racji
29 Kwietnia, 2013 - 09:23
W dyskusji jedna nieścisłośc. Indie używają masę przypraw BO JE MAJĄ. U nas pieprz był na wagę złota. A ich wegetarianizm nie jest konsekwencja ubóstwa i braku mięsa. Ale to drobiazg.
Pozdrawiam
n0str0m0
29 Kwietnia, 2013 - 09:45
Ale jaki to wegetarianizm?
Rzuć okiem na menu pierwszej lepszej indyjskiej restauracji. Oni mają mnóstwo potraw z kurczaka! Chicken tandoori, chicken tikka masala, mughlai chicken, chicken curry...a to tylko te, co mi się tak na gorąco przypomniały.
Do tego potrawy z baraniny w podobnym wyborze.
Co to za wegetarianin co ... schabowe ?
30 Kwietnia, 2013 - 02:04
Oczywiście masz racje, jeśli chodzi o jakąkolwiek restauracje indyjski. Tyle ze wegetarianin pójdą do hinduskich wegetariańskich restauracji. Tam nie ma nawet za bardzo nabiału (znajdzie sie lassie i ghee ale o jaja juz trudno) Jestt mąka. Ryż. Ziemniaki. Gorch. I cała reszta.
Przepraszam za autokoretor. Zostawiam. Tak jest smieszniej.
@n0str0m0
29 Kwietnia, 2013 - 13:47
Teraz mają mięso, ale nie mieli i do tego braku dorobili ideologię, to normalne.
A może są wegetarianami bo ciągle używają swastyki?
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
syntheticusie... wybacz wscibstwo, ale...
30 Kwietnia, 2013 - 03:41
jakie ty fobie odreagowujesz swoimi atakami na wegetarianizm (oraz boguduchawinnych hindusow)?
ocene hindusow i ich diety zostawmy specom. ja tam mieszkalem jakis czas, wiec wiem o nich i ich kulturze wywstarczajaco duzo by wstrzymac sie od jakichkolwiek opinii - w ten sposob po prostu trudniej wyjsc na glupka.
wegetarianizm moze byc kwestionowany, jesli jest uzywany do osiagania celow politycznych przez manipulowanie ubogimi duchem. nie mozna w zadnym wypadku krytykowac go jednak a priori.
osobiscie nie lubie zadnego kaznodziejstwa, ani w strone wege ani na odwyrtke. jednak alchymista nie posunal sie do emisaryzmu. natomiast ty, syntheticusie, jestes jak zadziorny szczeniaczek, kasajacy po kostkach. zgadnij, z kim mi sie latwiej dogadac?
p.s. w swoim zyciu mialem dwa (wieloletnie) okresy zblizone do wegetarianizmu. pierwszy ze wzgledow zdrowotnych - dwa tygodnie diety i z pelnego kalectwa wrocilem do zdrowia. drugi, po prostu mieso mi sie znudzilo. dlaczego okresy nazywam zblizonymi? ano, bo nawet w tym pierwszym, bardziej radykalnym, jadlem nabial, raz na miesiac rybe, a od czasu do czasu kupowalem watrobe (raz na pol roku, czasem czesciej) oraz pare razy zjadlem dreszkowou poliwku u czeszki na rogu. bo mialem ochote, widac i potrzebe tez.
pozdrawiam.
jeszcze trochę...
30 Kwietnia, 2013 - 05:55
....POrządzą i głodówka zdrowotna zawita - wszystkich pogodzi.
Swoją drogą odbyłam w swoim życiu kilka tygodniowych głodówek - posiłkując się książką napisaną przez lekarza - swoistą instrukcją obsługi.
Ciekawe doświadczenie.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@n0str0m0
30 Kwietnia, 2013 - 07:36
Zamiast zastanawiać się nad moją fobią i moim szczeniactwem, jeśl wykluczasz, że powduje mną zdrowy rozsądek, pomyśl, że moze mam coś zawodowo wspólnego z dietetyką i budową ludzkiego organizmu.
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
Tere fere
30 Kwietnia, 2013 - 11:06
Co maja anatomopatolodzy (oraz wszelkiej masci dietetycy) do insynuowania związku pomiędzy wegetarianizmem a hitleryzmem?
Z moich obserwacji nie wynika tez ze wegetarianin to pokurcz z anemią. Raczej osoba zdyscyplinowana i tyle. A tobie życzę pogody ducha niezależne od tego czym ci się przyjdzie dziś w pracy zając.
re tere-fere
30 Kwietnia, 2013 - 14:46
mają tyle samo wspólnego co człowiek z poczuciem humoru do smutasa.
A dokładniej tyle co wegetarianizm i inne izmy z nauką.
cui bono
cui bono
@synteticus - zawodowo (żarcik)
30 Kwietnia, 2013 - 23:19
Pewien lekarz miał napisać artykuł o wegetarianizmie.
Dzwoni do redakcji: - Proszę mi przypomnieć - miałem napisać, że szkodzi, czy - że polecam?
Bóg - Honor - Ojczyzna!
@markowa
1 Maja, 2013 - 07:51
:-)
A swoją drogą ciekawe, że tematy, które wywołują wśród nas - chyba tak mogę pisac, NAS - najwiecej kontrowersji, są najsłabszymi naszymi punktami. Pomyślmy, gdyby w jedynej partii opozycyjnej rządził swiatopogląd ściśle konserwatywny i narodowy, to z pewnością nie angażowałbym swoich emocji po jej stronie aż tak silnie. Lekkie otwarcie, tworzenie skrzydeł lewych i prawych umozliwia nie tylko pozyskiwanie głosów, lecz także aktywizowanie tych, którzy popierają formację z uczciwych pobudek, ale nie identyfikują się ideologicznie z prawicą narodowa i konserwatywną. Na szczęście kierownictwo PiS ma to na uwadze. ;-)
Tak więc w sumie partie szerokie, "amerykańskie", tak zwane "partie wyborcze" to nienajgorsze rozwiązanie, o ile w ogóle partie polityczne są czymś dobrym (a mam o tym swoje zdanie).
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Jakub Brodacki
30 Kwietnia, 2013 - 19:34
Drogi *Alchymisto*, Nutritional Engineering !
- Jesteś autorytetem i praktykiem - tej dziedziny życia?
Mimo, że masz świadomość kontaktu z dorosłymi ludżmi.....
napisz, proszę :
.... w uprawianiu tej "filozofii", potrzebny jest umiar i rozsądek. :-)))
@maruś
30 Kwietnia, 2013 - 21:54
Jak we wszystkim ;-)
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart