O zmodyfikowanych pompkach rowerowych i szczęściu psa Szarika
Do czego może służyć – a właściwie, mogła – pompka rowerowa? Ano na przykład do amputacji rąk. Do tego samego celu mogły służyć latarki lub … mydełka. To wszystko było przeznaczone dla... niemieckich rąk.
Special Operations Executive miało specjalistów, którzy stali się prawdopodobnie rodzicami chrzestnymi pomysłowego pana Q z filmów o Jamesie Bondzie. Podczas II WŚ w dwóch posiadłościach w hrabstwie Hertfordshire (zwanych „The Frythe” i „ Thatched Barn” ) zatrudniani przez SOE specjaliści wytwarzali różne cudeńka. Niekoniecznie wybuchowe.
Zacznijmy od gadżetów banalnych. W „The Frythe” wytwarzano dwa typy mini-łodzi podwodnych i składany moped (Welbike), który można było zrzucać na spadochronie. Co ciekawe, miał on dwa zastosowania: mógł służyć agentom do przemieszczania się, ale znacznie częściej był używany jako generator do ładowania baterii przenośnych radiostacji nadawczo-odbiorczych, które zresztą też tam wytwarzano.
W „Thatched Barn” produkowano wiele rodzajów mobilnych skrytek, które mogły służyć zarówno do przekazywania wiadomości, jak i ukrywania uzbrojenia osobistego, amunicji etc. Najpopularniejsze imitowały kamienie lub... warzywa.
Równie banalne, choć znacznie bardziej zabójcze były pistolety z mechanizmem sprężynowym do ukrycia w rękawie. Były też inne, specyficzne rodzaje broni palnej lub białej.
Ale najbardziej zabawne – wszak Brytyjczycy zawsze słynęli ze specyficznego, czarnego humoru – były rozmaite miny – pułapki i inne „rozryw-kowe” gadżety. We Francji żołnierz niemieccy nagminnie „rekwirowali” żabojadom rowery. Często tylko po to, aby przejechać kawałek drogi i porzucić wykorzystany jednoślad. Francuzi początkowo rewanżowali się zabieraniem pompek i spuszczaniem powietrza z kół. Ale z czasem SOE zaproponowało im lepszy sposób wyrównywania rachunków. Pompki wybuchowe. No i Niemcy znielubili francuskie rowery. Podobne urządzenia to wybuchające latarki, wybuchające mydła, etc. Nie zabijały one użytkowników, ale raniły, powodując konieczność amputacji kończyn.
Innym, jeszcze zabawniejszym urządzeniem było wybuchowe końskie łajno. Rozkładane na drogach skutecznie utrudniało wszelki ruch kołowy. Ale nie ma nic za darmo. Specjaliści wytwarzający te specyficzne miny sami musieli się babrać w autentycznym końskim łajnie. Te pułapki stosowano głównie we Francji. Dla Grecji wypracowano modyfikację – wybuchowe łajno ośle.
Ale szczytem pirotechnicznej perwersji były miny-pułapki instalowane w myszach i szczurach. Przy zaszywaniu ładunków w wypreparowane skórki tych gryzoni pracowały najczęściej kobiety. Nie były zachwycone, ale dzielnie robiły swoje.
Chociaż nie! Szczytową perwersją pirotechniczną wykazał się pewien agent SOE we Włoszech. Nafaszerował plastikiem (tj. plastycznym materiałem wybuchowym) ogromny krąg parmezanu, który trafił do niemieckiej kantyny.
Wojna nie jest zajęciem dla dżentelmenów. Sowieci karmili psy pod własnymi czołgami. A potem, mocując im na grzbietach ładunki wybuchowe, wypuszczali je na niemieckie czołgi. Tak to odruch warunkowy Pawłowa posłużył wynalezieniu zabójczej broni przeciwpancernej. Szarik miał szczęście.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 11277 odsłon
Komentarze
Re: O zmodyfikowanych pompkach rowerowych i szczęściu psa Szarik
20 Lutego, 2013 - 15:11
Ooo - ciekawe.
@Max
20 Lutego, 2013 - 15:14
Autentyczne.
Pozdrawiam
PS. Trzeba trochę odpocząć ;-).
Przed Sowietami byli Belgowie... W kampanii 1940 w atakach
20 Lutego, 2013 - 15:33
na niemieckie wozy pancerne wygubili praktycznie całą - wychodowaną z wielkim trudem - rasę owczarków belgijskich
@Ł-H
20 Lutego, 2013 - 15:38
Polecę Maxem ;-). Ooo, ciekawe! Napisz koniecznie coś więcej w komentarzu, albo we własnej, osobnej notce.
Pozdrawiam
PS. Belgów bym o to nie posądzał :-(.
@tł - nie mam zbyt wiele do dodania... po prostu jako właściciel
20 Lutego, 2013 - 16:10
owczarka belgiskiego (odmiany Groenendael)interesowałem się trochę tą rasą, w tym jej historią.
Przed drugą wojną światową ich populacja ograniczała się do kilkuset egzemplarzy, praktycznie wszystkie na terenie Belgii.
A że to bardzo mądre i oddane psy wykorzystano je do przenoszenia ładunków wybuchowych w kampanii 1940.
Nauczono je po prostu, że pod wozem bojowym lub samochodem czeka nagroda w postaci jedzenia lub smakołyków.
Jaka była efektywność tych akcji i jaki miały udział w stratach zadanych Niemcom - nie wiem.
Czytałem jedynie, że w takich atakach wygubiono praktycznie całą rasę - po wojnie odtworzono ją za pomocą zaledwie kilku ocalałych egzemplarzy.
Ps. do dziś to bardzo rzadka rasa - gdy w roku 2000 rejestrowałem szczeniaka w związku kynologicznym był drugim Belgiem, a pierwszą suczką, w Łodzi.
Podobno owczarek belgijski staje się ulubionym psem milicji, wojska i służb antyterrorystycznych.
Tutaj policyjne Ferrari w akcji
http://www.youtube.com/watch?v=MgtETghkHlk
Pozdrawiam!
@Ł-H
20 Lutego, 2013 - 16:18
Rasę znam, ale o jej zasługach bojowych nie miałem zielonego pojęcia. Ale licho u mnie ze znajomością kampanii belgijskiej. Eben Emael i kropka;-).
@ Ł-H
20 Lutego, 2013 - 16:32
Obejrzałam filmik, niesamowity pies.
Ciekawe jest być treserem takich psów. Ci ludzie na pewno się do nich przywiązują. Co czują, skoro wiedzą, że czasem pies musi zginąć?
Mam w pamięci fragment "Akwarium" Suworowa, w którym jest opis treningowej walki z takim tresowanym, bojowym psem. W ramach ćwiczeń Specnazu. Walka kończy się okrutną śmiercią psa. I taki akapit (aż sięgnęłam po książkę):
"A na arenie, w opiłkach, nad zdychającym psem płakał żołnierzyk w jasnozielonych pagonach i nie wiadomo po co wkładał do skrwawionego pyska kostkę brudnego cukru".
Kurczę, nie mogę...
też nie mogę,
20 Lutego, 2013 - 17:08
właśnie tych psów żal!!!
To nie jest przecież gadżet bojowy, tylko żywa istota.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@ TŁ....
20 Lutego, 2013 - 16:21
...witaj "T", no jesteś nie do "przebicia".
Kopalnia wiedzy wojskowości i meandrów II-Świtowej Wojny.
-Przyjmij, moje szczere , chapeau bas !
Czy będziesz tak wspaniałomyślny i wyrozumiały , pozwolisz na
wklejenie informacji o Polskim śladzie SOE...,??
- mianowicie o naszej Ziomali, Krystynie Skarbek- Giżyckiej :
.........................................................
Krystyna Skarbek pierwowzorem pierwszej dziewczyny Bonda. Seria 007 ma 50 lat
.........................................................
http://wpolityce.pl/depesze/37799-krystyna-skarbek-pierwowzorem-pierwszej-dziewczyny-bonda-seria-007-ma-50-lat
pozdrawiam,
Marek
ps.
...powiedz Autorze, czy ten /ta/ tajemniczy Ninia, każdą notkę czyta przez dekoder swojego prowadzacego oficera ?
walić jedynkę pod tym wpisem ??!!
pps.
.... a wracając do , a rem..., mnie zachwycił ten makaroniarz, od sera PARMAZON :-)))
ppss.
.... pozdrów pana Psa,
Marek
@maruś
20 Lutego, 2013 - 16:29
Ależ oczywiście, panie Maruś :-). Dodam jeszcze, że Polacy będący agentami SOE (nie cichociemnymi) walczyli też na innych frotach, np. w Jugosławii i Grecji...
Pozdrawiam
PS. Od sera był Angol walczący we Włoszech ;-).
PPS. Pan Pies dziękuje i pozdrawia wzajemnie ;-).
stary kawał
20 Lutego, 2013 - 16:25
mi się przypomniał, jak gdzieś na froncie radzieckie sanitariuszki uciekały do okopów wroga. Ruscy chcieli do nich strzelać ale gienerał zakazał: - Nie strielat, eto nasza najnowsza broń biologiczna.
Czy jakoś tak...:-)
ość
-----------------------------------
gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne
wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz
@Ość
20 Lutego, 2013 - 16:31
Zabawne ;-).
Ale rosyjskie psy przeciwpancerne w opisie Curzio Malaparte`go zupełnie nie były zabawne :-(.
Pozdrawiam
TŁ
20 Lutego, 2013 - 16:34
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
@jwp
20 Lutego, 2013 - 16:43
Przyznam, że o tym nie słyszałem...
Tak, czy inaczej, Szarik miał szczęście. Przeżył ;-)
Pozdrawiam
TŁ
20 Lutego, 2013 - 16:56
Szarik tak, kapitan Pawłow nie. Ustrzelił go młody niemiaszek z wieży.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
@jwp - ale to w
20 Lutego, 2013 - 17:06
następnym odcinku!
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
jwp
21 Lutego, 2013 - 00:22
I to jest jedyny odcinek, który mi się podoba.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
SOE
20 Lutego, 2013 - 16:41
Ciekawe, czy te wszystkie bezwartosciowe wynalazki byly takie angielskie jak i rozszyfrowanie Enigmy? W reklamie istotnie to oni zajmuja pierwsze miejsce.
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
@synteticus
20 Lutego, 2013 - 16:47
Tak, to były angielskie wynalazki. W "pionie technicznym" SOE nie było cudzoziemców. Czy były one bezwartościowe? Nie sądzę, skoro w jakimś, choćby minimalnym stopniu szkodziły Niemcom. A także Japończykom na Dalekim Wschodzie.
Pozdrawiam
Do tego czołgu ledwo człowiek mógł wejść
20 Lutego, 2013 - 16:50
Bardzo mały piesek z bardzo małym ładunkiem mógłby się pod niego wślizgnąć.
lh5.googleusercontent.com/-s6NP3zpYzNE/USTvbTWL53I/AAAAAAAADQ4/zcnhWYkqbH0/s720/imm018_15A-0%2520edycja.jpg
Muzeum w Brukseli.
Stojący "przymiar" 180 cm.
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
@Obibok...
20 Lutego, 2013 - 17:02
Tak, na oko, to nawet Sowieci pożałowaliby na to psa.
Wiesz może, co to jest? Bo ja nie mam pojęcia ;-)...
Pozdrawiam
Re: @Obibok...
20 Lutego, 2013 - 17:13
Jest to lekki czołg firmy Renault UE-630
Rok produkcji 1937
Waga 2,8 tony
Załoga 2/3 żołnierze - chyba postury Pigmejów.
Fotka wykonana na przełomie lipca/sierpnia 2004 roku.
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
@Obibok...
20 Lutego, 2013 - 17:18
Aha, zdobyczny w niemieckim malowaniu. Szukałem w pamięci wśród produktów Rzeszy...
Pancerz stalowy 6/9 mm. Na to wystarczy porządny karabin maszynowy ;-).
Podpompuje pompką temat i jego obrzeża
20 Lutego, 2013 - 17:58
Będąc na przełomie października i listopada 1966 roku w ówczesnym Leningradzie byłem w muzeum sowieckiej armii gdzie oglądałem różne testowane cacka z czasów około wojennych.
Były tam miniatury łodzi podwodnych (właściwie żywych torped), miniaturowych katiusz jak i potężnych dział morskich i oblężniczych, których pociski przebijały metrowej grubości tafle stalowe i były w niej wtopione niczym były to bloki czarnego masła.
Było to największe muzeum z militariami jakie kiedykolwiek w życiu widziałem.
Muzeum w Brukseli to jest miniaturka miniaturki.
Będąc tam miałem przez 3 tygodnie za przewodnika byłego wykładowcę Akademii Sztuk Pięknych, kustosza kilku muzeów, który przeżył wraz z siostrą i ich rodzinami blokadę miasta.
Był w grupie zabezpieczającej dzieła sztuki.
Jest widoczny na fotografii w czasie zabezpieczania pomnika Piotra I nad Newą.
Dziadek miał niezłego kopa, bo gdy uciekł z mojej winy autobus z Pawłowska do Puszkina przeszliśmy ten prawie 30 kilometrowy dystans pieszo w listopadzie przy mrozie.
Ale nie żałuję tej pieszej wycieczki, bo przez cała drogę opowiadał o tym co ciekawego tam zobaczę jak dotrzemy.
Puszkin był w czasie wojny zajęty przez Niemców, którzy z wieży tamtejszej cerkwi kierowali ostrzałem artyleryjskim Leningradu.
W tej cerkwi była unikatowa posadzka wykonana z różnych naturalnych kolorów drewna - zniszczona przez Niemców, bo w cerkwi tej były garażowane motocykle.
Oj działo się wówczas też na Newie - 48 salw świetlnych i salwa 49 w tym z szybko płynącą łodzią motorową po Newie strzelającą w niebo serią fajerwerków.
Takie fajerwerki widziałem po raz pierwszy tak jak i ogromny wielomilionowy pochód komunistów maszerujący karnie i podług listy obecności z każdej strony tego ogromnego miasta.
Poczułem się tak jakbym był w Pekinie.
Wówczas były już pierwsze zatargi na granicy rusko-chińskiej, które ruscy obserwowali z niepokojem.
Słuchali też potajemnie zachodnich rozgłośni radiowych.
Bali się wybuchu kolejnej wojny.
Pozdrawiam i znikam, bo zaczynam trollować.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
Na pomysł psów wojskowych raczej też Angole
20 Lutego, 2013 - 16:53
wpadli pierwsi. W czasie wojny pozycyjnej na froncie zachodnim, gdzie wszystko oplecione było tysiącami kilometrów drutu kolczastego i kryte ogniem km-ów, od 1916 wykorzystywali psy do przenoszenia wiadomości, materiałów sanitarnych, amunicji. Najsłynniejszym był kapral Tobi;
Amerykanie swoje psy bojowe cenią jak nikt inny na świecie:
Pozdrawiam psiarzy w imieniu swoim i trzech moich :))
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Smok Goryncz i TŁ
20 Lutego, 2013 - 17:04
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
@jwp
20 Lutego, 2013 - 17:11
W czasach starożytnych do walki z indyjskimi słoniami bojowymi podobno wykorzystywano wielbłądy. Ich zapach oraz odgłosy przez nie wydawane powodowały, że słonie popadały w szaleństwo i atakowały swoich.
Dzięki za linki :-).
@ Smoku...
20 Lutego, 2013 - 17:04
... Smoczuniu, dzięki Ci za te fotografie.
Cholernie cieplutko, zrobiło się na sercu .
pozdrawiam Ciebie i Twoje TRIO.
Marek
@Smok Gorynycz
20 Lutego, 2013 - 17:07
Tak, Anglosasi wykorzystywali psy. Ale raczej jako "żołnierzy", a nie broń. Znam ten pomnik :-).
Pozdrawiam
PS. Psy bojowe wykorzystywano od starożytności.
@tł - tak właśnie, w końcu XIX i pierwszej połowie XX
20 Lutego, 2013 - 17:35
wieku, angielskich dżentelmenów poznawano min. po tym czy są "sportsmanami". Sporstman może wykorzystać psa jako żołnierza, nie jako broń. Co go odróżnia od nacji barbarzyńskich.
P.S. Pompka służyła równiez jako broń ręczna. Słynna opowieśc o Królaku i sowieckim kolarzu, który mu zabrał dentkę w czasie wyścigu pokoju :)
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Re: @tł - tak właśnie, w końcu XIX i pierwszej połowie XX
20 Lutego, 2013 - 17:43
Fakt, był jeszcze Królak, pamiętam jak przez mgłę, bo straszna małolata byłam. To tak a propos wątku jwp o dawnych czasach; jak mogliśmy Królaka pominąć?! a my tam ino o alkoholach i papierosach ;-)
Opowieści pompce i Królaku nie znam, ale domyślam się, że pompka została użyta niezgodnie z instrukcją obsługi ;-)
Proxenia
20 Lutego, 2013 - 18:29
Nie pomijamy, jest w innym "temacie".
Do tunelu wjechało dwóch kolarzy, wyjechał nasz.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
@Smok Gorynycz
20 Lutego, 2013 - 17:58
Byłem już na tym świecie, gdy Królak tak wykorzystywał pompkę ;-)!
A propos nietypowych broni: musiałbym pogrzebać, aby znaleźć nazwisko i okoliczności, ale póki co, tylko sygnalizuję: podczas wojny w Korei pewien marine obronił posterunek po wyczerpaniu amunicji, ciskając w Chińczyków puszkami z piwem. Autentyk :-)))!
tł - i pamiętajmy o naszym autorskim wkładzie w tą dyscyplinę...
21 Lutego, 2013 - 01:33
[quote=tł]Tak, Anglosasi wykorzystywali psy. Ale raczej jako "żołnierzy", a nie broń.[/quote]
Chłopaki od Andersa używali pewnego niedźwiedzia do wkur...zania Angoli i okazjonalnego tachania amunicji ; )
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@Adam Dee
21 Lutego, 2013 - 09:36
To ten Wojtek powinien był zostać generałem, a nie tamten ;-)))!
Pozdrawiam
psy
20 Lutego, 2013 - 18:48
na pomysl psow wpadl juz Mahomet - poniewaz psy ujadajac zdradzaly zblizajacych sie Mahomet wprowadzil obowiazek zabijania wszystkich psow, podal jakas wymyslona wykladnie religijna.
Gdy zblizal sie w nocy do wiosek chrzescijanskich by napasc psy juz tego nie zdradzaly.
Na dzis muzulmanie w EU robia protesty by
- psy nie jezdzily autobusami bo to obraza religijne uczucia muzulmanow...
- itd, temat jest obszerny
Swoja droga raz bylem w kraju muzulmanskim i kotow bylo co niemiara na ulicach a psy jako wielka rzadkosc.
@Emir
20 Lutego, 2013 - 18:57
Mahomet, co prawda, nie przepadał za psami, ale żeby kazał je zabijać? Nie słyszałem o tym. W islamie pies jest chyba zwierzęciem nieczystym. Może ma to coś wspólnego z okolicznościami ucieczki Mahometa z Mekki?
Natomiast koty - a raczej kotkę Muezzę - to Mahomet wręcz kochał ;-)!
Pozdrawiam
dlaczego zatem
20 Lutego, 2013 - 19:02
1) psy sa "nieczyste" dla muzulman?
2) Wczytaj sie jak Mahomet podbil polnocna Afryke - bardzo ciekawy temat.
@Emir
20 Lutego, 2013 - 19:08
1. Nie wiem, nie jestem muzułmaninem i posiadam rozpuszczonego psa ;-).
2. Mahomet podbił Afrykę Północną? A to ciekawostka ;-)! Chyba pomyliłeś Proroka z jego późniejszymi wyznawcami ;-)!
Re: @Emir
21 Lutego, 2013 - 00:35
tak oczywiscie chodzilo mi o mahometan , ktorym poczatek i sile napedowa dalich przywodca.
jesli interesujesz sie psami to sobie sam poczytaj:
One of the most recent troubling events regarding Muslims and dogs is what is going on in Iran right now. The Iranian government has actually declared dogs to be un-Islamic and dirty. They are actually confiscating pet dogs and taking them to a filthy place and shoving them in small cages. Iran is threatening dog owners that they are un-Islamic. They are actually taking a risk to get their dog back. Their dog may die in the detention center or it may be given back providing that they never show dog in public. (source)
It is by the wisdom of Allaah that like calls to like and evil calls to evil. It is said that the kaafirs, Jews, Christians and communists in the east and the west all keep dogs, Allaah forbid. Each one takes his dog with him and cleans it every day with soap and other cleansing agents. But even if he were to clean it with the water of all the seas in the world and all the soap in the world, it would never become pure! Because its impurity is inherent, and inherent impurity cannot be cleansed except by destroying it and erasing it altogether.
http://www.gatestoneinstitute.org/2796/muslims-ban-dogs-europe
Żesz, qrwamać...
21 Lutego, 2013 - 01:44
[quote=Emir]One of the most recent troubling events regarding Muslims and dogs is what is going on in Iran right now. The Iranian government has actually declared dogs to be un-Islamic and dirty. They are actually confiscating pet dogs and taking them to a filthy place and shoving them in small cages. Iran is threatening dog owners that they are un-Islamic. They are actually taking a risk to get their dog back. Their dog may die in the detention center or it may be given back providing that they never show dog in public.
It is by the wisdom of Allaah that like calls to like and evil calls to evil. It is said that the kaafirs, Jews, Christians and communists in the east and the west all keep dogs, Allaah forbid. Each one takes his dog with him and cleans it every day with soap and other cleansing agents. But even if he were to clean it with the water of all the seas in the world and all the soap in the world, it would never become pure! Because its impurity is inherent, and inherent impurity cannot be cleansed except by destroying it and erasing it altogether.[/quote]
Jak dla mnie to wystarczający powód by wysłać tam nasze F-16.
Dirty to mi przychodzi na myśl, jak patrzę na tego ich Ahmadinejada...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
21 Lutego, 2013 - 02:03
ja nie napisalem, tylko zacytowalem:
http://islamqa.info/en/ref/69777
zreszta nie warto posylac f16 do Iranu raczej zastanowic sie co muzulmanie wyprawiaja w naszej Europie:
http://www.gatestoneinstitute.org/2796/muslims-ban-dogs-europe
Ja nie jestem milosnikiem psow ale jesli oni wchodza do nas i ZACZYNAJA NAM DYKTOWAC .....!
Emir
21 Lutego, 2013 - 02:17
Jasne, z automatu leci "napisał" przy cytowaniu.
F16 - nie, no wiem, nieco przesadziłem, ale niezgrabnie wytłumaczę się swoim uwielbieniem dla psiego gatunku. Mam tak, że lubię prawie wszystkie psowate (wyjmując parę dzikich gatunków tej rodziny, które nigdy nie stały się dla człowieka tym z czym pies się kojarzy).
Nie znoszę Islamu z tych samych powodów z jakich nie znoszę każdej innej religii, która dla wierzących w innych bogów (czy niewierzących w ogóle) ma jedynie pogardę i mordercze zapędy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Mówią, żeby uważać na biedronki.
20 Lutego, 2013 - 17:16
Wojna trwa.
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Anna.
20 Lutego, 2013 - 17:21
Biedronka to zamaskowany żuk Kolorado ;-).
Jeszcze nie było o gołębiach
20 Lutego, 2013 - 17:32
pocztowych, oczywiście. Wykorzystywanych w tym wypadku - bardzo humanitarnie i - ekonomicznie. Do wykorzystania wielokrotnego. ;)
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Tomasz A.S.
20 Lutego, 2013 - 18:08
SOE też zdarzało się wykorzystywać gołębie w operacjach we Francji. Najwięcej kłopotów było ze zrzutem klatek :-). Poważnie.
Pozdrawiam
Tomasz A.S. - o gołębiach było też, hihhihihi !
20 Lutego, 2013 - 18:48
Natura gołębia
Gołąb to taka jucha
co w oczy zagląda, a grucha,
a kokietuje piórkami
bo głodny bywa czasami...
Lecz podaj mu ziarnka na dłoni
to ci się pięknie ukłoni,
wydziobie żarcie po czym waszeci...
nasra do garści i odleci.
contessa (E.P.)
4.11.2010.
;);)
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy : http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@ Contessa
20 Lutego, 2013 - 18:55
Super wiersz, a i zdjęcie - bomba!
Mówię Ci, TŁ -
20 Lutego, 2013 - 17:35
te niby-biedronki włażą wszędzie. Zaczajają się w futrynach, w doniczkowcach, pod klawiszami laptopa, a nawet na żyrandolu. I nadają ónym komunikaty. Strzeż się ich!
:)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Anno
20 Lutego, 2013 - 17:55
Z tego wynika, ze żyjesz blisko przyrody. Do mnie nie dotrze żadna, nawet najlepiej wyszkolona, biedronka. Zazdroszczę, nawet jeśliby w klawiaturze, śledząca moje piny albo, co gorsza, komentarze na NP :-))
Pogłaskać biedronkę...
Proxenio, Ty nie wiesz, co mówisz
20 Lutego, 2013 - 18:05
oraz czego mi zazdrościsz. To wcale nie są biedronki, które można było wysłać do nieba po kawałek chleba (z pewnością pamiętasz ten wierszyk). To są niby-biedronki wysłane przez ónych do naszych domów. I na pewno u Ciebie też są, tylko ich jeszcze nie wykryłaś. Ale one Ciebie na pewno już wykryły. I Cię szpiegują. Tak jak i mnie. Oraz wszystkich. Nie da się przed nimi uciec (jak i przed ónymi). I nie wolno ich głaskać, bo mogą wybuchnąć!
:)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@ Anna
20 Lutego, 2013 - 18:19
Strasznie mnie zdołowałaś. ;-)
Cała nadzieja w pająkach, są bardziej skuteczne niż Baygon.
A jeśli pająki też?
Pająki nie.
20 Lutego, 2013 - 18:26
Jeśli takowe się do Ciebie przedostaną, to jesteś uratowana :)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Re: Pająki nie.
20 Lutego, 2013 - 19:07
Pająki na szczęście mam i ich nie tępię.
Dlatego nie mam robactwa - mimo że sąsiedzi mają, chociaż mają strasznie sterylne mieszkania i używają Baygonu albo zatrudniają jakieś cudowne ekipy.
Nie ma to jak tacy "sieciowi" halabardnicy...
Jak to się taki gladiator nazywał? Chyba retiarius?
Ja jednak wypraszam
20 Lutego, 2013 - 20:18
z domu pająki - nie lubię robali i nic na to nie poradzę. Na szczęście innych też u mnie nie ma, nie licząc niby-biedronek, się rozumie :)
A na halabardnikach się nie znam, wolę gladiole :)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Anna.
20 Lutego, 2013 - 18:00
Biedronki to pryszcz. Ale te biedronie :-)))!!!
@ tł
20 Lutego, 2013 - 18:03
No to Ci się udało, żaden troll nie zaprzeczy :-)
Prawie turlam się ze śmiechu.
Wygrałeś!
20 Lutego, 2013 - 18:06
:)))
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Anna.
20 Lutego, 2013 - 18:21
Wiesz... to przeszkolenie SOE :-)))!
@TŁ
20 Lutego, 2013 - 18:04
Seiko.Zdaje się że Dżyngis-han użył gołębi do spalenia
obleganego miasta.Najpierw zażądał gołębi od obrońńców,
podpalił je i wypuścił,gołąbki poleciały do swoich
gniazd,podpalając je.....Pozdrawiam z 10.
Seiko
@Seiko
20 Lutego, 2013 - 18:16
Nie wiem, nie znam na tyle historii podbojów Dżyngis-Chana. Ale np.użycie jadowitych węży przerzucanych w dzbanach przez mury było już w starożytności na porządku dziennym.
Pozdrawiam
@TŁ
20 Lutego, 2013 - 18:35
Seiko.Pamiętam to z lekcji historii.Cóż na piśmie
tego nie mam,niestety.
Seiko
@Seiko
20 Lutego, 2013 - 18:39
Spróbuję pogrzebać. Jeśli nie zapomnę... ;-).
@TŁ
20 Lutego, 2013 - 19:04
Seiko.Dziękuję i pozdrawiam.A,przypomniałem sobie
o Polakach-kamikadze.Mógłbyś coś napisać.Chyba
że znów zostanę wyśmiany...Pozdrawiam.
Seiko
@Seiko - No nieee!
20 Lutego, 2013 - 18:21
Nie wygląda to na wiarygodną historię. Chyba że Dżyngis-chan użył gołębi na zasadzie przysłowiowego: "pieczone gołąbki lecą same do gąbki" - ale wtedy dokarmiałby swego przeciwnika!
I byłoby, wbrew temu co pisaliśmy wyżej - wysoce niehumanitarne!
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Tomasz A.S.
20 Lutego, 2013 - 19:07
Seiko.Czy wojna w jakimkolwiek wymiarze jest humanitarna.Pozdrawiam.
Seiko
@Anna....
20 Lutego, 2013 - 18:34
...witaj Anno.
Oczywiście, pytam bardzo nieśmiało, te biedrońki są białe:-)
???
pozdrawiam,
Marek
Ty sobie, Maruś, nie dworuj,
20 Lutego, 2013 - 18:45
bo óny się na żartach nie znają.
A koloru są czerwonego abo żółtego, ale kropki mają zawsze czarne. Tyle że różnej wielkości. W ilości też różnej...
W Poście nie piję :)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@ biedronki Anny...
20 Lutego, 2013 - 19:32
.... mówisz ,że w Poście nie ??
A,ostatniej nocy na ławeczce u JWP ? :-))))
Qurczę...ile tam pustych butelek po "owocach".
pozdrawiam
Marek
Był jeszcze japoński samuraj, który na murach bronionego
20 Lutego, 2013 - 18:25
miasta popełnił harakiri i własnymi wnętrzościami obrzucił atakujących... :)
Ale, za Boga, nie pamiętam gdzie o tym czytałem
Może wczwśniej spożył nie w pełni zbilansowany posiłek?
21 Lutego, 2013 - 00:33
HdeS
HdeS
poruszony temat "produkowano wiele rodzajów mobilnych skrytek"
20 Lutego, 2013 - 18:55
przypomniał mi mój własny patent sprzed ponad 30 lat. Najpierw na bibule podróżowały posadzone na niej dzieci. Potem była to "mobilna skrytka". A groziła za to bardzo dotkliwa kara - utrata dorobku całego życia - zarekwirowanie malucha, prawnie motywowane jako przepadek narzędzia przestępstwa. Maluchem trzeba było przejechać przez tzw. obstawione kontrolą pojazdów rogatki. Bibuła była ukryta w przystosowanych do tego wytłaczankach na jajka. Wycięty środek wypełniała bibuła. Naokoło był rząd jajek [ugotowanych na twardo, aby nie zniszczyć w razie zgniecenia jajka cennej zawartości]. Wytłaczanki były związane sznurkiem i trzy takie paczuszki z jajkami wystawione były na widok na tylnej półce malucha.
Nigdy żołnierze patrolu ich nie ruszyli, jeżeli szukali to tam, gdzie niczego nie było, włącznie z komorą silnika. Nawet gdyby wzięli do ręki, to waga nawet się zgadzała! A wiele osób woziło jajka ze wsi do miasta. Zdradzam wam ten patent - może się jeszcze przydać!
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Tomasz A.S.
20 Lutego, 2013 - 19:00
Dzieciaci wówczas znajomi opowiadali, że kojec niemowlaka sprawdzał się nawet podczas rewizji domowych ;-).
Re: @Tomasz A.S.
20 Lutego, 2013 - 19:13
Tzw. głęboki wózek też - ale tylko poza domem, do przewożenia, czyli z dzieckiem. Stojący w mieszkaniu, po "wyładowaniu" dziecka, już nie był taki pewny.
@proxenia
20 Lutego, 2013 - 19:15
Kojec z zawartością, nie wózek!
A teraz te dzieci
20 Lutego, 2013 - 19:17
"Poważni ludzie na stanowiskach" mają "kombatanckie" wspomnienia ;)))
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Kojec niemowlaka - zawsze!
20 Lutego, 2013 - 20:11
Mojej powinowatej ciotce przyznano uprawnienia kombatanckie, ponieważ od 6 do 18 miesiąca życia przechowywała pod pupą w kojcu pistolet i granat ojca, szefa Kedywu Obwodu AK. Niemcy nie znaleźli, nawet gdy zrobili kipisz całego mieszkania.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
zawsze dzieci!
20 Lutego, 2013 - 20:30
Mój Ojciec przekazał mi opowiadanie swego Ojca a mego dziadka Hilarego, który podczas rewizji carskiej ochrany w rodzinnym domu, jako dziecko przechował za pazuchą jakieś obciążające papiery. To był czas powstania styczniowego. Dlatego nigdy nie miałem żadnych obiekcji, aby do "wyższego celu" wykorzystywać swoje dzieci. Dlatego były wtajemniczane w różne informacje, adresy - i ... przydawało się to w sytuacjach mocno podbramkowych. Podam podobny przypadek. Gdy u naszych znajomych została nakryta drukarnia, 7-letni ich syn był na tyle przytomny, że schował przed sb-kami książeczkę adresowo-telefoniczną.
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Czteroletnia córka znajomej
20 Lutego, 2013 - 20:37
w 1983 r. przewiozła z Francji w brzuchu pluszowego misia ponad 200 tys. franków przeznaczonych dla ukrywających się członków "S". Wiedziała co robi i z kamienną buzią tuląc pluszaka opowiadała pogranicznikowi na Okęciu jaki on jest kochany i się nigdy nie rozstają.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
@Smok Gorynycz&@Tomasz A.S.
20 Lutego, 2013 - 20:47
Czyli co, Panowie? Zostawiamy sprawę dzieciom i wnukom ;-)?
Chyba jeszcze inaczej...
20 Lutego, 2013 - 21:16
Matkom, Żonom to one wychowywały dzieci, biorąc na swe barki cały ciężar polskiego losu...
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Tomasz A.S.
20 Lutego, 2013 - 21:25
Ładnie powiedziane, ale... fundamentalnie się z tym nie zgadzam ;-).
Dzieci samurajów - zarówno córki, jak i synów - matki wychowywały do +/- 8 roku życia, ucząc je nawet władania rodzajami broni uznawanymi za "damskie". Potem dzieci wychowywali ojcowie... ;-)
Tylko że...
20 Lutego, 2013 - 22:19
Matki w Polsce zostawały same. Kiedyś, gdy ojcowie/mężowie ginęli w walce, wywożeni byli na Sybir, lub do łagrów lub lagrów, teraz, gdy ojcowie pracują na dwa etaty, dobrze gdy matka w domu wychowuje, a nie zmuszona jest oddawać do żłobka/przedszkola.
Tak, czy inaczej, wyjątki, żeby teraz ojcowie wychowywali.
A dzieci samurajów? Czemu sięgasz tak daleko w czasie i przestrzeni? ;)))
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Tomasz A.S.
20 Lutego, 2013 - 22:27
Bo podobają mi się takie zwyczaje :-)!
Mam w sąsiedztwie cztery młode małżeństwa z dziećmi. Podoba mi się generalnie sposób, w jaki wychowują dzieci. Ale dwie z tych rodzin korzystają z pomocy dziadków, jedna przyszywanej cioci, a ostatnia robi to sama. Wszystkie te dzieciaki chodzą jednak do przedszkola.
Z wychowania dzieci przez tylko jedno z rodziców nic dobrego nie wynika. Z całym szacunkiem dla polskich Matek...
Najlepiej aby wychowywali
20 Lutego, 2013 - 22:49
oboje rodzice, nie mam najmniejszej wątpliwości! Przedszkole, to wtedy, gdy naprawdę inaczej się nie da, a nie dlatego, że to jakieś dobro. Sam przecież podajesz przykład samurajów - wysyłali dzieci do przedszkola? Moja połowa mówi zawsze: Pan Bóg nie stworzył przecież przedszkola ani żłobka, tylko matkę i ojca!
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Tomasz A.S.
20 Lutego, 2013 - 23:08
I Twoja Połowica ma rację ;-)!!!
Jak widać cel uświęca środki
20 Lutego, 2013 - 21:36
Mogą to robić nawet płotki
Roznosząc gdzie są skupiska wroga
Bo to do wolności droga
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@Jacek Mruk
20 Lutego, 2013 - 21:45
Pracujący w "pionie technicznym" SOE ludzie - a już szczególnie ci, którzy wytwarzali pułapki minowe - mieli w głębi duszy wiele wątpliwości natury etycznej. Ale, jak stwierdziła jedna z nich:
"Całym uzasadnieniem naszego tam pobytu była kreatywność i ochrona ludzi, którzy dokonywali przerażających rzeczy, by dostać się na terytorium wroga"
Pozdrawiam
Równie ciekawym tematem jest maskowanie.
20 Lutego, 2013 - 22:48
Podczas wojny wszystkie strony starały się zamaskować swoje wojska i obiekty strategiczne. Furorę robiły dmuchane czołgi z gumy, czy skrzynie z amunicją udające puste ciężarówki. Anglicy w celu ukrycia stacji kolejowej na pustyni (ciężka sprawa) przedłużyli tory szynami z puszek po nafcie i wybudowali fałszywą stację końcową kilka kilometrów dalej. Po fałszywych torach jeździł pociąg z kartonu. Niemcy oczywiście bombardowali stację końcową nie przejmując się wcześniejszą pośrednią. Co prawda pewnego dnia burza piaskowa zniosła lokomotywę daleko od torów, ale unieruchomiła również niemieckie samoloty obserwacyjne. Z kolei z Tobruku stację uzdatniania wody zamaskowano pozwalając ją "skutecznie" zbombardować. Na dachu rozwinięto plandekę z namalowanymi zniszczeniami i Niemcy się nią już nie interesowali.
Po morzu pływały okręty z fałszywymi dziobami przymocowanymi do rufy. Dzięki temu torpedy wycelowane w dziób przechodziły za statkiem.
Z kolei w USA zakłady Lockheeda znalazły się pod gigantycznym namiotem na powierzchni którego zbudowano makietę podmiejskiego osiedla, a specjalna ekipa nawet rozwieszała pranie przed domami.
To tylko kilka przykładów tzw. Gangu Magików, którzy w Anglii zajmowali się ukrywaniem wszystkiego, co było zagrożone. Ponoć ich mottem było: "Rzeczy niemożliwe robimy od ręki, na cuda trzeba trochę poczekać".
M-)
Re: Równie ciekawym tematem jest maskowanie.
20 Lutego, 2013 - 22:53
właśnie podałem przykład wyżej - jajkami i wytłoczkami do jajek ;)))
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@macjej1965
20 Lutego, 2013 - 23:40
Bardzo to ciekawe, ale w jednym z cytowanych przypadków muszę zaprotestować ;-). Przymocowanie atrapy dziobu do rufy (lub odwrotnie) niczego nie daje w przypadku ataku torpedowego, artyleryjskiego lub lotniczego. Wystrzelenie torped lub ostrzał artyleryjski poprzedzone są namiarami określającymi kurs, szybkość i odległość obiektu ataku. W przypadku ataku lotniczego kierunek ruchu wskazuje choćby kilwater. A więc tę historię włóżmy między bajki ;-).
Pozdrawiam
Ja jedynie cytuję za przeczytana dość dawno
21 Lutego, 2013 - 11:47
książką. Nie mogę odpowiadać za jej autora. Niestety, w chwili obecnej nie pamiętam tytułu, za to dzięki wspaniałemu językowi i humorystycznemu opisowi niektóre fragmenty mogę cytować z pamięci.
Natomiast taki kamuflaż (sztuczny dziób) wydaje mi się uzasadniony w przypadku ataków z łodzi podwodnych czy kutrów torpedowych. Robiono namiary, odnośnie kursu, szacowano prędkość na podstawie typu statku, ale torpedy wystrzeliwywano przed dziób, tak, żeby po dotarciu do statku trafiały w śródokręcie. Wątpię, żeby wszystkie jednostki torpedowe (szczególnie małe kutry) posiadały precyzyjny sprzęt pomiarowy i dodatkowo w ogniu walki miały czas na dokładne pomiary. Tu myśliwi wiedzieli, że za chwilę sami staną się zwierzyną. Co innego, gdy łódź podwodna atakowała z zasadzki, mając czas i otwartą przestrzeń. Ale ich ofiary pływały w konwojach, gęsto, jak dziś w korku na autostradzie, co więcej zygzakując. Pamiętajmy też, że to było 70 lat temu, a środki techniczne były znacznie uboższe niż obecnie. Współcześnie większość ówczesnych metod maskowania okazała by się bezwartościowa.
M-)
@macjej1965
21 Lutego, 2013 - 11:55
Przykro mi, ale muszę upierać się przy swoim ;-).
Maskowanie morskie podczas II WŚ dotyczyło głównie tzw. krążowników pomocniczych, łamaczy blokady, statków zaopatrzeniowych U-boot`ów oraz tzw.rajderów i statków-pułapek.
Naprawdę nie jest mi znany przypadek używania "fałszywego dzioba na rufie" ;-).
A tego rodzaju maskowanie w konwoju to już zupełna bzdura.
Pozdrawiam
Nie ma sprawy.
21 Lutego, 2013 - 17:28
Ja się wcale nie upieram przy tym maskowaniu. To nie moja idea. Po prostu o nim gdzieś przeczytałem i wydawało mi się logiczne.
Choć w związku z naszą dyskusją chyba postaram się odszukać książkę w której o tym czytałem i jeszcze raz sprawdzić.
M-)
Motto o rzeczach niemożliwych i cudach
20 Lutego, 2013 - 23:41
wisiało ponoć nad biurkiem brytyjskiego ministra przemysłu w 1940 r.
największym przedsięwzięciem "Cyrku Magików" był gigantyczny obóz sił inwazyjnych, który miał przekonać niemiecki wywiad, że inwazja nastąpi w Calais, nie w Normandii. Z sukcesem: Hitler zabronił translokacji sił pancernych w kierunku Normandii.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
@Tł
21 Lutego, 2013 - 00:07
Problem maskowania jest mi znacznie bliższy niźli problem jakiejkolwiek broni obronno-zaczepnej :)
Maskowaniem bowiem zajmowałam się od dziecka. Najpierw było to maskowanie różnych poczynionych przeze mnie szkód (rozdarć, plam, ubytków materialnych itd). Miałam do tego nie mniejszy talent niż do samego niszczenia :)
W miarę upływu lat tak udoskonaliłam tę wrodzoną umiejętność, że w latach młodzieńczych moi rówieśnicy obarczali mnie zawsze odpowiedzialnym zadaniem maskowania szkód wyrządzonych przez imprezowiczów, z których najczęstsze przybierały postać dziurek wypalonych w dywanach przez papierosy.
Szczyt jednak moich osiągnięć maskatorskich przypadł na okres stanu wojennego. Nasz dom stał się wtedy na jakiś czas punktem przerzutowym dla podziemnego pisemka o nazwie "Veto". Było ono drukowane w podziemnej drukarni usytuowanej gdzie indziej, ale wiekszość nakładu była następnie przewozona do nas i stąd kolporterzy brali niewielkie ilości, które przenosili już dalej w swoich nieduzych torbach. Nakład był przewożony "maluchem" na tylnym siedzeniu, ale trzeba było go jakoś zamaskować. Uzywaliśmy do tego celu azurowego plastikowego kosza - takiego do transportowania bielizny do magla. Pomysł nie był zły, ale zamiast użyć jakiejś poscieli i ręczników, wymyśliłam okrycie w postaci czarnego aksamitu, który wyglądał jak całun. Samochód był kilkakrotnie zatrzymywany przez patrole i do dziś nie potrafię zrozumieć, że nikt nigdy nie zajrzał do tego kosza, choć wyglądał on wyjątkowo nienaturalnie. Może pomysł był aż tak głupi, że nikomu nie przyszło do głowy, że w ogóle coś tak idiotycznego mozna by wymyslić. Całkiem możliwe, że właśnie kosz przykryty jak nalezy - czyli jakąś sztuką bielizny pościelowej czy ręcznikiem, wzbudziłby podejrzenia :))
@ellenai
21 Lutego, 2013 - 00:16
Były trzy "Veta" ;-). O to chodzi?
„Veto”, czasopismo sygnowane (w różnych okresach) przez „S”, NZS, KOSy 21 × TAK, wydawane III 1982 – wiosna 1988 w Poznaniu. Ukazało się 16 nr. o obj. 14-232 s. (w niektórych nr. stosowano odrębną numerację różnych części pisma i dodatków) w formacie A4 i A5, drukowanych na powielaczu w nakł. 500-2 tys. egz.; wychodziło nieregularnie. Niektóre nr. miały charakter tematyczny, np. nr 9 poświęcono problemom kultury i środowisk twórczych, nr 13 twórczości George’a Orwella i opiniom o rzeczywistości roku 1984 w krajach komunistycznych, nr 16 problematyce niemieckiej. Do nr. 2 dołączono artykuł Alaina Besançona Sowiecka teraźniejszość i rosyjska przeszłość, do nr. 13 suplement z opowiadaniem George’a Orwella Folwark zwierzęcy. Nr 12 z 1984 został w całości skonfiskowany przez SB. W składzie redakcji: Jarosław Maszewski, Wojciech Pawlak, Piotr Buczkowski, Andrzej Klawiter, Janusz Zemer, Marek Wąs, Stanisława Dowchain, Jacek Kubiak, Iwona Burszta, we współpracy z plastykami: Krzysztofem Gierszalem, Mariuszem Tulińskim, Krzysztofem Ranusem. Zamieszczano informacje, oświadczenia, komunikaty różnych struktur „S”; propagowano organizowanie, działalność KOS-ów; 1982-1983 opublikowano wiele materiałów dot. bieżących wydarzeń w Polsce, m.in. analizy, wypowiedzi internowanych lub ukrywających się działaczy „S”, dyskusje programowe, komentarze, opinie o sytuacji politycznej; znaczną część materiałów stanowiły artykuły o charakterze politycznym, ekonomicznym, socjologicznym, historycznym, m.in. autorstwa Leszka Nowaka, Leszka Kołakowskiego, Adama Michnika, Stefana Bratkowskiego, Milovana Dżilasa, Stefana Kisielewskiego, Konstantego Jeleńskiego; publikowano wywiady, m.in. z Aleksandrem Zinowiewem, Agnieszką Holland, Josefem Smrkowskim, przedruki wydawnictw zagranicznych, emigracyjnych, prasy podziemnej. Nazwą pisma sygnowano również kalendarze i plakaty.
/Encyklopedia Solidarności/
;-)?
PS. Może i byś się do SOE nadała ;-). Oczywiście po solidnym przeszkoleniu :-)))!
@Tł
21 Lutego, 2013 - 00:35
O to, o to :)
Pierwsze 3 czy 4 numery były własnie do nas przywożone.
Zresztą do pierwszych dwóch przepisywałam teksty na woskówkach.
Z ludzi, których wymieniasz, oprócz dwójki osób, wszyscy to nasi znajomi. Buczkowski i Klawitter pracowali wtedy na UAM razem z moim mężem, zresztą w Instytucie prowadzonym przez wspomnianego przez Ciebie prof. Leszka Nowaka.
Jarek Maszewski i Mariusz Tuliński to nasi wtedy najbliżsi przyjaciele, a Wojtka Pawlaka wraz z jego żoną przechowywaliśmy u siebie przez kilka miesięcy w stanie wojennym (był poszukiwany). Kilka z tych osób już dziś nie żyje.
@ellenai
21 Lutego, 2013 - 00:43
To nie ja pisałem ;-). To notka z "Encyklopedii Solidarności".
Świat jest mały... Ogólnie rzecz biorąc :-)))!
Świat jest mały...
21 Lutego, 2013 - 00:50
Świat jest mały... Ogólnie rzecz biorąc :-)))!
Nawet bardzo mały :) A Poznań jeszcze mniejszy :))
W tamtych czasach w naszych spotkaniach uczestniczył też Leszek Dymarski. Miał nawet epizod w postaci pełnienia funkcji impresario zespołu muzycznego, w którym grał mój mąż (bo prócz nauki zajmował się też muzykowaniem) :)
Dopiero potem związał się z Wałęsą i stosunki się poluzowały (Dymarski się związał, a nie mój mąż) :))
Przez nasz dom przewijały się zresztą tabuny osób i ciągle kogoś trzeba było przenocować. Jesli przypadkiem akurat nikogo nie było, moje ledwo co mówiące malutkie dziecko pytało zdumione - jak to? Gdzie się wszyscy schowali? :)))
@ellenai
21 Lutego, 2013 - 00:54
Pewien mój kumpel z tamtych czasów po dziś dzień nie chce kupić kanapy. Na coraz bardziej natarczywe żądania żony odpowiada niezmiennie: Nie, bo jeszcze się nam tu ktoś znowu zagnieździ. :-)))!
@Tł
21 Lutego, 2013 - 01:00
Taaak... zagnieżdżenie się było dosyć popularnym zjawiskiem :)))
Ale przy okazji rozmowy o dzieciach przypomniało mi się coś jeszcze. Na początku stanu wojennego, kiedy telefony jeszcze były wyłączone i nawet o "rozmowie kontrolowanej" mozna sobie było jedynie pomarzyć, nasi znajomi uwielbiali podpuszczać moją wtedy półtoraroczną córeczkę, by zadzwoniła do babci, bo dziecko wtedy biegło do telefonu, podnosiło słuchawkę, przez chwilę słuchało ciszy i oswiadczało z pełną powagą, rozkładając rączki: "Nie ma. Muniści ącili", co miało znaczyć: komuniści wyłączyli. To "muniści ącili" było potem powtarzane przy wielu innych okazjach :)))
@ Ellenai do Tł....
21 Lutego, 2013 - 10:36
...//"Nie ma. Muniści ącili", co miało znaczyć: komuniści wyłączyli. To "muniści ącili" było potem powtarzane przy wielu innych okazjach :)))
..................................................
No pięknie:-)) wyjątkowo "zaradni" Rodzice.
Jak można, tak malutkie dziecko, wpychać w konspirację:-))?
pozdrawiam,
M.
ps.
...Taaak... zagnieżdżenie się było dosyć popularnym zjawiskiem :)))
i radość o poranku,
Dzięki za Dobre Wieści !!
Marek
@Maruś
21 Lutego, 2013 - 10:40
Jak można, tak malutkie dziecko, wpychać w konspirację:-))?
To samo wytykała mi wiecznie moja mama :))
Ale jestem niewinna! Nie mamy pojęcia, jakie rzeczy czasem zapamiętują nasze dzieci :))
Miło Cię widzieć o poranku, Marku. Dobrego dnia! :)
elenai,
21 Lutego, 2013 - 09:29
pozdrawiam Poznaniankę :-)
W Poznaniu studiowałam - w 2. poł. lat 80 - tych,
dopiero później, "za mężem" los rzucił mnie do Wrocławia.
Mimo, że już 20 lat tu mieszkam, to jednak korzenie wielkopolskie zostały - przynajmniej pyry kupuję w rodzinnej miejscowości, a mąż się dziwi, że widzę różnicę w smaku ;-))))
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Ups, przepraszam
21 Lutego, 2013 - 09:30
źle napisałam nicka - oczywiście ELLENAI !!!
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@Szary kot
21 Lutego, 2013 - 10:35
Jestem tylko "przyszywaną" poznanianką.
Wychowywałam się w Warszawie, a do Poznania pojechałam właśnie "za mężem", a właściwie wtedy jeszcze za narzeczonym :) W Poznaniu studiowałam i mieszkałam wiele lat, jednak ciągnęło mnie w stare kąty i od 10 lat jestem znów na swoim właściwym miejscu, czyli w mojej ukochanej Warszawie :)
Ale do Poznania jeżdżę, bo mieszka tam moja starsza córka.
Pozdrawiam :)
.
21 Lutego, 2013 - 01:14
.
ość
-----------------------------------
gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne
wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz