Nomokracja

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Idee

Któż z nas nie chciałby żyć w praworządnym państwie, w którym prawo nie tylko jest powszechnie respektowane, ale w równym stopniu dotyczy każdego, tak więc nie ma ludzi spod tego prawa wyłączonych czy zwolnionych z jego przestrzegania? Iluż to wokół nas jest legalistów, którzy hasło „przestrzeganie prawa”, a nawet „bezwzględne przestrzeganie prawa” traktują jako pałkę w każdej co poważniejszej dyskusji. Legaliści ci nie przejmują się wcale tym, że jakieś rozwiązanie prawne może być złe, toteż podporządkowywanie się złemu prawu, jest postawą nie tylko sprzeczną z ludzkim sumieniem, ale i irracjonalną, bo generującą zło społeczne. Z historii sowietyzmu oraz narodowego socjalizmu wiemy aż za dobrze, do jakich monstrualnych rozmiarów i ludobójczych skutków może doprowadzić wdrażanie złego prawa. Cywilizacja śmierci, czyli porządek, który posiada swoją mroczną dogmatykę (jednym z dogmatów jest „prawo do przerwania ciąży”), złe prawo skrywa za eufemizmami oraz specjalnymi konstrukcjami terminologicznymi, których znakomitym przykładem jest słynne określenie „litościwa śmierć”. U podstaw tego rodzaju zabiegów lingwistycznych leży z jednej strony magiczne przekonanie, że o tym, o czym się nie mówi, tego nie ma oraz strach lub wzdraganie się przed nazywaniem zła po imieniu.

Dla narodowych socjalistów termin „rozwiązanie kwestii żydowskiej” stanowił zasłonę semantyczną wobec zwyczajnego ludobójstwa na masową skalę. Podobnie dla czerwonych „zwalczanie elementów kontrrewolucyjnych”. „Kwestia”, „element” - ot słowa, za którymi czaiło się zwyczajne, prymitywne mordowanie. Jak wiemy jednak z naszej współczesnej historii, zabijanie ludzi i to tych najmniejszych, zupełnie niewinnych, zupełnie bezbronnych, doczekało się zaciemniających istotę rzeczy określeń typu „przerwanie ciąży” czy „aborcja”. Termin „przerwanie ciąży” wydaje się nawet lepszy, ponieważ przesuwa naszą uwagę z dziecka znajdującego się w łonie matki, na jakiś, szczególny, trwający jakiś czas „stan kobiety”, a nawet na pewien proces. Ten proces trwa, po czym następuje jakaś przerwa. Co się dzieje dalej, tego nie wiemy.

Od słynnej sędziny E. Soleckiej, której nazwisko przejdzie do historii złego prawa, dowiedzieliśmy się jednak, że przerwanie ciąży nie jest zabójstwem dziecka. Sędzina jednak nie wyjaśniła nam, choć przecież musi coś wiedzieć na ten temat, skoro tak kategorycznie zaprotestowała przeciwko takiemu zrównaniu, czym przerwanie ciąży w takim razie jest (Proszę zapisać te dwa stwierdzenia na jakichś kamiennych tablicach, najlepiej na budynkach należących do radujących się werdyktem komunistów i ich pobratymców: „Nie można w kategorii prawda/fałsz oceniać wielokrotnie powtarzanego w „Gościu Niedzielnym” nazywania aborcji zabijaniem dzieci.” (…) „Dla kogoś, kto nie wyznaje zasad religii katolickiej lub w tym zakresie nie zgadza się z doktryną Kościoła katolickiego, zabieg przerwania ciąży nie jest zabiciem człowieka i z tego powodu stwierdzenie, że osoba, która aborcję wykonała, dopuściła się zabójstwa, jest dla kogoś o innym niż katolicki poglądzie nie do przyjęcia, niezgodne z prawdą i obraźliwe.”) Skoro bowiem aborcja nie jest zabiciem dziecka, to powstaje pytanie, dlaczego po aborcji dzieci nie żyją? Co się z dziećmi dzieje po dokonaniu zabiegu przerwania ciąży? Podejrzewam, że sędzina Solecka nie wzbraniałaby się przed stwierdzeniem, że osoba będąca w ciąży nosi w swoim łonie dziecko. Jeśli sędzina miałaby co do tego wątpliwości, to rzecz mogą wyjaśnić lekarze, pokazując nawet wydruki USG. Jeśli zaś w kobiecym łonie przez pewien czas jest dziecko (słychać bicie jego serca, widać, jak porusza rączkami i nóżkami; każdy zresztą, kto trzymał dłoń na brzuchu ciężarnej kobiety zna to uczucie, gdy ta mała istota „pod spodem” się porusza w wodach płodowych), a po „przerwaniu ciąży” tego dziecka nie ma, to co się z nim dzieje?

Ale żeby było jasne – wbrew temu, co głosi wiele osób o konserwatywnym i rozsądnym podejściu do tej całej szokującej sprawy ze skandalicznym werdyktem w sprawie, jak to już określiłem w jednym z komentarzy, „katolickiej mowy nienawiści” - nie uważam, by stało się źle. Przeciwnie, ten precedens powinien otrzeźwić hierarchów kościelnych, duszpasterzy i wszystkich ludzi dobrej woli i natchnąć do współdziałania w obronie swobodnego wypowiadania się o złu moralnym, zanim okaże się, iż za głoszenie Ewangelii znowu będzie się ludzi wtrącać do więzień lub eksterminować. Jeśli twierdzenie, że aborcja to zabijanie dzieci, to domagająca się penalizacji „mowa nienawiści”, to strach pomyśleć, co za chwilę zostanie zakwalifikowane jako zakazane, a przecież to zaledwie przedsmak rewolucji kulturalnej, jaką niesie ze sobą neomarksistowska wizja superpaństwa.

http://krzysztofleski.salon24.pl/126764,alicja-w-krainie-piarow
http://krzysztofleski.salon24.pl/126815,alicja-metoda-podstawiania

Brak głosów

Komentarze

dla Niemców w czasie II Wojny Światowej parafrazując tę Sędzię:

zabijanie Zydów też nie było "zabijaniem ludzi", gdyż (w rozumieniu "pewnych grup" - i obowiazujacego wówczas prawa) nie traktowano Żydów jako "ludzi".

Pani Solecka wygłupiła się wczoraj....

Vote up!
0
Vote down!
0

andygo

#32107

Dodam niewielki przycznek do tej krainy bzdur.

Otóż, dziecko w swym okresie życia płodowego jest zdolne nabywać prawa majątkowe. Jeżeli umrę zanim moje dziecko się urodzi - zgodnie z polskim prawem - dziedziczy ono majątek w części jaki jemu przydzieliłem w testamencie lub zgodnie z zasadami dziedziczenia ustawowego. Oczywiście, nie mogę go pozbawić prawa do zachowku, czyli stuprocentowo wydziedziczyć.

Czyli co - dziedziczyć to dziecko ma prawo, ale prawa do życia nie ma? Obłęd.

Ewentualnie, jeżeli w rozumieniu sędzi dziecko nie jest człowiekiem to dlaczego ustawodawca przypisał mu prawa majątkowe?

Nie wierzę, że ten wyrok się utrzyma...To by znaczyło, że legalizujemy stan w którym koń doroszkarski ma więcej praw niż poczęty człowiek.

A co do Kościoła to dzisiaj mija termin uczciwej odpowiedzi jaką powinna dać hierarchia Tysiąc, jej prawniczką i sędzi. Czekam na ogłoszenie ekskomuniki.

 

Chcę wierzyć, że Kościół sięgnie po tą pałkę dając czytelny komunikat wiernym i powątpiewającym. Niestety jestem też w stanie postawić własne pieniądze, że jedynym odzewem będzie głucha cisza. Wtedy będziesz miał temat na nowy felieton.

Vote up!
0
Vote down!
0

hak

#32123

nienarodzony cżłowiek - tzw nacsiturus - ma już od czasow Rzymskich ograniczone, warunkowe prawa. Najlepiej określa to paremia: nasciturus pro iam nato habetur, quotiens de commodis eius agitur - "dziecko poczęte uważa się za już narodzone, o ile chodzi o korzyści dla niego"

W polskim prawie nasciturus posiada prawo dziedziczenia pod warunkiem że urodzi się żywy. Jest więc podmiotem prawa. Chroni się jego prawa majątkowe. Stosując więc argumentację minori ad maius możemy dojść do wniosku, że skoro chroni się prawa majątkowe nasciturusa, to tym bardziej jego życie i zdrowie powinno podlegać także ochronie. Proste.

Wyrok w sprawie Tysiąc jest dla mnie skandaliczny. Jak można ganić zachowania które wyrażają się nazywaniem rzeczy po imieniu?? Dla mnie to niepojęte jak daleko można zabrnąć z lewacką poprawnością.

Vote up!
0
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#32126

A może Pani Sędzia Solecka zabiła kiedyś swoje dziecko (przepraszam: dokonała aborcji, przewała ciążę) i teraz próbuje taką pokrętną interpretacją zagłuszyć swoje sumienie?

Vote up!
0
Vote down!
0
#32150

Sędzia wyraźnie odmawia katolikom prawa, do wyrażania poglądów. Podobno zresztą to większość, więc co z demokracją?

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#32157