przedświąteczne złorzeczenia
Miałem zamiar zaniechać maltretowania tych którymi zajmuję się na moim blogu, nierzadko używając języka nienawiści i kierując się motywami nacjonalistycznymi, ksenofobicznymi albo nawet antysemickimi, więc faszystowskimi, ale nim się zdołałem zastanowić nad wyborem stosownych pieszczot siły zupełnie mnie opuściły.
Przyczyną gwałtownego osłabienia była informacja, iż zacny pan prokurator generalny zamierza uregulować palącą kwestię przemocy domowej wobec świątecznych karpi, wprowadzając wymagania kwalifikacyjne dla karpiobójców, którzy będą mogli nadal dopuszczać się owych ohydnych, na razie nie figurujących w kodeksie karnym, czynów, tylko pod warunkiem iż ukończyli lat 18 i posiadają średnie wykształcenie oraz dobrą opinię organów stojących na straży ładu i porządku (może być "Gazeta Wyborcza").
Moje osobiste doświadczenia w dziedzinie karpiobójstwa są skromne, ale znaczące.
Dziś mija rocznica pamiętnego dnia, gdy - posiadając już czynne prawa wyborcze, maturę, czapkę studencką, a także osobistą narzeczoną, przy tym będąc prawie niekaranym (bo mandat "za jazdę na stopniach w formie wiszącej" chyba się nie liczy ?) - postanowiłem zademonstrować moje męskie zalety przyszłym teściom.
Uzbroiwszy się w tłuczek do kartofli i toporek kuchenny udałem się raźnym krokiem do łazienki, gdzie pluskała się w wannie napełnionej roztworem fenolu para skazańców, zgrabnym chwytem przerzuciłem jedną sztukę do umywalki i (patrząc, na wszelki wypadek, w inną stronę) wymierzyłem
straszliwy cios - może zbyt mocny, ale zabijałem pierwszy raz.
Rezultat nie był satysfakcjonujący.
Przedwojenna umywalka została roztrzaskana w drobny mak,
a wśród jej szczątków pląsała na posadzce niedoszła ofiara tradycji - najwidoczniej nietknięta, bo żwawa.
Nie mam jej krwi na rękach, ponieważ jedna z moich dłoni czasowo przestała się wówczas nadawać do użytku - i choć nie pomnę już po prawie 60 latach, kto katowskiego dzieła dokończył, wiem, że zostało dokonane, bo owoc - jadłem .
Później nie otrzymywałem już podobnych propozycji, ale - przekonany, że nie każde doświadczenie należy powtarzać, śmiem twierdzić, iż pełnoletniość i matura (a zwłaszcza może tzw. niekaralność) nie dają gwarancji poprawnego dekapitowania stworzeń przeznaczonych do konsumpcji.
Stanąłem niegdyś wobec nieubłaganej konieczności zmiany otrzymanego w prezencie kurczaka w obiekt nadający się do spożycia i omal nie odrąbałem sobie wtedy lewej dłoni (co by to było, gdybym urodził się jeszcze nieco wcześniej i został katem, wolę nie myśleć).
Przypuszczam, że idzie tu o wprawę, a tę nabywa się przez ćwiczenie; mój głos wewnętrzny mówi mi, że pan prokurator generalny niewiele karpi uśmiercił własnoręcznie, a może żadnego ?
Otóż bohaterowie moich dziecięcych lektur - niepełnoletni
jak Staś Tarkowski, niewykształceni jak Tom Sawyer i Huckleberry Finn (o których opinii lepiej nie wspominać), albo nawet - jak Piętaszek czy Mowgli - analfabeci, jakoś sobie radzili z uśmiercaniem, nie tylko ryb, i tylko Staś miał post factum wyrzuty sumienia - które pan Tarkowski uporządkował pięknym zdaniem, zaczynającym się od słów : "Słuchaj Stasiu, śmiercią nie wolno nikomu szafować, ale "
(Może ktoś z Państwa pamięta, co było dalej ?)
Otóż żyjemy w czasach, kiedy śmiercią wolno już szafować; nie tylko w telewizji, nie tylko w grach komputerowych, ale na drogach publicznych, w placówkach służby zdrowia, w domach i więzieniach, na ulicy, w jakimś samolocie, ba, nawet w łonach matek.
Wciąż dowiadujemy się, że tracą życie ludzie, czasem zabijani jak karpie a czasem inaczej, ale nie z potrzeby pożywienia, lecz z jakichś innych powodów - choć coraz trudniej zrozumieć, jakich ?
Myślę, że można to ustalić i ujawnić, i że jest to rola godna prokuratora generalnego, który karpiami nie musi się zajmować wcale - zwłaszcza wówczas, gdy giną ludzie, którzy żyć mogli, i powinni.
Puste nakrycia przy wigilijnych stołach oczekiwać mają na wędrowców, ale w wielu polskich domach przypominać będą tych, których wędrówka skończyła się nieoczekiwanie i przedwcześnie, z winy złych ludzi.
Trudno o pokój tam, gdzie ubywa ludzi dobrej woli, a przybywa nieznanych sprawców.
To mnie naprawdę niepokoi - bardziej, niż niedola karpi.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1310 odsłon
Komentarze
Potwierdzam i życzę...
23 Grudnia, 2012 - 17:29
Potwierdzam, że nie zawsze do wzniosłych czynów, jakiekolwiek normy, mają zastosowania. Ja, oczywiście doświadczony w tych sprawach od lat prawie kilkudziesięciu, odmawiam, propozycjom zarżnięcia ryby na miejscu? Argumentuję to tym, że nie mogę pozwolić sobie, jako że to raz w roku, na zaniechanie ćwiczeń w wyżej wymienionym zakresie, jako bardzo przydatne życiowe doświadczenie!!! Poza tym, chciałbym panie Andrzeju, przy tej niewątpliwej okazji, życzyć, aby dobry Bóg, obdarowywał jeszcze zdrowiem, by mógł pan, dzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami z nami czytelnikami, jak najdłużej oczywiście!!! Pzdr.
Karp po polsku
23 Grudnia, 2012 - 18:30
No to aż dziw Panie Andrzeju, że przy tak wysokich umiejętnościach uśmiercania ryb, nie skończył Pan w wannie utopiony przez dwa "drapieżne" karpie.
Narzeczona po wejściu do łazienki zrobiła zapewne też tzw. "karpia" i od tego czasu kupuje jedynie filety.
Cóż, dla mnie los nie był tak łaskawy i nie skończyło się na zamordowaniu umywalki, stłuczonej ręce i podtopieniu przez karpia.
Niestety w mojej wędrówce po różnych zawodach, kilka razy uczestniczyłem czynnie w rytualnym uboju byków przez tureckich muzułmanów.
"Na szczęście " wynagrodzili mi to plasterkiem byczego prącia i jądra prosto z grilla.
Zdrowia, szczęścia i pogody ducha z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenie, oraz serdecznej, rodzinnej atmosfery przy wigilijnym stole.
życzy maltretowany
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
"Pani, a co to za mężczyzna, co nie potrafi niczego zabić?"
23 Grudnia, 2012 - 22:24
Podsłuchane w autobusie PKS, jakieś 20 lat temu, w lubuskiem. Pani narzekała na zięcia, rzecz dotyczyła, bodajże, królika.
Panie Andrzeju, Wesołych Świąt i dobrego Nowego Roku życzę, jeszcze raz przepraszając, że jakiś czas temu bardzo niegrzecznie i bez sensu na Pana napadłem.
AT
23 Grudnia, 2012 - 22:52
"Słuchaj Stasiu, śmiercią nie wolno nikomu szafować, ale
(Może ktoś z Państwa pamięta, co było dalej ?)"
Ja nie pamiętam, ale ponoć wszystko to, co przed "ale", nie ma znaczenia.
Tyle że... w tym konkretnym przypadku przed "ale" stoi nieporadność Autora w ubijaniu istot żywych, więc ode mnie 10, mimo że/ ponieważ niedola karpi żywo mnie interesuje.
Wesołych Świąt! :)
PP
23 Grudnia, 2012 - 23:28
A ja parę dni temu spotkałem szwedzką damę, co mimo depresji na polowanie na łosie z mężem pojechała i wróciła dumna i dowartościowana, bo udało się jej zabić pierwszego w życiu łosia. I ja musiałem, słuchając o tym łosiu, kiwać głową, że to super:-)
Traube
23 Grudnia, 2012 - 23:57
Nie musiałeś!!! :(
PP
24 Grudnia, 2012 - 06:56
Musiałem, musiałem...inaczej byłoby to wybitnie nieterapeutyczne.
@PP
24 Grudnia, 2012 - 00:18
Droga PP,
Pełny cytat z "W pustyni i w puszczy" brzmi:
"Słuchaj, Stasiu! Śmiercią nie wolno nikomu szafować, ale jeśli ktoś zagrozi twej ojczyźnie, życiu twej matki, siostry lub życiu kobiety, którą ci oddano w opiekę, to pal mu w łeb, ani pytaj, i nie czyń sobie z tego żadnych wyrzutów."
Nie zgodzę się z Tobą, że wszystko co po "ale" nie ma znaczenia.
pozdr...
/benjamin
Benjamin
24 Grudnia, 2012 - 00:28
Gdzieś Ty się podziewał? :)
"Nie zgodzę się z Tobą, że wszystko co po "ale" nie ma znaczenia."
Ja też bym się ze sobą nie zgodziła, na szczęście pisałam o "przed", nie "po". ;)
Re: Benjamin
24 Grudnia, 2012 - 00:35
right! Jest mi wstyd i bardzo Cię przepraszam za mój błąd. Wybaczysz?
Widząc jednak, że nikt nie uzupełnił słów inżyniera Tarkowskiego, uznałem, że warto je przypomnieć. I zapamiętać.
pozdr...
/benjamin
Re: Wybaczysz?
24 Grudnia, 2012 - 01:21
A gdzie tam!
Mężczyźni wiele potrafią znieść, pod warunkiem, że nie traktuje się ich zbyt dobrze i nie wybacza zbyt łatwo. ;p
Jedynym niewybaczalnym grzechem kobiety jest prostolinijność
(że też akurat na mnie musiało paść. ;pp)
"Widząc jednak, że nikt nie uzupełnił słów inżyniera Tarkowskiego, uznałem, że warto je przypomnieć."
Inżynier Tarkowski? A to taka wiekopomna postać? ;)))
Pozdrawiam
Droga PP, Fenomenalnie
24 Grudnia, 2012 - 23:08
Droga PP,
Fenomenalnie ujęłaś. Przeczytałem i zachwyciłem się!
Ponieważ jednak nasza rozmowa niebezpiecznie wymknęła się z tematyki poruszonej przez szanownego Gospodarza użyczającego nam cierpliwie (jeszcze) swych łamów (łam?), ograniczam się do zachwytu i nie polemizuję. Choć okrutną mam ochotę :-)
Życząc magicznej Wigilii i radosnych Świąt Bożego Narodzenia polecam na dzisiejszy wieczór chwilę zadumy przy pastorałce Zbyszka Stefańskiego:
"Wśród nocy w przepastnej głębinie
W pustkowiu samotni zdrętwiali
Ludzie głodni i biedni
Czekali..."
http://youtu.be/YznaOb6Fmss
Benjamin
25 Grudnia, 2012 - 13:43
Przyznam skromnie, że fenomenalne ujęcia to u mnie norma, stąd przyjmuję Twoje wyrazy zachwytu z pełnym zrozumieniem. ;PP
Ależ polemizuj, Autor już gorsze rzeczy widział na swoim blogu, myślę, że nie będzie miał nic przeciwko temu (jeśli się mylę - proszę o sprostowanie :))
Dziękuję za życzenia, również Tobie życzę dużo radości na święta.
A myślałam, że pastorałka to radosna forma...
Karp
24 Grudnia, 2012 - 00:55
więc jawi sie nam jako ryba wybrana, bo nie slychać o zakazach mordowania szczupaka czy karasia, że o łososiu nie wspomne. Mój szwagier, zapalony wędkarz i rybołówca, nigdy nie mordował węgorzy, smażąc je żywcem, ale nie wiem czy był wobec tego bardziej rybonitarny (ekwiwalent humanitaryzmu).
Szczęśliwych Swiąt wszystkim rybożercom.
cui bono
cui bono
podziekowanie
26 Grudnia, 2012 - 13:06
Wszystkim miłym Gościom uprzejmie dziękuję za uwagę i składam
najlepsze poświąteczne życzenia.
Przepraszam za zwłokę, ale w dni świąteczne nie pracuję społecznie.
Andrzej Tatkowski