Bolesny upadek pokolenia przyszłych spawaczy

Obrazek użytkownika danielik
Kraj

Jakiś czas temu pan premier, powiedział, że "lepiej być wybitnym spawaczem, niż bezrobotnym politologiem". Od tego czasu w mediach wreszcie przestano ukrywać, że pracy dla młodych ludzi po studiach najzwyczajniej w świecie nie ma. Musiał być to wielki cios dla żelaznego elektoratu obecnie rządzącej ekipy. Nagle powiedziano młodym ludziom, którzy już oczyma wyobraźni widzieli siebie przy eleganckim biurku w wielkim gabinecie z pięciocyfrową wypłatą na koncie, że niepotrzebnie skończyli studia i lepiej żeby zostali spawaczami. Premier uświadomił im, że w dzisiejszych czasach dyplom wyższej uczelni nie ma żadnego znaczenia i nie otwiera żadnych drzwi, a wręcz przeciwnie często jest przeszkodą w otrzymaniu posady.

Musiało zaboleć, bo przecież nie po to oddawali swój głos na PO, zabierali babci dowód, żeby teraz zostawać spawaczami. Tylko, czy to jest tylko wina młodych ludzi? Przecież propaganda i rodzice wmawiali im, że jeśli skończą studia, to będą mieli wspaniałą, lekką, dobrze płatną pracę. Przecież jeszcze kilka lat temu Bronisław Komorowski w jednej z debat mówił, że ogromna liczba studentów to największy sukces III RP. Dlaczego kilka lat temu premier nie powiedział, że pracy dla ludzi z wyższym wykształceniem na „Zielonej wyspie” najzwyczajniej w świecie nie będzie. Nie wiedział? Znaczy będzie, ale tylko dla wybrańców, którzy nie wiedzą, czy pracować w gazecie, czy w porcie lotniczym, a może dla prywatnego przewoźnika. Tylko, że praca szuka tylko tych naznaczonych. Dla innych zostają kursy przygotowujące do zawodu spawacza.

Prawda jest niestety smutna w naszym kraju nie potrzeba osób z wyższym wykształceniem i to nie ważne, czy skończyło się politologię, historię, ekonomię, czy nawet można się pochwalić dyplomem inżyniera. Przecież etatów w urzędach nie można tworzyć w nieskończoność, przecież nasza najmniej innowacyjna gospodarka w Europie potrzebuję pracowników przy taśmach produkcyjnych, operatorów dźwigów, czy kasjerek, a nie magistrów, czy inżynierów. A nawet, gdy ich potrzebuję, to poziom naszego szkolnictwa jest tak niski, że i tak nie spełniają nawet najmniejszych wymagań do wykonywania danego zawodu i pracodawcy zmuszeni są uczyć pracownika praktycznie od zera. Kiedyś, gdy byłem na praktykach w biurze projektowym jedna z pracujących tam pań (legitymująca się tytułem mgr. inż arch.) przyznała, że po studiach tak naprawdę nic nie umiała i wszystkiego musiała nauczyć się dopiero w praktyce.

Tylko, czy to dziwne, gdy ponad połowa roczników udawała się na uczelnie wyższe? Dlaczego stworzono tyle miejsc na studiach? Dlaczego przyjmowano każdego, kto legitymował się świadectwem maturalnym. Zdobycie go, jak wiadomo do zadań trudnych nie należy. Dyplom wyższych uczelni, który powinien być dostępny najzdolniejszym, stał się tak powszechny, że stracił swoją wartość. Czyżby tak wielki boom na studia nie był żyłą złota dla nauczycieli akademickich, którzy przestali (czy kiedykolwiek byli) być naukowcami, a stali się zwykłymi belframi czytającymi tą samą prezentację „x” razy na „x” uczelniach na których wykładali? Może właśnie tu tkwi sedno problemu. Przecież to w pewnym sensie rząd decyduję ile jest miejsc na studiach, ustalając wysokość środków przeznaczonych dla uczelni. Czy zamiast kształcić tabuny bezrobotnych magistrów, którym zafundowano beztroskie 5 lat życia, a potem bardzo bolesny upadek w rzeczywistość, nie lepiej byłoby zainwestować te pieniądze w badania naukowe, które mogłyby zwiększyć innowacyjność naszej gospodarki?

Kolejnym problemem jest system stypendialny i ogromne sumy przeznaczane na wypłatę stypendiów socjalnych. Już pominę fakt, że w wielu przypadkach nie trafiają one do najbardziej potrzebujących. Jednak chciałbym zauważyć, że ludzie wybierający się na studia to osoby dorosłe, a my dajemy im pieniądze z budżetu państwa, żeby tylko przez pięć lat nie wchodziły na rynek pracy. Czyli uczymy ich roszczeniowej postawy, co bardzo przeszkadza w późniejszym życiu. Ponadto kara się tych, którzy podejmują pracę podczas studiów. Przecież ludzie, którzy za darmo dostają pieniądze przez pięć lat dorosłego życia, nie widzą powodu czemu nie mają prosić o nie później. Kończą studia i oni chcą, im się należy.

Niestety cały system naszego szkolnictwa jest chory. Powoduję, że powoli stajemy się społeczeństwem wykształconych ludzi, którzy niczego nie potrafią, społeczeństwem zombie, które marzy tylko, o tym by zaspokoić swoje konsumpcyjne pragnienia, którego mózgi zamieniono w papkę, która bezmyślnie chłonie medialną propagandę. Jeśli cały system począwszy od nauczania wczesnoszkolnego nie zostanie gruntownie zmieniony, a przede wszystkim nie zacznie się od dzieci wymagać myślenia, a nie bezmyślnego powtarzania przyjętych schematów, to z roku na rok będzie tylko gorzej, a czym to się skończy dla naszego kraju lepiej nawet nie myśleć.

Brak głosów

Komentarze

Boom na studia miał na celu stworzenie zamrażarki dla mlodych roczników, bo pracy nie było. Po paru latach okazało się,że w wyniku durnej transformacji liczba miejsc pracy zaczęła się zmniejszać jeszcze bardziej a aspiracje rosły coraz bardziej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#311544

Trudno się z Panem nie zgodzić.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#311554

 



Przedsiębiorstwa, których upadłość ogłoszono w listopadziezatrudniały ok. 3,6 tys. osób. Najwięcej plajt odnotowano w województwie dolnośląskim. Z Monitora Sądowego i Gospodarczego wynika, że od początku roku upadło w Polsce aż 860 firm.

 

Dzięki  za  ten ważny tekst.

Pozdrawiam z szacunkiem.

STEIN

Vote up!
0
Vote down!
0


,,żeby głosić kłamstwo, trzeba całego systemu, żeby głosić prawdę, wystarczy jeden człowiek”.

#311587

"Dlaczego stworzono tyle miejsc na studiach?"

Ponoć chcieliśmy dociągnąć do standardów unijnych. ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#311617