Brawurowa akcja "agenta Bąka"
Prezes Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy Tomasz Kloskowski poinformował o wielkim sukcesie jego pracowników i zaaresztowaniu jedynego samolotu należącego do OLT Express (inne były w leasingu).
Jednak jak donosi „Wprost” pan prezes zawłaszcza sobie sukcesy innych. W rzeczywistości cała akcja była dziełem niezwykle skromnego człowieka (co podobno w tej rodzinie jest dziedziczne) Michała T. Tak, dziełem tego człowieka, na którego prawicowi ekstremiści wylali w ostatnim czasie wiadra pomyj. Tego człowieka, o którym mówiono, że jego praca w OLT Express była swoistym konfliktem interesów, a jego nazwisko miało uwiarygodnić niezbyt czyste interesy pana P.
W tej medialnej zawierusze chwilowo nawet sam ojciec stracił wiarę i w specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej przyznał, że działanie syna było błędem. Jak widać ten skromny człowiek, w swoje zamiary nie wtajemniczył nawet najbliższych.
Ten dzielny człowiek wiedząc o problemach spółki OLT Express oraz niezbyt dobrej opinii jej właściciela postanowił zatrudnić się w tej firmie, niczym dziennikarka TVN-u w nadmorskiej restauracji, by poznać ją „od kuchni”. Postanowił owinąć wokół palca twórcę Amber Gold, niczym "agent Tomek" Beatę Sawicką. Przy okazji uzyskując cenne informacje o nieprawidłowościach w interesach pana P. W swojej pracy przyjął pseudonim operacyjny Józef Bąk.
Nie chodziło tu, o żadne pięć tysięcy złotych, jak próbowali nam wmówić prawicowi publicyści. Przecież, gdyby chodziło tu o pieniądze jego ojciec znalazłby mu o wiele intratniejszą posadę, jak czynią, nie od dziś politycy PSL-u.
Dzięki zatrudnieniu w firmie pana P. udało mu się zdobyć informację, który samolot z całej floty OLT Express jest własnością spółki. Dzięki agentowi Józefowi Bąkowi zaaresztowano maszynę wartą około 8 milionów złotych. Część zobowiązań firm należących do pana P. uda się spłacić. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Oczywiście cała akcja miała na zawsze pozostać tajemnicą. Wszak "agent Bąk" nie chciał sławy i rozgłosu, jaki uzyskał "agent Tomek". Nie o zaszczyty tu chodziło, a jedynie o chęć pomocy bliźnim. Niestety dzisiaj całą sprawę ujawnił „Wprost”, a za nim powtórzyły najważniejsze portale. Cała brawurowa operacja przestała być tajemnicą.
Pozostaje tylko pytanie, czy pan Michał działał sam, czy może jest agentem, któreś ze służb specjalnych?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1861 odsłon
Komentarze
Żadna brawura w porónaniu z tą, któtą wykonali producenci agitki
21 Sierpnia, 2012 - 22:16
Ci to dopiero popisali się brawurą powierzając cała kasę na produkcję filmowej agitki o gdańskim agencie "Laufer" Amber Goldowi na szczególnie wysoki procent nieoddania.
A wszystko to a konto obiecanej wielomilionowej darowizny przyszłej, płatnej w raz z wirtualnymi wysokimi i specjalnymi odsetkami, takich po znajomości, które były natychmiast i bez zbędnej zwłoki zniknięte na pokładzie samolotu linii Amber Gold - OLT Express, lądującym na jakimś dobrze strzeżonym WSIowym lecz niemieckim lotnisku.
Stąd ten ambaras z brakiem środków na dokończenie produkcji tego propagandowego bubla, na który kasa według producentów była zgromadzona i zapięta do ostatniego potrzebnego grosza przed rozpoczęciem plenerowych smrodliwie capiących pierdów sfajdanego aŁtysty.
Skoro 3 milionowa nadpłata Amberowa nie była potrzebna do urodzenia dzieła jak kupa słonia, to skąd wystąpił tak nagły i tak niespodziewany brak tej wielkiej kasy, która wcześniej była.
Jak nic - zniknęła, bo została zrolowana przez Amber Gold do złotej piramidy Plichtów.
Tak to leciało, a będzie się jeszcze działo, oj będzie.
Czekam na przeciek z nazwiskami inwestujących w Amber Gold sędziów, prokuratorów, kuratorów, biegłych rewidentów, audytorów, polityków....
Bo są na tej liście krezusy polskiego biznesu, jak chociaż ekspresowo przekręcony Zdunek ze swoimi autami dla AG i OLT Express ..... kto następny?
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
Stirlitz zmarszczył brwi a w jego oczach pojawił się błysk
21 Sierpnia, 2012 - 23:08
przebiegłości gdy jeszcze raz przeliterował sobie zapisane na karteczce 2 słowa "OLT Express". Nie na darmo chytrze zatrudnił się za marne 3,5tys marek na lotnisku im. Josefa Goebbelsa - tylko ON mógł rozwikłać tę zagadkę, a dziś nadeszła ta wspaniała chwila złożenia meldunku w tymczasowej kwaterze GRU na ul. Pohl Anki
Tak, nie mógł się mylić - pracowicie przeliterowane napisy z 2 samolotów dziś goszcących na Lotnisku nie pasowały wyraźnie do wzorca - L U F T H A N S A oraz P L L L O T no nie nie, to nie to, chociaż... to ostatnie słowo jego giętki umysł przeliterował kilka razy w te i wspak - stanowczo to nie to ale ten trzeci - O L T E X P R E S S - eureka! Stirlitz promieniał dumą jak zawsze i często zreszta po udanych działaniach operacyjnych - znowu tego dokonałem, a przecież to było jak znaleźć igłę w stogu siana!
Jutro o mnie znowu napiszą w "Przekazach Dnia"...
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart
Swiadkowie mowia, ze
22 Sierpnia, 2012 - 07:42
samolot stawial dlugi i zaciety opor.