Wycieczka szlakiem dokonań gdańskich platformersów
Ogólny stan środowiska woła o pomstę do nieba, wystarczy wyjść na obrzeża osiedli się przekonać. Wybitni uczeni, jak Jared Diamond, przestrzegają przez fatalnymi skutkami lekceważenia równowagi biologicznej i niszczeniem środowiska, ale politycy nie biorą tego pod uwagę.
Środowisko na poziomie krajowym jak i lokalnym podlega niekorzystnym oddzaływaniom,którym nie zapobiega, mimo unijnych regulacji, ani władza centralna ani lokalna. Nasi lokalni dziennikarze, bo ograniczę się tu do szczebla lokalnego, jak np. pani red. Barbara Szczepuła z "Dziennika Bałtyckiego" zatrzymali się w rozwoju na r. 1989 i są ślepi na rozwój wydarzeń. A nasza władza, władza wieśniaków i buraków, którym słoma z butów wystaje, poczyna sobie coraz śmielej w poczuciu bezkarności, nie niepokojona pzez takich dziennikarzy. Robi dobrze sobie i, oczywiście, establishmentowi.
Przejdźmy jednak do namacalnych konkretów. Mieszkam na Ujeścisku od ponad dwudziestu lat, a między Ujeściskiem a Łostowicami znajduje się 18 hektarowy kawałek lasu, posadzonego przez mieszkańców Łostowic po wojnie, który to las, jakimś bardzo dziwnym trafem, znalazł się obecnie w rękach prywatnych, co by też wymagało prześwietlenia. Od kilkunastu lat mieszkańcy okolicznych osiedli toczą walkę o zachowanie lasu - sam uzbieralem ponad 600 podpisów pod protestem przeciwko zmianie planu zagospodarowania terenu. Każdy zdrowo i racjonalnie myślący człowiek,zmuszony mieszkać w uciążliwym i nieekologicznym środowisku miejskim, mając taką oazę zieleni pod bokiem, dmuchałby na nią i chuchał. A przecież to nawet nie jest prawdziwy las - to po prostu jest plantacja leśna, taka sama plantacja jak plantacja bananów, tylko bez owoców, którą próbuje się poddać dalszemu procesowi odlesiania. Nie dajmy z siebie robić idiotów. Grozi nam to, że nasze miejsca zamieszkania zamienią się w slumsy i nie pomoże tu żadne grodzenie.
Władza traktuje nas jak żaby; żeby żabę ugotować trzeba wodę podgrzewać powoli, wtedy nie wyskoczy z garnka.
Aktualnemu właścicielowi lasu ubzdurało się oto wybudować w lesie osiedle. W lesie osiedle - jakby wokół było mało osiedli.Paranoja. Przejeżdzam we wtorek przez las, a w lesie głębokie koleiny w piachu porobione przez ciężki sprzęt. W jednym miejscu las ogołocony, teren wyrównany i wysypany żółtym piaseczkiem; plaża w lesie ? Ktoś realizuje swoj własną kiczowatą ideę rajskiego ogrodu ? Po co las, wytnijmy drzewa, wystraszmy ptactwo, przepędźmy zwierzaki, teren wyasfaltujmy. Tym chłopkom-roztropkom przeszkadza las, bo jest dziki. Dziki las, kto to widział!!! Brak słów na opisanie podobnego buractwa. A władza lokalna, wyrażając przyzwolenie, bierze udział w tym procederze.
Władza jest po to by reprezentować przede wszystkim interes wspólny, nie prywatny. A sprawą numer 1 jest zachowanie środowiska, bo jak twierdzą biolodzy,gdy wyginą pszczoły, zaraz po nich przyjdzie kolej na nas. A z pszczołami już jest bardzo kiepsko, a ci Kiepscy z urzędu miasta już się biorą za nas. Tę naszą lokalną władzę,podobnie jak centralną wywaliłbym na zbity pysk. Mieć taką perełkę natury i ją zniszczyć to trzeba mieć specyficzny talent. Patrząć na to z politycznego punktu widzenia, jest to po prostu powtórka sprawy katarskiego inwestora w skali mikro. Platforma była dla mnie do tej pory przeciwnikiem politycznym i grupą nieudaczników w skali makro, teraz mam sposobność spotkać się z kolejnymi efektami jej rządów w skali mikro i muszę ją uznać za realnego wroga, wroga a nie tylko przeciwnika, ze wszystkimi tego konsekwencjami.Naruszony został interes mój, mojej rodziny, moich sąsiadów - dokonano kradzieży z włamaniem do wspólnej przestrzeni,przestrzeni biologicznej warunkującej przetrwanie gatunku,a taką przestrzenią jest w państwie polskim las, i ktoś za to musi ponieść odpowiedzialność.
Doskonale już widać jaka jest polityczna linia Platformy, z politykę normalną nie mająca wiele wspólnego - na cmentarzu kręci się lody, las można wyciąć i pobudować tam wyciągi narciarskie bądź osiedla - tu Platforma nie jest dogmatyczna, tak dalece niedogmatyczna i elastyczna, że zdecydowała się pozostawić fermę zwierząt futerkowych w centrum jednego z pobliskich osiedli na gdańskim Południu a następnie by wykazać swoją zdolność do rozwiązań niekonwencjonalnych i urozmaiconych, pozwoliła na budowę osiedla w centrum pobliskiego lasu. Pewnie jako rekompensatę - tam zwierzaki umilają życie mieszkańcom, tu mieszkańcy umilą życie leśnym zwierzakom, niech mają za swoje,każe nam UE chronić środowisko, to my tu się UE odgryziemy. A na dodatek, żeby te wiekopomne osiągnięcia Platformy wszyscy mogli obejrzeć i docenić, zbudowała do nich specjalną, dwupasmową ulicę i linię tramwajową do Łostowic o charakterze ślepej uliczki, a to w ramach, zapamiętajmy, kiełbasy wyborczej, prezydenta Adamowicza.
I pomyślmy - prezydent Adamowicz, były student Uniwersytetu Gdańskiego, członek NZS, strajkujący w r. 1988 - jak kończy ? Jak typowy, ex-szwoleżer, na pasku władzy, bizantyjski władca.
Do tej pory irytowali mnie ekoterroryści, ale co się im dziwić, ja sam bym tu użył Kałasznikowa, by rozpędzić to tałałajstwo, bo drogą demokratyczną, której przecież próbowaliśmy, tej władzy nie skłoni się do respektowania interesu wspólnoty, narodowej czy lokalnej. No to jak , da się obejść bez Kałasznikowa czy nie ? Przedstawiciele naszej władzy i dziennikarze muszą się zreflektować i sobie na to pytanie odpowiedzieć, bo czas umyka.
Tak się składa, że jutro odbędzie się otwarcie owej, nowej linii tramwajowej do nikąd, zamiast do centrum handlowo-przemysłowego w Szadółkach/Kowalach, więc zapraszam chętnych, a szczególnie miłośników Platformy na wycieczkę połączoną z oglądaniem lokalnych osiągnięć Platformy. Tuż przed końcem linii , na prawo, można jeszcze zobaczyć rzeczony las, który nasi rządzący transformersi ustrojowi przekształcają, zgodnie z ponad dwudziestoletnią tradycją, w kierunku wiadomym. Dalej, tuż za pętlą na lewo, w odległości zaledwie 200 metrów od lasu, okazja by zwiedzić wspomnianą fermę zwierząt futerkowych. To są te objawy dynamicznego rozwoju społeczeństwa socjalistycznego, jak za Gierka.
Na marginesie dodam gwoli ścisłości,że moje zastrzeżenia wobec Platformy nie są powodowane czynnikami osobistymi, bo gdyby tak było, to byłbym chyba jednym z najzagorzalszych jej zwolenników, choćby z tego względu,że jest w niej sporo moich dobrych znajomych z dawnych lat opozycyjnych. Moja krytyka wobec Platformy ma więc podłoże wyłącznie merytoryczne i obiektywne a w przypadku wspomnianego lasu łączy się już z konkretnym czynnikiem osobistym.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 706 odsłon
Komentarze
Cytat:” …. między
11 Maja, 2012 - 14:07
[quote]” …. między Ujeściskiem a Łostowicami znajduje się 18 hektarowy kawałek lasu, posadzonego przez mieszkańców Łostowic po wojnie …..” [/quote]
Podana przez Pana, a cytowana przeze mnie informacja mija się z prawdą.
Nie jest prawdą, że las u zbiegu ulicy Łódzkiej i Świętokrzyskiej sadzili tylko mieszkańcy Łostowic jak Pan sugeruje w swojej notce.
Osobiście poznałem kilku z tych ludzi, którzy go sadzili, a był wśród nich były mieszkaniec gdańskiej Oruni Czesław Stankiewicz, który mieszkał przy ulicy Ptasiej 4 - później mieszkał gdzieś na Przymorzu i pracował w GCMB jako kierowca.
No i jeszcze jedno najważniejsze.
Wszyscy ci co brali udział w jakichkolwiek strajkach czy protestach tak w maku jak i sierpniu 1988 roku to byli albo agenturą towarzysza i generała Czesława Kiszczaka od IW, WSW , SB lub usłużnymi idiotami, bo te protesty i strajki z roku 1988 były organizowane i reżyserowane w gabinecie tego właśnie agenta ruskich służb specjalnych. Strajk w sierpniu 1980 roku był również inspirowany przez służby specjalne, który się im dwukrotnie wymknął się spod kontroli, a epilog napisało samo życie znów przy pomocy tajnych służb, współpracowników, kontaktów i ich innych usłanych idiotów.
Odwiedziłem strajkujących kolegów w 1988 roku (tylko odwiedziłem Stocznię Gdańską) i jak zobaczyłem tych nowych i starych doradców Kiszczaka z warszawki to dałem szybko chodu, bo nie chciałem brać udziału w reżyserowanym przez służby specjalne spektaklu przed kanciasto-stołowym, o którym na przełomie 1982/1983 roku tak rzewnie opowiadał Mirosławowi Krupińskiemu w więziennej celicWładysław Frasyniuk.
A teraz czas na coś dla żartów.
No i niech Pan nie czepia się proekologicznej i pro zwierzęcej linii tramwajowej dla lisów, którzy też mają prawo dojechać na Euro2012, czy nie?
;O)
A tak na poważne, to zapisałem tę notkę na swoim dysku, by móc odnieść się do innych tematów w niej zawartych, bo skoro jest Pan moim sąsiadem za trochę dalszą miedzą warto byłoby Panu podrzucić kilka innych ciekawych tematów miejskich. Choćby uchwały Rady Miasta Gdańska 357 z dnia 01.02.1994 r. (także uchwała nr 386) czy uchwała nr 452 z 25.04.1994 r. i stowarzyszenia obrony parku oruńskiego powołanego przez tych cyników i hipokrytów, którzy wcześniej jako radni głosowali za zniszczeniem – zabudową tego parku. Córka Fryderyka Hoene, Emilia zapewne w grobie się do dziś przewraca widząc to jak cynicy i hipokryci niszczą jej rodzinny majątek przekazany miastu Gdańsk w 1918 roku.
Tymczasem pozdrawiam,
Obibok na własny koszt
PS
No i moja gorąca prośba - PROSZĘ SIĘ NIE PODDAWAĆ I NIE WĄTPIĆ, bo wątpiący są sojusznikami wroga. Radnych i prezydentów mamy takich jakich wybierają Nam zaślepione sreberkami lemingi z różową pomrocznością.
======================================================
Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt
Re: Cytat:” …. między
11 Maja, 2012 - 19:17
Co do sadzenia lasu to nie byłem świadkiem ale opowiadał mi to tubylec, ktory sadził. Co do strajku w 1988 to w nim uczestniczyłem. Nie wykluczone,że dałem się zmanipulować ale wtedy o tym nie miałem pojęcia i działałem w dobrej wierze. Pewne rzeczy wyglądają inaczej z perspektywy post- niż w w trakcie dziania się i dlatego nie nalezy przesadzać z ostrożnością... bo mogą manipulować. Wszystkiego nie da się zmanipulować.