Agentura wpływu - cz. 3
Operacje z wykorzystaniem agentury wpływu należą do działań strategicznych i zakrojone są na lata, a nawet dziesięciolecia, bowiem kształtowanie zbiorowej świadomości społeczeństw wymaga czasem wymarcia całego pokolenia. Skuteczność agentury wpływu zależy w dużej mierze od jej uplasowania i wiarygodności. Zarówno odpowiednie awansowanie i „przesuwanie” agenta w hierarchii, jak i budowanie jego autorytetu, wymagają czasu. Dlatego też werbownicy najczęściej działają na uniwersytetach, które tradycyjnie są miejsce ścierania się idei i rewolucyjnych koncepcji urządzenia świata. Tym bardziej, że nawet skrajne poglądy głoszone w świecie akademickim stosunkowo łatwo przesączają się do szkół, środowisk naukowych, a nawet do kościołów. Przykładami może być „teologia wyzwolenia” lub wieloletnia działalność publicystyczna anglikańskiego biskupa Southwark dr Mervyna Stockwooda, który pisywał w komunistycznym dzienniku Morning Star, a w książce The Cross and the Sickle (Krzyż i Sierp) zalecał wywłaszczenie ziemian, potępiał prywatną własność środków produkcji oraz zgadzał się z Leninem, że wcześniej, czy później wszystkie narody będą budować socjalizm.[1]
W Wielkiej Brytanii nie był on odosobniony. Kingsley Martin od 1930 do 1960 roku był redaktorem naczelnym New Statesman i nie zezwolił na publikację ani jednego artykułu krytykującego politykę Stalina.[2] Długoletni redaktor naczelny Tribune, wpływowego pisma brytyjskiej lewicy, Michael Foot brał wcale spore sumy w gotówce od oficerów operacyjnych KGB. Zdemaskowany zapewniał, że na Tribune brałby pieniądze nawet od diabła. Foot, który na początku lat 1980-tych był liderem Partii Pracy, typowany był w Moskwie na premiera Brytyjskiej Republiki Ludowej po planowanym obaleniu monarchii.
W drugiej połowie ubiegłego stulecia, najistotniejszym agentem wpływu Moskwy „na kierunku” amerykańskim był bez wątpienia Philip Agee. Rozgoryczony usunięciem z CIA za pijaństwo i przekręty finansowe, Agee nawiązał w 1973 roku kontakt z rezydenturą KGB w Meksyku. Zaoferował takie mnóstwo informacji o CIA, że lokalny rezydent uznał go za prowokatora i wyrzucił za drzwi. Agee poszedł więc do kubańskiej Dirección General de Inteligencia, gdzie przyjęto go przychylnie. Uzyskanymi informacjami Kubańczycy podzielili się z KGB i były one tak cenne, że ówczesny naczelnik Zarządu Kontrwywiadu z wywiadu zagranicznego KGB, Oleg Kaługin wspominał: „kiedy siedząc w moim moskiewskim biurze, czytałem otrzymane raporty o wydłużającej się z dnia na dzień liście przekazywanych rewelacji, kląłem w żywy kamień oficerów, którzy odrzucili taki skarb”.[3]
Philip Agee był rzeczyście propagandowym skarbem. W styczniu 1975 roku opublikował wspomnienia zatytułowane Inside the Company: CIA Diary, w których zdemaskował około 250 oficerów kadrowych i agentów Agencji oraz oświadczył, że „CIA i popierane przez nią instytucje zniszczyły życie lub spowodowały śmierć milionów ludzi na świecie”. Agee nie krył, że pisał swe wspomnienia korzystając z pomocy kubańskiej DGI, a podczas pracy kontaktował się z KGB. Napisana w Londynie książka stała się bestsellerem, a tygodnik Economist zalecał, że „trzeba ją przeczytać”. Ku radości Moskwy władze brytyjskie postanowiły autora wydalić, co za dyskretnymi podszeptami KGB przekształcono w prawdziwy festiwal petycji, demonstracji i wieców protestacyjnych brytyjskiej lewicy. Równolegle KGB zorganizowało kampanię poparcia dla Philipa Agee we Włoszech oraz we Francji, Hiszpanii, Portugalii, Holandii, Finlandii, Norwegii i w Meksyku.
W 1978 roku Agee zaczął wydawać we współpracy z DGI i KGB periodyczny Covert Action Information Bulletin, którego celem – jak pisał – było demaskowanie operacji i personelu CIA. Pierwszy numer rozkolportowano w trakcie XI Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów w Hawanie latem 1978 roku. Równolegle Agee zaprezentował sygnalne egzemplarze swej nowej książki Dirty Work: The CIA in Western Europe, w której ujawnił nazwiska i życiorysy około 700 pracowników CIA. Agee zdemaskował w sumie blisko 2 tysiące kadrowych pracowników CIA, co, jak ubolewała komisja do spraw wywiadu Senatu USA, wpłynęło negatywnie na nastroje ludności obcych krajów.
Na początku lat 1980-tych rewelacje Philipa Agee spowszedniały i przestał być pupilkiem salonów europejskiej lewicy. Nieco później, zapomniano o nim również w Ameryce Łacińskiej, gdzie przez pewien czas był bożyszczem lewicującej młodzieży.[4]
We Francji znaczącym sowieckim agentem wpływu był Pierre-Charles Pathé, z rodziny wydawców słynnych kronik filmowych. Zwerbowano go w 1959 roku i otrzymał pseudonim Pieczerin zmieniony potem na Mason. W 1961 roku Pathé założył agencję prasową Centre d’Information Scientifique, Economique et Politique. Do 1967 roku KGB płaciło mu 6.000 franków miesięcznie, żeby publikował sprzedawany w prenumeracie biuletyn, który rozsyłany był również darmo osobom wpływowym w środowiskach politycznych, gospodarczych i medialnych. W biuletynie tym Pathé w subtelny sposób prezentował polityczną linię Kremla zgodnie z otrzymanymi wytycznymi. W 1976 roku, z finansową pomocą KGB, Pathé zaczął wydawać dwutygodnik Synthesis poświęcony stosunkom zagranicznym oraz problemom wojskowym, naukowym i gospodarczym. Liczący 8 stron biuletyn zawierał zwykle od 3 do 5 artykułów i analiz. Rozprowadzany był w prenumeracie. W okresie szczytowej popularności miał około 500 prenumeratorów, w tym 139 senatorów, 299 deputowanych, 41 dziennikarzy, 14 ambasadorów oraz zaledwie 7 osób prywatnych. Za pośrednictwem Pathé i Synthesis inspirowane przez KGB treści docierały do 70 procent składu francuskiej Izby Deputowanych oraz 47 procent składu Senatu. Do tego trzeba doliczyć działalność agenta wpływu w paryskich salonach politycznych, których drzwi były zawsze otwarte dla syna pioniera francuskiej kinematografii i krewnego ministrów oraz prezesa koncernu samochodowego Renault.[5] Nic dziwnego, że Pathé pobrał w sumie od KGB prawie milion franków. Aresztowano go na gorącym uczynku odbierania honorarium i wytycznych od oficera operacyjnego paryskiej rezydentury Igora Sacharowskiego. Śledzony przez francuski kontrwywiad DST w zupełnie innej sprawie, Sacharowski doprowadził niechcący „ogon” do Pathé i 5 lipca 1979 roku stacja nasłuchowa paryskiej rezydentury KGB odebrała na częstotliwości uzywanej przez DST komunikat: „Wszyscy aktorzy są już na scenie. Zaczynamy przedstawienie”. Chwilę później Sacharowski i Pathé mieli kajdanki na rękach.[6]
W archiwum KGB jest też teczka wpływowego dziennikarza o pseudonimie André, który miał dostęp do francuskiego prezydenta, premiera i ministra spraw zagranicznych. Paryska rezydentura meldowała, że przy jego pomocy podsuwa czołowym politykom francuskim „tendencyjne informacje” obliczone na skłócenie Francji ze Stanami Zjednoczonymi. Długoletnim agentem sowieckich wpływów we Francji był dziennikarz obdarzony przez KGB pseudonimem Brok. Zwerbowany w 1946 roku, służył Moskwie tak długo, że miał aż 10 oficerów prowadzących. W połowie lat 1970-tych pobierał od KGB 100.000 franków rocznie.[7]
Bardzo wysoko postawionym, chociaż nietypowym, agentem wpływu w Republice Federalnej Niemiec był Günther Guillaume. Nietypowym, bowiem był oficerem kadrowym wschodnioniemieckiego wywiadu Hauptverwaltung Aufklärung. Wysoko postawionym, gdyż był zaufanym sekretarzem, prawą ręką kanclerza Willy Brandta. Pracował „dwukierunkowo”. W jedną stronę dostarczał HVA i za jej pośrednictwem KGB, tajne dokumenty z sekretariatu kanclerza, w drugą inspirował go zgodnie z wytycznymi Wschodniego Berlina i Moskwy.
Podobną rolę spełniał w Norwegii aresztowany w 1984 roku Arne Treholt, wpływowy polityk Partii Pracy i rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych. Zwerbowano go w latach 1960-tych i cierpliwie czekano aż zajdzie odpowiednio wysoko. Treholt dyskretnie wspierał ludzi głoszących prosowieckie poglądy. Zwłaszcza w debacie nad zgłoszoną przez Moskwę propozycją utworzenia w Skandynawii strefy wolnej od broni jądrowej.[8]
Agentem Służby A w Danii był m.in. fotograf Jacob Holdt specjalizujący się w negatywnym prezentowaniu Stanów Zjednoczonych. Jego album American Pictures zawierający setki zdjęć zrobionych w slumsach zwrócił uwagę Moskwy. Holdt został zwerbowany przez Nikołaja Gribina z rezydentury w Kopenhadze, a jego album był skrycie promowany przez KGB w całej Europie.[9] Operację z albumem duńskiego fotografa uznano w KGB za sukces wart specjalnej informacji dla Politbiura KC KPZR.[10]
Innym bardzo skutecznym agentem wpływu działającym w Danii był Jorgen Dragsdahl, komentator uważany za autorytet w sprawach bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej. Pisywał na łamach Information, dziennika o małym nakładzie, ale dużych wpływach w duńskiej elicie władzy. Zwerbował go w połowie lat 1970-tych Stanisław Czebotok z rezydentury w Kopenhadze. W zamian za honoraria KGB duński dziennikarz ubierał w słowa i argumenty otrzymane od Czebotoka tezy zgodne z aktualnymi interesami politycznymi Moskwy. Oleg Gordiewski oceniał, że Dragsdahl był „niezwykle skuteczny” bowiem „miał talent i pisał dobrze”, a poza tym dysponował dużą wiedzą. „Prezentował czytelnikom tezy KGB w bardzo przemyślny sposób. Jego artykuły to nie były prymitywne propagandowe bzdury...czytelnicy nie byli w stanie wykryć skąd wziął koncepcje, które wbiło mu w głowę KGB.”[11]
Jorgen Dragsdahl pisywał przy tym w Information bardzo przychylnie o „starym przyjacielu”, którym był Jacob Holdt, natomiast Holdt w wywiadzie dla innego dziennika Ekstra Bladet, zapewniał, że „Dragsdahl uczynił mnie sławnym”.[12]
W Japonii agentami sowieckich wpływów byli redaktor naczelny konserwatywnej gazety Sankei Shinbun oraz kilku czołowych polityków japońskiej Partii Socjalistycznej. Zdemaskował ich major KGB Stanisław Lewczenko z tokijskiej rezydentury, który „wybrał wolność” w 1979 roku.
Ocena skuteczności agentury wpływu jest bardzo trudna. Zdaniem Olega Gordijewskiego, rezydentury KGB miały skłonność do przypisywania swojej inspiracji niemal każdego głosu krytycznego wobec USA opublikowanego w zachodnioeuropejskich mediach. Oceniając działania agentury wpływu podczas narady wyższych oficerów KGB w lutym 1984 roku, ówczesny szef Pierwszego Zarządu Głównego KGB, Władimir Kriuczkow ograniczył się ostrożnie do stwierdzenia, że „wykonano znaczną pracę” przeciwko „militarystycznym planom administracji amerykańskiej”.[13] Wyższe noty przyznali działaniom sowieckim zachodni politycy. Sponsorowaną przez KGB kampanię pacyfistyczną wymierzoną w USA i NATO, prezydent Francji Francois Mitterand skwitował smutnym stwierdzeniem „pociski są na Wschodzie, ale protesty pokojowe na Zachodzie”.[14]
Udana kampania była jednak łabędzim śpiewem Służby A. Pod koniec lat 1980-tych zachodnie służby i media coraz skuteczniej demaskowały sowieckie manipulacje, a powołane z inspiracji Moskwy organizacje międzynarodowe szybko traciły swą wiarygodność. W 1989 roku Światowa Rada Pokoju została zmuszona do przyznania, że 90 procent jej budżetu pochodzi z sowieckich subwencji. Rok później Władimir Kriuczkow, który w 1988 roku awansował na przewodniczącego KGB, bezradnie przyznał w rozkazie nr 107/OV, że na Zachodzie rezydentury „mają bardzo ograniczony dostęp do środków masowego przekazu”.[15]
Wykrycie agentury wpływu jest równie trudne, co ocena jej skuteczności. Agenci wpływu należą do osób o najściślej strzeżonej tożsamości w ewidencji służby.[16] Są bowiem najczęściej postaciami publicznymi, a ich skuteczność opiera się na totalnym utajnieniu. Raz zdemaskowany agent wpływu nieodwracalnie traci swą przydatność.
Agenci wpływu, zwłaszcza uplasowani wysoko w hierarchii politycznej, prowadzeni są najczęściej werbalnie, drogą ustnych sugestii, bez zostawiania śladów w dokumentacji służby. Często w prowadzonej przez służbę ewidencji agentury jeden kryptonim obejmuje całą grupę lub organizację złożoną z wielu osób, których tożsamość nie jest wymieniana. Zdarza się, że anonimowi agenci wpływu ukrywani są zbiorowo pod kryptonimem konkretnej operacji i uaktywniani incydentalnie w momentach ważnych rozstrzygnięć politycznych.[17] Zabiegi te sprawiają, że agentura wpływu dekonspirowana jest najczęściej przez oficerów wywiadu, którzy przeszli na drugą stronę. W rosyjskich służbach mówiono, że każdy wielki sukces wywiadowczy prowadzi do klęski.[18] Im agent jest lepszy, tym bardziej narażony jest na ryzyko. Nie tylko ze strony kontrwywiadu kraju, w którym działa, ale również z uwagi na fakt, że jego wysokie notowania w Centrali zwracają uwagę lokalnych oficerów wywiadu, a zatem rośnie niebezpieczeństwo zdekonspirowania przez uciekiniera, który przejdzie na drugą stronę i wykorzysta posiadane informacje, jako swoisty „bon obiadowy”.
Wysoki stopień utajnienia tożsamości agentów wpływu sprawia, że udowodnienie im przed sądem działania na rzecz obcego państwa jest praktycznie niemożliwe. Podstawą demokracji jest bowiem prawo do głoszenia własnych poglądów. Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i prawie nie sposób przyłapać go na „gorącym uczynku”. Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji, zadań lub wynagrodzenia. Nie odwiedza skrzynek kontaktowych, nie zostawia nigdzie mikrofilmów lub innych materiałów wywiadowczych. Agent wpływu wyjeżdża oficjalnie na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki. Zebrane „wrażenia” ubrane we „własne przemyślenia” publikuje w mediach, rozpowszechnia w „politycznych salonach”, albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego. Dlatego też jedynym skazanym agentem wpływu pozostaje Pierre-Charles Pathé. Inni, przykładowo Günther Guillaume lub Arne Treholt stanęli przed sądem, ponieważ prowadzili równolegle „standardową” działalność wywiadowczą.
Ponadto, agent wpływu najczęściej działa pośrednio (to nie on podejmuje decyzje, lecz polityk, któremu on doradza!). Dlatego jest trudny do zdemaskowania i zneutralizowania, natomiast jego mocodawcom stosunkowo łatwo jest zorganizować jego obronę drogą petycji, interpelacji parlamentarnych, demonstracji poparcia ze strony znanych postaci lub medialnej akcji pod hasłem obrony uznanego autorytetu przed dyskryminacją, wpisując ją przy tym w generalną kampanię obywatelskiego sprzeciwu wobec panoszącego się „izmu”. Rodzaj tego „izmu” nie jest istotny, ważne jest, żeby ten „izm” źle się odbiorcom mediów kojarzył. A jeśli medialna wrzawa nie przynosi spodziewanych rezultatów, można zorganizować manifestację protestacyjną, której umiejętnie zainspirowani uczestnicy będą ochoczo wywrzaskiwać hasła podsunięte przez inną siatkę agentury wpływu. Liczba i struktura kombinacji w gruncie rzeczy zależy od stopnia naiwności społeczności sterowanej przez służbę i jej agentury.
Są jednak granice władzy służb wywiadowczych nad świadomością sterowanych. W wymiarze państwa obrona świadomości obywateli przed destrukcyjnymi działaniami zewnętrznymi należy do obowiązków kontrwywiadu. Problem w tym, że służby kontrwywiadu są nadal konceptualnie nastawione na zwalczanie tradycyjnego wywiadu, a nie na neutralizację wrogiego sterowania opinią publiczną własnego kraju. Dodatkowym utrudnieniem jest konieczność poruszania się po delikatnym gruncie. Zignorowanie agentury wpływu, zachęca do dalszych działań. Zbyt gwałtowna reakcja, naraża na zarzut skłonności do zamordyzmu i tłumienia swobody wypowiedzi.
Najskuteczniejszą obroną państwa przed działaniami agentury wpływu jest cierpliwe demaskowanie każdej wykrytej manipulacji i zapewnianie obywatelom stałego dostępu do rzetelnych informacji.[19] Sterowanie świadomością całych grup społecznych przy użyciu agentury wpływu wymaga czasu, co można wykorzystać dla przeciwdziałania. Odpowiedzią na sterowanie, winna być „gra w otwarte karty”, czyli maksimum prawdy podanej w sposób wyważony, bez rzucania oskarżeń lub przypinania etykiet.
Wiele wskazuje, że w dyskretny sposób, drogą kontrolowanych „przecieków” do mediów, brytyjskie służby zneutralizowały w październiku 2011 roku izraelskiego agenta wpływu Adama Werritty. Werritty był serdecznym przyjacielem i drużbą na ślubie Liama Foxa polityka Partii Konserwatywnej o pro-izraelskich sympatiach, członka grupy Konserwatywni Przyjaciele Izraela wpływowego lobby w brytyjskich korytarzach władzy. Kiedy Torysi wygrali wybory w 2010 roku, Fox objął resort obrony i Werritty „otrzymał dostęp do serca rządu i brytyjskiej strategii obronnej”.[20]
Do października 2011 roku, Werritty 22 razy odwiedzał Foxa w ministerstwie obrony i towarzyszył mu w 18 podróżach zagranicznych.[21] Wprawdzie nazwisko Werritty nie figurowało w składzie oficjalnych delegacji, ale był na miejscu, miał pokój w tym samym hotelu i towarzyszył ministrowi obrony w rozmowach i kontaktach oficjalno-towarzyskich. Zagranicznym rozmówcom wręczał przy tych okazjach wizytówkę z tytułem doradca „wielce szanownego Liama Foxa, członka Parlamentu”. Niebagatelne koszty tych podróży pokrywano z konta firmy wyższej użyteczności Pargav, którą założył Werritty. Bankowe wyciągi Pargav uzyskała redakcja londyńskiego dziennika The Times i wówczas wyszło na jaw, że na konto firmy wpływały spore kwoty od urodzonego w Finlandii miliardera, który dorobił się na handlu nieruchomościami, Chaima „Poju” Zabludowicza, prezesa pro-izraelskiego lobby BICOM.[22] Innymi sponsorami hulaszczego życia Adama Werritty byli finansista Michael Lewis również aktywny członek British Israel Communications and Research Center oraz wpływowa postać brytyjskiej społeczności żydowskiej, Mick „Górnik” Davis, szef firmy wydobywczej Xstrata notowanej w pierwszej setce londyńskiej giełdy.[23]
Kopie wyciągów bankowych nie były jedynym świadectwem przecieków kontrolowanych. Niedzielna gazeta Mail on Sunday miała dokładne informacje kiedy i w jakiej sprawie Werritty telefonował do Foxa z hotelu w Dubai.[24] Dziennik Daily Mail pisał, że informacje redakcji pochodzą od „znanego od kilkunastu lat” źródła „wysokiego szczebla”, które ma dostęp do postępowań wewnętrznych gabinetu premiera. Dziennik zwracał uwagę, że Werritty nie będąc urzędnikiem państwowym nie podlegał weryfikacji przez Służbę Bezpieczeństwa MI 5 i podkreślał możliwość „udziału służby wywiadowczej Izraela” i „wykorzystania Foxa jako ‘użytecznego idioty’ przez Mossad”. Według Daily Mail brytyjskie i izraelskie interesy na Bliskim Wschodzie są często rozbieżne, Izrael nie jest militarnym sojusznikiem Wielkiej Brytanii, a minister obrony powinien pamiętać, że jego obowiązkiem jest bronić wyłącznie interesów brytyjskich.[25] Dzień przed ukazaniem się cytowane artykułu w druku, minister obrony Liam Fox podał się do dymisji i Adam Werritty wypadł z kręgu osób mających wpływ na politykę obronną Zjednoczonego Królestwa.
Najskuteczniejszą obroną obywateli przed działaniami agentury wpływu jest zdanie sobie sprawy z faktu, że jest się obiektem manipulacji, podmiotem zewnętrznego sterowania. Kiedy naród zbliża się do niebezpiecznego punktu, z którego może już nie być odwrotu „problemem jest nie tyle ekstremistyczna mniejszość, co apatyczna większość, która zezwala by nią manewrowano, prano jej mózgi i wtłaczano ją w przekonanie, że nie ma wyjścia.”[26]
Brak wiary obywateli w świadomie destrukcyjne działanie agentury wpływu wynika przede wszystkim z braku wiedzy o manipulacyjnych operacjach służb specjalnych. Podstęp, pozoracja i kamuflaż kojarzą się najczęściej z militarnymi działaniami taktycznymi, a nie strategią polityczną. Z kolorami i deseniem polowego munduru, a nie z obliczonymi na wiele lat operacjami, których celem jest skłonienie przeciwnika do działania wbrew swoim interesom i własnoręcznego demontażu swoich struktur państwowych. Przerwanie procesu powolnego wymóżdżania i przyzwolenia na sterowanie sobą jest warunkiem koniecznym do przywrócenia wiary w siebie i powrót do własnej tożsamości.
koniec
Dr Rafał Brzeski
PS: dalszy kolportaż mile widziany, nawet bez podawania autora, byle wiernie.
[1] Richard Deacon, The British Connection, Londyn, Hamish Hamilton, 1979, str. 247.
[2] Ibid. str. 47.
[3] Oleg Kaługin, Spymaster: My 32 Years in Intelligence and Espionage Against the West, Londyn, Smith Gryphon, 1994, str. 191-2.
[4] Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t.1 wyd. II, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Poznań, Rebis 2009, str. 372-378.
[5] Richard H. Schultz, Roy Godson, Dezinformatsia: The Strategy of Soviet Disinformation, New York, Berkley Books, 1986, str. 132-133.
[6] Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t.1 wyd. I, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Warszawa, Muza 2001, str. 815 i 823.
[7] Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t.1 wyd. II, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Poznań, Rebis 2009, str. 714-725.
[8] Dennis Kux, Soviet Active Measures and Disinformation: Overview and Assessment, Parameters, Journal of the US Army War College, t. XV, nr 4, str.23.
[9] Oleg Gordiewski, Next Stop Execution, MacMillan, Londyn 1995, str.195.
[10] Christopher Andrew, Oleg Gordijewski (red.), More Instructions from the Centre: Top Secret Files on KGB Global Operations, 1975-1985, Londyn, Frank Cass, 1992, str. 34.
[11] Cyt. za: Soviet Active Measures in the “Post-Cold War” Era 1988-1991, United States Information Agency, June 1992, str. 59-60.
[12] Soviet Active Measures in the “Post-Cold War” Era 1988-1991, United States Information Agency, June 1992, str. 61.
[13] Christopher Andrew, Oleg Gordijewski (red.), Instructions from the Centre: Top Secret Files on KGB Foreign Operations, 1975-1985, Londyn, Hodder & Stoughton, 1991, str. 10.
[14] Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t.1 wyd. II, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Poznań, Rebis 2009, str. 745.
[15] Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t.1 wyd. II, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Poznań, Rebis 2009, str. 746.
[16] Ryszard Świętek, Agentura wpływu: Najniebezpieczniejsza broń mocarstw, Rzeczpospolita, 20 stycznia 1996 r.
[17] Ibid.
[18] David A. Vise, The Bureau and the Mole, Atlantic Monthly Press, Nowy Jork, 2002, str.210.
[19] Dennis Kux, Soviet Active Measures and Disinformation: Overview and Assessment, Parameters, Journal of the US Army War College, t. XV, nr 4, str.27.
[20] Allegra Stratton, Liam Fox resigns, guardian.co.uk, 2011-10-14, http://www.guardian.co.uk/politics/2011/oct/14/liam-fox-resigns?INTCMP=SRCH
[21] Q&A: Liam Fox row, BBC News, 2011-10-12, http://www.bbc.co.uk/news/uk-politics-15232400
[22] Brian Brady, Matt Chorley, Jane Merrick, How Britain works: follow the money, Independent.co.uk, 2011-10-16, http://www.independent.co.uk/news/uk/politics/how-britain-works-follow-the-money-2371361.html
[23]Rupert Neate, Adam Werritty bankrolled by three pro-Israel business tycoons, guardian.co.uk, 2011-10-18, http://www.guardian.co.uk/uk/2011/oct/18/adam-werritty-pro-israel-funders
[24] David Rose, Fox, Werritty and a ‘very messy’ night in Dubai, Mail on Sunday, 2011-10-16, http://www.dailymail.co.uk/news/article-2049566/Liam-Fox-Adam-Werritty-messy-night-Dubai.html
[25]Craig Murray, Was Mossad using Fox and Werritty as “useful idiots”?, Mail on Line 2011-10-15, http://www.dailymail.co.uk/news/article-2049642/Was-Mossad-using-Fox-Werritty-useful-idiots-Ex-Ambassador-reveals-links-advisers-set-alarm-bells-ringing.html
[26] Richard Deacon, The British Connection, Londyn, Hamish Hamilton, 1979, str. 262.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4527 odsłon
Komentarze
Dr Rafał Brzeski
3 Maja, 2012 - 12:55
"Przerwanie procesu powolnego wymóżdżania i przyzwolenia na sterowanie sobą jest warunkiem koniecznym do przywrócenia wiary w siebie i powrót do własnej tożsamości"...
Widzę to podobnie (choć sam nigdy nie byłbym w stanie tego tak logicznie uzasadnić)!
Przy okazji "odkryłem" i inne Pańskie publikacje!.
Przekazuję oczywiście dalej!
Pierwszym "odbiorcą" została córka (absolwentka historii UJ). Również jest pod wielkim wrażeniem.
Z wyrazami szacunku
świetna robota, Rafał!
3 Maja, 2012 - 13:08
Serdeczne dzięki!
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Prośba
3 Maja, 2012 - 13:38
Jeżeli mógłby Pan przesłać wszystkie trzy części artykułu na mój mail: kjahog@gmail.com to byłbym wdzięczny. Po wyjsciu ze szpitala odniosę sie szerzej do świetnej pana pracy i bardzo dobrych postów!!!
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Jaworucki
krzysztofjaw
krzysztofjaw
dr R. Brzeski, wielki szacunek!
3 Maja, 2012 - 15:15
Co tu dodać? Najlepiej zacytuję:
"Brak wiary obywateli w świadomie destrukcyjne działanie agentury wpływu wynika przede wszystkim z braku wiedzy o manipulacyjnych operacjach służb specjalnych. Podstęp, pozoracja i kamuflaż kojarzą się najczęściej z militarnymi działaniami taktycznymi, a nie strategią polityczną. Z kolorami i deseniem polowego munduru, a nie z obliczonymi na wiele lat operacjami, których celem jest skłonienie przeciwnika do działania wbrew swoim interesom i własnoręcznego demontażu swoich struktur państwowych. Przerwanie procesu powolnego wymóżdżania i przyzwolenia na sterowanie sobą jest warunkiem koniecznym do przywrócenia wiary w siebie i powrót do własnej tożsamości."
Oooooo, a komuszki sie zajadle bronią przed własną prawdziwą tożsamością!
Petronela
@ wszyscy
3 Maja, 2012 - 17:05
Serdecznie dziekuje wszystkim za mile slowa.
Jesli rzeczywiscie uwazacie Panstwo teksty za przydatne, to bardzo prosze kolportowac je dalej. Mozna bez mego nazwiska, na glorii mi nie zalezy, ale mam juz po gardlo bezczelnego wymozdzania Polakow, ktorzy z natury sa zbyt prostolinijni, zeby uwierzyc w tak przewrotne metody ich oglupiania.
Serdecznie pozdrawiam,
RB
Rafał Brzeski
Bardzo dobry i pozyteczny tekst
3 Maja, 2012 - 19:26
Bardzo dobry tekst. Poprzednie wszystkie oczywiście też, ale ten zwłaszcza nadaje się do kolportowania z myślą taką jak Pan napisał. Dziękuję.
Rozesłałam szeroko. To
3 Maja, 2012 - 21:14
Rozesłałam szeroko. To elementarz!
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@ Jadwiga
4 Maja, 2012 - 07:05
Bardzo Ci dziekuje. Zawsze mnie dziwi, jak to sie dzieje ze duch SW budzi sie w odpowiednim momencie?
Pozdrawiam,
RB
Rafał Brzeski