Wyrozumiały Donald
Jak czytam, Pan Premier Donald Tusk dorabia się w przyspieszonym tempie nowych ksywek, no, już czas, bo następne, to już może sobie przyswoić w zakładzie karnym, po wyborach, gdy przeprowadzi się śledztwo w sprawie jego postępowania przed, w czasie i po katastrofie smoleńskiej. Czyli, gdy, używając słów Pana Prezydenta, prawda okaże się arcyboleśnie prosta. Czy może arcyBULEŚNIE prosta, zależy, której gramatyki użyjemy, tej polskiej, czy tej prezydenckiej.
Został już Chyżym Rojem, dumnym posiadaczem niejakiej Toli, został już Donaldem „nic nie mogę”, ale tym razem ma powód do satysfakcji, bo należy mu się ksywka „Wyrozumiały”.
Jak czytam, Solidarni 2010 byli już do odstrzału, za ich zuchwałe jątrzące i dzielące Polaków ( i mniejszości też) kalumnie miotane na Pana Premiera, czyli zarzucanie mu złamanie prawa poprzez wyrażenie zgody na konwencję chicagowską przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Według Solidarnych 2010, Tusk popełnił przestępstwo z art. 129 Kodeksu karnego (zdrada dyplomatyczna) i z art. 231 (niedopełnienie obowiązków).ale, na szczęście Donald Tusk „wykazał wyrozumiałość”, jak się wyraził.
Dokładnie, to tak się wyraził:
"Widzę postępujący proces normalnienia. Jeszcze niedawno zarzucali zabójstwo, zdradę, spisek. Teraz jest łagodniej, więc być może także to środowisko dojdzie do wniosku, że na kanwie katastrofy smoleńskiej nie można budować nienawistnej i pustej w środku polityki" - powiedział w piątek premier dziennikarzom w Sejmie. Dodał, że sam traktuje postępowanie Solidarnych "z wyrozumiałością".
Ludzkie panisko, jednak, trzeba przyznać. Mógł ich potraktować, jak wdowy Smoleńskie, zwłaszcza wsparty dzielnym ramieniem wiernego Grasia. Tu właściwie odwaga Pana Premiera i Wiernego Grasia ( zapewne dalekiego krewnego Wiernego Soroki, tudzież Srogiego Luśni) się kończy, bo dalej, to już tylko zostają takie złowrogie postaci, jak pan Bondaryk ( szczęśliwie nie zdymisjonował Pan Premiera za jego odważne zapowiedzi wyciągnięcia konsekwencji, jak wiemy, skończyło się na wyciągnięciu chustki do nosa i wytarciu spoconego czoła), jak Rosjanie (słynne skomlenie „izwinitie, druzja!), czy rozzłoszczeni mieszkańcy Bytomia ( wizyta odwołana ze względów nieznanych – z gatunku tych _ „ nieczynne z powodu, że zamknięte”, czyli „ z powodu, że Pawlak już był”).
No, ale Solidarni 2010, to raczej kwalifikują się do kategorii- „mohery i wichrzyciele”, zatem można byłoby ich zwymyślać, a tu nie, łagodnie ( ZA łagodnie, wypada się tu zgodzić z Żakowskim, który nie może się nadziwić łagodności Premiera, jednocześnie surowo go za to napominając) ich jedynie obśmiał i skarcił. Z Krakowskiego Przedmieścia dało się słyszeć westchnienie ulgi, a chwiejący się biały namiot stanął znowu dumnie i na czterech butach.
Niewykluczone jednak, że w ramach tak zwanego odwetu niesymetrycznego naśle się na nich żulię Palikota, która, dziwnym trafem nie ma kłopotu z dostaniem pozwolenia na rozbicie namiotu, a Solidarni owszem, mają. Nie, żeby wyrządzili jakieś większe szkody, ci od Palikota, znaczy. Nie, przeciwnie, dostarczyli nam wszystkim zdrowej zabawy, zwłaszcza ta dziewczynina, która zapytana, co to jest kaczyzm, odpowiedziała, że nie wie, na pytanie, tak zwane wyciągające, co to jest kaczyzm, który ma na transparencie, który właśnie akurat trzyma, że niby precz z nim (kaczyzmem, znaczy) odpowiedziała, że nie wie, kazali trzymać, to trzyma, ale się za bardzo nie orientuje. No i ta jejmość o wadze budzącej szczery podziw i zazdrość Pudziana ( stawy kolanowe chyba z kevlaru!), która syczała do kamery, że nienawidzi Kaczorów, moherów, życzy im śmierci, żałuje, że wszyscy nie zginęli, nienawidzi Kaczorów, życzy im śmierci, podobnie, jak kamerzyście, który zaraz dostanie wp..dol i po co mu to, no, po co?
No, jednym słowem elita intelektualna, MWZWM. Zdrowa przeciwwaga dla jątrzącej watahy z tym namiotem trzymanym na butach.
Tu muszę napisać parę słów na poważnie- Solidarni 2010 to najlepsi z nas, składam im tutaj wyrazy wsparcia i szczerego podziwu, niestety, z bardzo daleka. I szczerze mówiąc, jak taka kanalia, jak posiadacz Toli, piłkarzyk- amator, tchórz z pełnymi gaciami, gdy ma przed sobą kogokolwiek z jakąkolwiek siłą, a strugający damskiego boksera wobec ludzi bezsilnych i bezradnych sobie z nich bohatersko pokpiwa, to nóż mi się w kieszeni otwiera, a pięści same się zaciskają.
Jak mawiają Anglicy, „what goes around, comes around”, czyli, wszystko znajdzie swoją zapłatę w odpowiednim miejscu i czasie. I mam nadzieję, że nie będziemy musieli czekać całego pokolenia na to, by ci, co powinni, zasiedli na ławie oskarżonych.
Kto wie, może Donald, Tusk, chwaląc się dobrym czasem w marszobiegu na dystansie, jak raz odpowiadającym odległości Kancelaria- Okęcie, licząc omijanie blokad, myśli o tym samym, co my?
A, jak nie myśli, to może powinien zacząć?
http://www.wsieci.rp.pl/opinie/seawolf
http://freepl.info/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy
http://seawolf.salon24.pl/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2597 odsłon
Komentarze
złotousty bajer
19 Sierpnia, 2011 - 20:46
Pozdrawiam PS
Biedactwo
19 Sierpnia, 2011 - 21:13
Nie był w wojsku, to i pojęcie marszobiegu mu obce.
Nie wie, że na uniesienie zdobyczy na plecach sił mu zbraknie.
Albo ucieknie jako golas, albo mu czasu na zrejterowanie zbraknie.
Ale cóz, przez całe swoje panowanie się przeceniał.
Pozdrawiam myślących.