Kim jesteśmy, jak żyjemy i dokąd zmierzamy?
Witam,
...o wczesnej porze, ale nieraz warto obudzić się o świcie i zobaczyć początek nowego dnia, może innego i lepszego od poprzedniego... a przynajmniej dającego taką nadzieję...
Nasze indywidualne przebywanie na tym ziemskim padole jest relatywnie - w stosunku do całej historii ludzkości - bardzo krótkie...
Jest niczym chwilowe lśnienie na niebie pojawiające się podczas trwania burzy tuż przed grzmotem... Cały kunszt życia polega tak naprawdę na dostrzeżeniu owego błysku i wykorzystaniu go w pełni do zobaczenia jak największych połaci rozświetlonego nim tegoż nieba...
Można zobaczyć ten błysk, i chłonąć widoczne dzięki niemu piękne widoki naszego życia. I starać się każdego dnia świadomie odczuwać własne istnienie, każdego dnia zostawiać za sobą nasze ślady... ślady naszej bytności na ziemi, które zostaną choć we wspomnieniach innych albo też będą zawarte w naszych, stworzonych przez nas dziełach wszelakich.... Wtedy to naprawdę My żyjemy...
Można też albo celowo zamknąć oczy i funkcjonować pośród otaczających nas ciemności, lub tylko ulec ułudzie światła, którego wygląd i rozświetlające możliwości przyjmujemy z opowieści innych. Wtedy też żyjemy, choć życiem innych...
Można też po prostu zasnąć, przespać burzę... i nic nie czuć, nic nie słyszeć, nic nie widzieć a nawet zamknąć swoje wnętrze na opinie i zdania wyrażane przez innych... Wtedy tak naprawdę nie przeżywamy naszego życia, nie żyjemy a przechodzimy obok niego zadowalając się prymitywną powierzchownością kolejnych dni.
Ludzie myślący, działający, aktywni, dążący do prawdy, dający siebie innym, rozwijający w sobie człowieka i ludzkie wartości... żyją naprawdę. Ci, co nie potrafią mieć własnego zdania i przyjmują bezkrytycznie świat jaki jest oraz w swoim działaniu ograniczają się jedynie do jego akceptacji... też choć subiektywnie odczuwają jakąś własną formę życia. Natomiast Ci, co śpią i bezmyślnie przyjmują wszystko, co im się narzuca... konformistycznie wzbraniając się przed krytyczną oceną rzeczywistości a raczej konsumpcyjnie ją afirmując... tylko wegetują i po nich nic nie zostanie... nawet wspomnienie...
Zastanówmy się nieraz nad naszym życiem... Może warto w nim coś zmienić... Może warto zajrzeć do swojego wnętrza i zobaczyć kim tak naprawdę jesteśmy: Czy jeszcze ludźmi, czy już tylko konsumentami dóbr? Czy zostawiamy za sobą ślady dobra, miłości i mądrości oraz wspomnienie o nas jako ludziach, czy też jedynym śladem po nas będzie tylko samochód i kilka garniturów...
I w tej naszej drodze życia warto też pamiętać, że dokądkolwiek byśmy nie szli, zawsze idziemy ku doczesnej naszej śmierci... a w jej obliczu warte jest tylko to, co tkwi wewnątrz nas samych a nie to, co zdążyliśmy zewnętrznie zgromadzić... Więc walczmy o to, żeby idąc krętymi drogami naszej ziemskiej egzystencji w momencie wdepnięcia "w kałużę" i obejrzenia się za siebie... nie zobaczyć jeno pustki...
Tak nad ranem refleksyjnie pozdrawiam,
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3348 odsłon
Komentarze
Kim jesteśmy .....
21 Lipca, 2011 - 09:29
Piękne słowa. Dodam, ze jesteśmy tutaj tylko na prawach gościa i tylko przez chwilkę. Niechaj ona będzie znacząca.
Dziękuję
Podłe słowa bolą !
@anulka
21 Lipca, 2011 - 11:05
Witam
Dziękuję za dobre słowo.. Nieraz więcej znaczy niż cały blichtr tego świata... To jest dopiero "znaczenie chwili" słowem dające wewnętrzną radość...
Pozdrawiam serdecznie
krzysztofjaw
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com)
krzysztofjaw
To o "owy błysk i wykorzystanie go w pełni" chodzi Horacemu w
21 Lipca, 2011 - 18:48
carpe diem(chwytaj dzień)korzystaj z każdego dnia; nie marnuj mijających chwil(Pieśni,1, 11, 8), co zostało strywializowane i sprowadzone do uciech i bestresowej wegetacji, tak nam to tłumaczono.
A tu chodzi właśnie o ten błysk rozumienia rzeczywistości,
obowiązujących praw, rozejrzenia się dookoła,popatrzeć i
nic, tylko podziwiać, co zostało, przez Ciebie, Krzysztofie
ładnie ujęte i tak to "carpe diem" rozumiem.
Ze swojego doświadcznia wiem, że na "owy błysk",rozumienia
niektórych sprw, trzeba lata się uczyć i przygotowywać.
Dużo bym dał, by oglądać taki widoczek, jak na zdęciu.
-Kiedyś, jako młodzianowi zdarzało się mi, ominąć bramę
zkładu i iść dalej, i dalej w ten wschód Słońca.