Walcząc ze Wschodem przegrywaliśmy z Zachodem

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Kraj

 

Druga Solidarność

Można powiedzieć, że wojna na Ukrainie, to nie nasza wojna. Można tak powiedzieć z wielu względów: bo naród ukraiński wybija się na niepodległość, bo Ukraina jest nikomu niepodległą wyspą – nie należy ani do UE, ani do NATO, jest też poza strefą wpływu Rosji i Chin, bo jesteśmy bezpieczni i każdy wychył grozi nam wplątaniem w wojnę, której mogą nie zaakceptować nasi sojusznicy, bo nie jesteśmy na nią przygotowani ani mentalnie, ani technicznie, bo nie powinniśmy wychodzić z szeregu. Sprawa nie jest jednak taka prosta, bo właśnie tam wypełnia się testament Drugiej Solidarności – zastanawiające, że dzieje się to nie w Polsce, która znalazła się w UE i poddała się tzw. wartościom europejskim, lecz na Ukrainie, gdzie te wartości jeszcze nie dotarły.

O co toczy się wojna

Na Ukrainie rękami Ukraińców toczy się wojna, w której nie chodzi o Ukrainę. Amerykanom nie tyle chodzi o walkę z Rosją, co bardziej o opanowanie rynku ukraińskiego, przejęcie produkcji zbóż, uszczuplenie strefy chińskich wpływów, a także zablokowanie koncepcji „Od Lizbony po Władywostok”. Rosjanie biją się o pozycję mocarstwową, o to aby świat bał się Rosji, bo jak się jej nie boi, to Rosja boi się świata, o bogactwa mineralne, przemysł Ługańska i Doniecka. Rosja bije się też o dostęp do Europy i jej pieniędzy, które dają jej niezależność, o zniesienie przeszkód takich jak Ukraina oraz o pozbawienie Ukrainy dostępu do morza. A o co bije się Ukraina? Ukraina bije się o uniezależnienie od Rosji, tak samo, jak kiedyś Polska. Ten schemat jest jednak powierzchowny.

Coraz bardziej brutalna wojna na Ukrainie toczy się o utrzymanie lub powolną likwidację dotychczasowego zużytego systemu; toczy się o obalenie marksistowskiego przekonania o tym, że gospodarka jest odzwierciedleniem wszystkiego oraz o likwidację zasady, że ona dominuje nad wszystkim. Wojna toczy się więc o NOWY ŚWIAT. Rachunek płaci Ukraina, własną krwią. Płaci nie dlatego, że świadomie walczy o uniwersalne wartości, lecz za to, że jest najsłabszą częścią ogniwa i nowy czas właśnie jej wyznaczył swój początek.

Stany Zjednoczone są zainteresowane jak najdłuższym trwaniem wojny, Chiny do stopnia utemperowania Rosji, Niemcy prawdopodobnie podpisały jakiś układ w Rosją, którego nie mogą dotrzymać, Francja, jak Francja, dla zysku zrobi wszystko, nawet sfinansuje agresję na własna stolicę, a Polska… A Polska sama wspięła się na stół i stara się grać pierwsze skrzypce. Ukraina jest więc potrzebna dotąd, dopóki walczy i osłabia Rosję.

Ale „klamka zapadła”. Tę wojnę z Rosją Ukraina może przegrać. Jej dążenia równie dobrze mogą zostać zdławione przez Rosję, jak również przez chciwość rynku zachodniego. Ale raz zrodzona idea, nie umiera. Nie umiera dlatego, że żywi się padliną starego systemu i będzie go wyżerać dotąd, dopóki nie pożre go całego. Koszt i miejsce w takiej kalkulacji nie ma żadnego znaczenia.

Mapa sytuacyjna

Powstała sytuacja stworzyła więc swoistą LIMES. Od Estonii, poprzez Polskę, Rumunię, aż do Turcji świat zaczyna dzielić się na dwie przeciwstawne sobie części. Wojna na Ukrainie jest dopiero początkiem wielkiej rozgrywki o nowy podział świata. Europejska część powoli poszerza się o terytorium Ukrainy, ale nie ma żadnej pewności, że tak się stanie, bo nagła propozycja Chin złożona Stanom Zjednoczonym może w jednej chwili diametralnie zmienić układ i  Ukrainę wraz z Polska złożyć na stole ofiarnym tego porozumienia. Takie mamy położenie i taką mamy historię. Rosja w zanadrzu ma jednak ostateczny argument – bombę atomową, którą już grozi światu. Ten argument działa również na Chiny.

A co z Polską

Polska mogła wykazać swoje umiarkowanie. Mogła nie wychylać się i czekać na to, co zrobią Stany Zjednoczone i UE. Utrata części Ukrainy nie wpłynęłaby ani na polskie PKB, ani ujemnie na bezrobocie, ani nawet na wzajemne stosunki. Tak się jednak nie stało. Po wizycie Bidena w Warszawie już oficjalnie staliśmy się zapleczem, które jest częścią obszaru wojennego oraz liderem w walce o nakładanie sankcji na Rosję. Przekroczyliśmy Rubikon.

Co o tym zadecydowało? Zadecydowało kilka rzeczy: sprawdzająca się przepowiednia Lecha Kaczyńskiego o zamiarach Rosji, niewyjaśniony zamach pod Smoleńskiem, niekończąca się walka partyjna i konieczność przejęcia dominującej roli w Polsce oraz w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. I trzeba zaznaczyć, że wyjście Polski przed szereg było wyjątkowo ryzykowne, a nawet przedwczesne. Przemówienie Bidena niczego nie przesądzało i niewiele obiecywało: nie oddamy ani cala ziemi i weźmiemy sto tysięcy uchodźców. Nic o stałej bazie amerykańskiej z ciężkim sprzętem wojennym. Po trosze, znaleźliśmy się więc w podobnej sytuacji jak Ukraina, bo wprawdzie należymy do NATO, ale nie mamy żadnej gwarancji, że w godzinie „zero”, traktatowy artykuł 5 zostanie w ogóle uruchomiony – nie jest on obligatoryjny, lecz obwarowany wolna wolą. Owszem, dominuje powszechna dezaprobata dla zbrodniczych wyczynów rosyjskich na Ukrainie, ale jednocześnie wciąż przeważa przekonanie, że gospodarka jest ważniejsza od wartości. To przekonanie może ostatecznie wygrać i cała strefa od Doniecka po Odrę, kolejny raz, zostanie podzielona na ośrodki zasilania obcych państw, czy struktur – oczywiście bez naszej zgody. Ponadto w przestrzeni medialnej już zaczynają dominować głosy, że świat bez Rosji nie może się obejść, że jest ona integralną częścią obecnego systemu – i nie ma co ukrywać, jest to bardzo miły slogan dla wielu zachodnich uszu. Lepiej dogadywać się ze starym znajomym, niż z nuworyszem, który szybko przyzwyczaił się do lepszego traktowania i nie rozumie, że było ono polityczne. Polskie ryzyko i polska konieczność stały się więc szansą, ale też zagrożeniem. Największe wątpliwości budzi jednak brak własnych środków płatniczych. Nie mamy pewności, że otrzymamy wystarczające dotacje nie tylko na sfinansowanie fali uciekinierów, ale również na utrzymanie wzrostu gospodarczego, na pieniądze unijne z funduszy odbudowy, zatrzymanie inflacji i zbudowanie własnej armii. Rosja i Niemcy będą stosowały takie same metody w stosunku do nas, jak my w stosunku do Rosji. Wszystko więc w rękach Amerykanów.

A świat, jak to świat. Chiny, ze względu na lepiej rozwinięty rosyjski system broni atomowej, są zainteresowane sojuszem z Rosją, a nie wojną. W razie jej wybuchu główny cel stanowić będą nie Chiny, lecz Rosja. Nie jest zainteresowany zamianą systemu także Zachód, łącznie z Ameryką, którzy nie walczą z Rosją, lecz z Putinem. Każdy jego następca będzie mile widziany, tak samo zresztą, jak sam Putin w razie zwycięstwa na Ukrainie. Nie sposób jednak zmienić dotychczasowego systemu bez klęski Rosji lub wyeliminowania jej z życia gospodarczego Europy.

Przegrana Ukrainy wiąże się z dalszą zemstą Rosji na Ukraińcach i kolejną na Polsce oraz przedłużeniem życia marksistowskiemu systemowi. Nagła poprawa wizerunku Polski w oczach Zachodu zostanie zneutralizowana; już słychać bowiem głosy w prasie, zwłaszcza niemieckiej, że Polacy są rasistami, bo przyjmują tylko białych. I trzeba powiedzieć, że ta zemsta i chęć podporządkowania sobie Polski będzie miała cichą aprobatę zachodniej Europy, która chętnie wróci do starych umów na ropę i gaz, mając po prostu „gdzieś” jakieś polityczne uzależnienia. Jakie mamy nadzieję na blokadę takiego rozwoju sytuacji? Nadzieja znów jest w Amerykanach i ich gazie, którego import będzie Europie narzucany. Szansa na neutralizację rosyjskich dostaw, a więc wyeliminowanie Rosji z Europy, będzie więc stosunkowo duża. Zemsta może więc przyjąć formę zakamuflowaną.

Wygrana natomiast Ukrainy stwarza możliwość przeróżnych kombinacji rozwiązań, ale nas prawdopodobnie ominą zyski czerpane z odbudowy Ukrainy, tak samo jak niegdyś w Iraku, i pozostanie zaszczytne zadanie utrzymywanie dobrych sąsiedzkich stosunków. Nie można też wykluczyć, że na końcu zostaniemy upokorzeni. Tak czy siak, idziemy „w ciemno”. Mając piastowskie położenie geopolityczne gramy o zasadę, którą sformułował Eugeniusz Kwiatkowski, a potem powtórzył Wojciech Wasiutyński: każdy, kto spojrzy na mapę Europy Środkowej musi dojść do wniosku, że albo Niemcy, albo Polska. Niemcy siłą, Polacy za zgodą.

Kilka alternatyw

- Ukraina zwycięża w wojnie z Rosją i zaczyna dyktować warunki w Europie Środkowo-Wschodniej, pojawia się niezadowolenie i następuje eskalacja na poziomie regionalnym, którą dalej popierają mocarstwa zachodnie,

- Ukraina zwycięża i dostaje ogromne pieniądze od USA i UE a swoją suwerenność, o którą walczyła, zamienia na dobrobyt,

- Ukraina zwycięża, porozumiewa się z Niemcami i wspólnie upokarzają Polskę, nam pozostaje znaczna mniejszość ukraińska, która za namową Belina połączy się z niemiecką,

- Ukraina przegrywa z Rosją, wszyscy są zadowoleni, prócz Ukraińców i Polaków, wraca to, co było. Rosja dzieli się Ukrainą z Niemcami i być może z Węgrami. Zachód cicho akceptuje zemstę Rosji na Ukrainie i Polsce,

- porozumienie Chiny- USA na korzyść Rosji, Ukraina i Polska padają ofiarą pax Americana,

- porozumienie, z którego ani Ukraina, ani Polska nie są zadowolone,

- Kaczyński uznaje wyższość prawa unijnego nad krajowym, o którym wspominał Ziobro, spadamy do roli prowincji; pracujemy na Niemcy i Francję; następuje koniec marzeń.

Kombinacji, na tym etapie rozwoju sytuacji, może być oczywiście więcej. Warunkiem naszego powodzenia jest silna armia posiadająca zaplecze remontowe, sprawna gospodarka i patriotyczne społeczeństwo.

Zakończenie

Wartości starej unii i Europy Środkowo-Wschodniej są tak samo różne, jak ich historie. Nie sposób ani pogodzić, ani przezwyciężyć dwóch różnych sposobów myślenia: kolonialnego i niewolniczego. Nie zaistniały nawet szczere próby w tym kierunku. Pojednanie polsko-niemieckie w ostatecznym rozrachunku okazało się fałszem, pojednanie z Rosją skończyło się katastrofą smoleńską, a reset Amerykanów z Rosją kosztowało nas życie Prezydenta i 95 najważniejszych osób w państwie. Polska w dalszym ciągu ma dwóch przeciwników: Rosję i Niemcy. Niemcom możemy uwierzyć wówczas, gdy swoją stolicę przeniosą z powrotem do Bonn. Rosjanom, gdy cofną się do granic Państwa Moskiewskiego. Z Amerykanami nie potrafimy rozmawiać, tak przynajmniej jak Turcy.

Nasz rząd dał się pośrednio wciągnąć w wojnę na Ukrainie, ale trudno go winić za przekroczenie granicy bezpieczeństwa. Taka granica istnieje tylko na papierze i w warunkach pokojowych, w okresie wojny staje się iluzoryczna, a nawet znika. I trzeba tworzyć fakty dokonane, aby nie wpaść w jeszcze większe kłopoty. Kto ze złem nie walczy, zawsze z nim przegrywa. Kto walczy, zawsze je osłabi.

Jeżeli udało się zmobilizować część światowej opinii społecznej przeciwko Rosji w sposób nie do końca rozstrzygający, wojna na Ukrainie trwać musi. Innym słowy, jeżeli sankcje mają działać, wojna musi trwać. Bo tak to jest i taka jest Europa. Dopóki prezydent Zełenski swoje słowa kieruje do starego świata, dopóty jest słyszalny. Dopóki zadaje pytania i porusza kwestie, których nikt dotąd w środku sytej Unii nie stawiał i używa prawdziwego języka, którego już zapomnieliśmy, dopóty walka o nowy świat trwa. Przestanie mówić, świat, którego nie chcemy, wróci na swoją defiladę.

Ukraina jest młodym państwem, Ukraińcy są młodym narodem, swoją przyszłość wykuwają w bardzo podobny sposób, jak my wracaliśmy do swojej niepodległości w 1920 r., ale mimo to wciąż mają większą słabość do Niemiec, niż do Polski. Jeżeli minister Jasina mówi o jakimś służeniu Ukrainie i Ukraińcom, to chyba nie rozumie, że te słowa inaczej rozumie się na Ukrainie, inaczej w Polsce. W Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie służono już tak wiele, nie na służbie można budować, lecz na wzajemnym szacunku. I jeżeli mamy cokolwiek robić razem, to musimy usłyszeć odpowiedź na pytanie: skąd u tak wielu Ukraińców pojawiła się roszczeniowość? Jeżeli jeszcze raz mamy przegrać z Zachodem, to nie po to, aby kolejny raz przegrać ze sobą?

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 2.3 (10 głosów)

Komentarze

     Zastanawiam się, dlaczego tym swoim artykułem próbujesz zasiać defetyzm i zwątpienie w poczynaniach naszego rządu? Polska nie jest jakimś banktustanem, ale dużym, ważnym europejskim krajem, tym bardziej obecnie przyfrontowym. To tu i teraz rodzi się silna pozycja Polski nie tylko w Europie, ale i w Świecie. Pedagogikę wstydu, czas stosować nie na Polaków, ale na Niemców. Czas wreszcie przestać kucać, czas się wyprostować.

Vote up!
10
Vote down!
-2

ronin

#1643244

@ ronin

Za szybkie czytanie. Proszę przeczytać całość, a dopiero potem  zabierać głos. Już to sobie chyba wyjaśniliśmy wcześniej? Dodać mogę, że mnie nie interesuje ani propaganda, ani churrra entuzjazm. Jeżeli chcemy rozmawiać o sprawach polskich, myślmy trzeźwo i logicznie.

Też uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, ale czy zdzierżymy, tego nie wiem. Stąd ten tekst. Dlatego musimy wszystko oceniać na chłodno i mądrze.  

PS. Wartość rubla wróciła do poziomu sprzed agresji. Nie mówi to nic? 

Vote up!
4
Vote down!
-4

Ryszard Surmacz

#1643251

Są granice śmieszności, których nawet śmiesznemu człowiekowi nie wypada przekraczać.

Vote up!
8
Vote down!
-4

jan patmo

#1643254

@ jan patmo 

Może to i ciekawy komentarz, ale można coś więcej, bo nie wiadomo o co chodzi.

Vote up!
3
Vote down!
-6

Ryszard Surmacz

#1643269

Dobrych chęci Autorowi odmówić nie można, chciał Niepoprawnych uraczyć wyborną (jego zdaniem) potrawą. Zabrał się jednak do gotowania nieporadnie, do małego garczka próbował wepchnąć grochu z kapustą kilka razy więcej niż jego objętość. Do tego mocno zamieszał, podkręcił maksymalnie gaz i zamiast pilnować gotowania uciął sobie drzemkę. No i na efekty nie trzeba było długo czekać, obryzgał bowiem Niepoprawnych nie bardzo wiadomo czym!

Pozdrawiam

PS Mimo wszystko trzeba docenić dobre chęci Autora, choć nie od dziś wiadomo, co takowymi jest wybrukowane.

 

Vote up!
7
Vote down!
-3

jan patmo

#1643277

@ Jan Patmo

I dalej nie wiadomo o co krytykowi chodzi. To może ja dopowiem... W stadzie dobrze się żyje i gada, czasami jakiś wierszyk, artykulik kojący ego lub poprawiający dobre samopoczucie, można też się pośmiać. I leci. Ale, gdy choć na chwilę opuści się stado, to dopiero widać w jakim kierunku ono idzie i kto mu przewodzi.

Niech Pan spojrzy krytycznie na portale (ogólnie), na media: jedna trąbka i wielka nuda. Co one tworzą, jaką wartość wnoszą? Wszystko na jedno kopyto - albo w lewo, albo w prawo. Mało refleksji, żadnych dyskusji, zero wizji i kompletny brak porozumienia - jednym słowem chaos. A przed nami walec co równa. To Pański świat. Karmi się Pan sensacjami. I ten swój świat przykłada Pan do wszystkiego i każdego. Może jednak warto się trochę wysilić. Idzie zupełnie nowy świat, już trzeba go jakoś opisywać, poznawać i powoli przystosowywać. 

Mnie ten stadny sznyt nie bardzo odpowiada. Ja wiem co piszę. Proszę mój tekst raz jeszcze przeczytać - nie jak zwykle szukając deseru, lecz tym razem treści. Mam nadzieję, że nie będzie to harakiri. 

Vote up!
3
Vote down!
-5

Ryszard Surmacz

#1643282

Powyższy tekst, sklecony z tego, co przyszło Panu naprędce do głowy, firmuje Pan jako coś odkrywczego i oryginalnego; słowo pustostan najlepiej chyba oddaje jego charakter.

Zbyt się Pan nadyma.  

Vote up!
8
Vote down!
-3

jan patmo

#1643283

@ Jan Patmo

E! Widzę, że nie powinien Pan czytać moich tekstów, bo są firmowane jako "oryginalne", "odkrywcze" i na dodatek - "nadymane". Nie mam takich ambicji - przepraszam, tak to wyszło. Ale przyznam, sformułowanie "pustostan" zastanowiło mnie. I wie Pan do jakiego doszedłem wniosku? Że Pan tekstu albo nie rozumie (choć nie wiem czego tu można nie rozumieć), albo kierują Panem jakieś pobudki osobiste i niezbyt merytoryczne. Proszę uwierzyć, ja się nie wysilam, chcę się tylko podzielić swoimi spostrzeżeniami i wnioskami. 

Kończąc, odpowiem Panu Pańską metaforą: zupy nie sposób zrobić z buraka, czy kartofla. Zupa, jest jak życie, musi zawierać odpowiednią ilość składników, aby była w ogóle strawna; samo życie, także musi absorbować człowieka określonym spektrum, aby było zrozumiałe i ciekawe. A schodząc do poziomu, który sam Pan wyznaczył, dopowiem, że każdemu wolno pisać i każdemu oceniać.

PS. Nie podoba się i chce Pan skomentować, proszę napisać o co chodzi. Takie są zasady... Nie wiem, może napisałem zbyt dużo, ale niech tak zostanie. 

Vote up!
3
Vote down!
-4

Ryszard Surmacz

#1643292

Po co się Polska tak wychyla, zamiast za radą konfederackiego pustostanu stać się strefą neutralną, wolną od amerykańskiej okupacji (i oczywiście - w domyśle - oddać pod opiekę troskliwej Moskowii).

Już tytuł jest rodzajem kacapskiego kompromatu, jakby Polska nie walczyła z północą czy południem. Przypomnę zatem o najeździe Brzetysława I (1038/39) czy potopie szwedzkim (1655-1660). W następstwie i jednego i drugiego Polska omalże nie przestała istnieć, a poczynione przez te najazdy spustoszenia zestawić można bez przesady ze zniszczeniami spowodowanymi na ziemiach polskich przez II wojnę światową. 

 

Vote up!
7
Vote down!
-3

jan patmo

#1643314

@ Jan Patmo

Panie Szanowny, Pan nie potrafi czytać tekstów i wyciągać właściwych wniosków, a zachowuje się ex catedra. 

W Powstaniu Kościuszkowskim Polska czekała na pomoc Zachodu, gł. Francji. Tak samo było w Powstaniu Listopadowym i Styczniowym. Po I wojnie pomogła nam Francja, ale ze względu na własny interes. Nie inaczej było w II wojnie. A także po okresie "S", kiedy mur berliński okazał się ważniejszy niż walka Polaków z komuną. Tak więc nasze klęski zawsze były związane z obojętnością Zachodu. I to powinno być chyba oczywiste. Brzetysław, czy potop szwedzki, to zupełnie inna epoka, inne uwarunkowania, inny świat? Nasz świat zaczął się utratą państwowości w XVIII w. Do dziś nie możemy z niej wyleźć.

Dziś w takim samym stopniu, jak przed II wojną też liczymy na Zachód (Amerykanów). I nie wiadomo czy nie skończy się, jak zawsze. Nie wiadomo, czy nie poświęcą nas, jak zawsze dotąd, na ołtarzu jakiegoś kolejnego porozumienia? Dlatego rozpocząłem artykuł stwierdzeniem, że walczyliśmy ze Wschodem, a przegrywaliśmy z Zachodem. Innymi słowy Zachód nie był zainteresowany walką z Rosją, pomimo, że ich broniliśmy własną krwią. Nam chcodziło o niepodległość, a Zachodowi o surowce.

A Pańskich kacapskich skojarzeń nie sposób logicznie udowodnić. Natomiast stwierdzenie "konfederacki pustostan", choć może jest bardziej zrozumiały, wypływa z jakiegoś partyjnego założenia. Ja do żadnej Konfederacji nie należę i nie mam z nimi nic wspólnego.

Ogólna prośba: proszę, lepiej moich tekstów nie czytać... Coś podobnego...

   

Vote up!
3
Vote down!
-4

Ryszard Surmacz

#1643327

że  Pana tu tolerują. ńwietny text. Pozdrawiam też ruska onuca

Vote up!
3
Vote down!
-4

faxe

#1643328

Może i Pan nie należy do Konfederacji, ale śpiewa z tego samego klucza. Przypomnę zatem to, co jest bezsprzecznie potwierdzone solidnymi badaniami archiwalnymi i znane zorientowanym w temacie. A mianowicie upadek Rzeczpospolitej w XVIII wieku w decydującej mierze był wynikiem polityki Moskwy wobec Rzeczypospolitej.

PS  Kłaniają się podstawy historii!

Vote up!
6
Vote down!
-1

jan patmo

#1643330

@ Jan Patmo

Oj, Panie Szanowny, upadek I RP miał wiele przyczyn, nie tylko jedną. Pierwszy mój zawód, to historyk. Teraz pozostało Panu tylko udowadnianie, że jestem kiepskim historykiem. Powodzenia. Przepraszam, nie chciałem tego pisać...

Vote up!
1
Vote down!
-4

Ryszard Surmacz

#1643332

Jako mieniący się historykiem z prawdziwego zdarzenia powinien Pan o wspomnianej głównej przyczynie raczej wiedzieć, ale może za dużo wymagam!

Vote up!
6
Vote down!
-1

jan patmo

#1643336

Moim zdaniem nie uwzględniono tu jednego czynnika, który stawia właściwie cały świat do pionu, o ile hasła humanitaryzmu dziś oczywiście nadużywane i zużywane mają mieć jakiekolwiek znaczenie.,A pamiętajmy że tymi hasłami  zastąpiono dziś dekalog i Ewangelię. Tym przeoczeniem jest sposób wojowania Rosjan, to nie jest wojna w żadnym ze znanych rodzajów, to jest wojna esterminacynkna. To, że ona trwać może świadczy o wyeliminowaniu wszelkiej moralności. A to jest już zagrożenie większe nawet niż bomba atomowa. 

Vote up!
7
Vote down!
0
#1643357

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika sbb.w.interia.pl nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Afroamerykanie, Natywni Amerykanie i Słowianie uzyskują decydujące wpływy na rząd USA.

Lloyd Austin uzyskuje poszerzenie swych kompetencji.

Niemcy i Watykan kompromitują się doszczętnie.

Australia atakuje Władywostok, wschodniosyberyjskie kosmodromy i bazy wojskowe.

Chiny zajmują tereny na wschód od Bajkału dochodząc na daleką północ.

Powstanie na Białorusi, wkrótce w Rosji.

Powstania Słowian, wkrótce Celtów w Niemczech.

Słoweński językiem urzędowym w Austrii, połączenie ze Słowenią jako Vindelicja.

Bretoński drugim językiem urzędowym we Francji, Walijski w Wielkiej Brytanii, Irlandia zjednoczona.

NATO demilitaryzuje Niemcy, podział na strefy celtycko-słowiańskie.

W Iranie zostaje obalona muzułmańska dyktatura.

Kurdystan uzyskuje państwowość.

Turcy dobrowolnie opuszczają Cypr i spore obszary Tracji.

Współpraca Iranu z krajami słowiańskimi do której przyłączają się Indie, Japonia, Egipt, Jordania i niektóre kraje arabskie.

Kraje słowiańskie i ich sojusznicy uznają chińską anekcję wschodniej Syberii w zamian za wycofanie się z Tybetu i pomoc w wyzwoleniu Scytii (łącznie z Xinciang) i Anatolii z tureckiej okupacji.

Wystraszeni Żydzi kończą aparthide i kolonizację oraz okupację Lubania, Gallilei, strefy Gazy i Synaju - koncentrując się między Jaffą i Jerozolimą.

Wdzięczni Tybetańczycy przy finansowym wsparciu Japonii wysyłają swych najlepszych naukowców jako doradców do krajów słowiańskich.

Słowiańskie misje przy finansowym wsparciu Chin i USA kończą wojny w Afryce.

Wyzwolone kraje Afryki przy wsparciu Słowian, Chin i USA likwidują germańskie dyktatury w Ameryce Południowej. Znikają mafie i masowe migracje.

Fuzja i energia solarna podstawą energetyki. Elektryczne sterowce i samoloty oraz żaglowce, kolejki wąskotorowe i zaprzęgi konne podstawą często już zbędnego transportu.

Kraje Afryki prosperują dzięki eksportowi wodoru uzyskiwanego dzięki energii solarnej.

Indonezja i Filipiny zapraszają Polaków jako doradców, by przeprowadzić reformy w ich państwach.

 

https://niepoprawni.pl/blog/sbbwinteriapl/genetyczne-podloze-imperializmu

 

Walcząc ze wschodem przegrywaliśmy z zachodem

- tak już było od dawna; odzyskując Grody Czerwieńskie doczekaliśmy się najazdu na Łużyce i Kopanicę, walcząc z Turko-Mongołami zostaliśmy zalani hordami Talibów Androfagów (krzyżacy)… Nasze elity zostały zbastardyzowane i de facto utraciliśmy suwerenność. Nawet okres wspominany jako czasy świetności - to okres ciągłych walk i w zasadzie łatania, kompromisów i samooszukiwania się, podczas gdy zainstalowane wcześniej obce agentury, głównie żydo-germańskie, nieustannie po cichu działały.

Co do Ukraińców - należy sobie zdawać sprawę z tego, że nie wszyscy Ukraińcy to Słowianie, Sarmaci i Scytowie i nadal być czujnym wobec germańskich (Banderowcy, UPA, SS-Galizien, Sowiety, Kozacy…) i tureckich (UPA, Sowiety, Kozacy…) mniejszości. Cieszy mnie, że wśród tych mniejszości zdarzają się też ludzkie wyjątki - jak n.p. Zieliński/Zełeński.

Dużo ważniejszym problemem jest pozbycie się wrogich obcych agentur z naszego państwa, w którym Słowianie i Sarmaci mają dosłownie związane ręce wobec żydo-germańsko-sowieckich mniejszości i agentur dysponujących potężnym wsparciem.

Należy brać przykład z Bolesława Chrobrego, Władysława Łoktka lub Józefa Piłsudzkiego - którzy mądrze, odważnie i zdecydowanie walczyli o suwerenność naszego narodu. Należy tu wyraźnie rozgraniczyć pojęcie obywatelstwa i narodowości, ponieważ obcy obywatele naszego państwa Tuski, Buzki, Millery, Gersdorfy, Baumany, Stolzmany, Hübnery, Brauny, Thuny, Sandbergi… za dużo sobie pozwalają.

 

Vote up!
0
Vote down!
-2
#1643388