Batonik na Dzień Dziecka
- Ciekawe co Łukasz dostanie w szkole na dzień dziecka - medytował tata Łukaszka siedząc w domu i popijając herbatę.
- A czemu miałby cokolwiek dostać? - spytała babcia Łukaszka. - Powinno być wręcz odwrotnie. To uczniowie powinni dawać nauczycielom. Radość. Śpiewem, recytacją...
- O nie - zaprotestował tata Łukaszka. - Miesiąc temu, na wywiadówce, wszyscy rodzice wpłacili na specjalny fundusz związany z Dniem Dziecka!
- Dużo? - zainteresował się dziadek Łukaszka.
- Dychę.
Dziadek zakrztusił się sokiem.
- Dziesięć euro??? Tyle kasy na tych szczeniaków???
- Cóż... Dzień dziecka jest raz do roku. Niech coś mają. Ciekaw jestem co im szkoła zafunduje... - zamyślił się tata Łukaszka.
Trzasnęły drzwi. Do pokoju wszedł Łukaszek.
- No a prezent? Dziś Dzień Dziecka - przywitał serdecznie rodzinę.
- W szkole ci nie dali? - osłupiał tata.
- Dali, ale... O. Batonik - rzekł Łukaszek i wyjął pomięte opakowanie z kieszeni. - Zjadłem po drodze.
- Taki batonik to z pół euro kosztuje - rzuciła babcia. Tata Łukaszka zaczął się gotować wewnętrznie. Wyciągnął telefon komórkowy i zadzwonił do dyrektora szkoły. Przywitał się, przedstawił i poprosił i pilne spotkanie.
- Teraz? Dobrze - zgodził się tata Łukaszka. - Łukasz! Jedziemy!
- Gdzie?
- Do szkoły.
- Bez sensu, przed chwilą z niej wróciłem.
- Bez gadania! Jedziemy!
Jakiś czas później Łukaszek wraz z tatą przekroczyli próg gabinetu dyrektora szkoły.
- Witam pana - pan dyrektor poprosił tatę Łukaszka aby usiadł. - Syn ma co prawda kiepskie oceny, ale nie sadzę, aby to był powód...
- Bo i nie jest - przerwał mu tata Łukaszka i puścił standardową wiązankę o kpinach, robieniu sobie jaj i cholerze.
- Ale o co chodzi?
- O batonik!!
- Niedobry? Nie smakuje?
- Ja się cieszę, że dostałem - zastrzegł od razu Łukaszek.
- Widzi pan, on się cieszy, że dostał...
- Bo jest głupi - zirytował się tata Łukaszka. - Jakie "dostał"?
- Przecież... - wtrącił się Łukaszek patrząc na papierek po batonie.
- Ten batonik został kupiony! - rzucił dramatycznym głosem tata.
- No i w czym problem? - zdziwił się pan dyrektor. - Jak zwał tak zwał.
- Co to ma być??! - pienił się tata Łukaszka. - Ile ja wpłaciłem? Dziesięć euro! A ile kosztuje taki batonik? Pół euro, najwyżej euro! Co się stało z resztą kasy, pytam się?
- Proszę pana - rzekł spokojnie dyrektor. - To nie jest tak, że sto procent tej kwoty pójdzie na prezent. Nigdzie tak nie ma.
- To ile?
- Zajrzyjmy do regulaminu szkoły... otóż jest tu6taj zapis, widzi pan...
- Maksymalnie pięćdziesiąt pięć procent z zebranej kwoty może być przeznaczone na cele własne szkoły - przeczytał tata Łukaszka. Ale nie poddawał się. - W takim razie na prezent powinno pójść czterdzieści pięć procent!
- Niekoniecznie - pan dyrektor z chytrym uśmiechem odchylił się w fotelu. - Nie ma przecież takiego zapisu, prawda?
- Ale... Przecież jest zapis... Że maksymalnie pięćdziesiąt pięć procent...
- Na cele własne - poinformował tatę pan dyrektor. - Są jeszcze inne cele.
- To co, może powinienem się cieszyć, że w ogóle mój syn coś dostał?!
Pan dyrektor odpowiedział coś ogólnikowo. Tata Łukaszka poirytowany wyszedł ciągnąc za sobą syna.
- Naprawdę zapłaciłeś im aż dychę? - pytał zrozpaczony Łukaszek. - Ja pierdykam! A oni takiego batona kupili! A nie mogłeś mi dać tej kasy?! Od razu do ręki! Taką fajną rzecz w sklepie widziałem... No, ale nic. A co dostanę od was?
- Jak to: od nas? - wystraszył się tata.
- No jak to, od rodziny nie dostać prezentu? Ksiądz na religii mówi, że to grzech!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 14624 odsłony
Komentarze
Hmmmm!
1 Czerwca, 2011 - 16:19
A kiedy Łukaszek pójdzie do średniej szkoły?
Nie wspomnę już o studiach...
Do taty Łukaszka! Panie!!Co to jest 10€? Pikuś!!
Paczka dobrych papierosów...
A papierosy sa niezdrowe,o czym jest napisane na każdej paczce
Juz lepszy batonik :-))
@semper idem
1 Czerwca, 2011 - 22:21
Łukaszek za rok skończy podstawówkę.
10€ to jest bardzo dużo. Ludzie w Polsce nawet złotówkę oglądają zanim ją wydadzą. Niestety. Przykro mówić, ale jesteśmy biednym społeczeństwem.
szkol(o)ny komitet rodzicielski...
1 Czerwca, 2011 - 21:43
nie(ch) żyje !!
===
Tata Łupaszka ... eee... Łukaszka na przewodniczącego komitetu...!!!
===
... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
@jacky6
1 Czerwca, 2011 - 22:23
O nie, on by nie wytrzymał w tym komitecie...
Tata Łukaszka by nie wytrzymał, ale....
2 Czerwca, 2011 - 22:26
Mama Łukaszka - TAK, OJ TAK....
Mogłaby zbierać stałą miesięczną składkę w wysokości nie 10, ale 100 euro - z czego 90 zostałoby przeznaczone na szczytne cele dobroczynne - np. na dofinansowanie biednych dziennikarzy z Wiodącego Tytułu Prasowego... :)))
kasianna
@kasianna
3 Czerwca, 2011 - 08:23
O tak, to wymarzona praca dla mamy Łukaszka... ;)