Najbardziej zaszkodził Wałęsie "salon czeciejerpe"

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Trochę mnie razi jednostronne patrzenie na Wałęsę. Spróbujmy pokusić się o bardziej zniuansowany obraz. Najbliższy właściwej oceny osobowości Wałęsy był Ziemkiewicz, ktory podkreślał jego niesamowity spryt. Ziemkiewicz jest pisarzem, potrafiącym kreować charaktery i intuicja podpowiedziała mu to i owo. Ale nie wydaje mi się by rozgryzł go do końca. Nie dziwię się też Cenckiewiczowi, który jest historykiem a nie psychologiem, więc nie zajmował się jego osobowością. Za to ja pozwolę sobie, choć po amatorsku, popsychologizować.

Nie wiem, co się działo i dzieje w duszy Wałęsy, sporo jednak o nim czytałem, a także często bywałem w gdańskim MKZ i KKP oraz innych mniej lub bardziej jawnych miejscach, więc miałem mnóstwo okazji przez dekadę obserwować go i innych działaczy Solidarności.

Warto zwrócić uwagę na pomijanie w obecnych opisach jednego istotnego faktu. Otóż Wałęsa był człowiekiem z nizin. Był nikim i właśnie tego zwrotu sam używa, gdy mówi o ofiarach swoich donosów. Był człowiekiem niewykształconym, a mimo tego zaszedł tak daleko i tak wysoko. To nie mógł być przypadek. Zaczął Wałęsa tak jak wielu ludzi ze wsi, którzy po wojsku zdecydowali się ruszyć do pracy w ziemi obiecanej – albo na Śląsk, albo na Wybrzeże i tu w Gdańsku szukał swojej szansy.

Czemu zawdzięczał taką karierę ? Trudno to przypisywać wojsku, milicji czy SB, które to instytucje miałyby być tak przewidujące by od jego mlodości przygotowywać go do roli szefa Solidarności, ale kontakty z nimi prawdopodobnie uruchomiły w nim skłonność do gry. Tym, co zaprowadziło go tak daleko, musiał więc być czynnik wewnętrzny, tkwiący w nim samym.

Jedyne logiczne wytłumaczenie, to motywacja. Najpierw zapewne typowe cwaniactwo, które wyrobiło w nim ambiwalentny stosunek do komuny i próby ogrywania jej, co dało mu pewność siebie. Wiara w siebie, zmieszana ze sporą dawką fantazji, która kazała mu uwierzyć w siebie, w swoje przeznaczenie, która nie pozwalała mu uznać porażek za porażki. Wiara w osobiste przeznaczenie, jak kiedyś u purytanów. Niezbędny też był brak refleksyjności, który pomagał mu zapominać porażki bądź je lekceważyć. Po paru sukcesach w 1980 r. poczuł smak sławy, która rozbudziła w nim jeszcze większą, niepohamowaną ambicję, i to ta ambicja w końcu obróciła się przeciwko niemu. Nie wiem jak u niego było naprawdę z religijnością, ale i ta mogła być czynnikiem wspierającym jego wiarę w siebie i przeznaczenie.

Wałęsa był samotnikiem, nie miał przyjaciół ani kumpli, ale chłopak był z niego łebski. Polegał tylko na swojej intuicji, kombinował, cwaniaczył, pogrywał z komunistami , z kolegami, z konkurentami i w ten sposób podbudowywał swoje ja. Brakowało mu więc społecznego czynnika hamującego jego indywidualną ambicję. Błędami jakie popełniał, nie przejmował się, traktował je jako konieczne elementy działań, które go nie demotywowały. Tu trochę przesadziłem, bo kosztowało go to jednak zdrowie. A sukcesów, które odniósł i które go napełniały dumą i pychą jednocześnie było sporo, więc zawróciły mu w głowie. A ponieważ nie dysponował refleksyjnością i samokontrolą, to w końcu jednak sytuacja go przerosła.

Złożony kontekst spoleczno-polityczny sprawił, że zaczął popełniać poważne błędy i wchodzić w niewłaściwe alianse, które w warunkach “III RP” wywoływały szeroki społeczny, często negatywny rezonans i zaczęły kruszyć jego pewność siebie i przyczyniły się do jego upadku. Pierwszy błąd popełniony przez Wałęsę wchodził w interakcję z kolejnymi błędami i generował węzeł, którego Wałęsa nie potrafił rozplątać, a który blokował późniejsze racjonalne działania. Można śmiało powiedzieć, że najbardziej zaszkodził Wałęsie salon czeciejerpe. Tym niemniej trzeba z historii Wałęsy wyciągnąć także parę optymistycznych wniosków.

Po pierwsze trzeba docenić to, jak dzięki sile woli i wierze w siebie można przetrwać kryzysy i osiągnąć cel. Po drugie, trzeba umieć dostrzec, jak niewiele dzieliło go od prawdziwej wielkości. Gdyby tylko umiał we właściwym momencie dostrzec popełniony błąd i się od niego odciąć. Tak niewiele trzeba było by osiągnąć wielkość. No, ale tu zadziałała owa niepowstrzymana ambicja i pycha, pozbawiając go lauru.

Życie spoleczne wymaga gry zespołowej, a dobrego polityka poznajemy po jego zespole. Takiego Wałęsa nie stworzył, natomiast dał się wykorzystać ukladowi. Jak każdy człowiek, sam jest winien błędów, które popełnił, ale jeśli chodzi o jego otoczenie to najbardziej mu zaszkodził postkomunistyczny salon czeciejerpe, który perfidnie wykorzystał jego słabości do własnych celów.

Niezależnie od tego co wyżej, aspekt polityczny tej kwestii, która ciągnie się aż po dzień dzisiejszy i pozwala części komentatorów na mnożenie wątpliwości, jest kolejnym kamyczkiem do ogródka jednoznacznie kompromitującym “III RP” jako państwo. Okazuje się, że ten twór państwem normalnym nie jest, co zresztą potwierdzili podsłuchani ministrowie rządu Platformy.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Wierszyk napisany gdy "bolek" wywijał w kapciach, na parkiecie w Miami.

w "majami" na deskach wywijał klapkami
tańczył "poloneza" razem ze zdrajcami
dziś wracać się boi bo służył bandytom
do których donosił bo był skarżypytą

a za te donosy brał wynagrodzenie
pobierał srebrniki za ludzi krzywdzenie
szkodził swym kolegom i innym rodakom
tak się zachowuje ktoś kto jest kloaką

teczki są otwarte a w nich dokumenty
spać teraz nie może "bohater" przeklęty
ucho się urwało i dzbanek roztrzaskał
los nie będzie teraz po głowie go głaskał

 

Vote up!
6
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1507861

Ziemkiewicz wygłosił karkołomną tezę, że Wałesa urwał się w pewnym momencie bezpiece ze sznurka i zaczął uprawiać samodzielną "politykie".To duża naiwność -chytry chłopek - roztropek wykiwał profesjonalistów - czekistów. Dużo wiadomości o Bolku: "Wałęsa - produkt służb".

www.youtube.com/watch?v=vFS4FuxdRHw

oraz "Gwiazda o Wałęsie"

www.youtube.com/watch?v=AOzF2D3Ytus

Vote up!
4
Vote down!
0

Leopold

#1507863

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika ccassiumm7 nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

„Cały system III RP z tą ochroną pryncypiów reżimu komunistycznego nie byłby możliwy gdyby nie postać Lecha Wałęsy. Chciałbym odwołać się do dwóch zupełnie niesamowitych przykładów, o których wspomina w swoim pamiętniku Wojciech Jaruzelski – o pierwszej rozmowie z 10 marcia 1981 r. pomiędzy nim, a Lechem Wałęsą. (…) Jaruzelski przygotowuje się do tego spotkania. Jak? Odbywa rozmowę z dowódcą Wałęsy z lat 60. płk. Władysławem Iwańcem i urządza teatrzyk. (…) Jaruzelski nakazuje Iwańcowi niby przypadkowe spotkanie w korytarzu Urzędu Rady Ministrów z Lechem Wałęsą. (…) Co robi podczas spotkania z Wałęsą Jaruzelski? Opowiada Wałęsie ze szczegółami o jego służbie wojskowej w latach 60. w Koszalinie. Wałęsa jest rozbity. Nie wie co ma powiedzieć. (…) Wychodzi z tego spotkania, jedzie do Jacka Kuronia i opowiada mu, że Jaruzelski wzruszył się, opowiadając mu o jego służbie wojskowej: „Wszystko słuchaj Jacek on o mnie wiedział. I płakał jak mi o tym wszystkim mówił.” Na co Jacek Kuroń, opisuje to w swoich pamiętnikach: „Stary, to on cię po prostu nieźle kiwnął (…).” Kuroń nie wiedział jednej rzeczy, którą znamy nie tylko z pamiętników Jaruzelskiego, z dzienników Rakowskiego i z notatki Służby Bezpieczeństwa. Wałęsa w tej rozmowie z Jaruzelskim był tak rozbity, że zobowiązał się do wyeliminowania z wpływu na „Solidarność” dwóch osób, które w tamtym czasie reżim i Jaruzelski zwalczał (…). Były te osoby – w tam czasie – o dość radykalnych poglądach: Jacek Kuroń i Adam Michnik. I druga scena, zupełnie niesamowita, to jest moment przewiezienia Wałęsy 13 grudnia 1981 r. z mieszkania na gdańskiej Zaspie na lotnisko w Rębiechowie i przerzut do Warszawy, wyjazd do Chylic, a później do Otwocka, a w maju do Arłamowa. Co się dzieje w Chylicach? (…) Przedstawiciele władz – Stanisław Ciosek, informuje Wałęsę, że nie jest internowany, tylko jest gościem rządu PRL. Za chwilę pojawiają się interesujący rozmówcy Lecha Wałęsy – znów się pojawia płk. Iwaniec. To jest sugestia, że są jakieś sprawy, związane ze służbą wojskową (…). W tych Chylicach, w czasie stanu wojennego, odbywa się seria wielogodzinnych rozmów płk. Iwańca z Lechem Wałęsą. Wałęsa jest rozbity emocjonalnie po tych spotkaniach. A na dodatek przyjeżdża z Gdańska płk Czesław Wojtalik – wiemy z dokumentacji IPN, że Wojtalik brał udział w „kontrolnych” spotkaniach z Wałęsą, jako agentem Bokiem po grudniu 1970 r. Wałęsa był wstrząśnięty tymi spotkaniami z płk. Wojtalikiem. (…) To była próba zmiękczenia tego człowieka, a skoro on sobie z tym nie radził, to się okazywało skuteczne. To jest jakiś klucz do zrozumienia tego, dlaczego Wałęsa podżyrował później te wszystkie kombinacje polityczne, które miały miejsce w połowie lat 80. (…) Wałęsa jest słupem, szyldem, symbolem, dla różnych środowisk czy to ludzi władzy, czy działaczy „S” czy pewnych grup interesów. (…)

"Człowiek z teczki" ~ Sławomir Cenckiewicz 

http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=76033

Vote up!
3
Vote down!
-4

casium

#1507870

To jest dowód, że Wałęsa jednak w pewnym momencie się uwał służbom. Mamy parę wierszy na temat Wałęsy, ale jednak sporo miejsca pozostało między wierszami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1507914

Szanowny Panie,

 z uwagą jako Gdańszczanin śledzę Pana wpisy.Pan przeczy sobie,CZY ktoś Pana nastraszył lub  czy czegoś,KOGOŚ się Pan przestraszył??Kiedyś  dawno temu napisano  cyt:"śpiewać każdy może troche lepiej lub gorzej", parafrazując do Pana  zmiany nastroju TEJ   oceny , jedno trzeba podsumować "pisać każdy może .....>>>>>!!!!

Vote up!
2
Vote down!
0

rach

#1507871

Lubię mieć dane naukowe, ale cenię też intuicje literackie. Nauka nie jest nam w stanie drobiazgowo przedstawić kalendarz Wałęsy co do dnia, a tym bardziej co do godziny. Kościec nie bardzo nadaje się do jedzenia, trzeba trochę mięsa. A w dywagacjach na temat Wałęsy brakuje mi trochę tego mięsa. Z racji moich doświadczeń w Solidarnośći, lubię polegać na swoim nosie i intuicji.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1507917

Bardzo celne uwagi. Wałęsa rzeczywiście jest indywidualista i nie stworzył nigdy zespołu wspólpracowników. Mnie natomiast zastanawiają jego koledzy z WZZ - mówią chórem ,że wiedzieli o jego wspólpracy z SB a mimo to nie zapobiegli jego awansowi w Sierpniu i w kolejnych miesiącach...czemu?

Vote up!
1
Vote down!
0

Yagon 12

#1507889

Dokładna odpowiedź na to pytanie:

"Gwiazda o Wałesie" www.youtube.com/watch?v=AOzF2D3Ytus

Na początku września 1980 r wśród działaczy WZZ była narada w tej sprawie. Zdawano sobie sprawę, że podniesienoie tej kwestii może doprowadzić do rozbicia związku. Przeprowadzeno głosowanie. Nie było jednomyślności nawet wśród braci Wyszkowskich. Wyrazem daleko posuniętej nieufności wobec Wałęsy było postanowienie, że KAŻDA decyzja Wałęsy MUSI mieć kontrasygnate jednego z dwóch wiceprzewodniczacych związku.

Vote up!
1
Vote down!
0

Leopold

#1507893

Domyślam się, bo przecież nie byłem w WZZach, że wszyscy wtedy byli realistami i orientowali się w sytuacji, działali otwarcie i wiedzieli, że władza może im zaszkodzić niezależnie od problemu Wałęsy. Nikt więc się tym zanadto nie przejmował, bo co daje przejmowanie się rzeczami na które nie mamy wpływu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1507918