OFEnsywa propagandowa „Głębokiego Reformatora”
- Chcę spróbować przekonać państwa, że mój rząd przeprowadza głębokie reformy. Być może jednym z podstawowych grzechów mojej ekipy jest to, że nie potrafimy się z tym przebić do opinii publicznej - pisze w "Gazecie Wyborczej" Donald Tusk.
Ministerstwo Propagandy doszło do wniosku, że jedynym ratunkiem dla tonącej Platformy i jej wodza będzie propaganda sukcesu. Wynalazek ten wprawdzie nie jest nowy, gdyż cuchnie komuną, że nie wspomnę o propagandzie Geobbelsa. Ale tonący chwyta się wszystkiego, co jest pod ręką. Tusk zaś, nie ma już niczego pod ręką poza propagandą, gdyż sztandarowy pomysł na rządzenie – czyli straszenie PIS-em – już nie przebija się do opinii publicznej. Tusk więc zamierza przebić się do społeczeństwa głębokimi reformami, które właśnie przeprowadza.
Jak głęboko sięga ręka Tuska w reformy, wie już nieomal każdy, kto w 2007 roku nabrał się na ceny kurczaków, jabłek, chleba i benzyny. Ale nie wystarczy już sięgać do portfeli i kieszeni społeczeństwa – teraz Tusk zamierza poszperać i w reformach. Tusk, jako produkt propagandy sukcesu i cudów, które nam stworzył, dość niechętnie wraca do swoich obietnic z 2007 roku, które spisał na tekturowych tablicach. Obietnice cudów, Tusk dzisiaj sprowadza do marzeń małego chłopca: - Miałem i mam proste marzenia. Mówiłem o tym, kiedy obejmowałem funkcję premiera i także wcześniej, wiele razy. Marzyłem o tym, żeby doczekać czasów, w których największym narodowym wyzwaniem będzie podniesienie poziomu życia polskiej rodziny. Tylko tyle i aż tyle - pisze Głęboki Reformator.
Niestety, marzenia Tuska o cudach prysły jak bańka mydlana, co nie oznacza, że Tusk nie będzie się chwalić głębokimi reformami – tak, jak mały chłopiec chwali się tym, że już nie sika w majtki. Bo ten starszawy chłopiec, który został premierem tylko dlatego, że miał marzenia – nadal jest oderwany od realnego życia, zwierzając się GW: „Polakom należy się "trochę europejskiej normalności" i wyzwaniem dla kraju nie jest już "walka o byt", lecz rozwój i "budowanie dostatku”… A więc Tusk nadal buja w obłokach Machu Picchu, nazywając codzienną egzystencję Polaków już nie „walką o byt” lecz „budowaniem dostatku” ! Tusk nie odszedł więc za daleko od marzeń małego chłopca z 2007 roku, bredząc dzisiaj o „europejskiej normalności” (zapewne a la TVP) i „budowaniu dostatku” – dzięki głębokim reformom w dziedzinie VAT i OFE.
Przypomnijmy temu starzejącemu się gwałtownie chłopcu, który nadal jest premierem RP, że od czasu gdy premierem został, podwyższone zostały wszystkie podatki – włącznie z podatkiem PIT ! Przecież to rząd Głębokiego Reformatora zamroził progi podatkowe, co przy gwałtownie rosnącej inflacji oznacza, że Polacy dzisiaj zarabiają średnio mniej, niż Tusk zaczął realizować swoje chłopięce marzenia. Tylko w ubiegłym roku wzrost inflacji w stosunku do ub. roku o 3,8 procent zeżarł wzrost średnich płac, a w przypadku osób na zasiłkach – doprowadził do dalszej pauperyzacji emerytów i rencistów. A ten proces dzieje się od 2008 roku i rok po roku ! Przecież tylko wzrost cen żywności o 4,8 procent w stosunku do ubiegłego roku, oznacza powrót biedy do wielu rodzin, zwłaszcza wielodzietnych i samotnych matek.
Brednie Tuska o „rozwoju” i „budowaniu dostatku” Polaków - to nie wynik zaćmienia umysłu starzejącego się chłopca. To rezultat życia Tuska zupełnie w innym świecie, niż żyją Polacy. Nie da się tego życia ocenić z perspektywy rządowego BMW, które krąży z Tuskiem pomiędzy ul. Parkową a stadionem Legii lub lotniskiem wojskowym. Tusk nie musi czekać kilka miesięcy na wyleczenie kontuzji kolana, po starciu ze Schetyną, tak jak czekają na zabieg zwyczajni Polacy, którym Tusk właśnie zamyka 491 przychodni – oczywiście, w ramach „europejskiej normalności".
Inauguracja propagandy sukcesu PO na łamach GW, przeznaczona jest zapewne dla kompletnych idiotów, którzy stanowią tzw. żelazny elektorat Głębokiego Reformatora. Bo tylko kompletny idiota nie dostrzega, że Tusk – w ramach swoich głębokich reform – sięga właśnie kolejny raz do kieszeni Polaków, tym razem nacjonalizując składki OFE po to, aby zapchać nimi dziurę budżetową. Ale wierny wyborca PO wie, że dziura Tuska jest dziurą postępową – rezultatem głębokich reform Tuska, dzięki którym przestaliśmy już walczyć o byt, „budując dostatek” i „europejską normalność". Warto więc za tow. Gomułką podać parę cyfr, które udowodnią niedowiarkom, jaki to dostatek zawdzięczamy Tuskowi.
Według opublikowanego w ubiegłym roku raportu "Praca Polska 2010” aż 43,6 proc. Polaków zarabia poniżej 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a 65,4 proc. - poniżej przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej. Jak napisano w raporcie, 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków pobiera pensje o niemal 800 proc. wyższą od 10 proc. osób z najniższymi dochodami. Rozpiętość płac jest więc ogromna. A to wpływa na statystyki „dobrobytu”.
W trzecim kwartale 2010 roku średnia pensja w gospodarce narodowej wyniosła 3203,08 zł brutto. Na rękę Polacy dostają przeciętnie 2300 zł., czyli jedynie 23,7 proc. tego, co zarabiają Amerykanie. Dla porównania: średnia płaca w Niemczech to 3093 euro. W 2010 roku tylko 12 proc. Polaków wyjechało na wakacje, a co piątego nie stać na jedzenie mięsa lub ryb co drugi dzień.
W porównaniu z krajami Europy Zachodniej płaca minimalna jest u nas bardzo niska. Obecnie wynosi 1386 zł brutto. Ustawowa granica ubóstwa wynosi dla czteroosobowej rodziny 1404 zł. To znaczy, że w rodzinie, w której pracuje jedna osoba i dostaje za nią płacę minimalną, panuje bieda. W 2009 roku najniższą pensję pobierało 10 proc. zatrudnionych. Bieda coraz częściej dotyka ludzi pracujących. Przychody niemal 8 proc. gospodarstw domowych były niższe niż 1404 zł (w czteroosobowej rodzinie) - wynika z badań przeprowadzonych przez GUS. Ponad 5 proc. gospodarstw domowych żyje natomiast poniżej minimum egzystencji, co oznacza, że ich członkowie narażeni są np. na głód i choroby z nim związane (w tym wypadku czteroosobowa rodzina dysponuje kwotą mniejszą niż 1196 zł).
Z danych Eurostatu za rok 2008 wynika, że 20 proc. Polaków nie może sobie pozwolić na to, by wystarczająco ogrzać mieszkanie, 21 proc. - by przynajmniej raz na dwa dni jeść mięso, drób, rybę albo ich wegetariański, pełnowartościowy zamiennik, a 17 proc. nie stać na samochód. Uniwersytet Łódzki zbadał natomiast, że 54 proc. młodych małżeństw nie ma swojego mieszkania. Prawie 30 proc. z nich wynajmuje lokal, a ok. 18 proc. mieszka u rodziców lub krewnych. Sytuacja ta dotyczy w większości osób aktywnych zawodowo, z wykształceniem wyższym lub średnim. Warto dodać, że powyższe cyfry dotyczą „dobrobytu” Tuska sprzed podwyżki VAT.
Tak wygląda prawdziwy świat, którego dawny Geniusz Kaszub, a obecnie „Głęboki Reformator” Donald Tusk nie dostrzeże w czasie wojny propagandowej PO o kolejną kadencję.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1763 odsłony
Komentarze
I co tu więcej dodawać?dycha jak nic
12 Marca, 2011 - 12:11
Wężykiem,wężykiem.
dor
Tusk reformator , ależ tak jest
12 Marca, 2011 - 13:00
wszystko robią co dobre ale pod siebie czyli żeby żyło się lepiej koleżankom i kolegom przy korycie. Tutaj się zgodzę. Przecież oni nie mają pojęcia gdzie żyją, z jakimi problemami dnia codziennego musi się zmagać przysłowiowy Kowalski, tak żeby jakoś ten koniec z końcem związać do następnej jałmużniczej wypłaty. Luuuuudzie, przebudźcie się!!!
Dlaczego ludzie w 89 r. nie zrobili tego co powinni zrobić.
Dlaczego!? Oto jest pytanie nad którym wszyscy powinni się teraz zastanowić , żeby nie popełnić znowu tego samego błędu co poprzednio, szczególnie teraz kiedy mamy daną szansę cokolwiek zmienić! Może jedyną, niepowtarzalną!
Re: Tusk reformator , ależ tak jest
12 Marca, 2011 - 17:11
W roku 89 nie zrobiliśmy tego co było trzeba, bo Solidarność miała polskojęzycznych "doradców" i kilku "Bolków" na górze, którzy "uwodzili" nas pięknymi słowami - myśląc o swoim bezpieczeństwie. WIERZYLIŚMY. I to jest nasz grzech pierworodny. Na mniejszą skalę ale to samo udało się w 2007 r. Ale człowiek jest rozumny i UCZY SIĘ - Nie wierzyć fałszywym cudotwórcom.
Nie dla mnie te numery
12 Marca, 2011 - 13:22
Glebokie reformy pomylily sie naszemu premierowi z glebokim gardlem.Juz dawno doszedlem do wniosku ze najlepiej to mu wychodzi dymanie obywateli na wszystkie mozliwe sposoby, doprowadzajac do pelnego orgazmu i samozadowolenia swoj przymulony elektorat.
Przymknal bym na to wszystko oczy gdyby to wszystko co robi dotyczylo tylko i wylacznie jego wyborcow,ich sprawa,ale on zabiera sie takze do mnie.
macieja
na wymioty mnie zbiera jak słysze o PO
12 Marca, 2011 - 15:46
Ci zdrajcy narodu powinni wisieć i to ich sąsiedzi powinni zrobic ten dobry uczynek dla Polski.