Bismarck, Sienkiewicz, kulturkampf
Już jako dzieciak słyszałem często, kiedy chciałem sobie użyć, besztając swych wrogów, że nawet wroga nie należy poniżać. Trudno się do tego stosować, zwłaszcza dziś, kiedy tych wrogów należy odnosić nie tylko do siebie, ale do najdroższych ci wartości, jak naród, wiara… Jednak stawianie Bismarcka i Sienkiewicza na jednej linii, to z pewnością dla Żelaznego Kanclerza zniewaga. Wszakże jeśli historia jest faktycznie magistra vitae, to jakaś nić wiążąca obu tych panów istnieje. Chociaż są też różnice, dla Sienkiewicza raczej niekorzystne. Bismarck, pod wpływem liberałów budował po zwycięstwie nad Francją w 1870/71 roku zjednoczoną wokół Prus Rzeszę Niemiecką, co wymagało zmiany liberalnej wobec Kościoła polityki Prus i likwidacji odrębności narodowej poddanych pruskich, w głównej mierze Polaków w zaborze pruskim. Chwycił się zatem polityki nazwanej kulturkampf – walka o kulturę, w polskiej wersji zwanej ironicznie walką kulturną, rusycyzmem mającym wyrażać polskie stanowisko wobec poczynań Bismarcka.
Zatem pewne analogie między Bismarckiem a rządem Tuska, a w nim poczynaniami Bartłomieja Sienkiewicza istnieją. Bismarck dążył do wtopienia Polaków w zaborze pruskim w budowaną przez siebie Rzeszę. Tusk dąży do tego samego, tylko nie o Rzeszę Hohenzollernów tym razem chodzi, a o przerobioną Unię Europejską na Deutsch-Europa, czy jak to nazwać? Bismarckowi pomagali urzędnicy pruscy w Wielkopolsce i na Pomorzu, Tuskowi pomaga miejscowy kuturträger Sienkiewicz, bo czas dojrzał do tego, by Polakom jarzmo na kark wkładali sami Polacy. Przecież częściowo wypraktykowano to już w czasie okupacji niemieckiej, kiedy eingedeutschte i volksdeutsche wykonywali robotę, wyręczając Niemców, a wspierały ich gadzinówki, które nigdy nie narzekały a brak miejscowych pismaków. Przecież Tuska saga rodzinna musiała mu te sprawy przekazać, wszak miała w tym swój udział. A później polska administracja pod rządem sowieckim, czyż i to nie było nauką dla co bardziej pojętnych „polityków” PRLu i obecnych ich spadkobierców?
A jednak Bismarcka i Sienkiewicza – o Tusku nawet nie wspominając – nie można postawić w jednym szeregu. Kulturkampf bardzo zaszkodził Kościołowi, choć go nie pokonał, natomiast zmobilizował Polaków do walki o swą rodzimą kulturę i w rezultacie o niepodległość. Pamiętajmy że wtedy istniały polskie, a nie tylko polskojęzyczne, gazety. Dziś Sienkiewicz likwiduje polskie media. Nadto Bismarck działał ściśle według prawa, wprawdzie pruskiego, Polakom wrogiego, ale o łamaniu praworządności nie mogło być mowy. Dla Tuska i Sienkiewicza praworządność to właśnie ta „kamieni kupa”. I jeszcze jedno, najważniejsze: Bismarckowi naród Polski stawił opór, a zaprzańców było tyle co na lekarstwo. Tuskowi w jego misji z Berlina i Brukseli pomaga duża część Polaków i tu jest ta istotna różnica między kulturkampfem bismarckowskim i tym jaki toczą dziś z Polakami ludzie pokroju Tuska i Sienkiewicza. W obu przypadkach jednak w grę wchodzi interes niemiecki. Tego, co głupsza część Polaków, czyli ta lumpenelita, nie może pojąć. A w sumie, to Tuskowi się nie dziwię. Bo zawsze pogardzał Polakami, a sam przedstawiał się jako „mniejszościowy Kaszuba”, trzeba wszakże dziwić się tym Polakom, którzy takiego obrali sobie wodza. Ale kim właściwie jest Sienkiewicz, jako władający polską kulturą w sposób, w jaki tego potrafiłby uczynić lepiej żaden niemiecki ani rosyjski stupajka? Lepiej żeby nie powoływał się na rzekomego pradziada. Bo jeśli jego parantela obraża Bismarcka, to co dopiero autora Trylogii?
W niszczeniu Polski dobrał sobie Tusk sztab wprost niezawodny. Deprawacja dzieci przez panią notorycznie znaną z czynu herodowego (dziś wspomnienie), niszczenie Kościoła m. in. przez jego ostateczne wyrabowanie, co zapowiedział niejako Śmiszek. Tego nawet komuniści ówcześni nie dokonali. Przyglądajcie się Polacy wysprzedaży wszystkiego o co walczyli wasi pradziadowie, dziadkowie, a nierzadko także rodzice. To ci dopiero spektakl!!!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 776 odsłon
Komentarze
Skojarzenie z kulturkampf. Moje pierwsze gdy zobaczyłem głupoty.
29 Grudnia, 2023 - 09:27
W wykonaniu( to nie literówka )"pałkownika".
Prymitywne nastawione na zastraszenie "wyciągnięcie wtyczki" i najazd karków.
Jeszcze brak Azji Tuchajbejowicza.
( Choć tym trochę prawdziwy Sienkiewicz skrzywdził moich odległych przodków w służbie Korony ).
Ale Kulturkampf miał też inne, szerzej nieznane oblicze.
Jeden z urzędników pruskich został sprowadzony do zawłaszczonych terenów. A jego syn zakochał się...w polskiej kulturze. Tak- Oskar Kolberg.
Tu troszkę nepotyzmu. Jedną z moich przodkiń nazywano Kolbergiem w spódnicy. Kto to? Wystarczy poszukać.
No cóż, ale co o tym może wiedzieć osobnik który słyszał tylko o kulturalnym... piciu.
brian
skrzywiony z natury
28 Grudnia, 2023 - 19:17
skrzywiony z natury
kulturnyj pałkownik
ministrem kultury
czyli chazarski ryj
skrzywiony z natury
jan patmo
Tekst wyżej.
29 Grudnia, 2023 - 09:31
Zarazem.
Jak żart jest ponury.
I jego bohater.
Skrzywiony z natury.
brian
nihil novi
28 Grudnia, 2023 - 20:48
Mixta composita
- Tam,
Gdzie jest jeden Polak
Sam -
Jest Polska, jest patriotyzm i duch
I serce w piersi płonące jak smolak.
Tam,
Gdzie jest Polaków dwóch –
Nie ma Polski, ni uczuć dziewictwa:
Tam
Są już – dwa polskie stonnictwa.
- Błąd rodzi błąd.
Rząd rodzi rząd.
Wszyscy jesteśmy gotowi,
Wierzyć nowemu Sejmowi,
I że w tym będzie mieć całą ambicję,
By starych waśni wytracić tradycję,
I przeć ku zgodzie całą swoją mocą.
Na razie
Jedno się zagadnienie, jakby na obrazie,
W naszym sejmowym kreśli domu:
Nie – kto ma z kim iść i po co?
Ale - kto przeciw komu
Ma utworzyć
Front.
- Słusznie. Jeśli w nas dawna tężyzna
Ma ożyć,
Musi się ocknąć dawna rycerska zasada,
Która powiada:
Jedna jest tylko na to rada,
Jeśli kto inne niźli ty ma zdanie:
Sprawić mu lanie.
Marian Hemar (1922)
gdzieś się doczytałem
30 Grudnia, 2023 - 02:31
że obaj dziadowie Tuska byli Niemcami (teraz pewnie taka informacja jest niemożliwa do odnalezienia). Jednocześnie słyszałem opowieści od kolegi który miał teściów z "mieszanej" rodziny z Pomorza, że Niemcy do Wehrmachtu przyjmowali tylko tych którzy deklarowali się jako Niemcy. W przytoczonej rodzinie było dwóch bliskich krewnych; jeden deklarował się jako Niemiec, drugi jako Polak. "Niemiec" został zmobilizowany do Wehrmachtu i zaginął na froncie; deklarujący się jako "Polak" miał różne kłopoty ale przeżył. Jeśli mogłem coś pomieszać w ustawodawstwie, przyjmę każdą krytykę, ale gdyby tak było warto aby taka wiadomość ujrzała światło dzienne. Ci o których piszę, już od dłuższego czasu nie żyją.
Honic
Ciekawe, co by teraz cwaniaczki zrobiły?
30 Grudnia, 2023 - 07:31
Mają brak tych"oryginalnych" a importowani dosłownie srają na dobroczyńców. Wobec tego może by tak cwaniaczki zaproponowały wielu Polakom podwójne obywatelstwo?
Mieszkasz tu, mówisz po polsku, odbierasz szwabskim socjal plus ew.praca za tak zwaną najniższą. Jugendsamnt o dwa"cha"w bok bo spieprzy statystykę.
I tak jak ciapate srasz na swych dobroczyńców.
To byłby sposób na podstępną infiltrację oraz zabór mienia, nieruchomości i innych takich. Oraz być może wyrwania części reparacji.
Osobiście mam wszelkie dane. Odpowiednie pochodzenie, miejsce urodzenia i... organiczną nienawiść do języka owczarków alzackich. No to co, Polacy? Na zachód marsz.
Zrobimy se faszystowski ksenofobiczny land z własną antyemigracyjno- antyzboczeniową polityką. I niech się cwaniaczki martwią. Gdy sąsiednie zaczną błagać o przyłączenie? No to czemu nie. Ale na naszych warunkach.
brian
Honic, wyjaśniam. W Reichsgau
30 Grudnia, 2023 - 16:32
Honic, wyjaśniam. W Reichsgau Danzig-Westpreussen, gdzie żyla rodzina Tuska i ja zresztą tez, od 1942 r. była akcja zapisywania na listę narodowości niemieckiej. Kto się na to decydował musial złozyć w landraturze podanie o Eindeutschung czyli wyrzeczenie się polskości i prośbe o włączenie go do narodowości niemieckiej czyli do III lub IV grupy. Gdańszczanie otrzymywali chyba II grupę jako volksdeutsche, choć zapewne nie wszyscy. Moja babka byla Niemką, ale matka (ojciec rozstrzelany w 1939) zataiła ten fakt i nie zlożyla podania o eindeutschung. We wsi, gdzie mieszkałem tylko niewielu :Polaków podobnie postapilo. Wielu Eingedeutschtów było gorszmymi wobec Polaaków niż Niemcy, ktorzy brali ich do Wehrmachtu, ale nimi często pogardzlali. Badanie w landraturze było upokarzające, bo wniokodawcy musieli wyprzeć się Polski w sposob wprost haniebny. Znalem wielu, ktorzy po wojnie byli działaczami partyjmymi PPR i PZPR. Popłuczyny tych "dojczowanych" do dziś dają o sobie znać, myślę, że wielu obecnych "danzigrerów" z Polską ma mało wspolnego, Exemplum Tusk. Natrafialem w RFN często na ich ślady.