Patrzmy z lotu ptaka, zamiast z nory kreta

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Mam sporo pretensji do komentatorów jeśli chodzi o komentowanie notek dotyczących religii.

Poziom komentowania musiałem, z nielicznymi wyjątkami, uznać za niezadowalający.

Oto ja przedstawiam problem związany z porównywaniem różnych religii, a komentatorzy podchodzą do tego w sposób kuriozalny. Przedstawiłem w tekście zestaw narzędzi interpretacyjnych, ale komentatorzy te narzędzia ignorują, a zamiast nich wstawiają swoje własne lub snują dowolne dywagacje metodą swobodnych skojarzeń.

Proszę Państwa, nie wywraca się stolika w czasie gry. Proszę testować narzędzia zaproponowane przez autora.

I trzeba się nauczyć dyscypliny umysłowej i posługiwania się metodologią. Jeżeli religię potraktujemy jako dramat, to dyskutujemy o relacjach między aktorami tego dramatu. Nie dyskutujemy o autorze dramatu, nie próbujemy ustalać czy Bóg istnieje czy nie istnieje, bo nie o to chodzi, nieistotne jest bowiem w tym momencie, czy Antygona istniała czy nie. I nie rozmawiamy o innych dramatach tylko o tym jednym. Jak skończymy go analizować to przejdziemy do analizy dramatu następnego wedle tej samej procedury.

Właściwą metodologią do badania takich złozonych systemów jest patrzenie z lotu ptaka, zamiast z nory kreta. Trzeba mieć przed oczami pełny kontekst, żeby pojedyńcze drzewa nie zasłaniały lasu.

Oczywiście taka organizacja tematu jest przeznaczona dla ludzi mających pewne pojęcie o temacie, a nie dla początkujących.

Problem religii należy sprowadzić do struktury religii, a religię potraktować tak jak dramat literacki.

Określamy zbiór aktorów/uczestników tego dramatu czyli listę: Bóg, jednostka, wspólnota pośrednik/nauczyciel oraz narzędzia jakimi posługują się aktorzy i określamy następnie w jakie relacje elementy tego zbioru wchodzą ze sobą.

Warto też pamiętać, że jednostka wchodzi nie tylko w relacje z innymi, ale także w relacje ze sobą, czyli w relacje autorefleksji i autokontroli. Ale w tym przypadku nie mozemy na autokontroli poprzestać, bo nikt nie może być sędzią we własnej sprawie, więc autokontriola musi być weryfikowana, by system był w pełni kontrolowalny. Nie może więc posiadać defektów w postaci ślepych uliczek. W chrześcijaństwie mamy autorefleksję w postaci rachunku sumienia i zobiektywizowaną formę weryfikacji zewnętrznej w postaci spowiedzi i tajemnicy spowiedzi. W wyznaniach protestanckich mamy spowiedź zbanalizowaną w postaci zbiurokratyzowanej, sformalizowanej spowiedzi zbiorowej – gdzie więc podział się tu indywidualizm ?

Następnie porównujemy relacje w obu zbiorach. Z tych porównań mi wychodzi, że zakres relacji w islamie jest bardzo ubogi, więc oferta jest nieatrakcyjna. Islam to po prostu w dużej mierze paplanina, zlepek rozmaitych impresji i pomysłów zaczerpniętych z innych religii. Chrześcijaństwo w zasazdie opiera się na dekalogu, który daje jednostce sporo wolności w zakresie postępowania w rozmaitych, nie do końca przewidywalnych sytuacjach. Tymczasem islam czy judaizm posługują się licznymi katalogami przepisów, czyli mamy do czynienia z religijną biurokracją ograniczającą wolność jednostki, czyniącą z człowieka manekina.

Traktuję różne religie jako pewne systemy, a systemy po analizie muszą być porównywane i oceniane, czy są mniej czy bardziej wewnętrznie zorganizowane i spójne. Jaka jest moja ocena komentarzy ? Wychodzi na to, że my Polacy nie mamy pojęcia o religii katolickiej, czyli brak nam podstawowej kompetencji kulturowej.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)