Ojciec Gużyński w roli pawia

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Casus ojca Gużyńskiego, wcale, co warto podkreślić, nieodosobniony, skłania mnie do refleksji i wspomnień z lat 1980 - 89.

]]>https://wpolityce.pl/kosciol/457866-o-pawel-guzynski-chce-dymisji-abp-je...]]>

Jestem konserwatystą, ale jednocześnie charakterologicznym indywidualistą i lubię chodzić własnymi ścieżkami. W latach wyżej wymienionych byłem zaangażowany w solidarnościowy ruch opozycyjny, ale działalność ta głównie opierała się na obserwowaniu procesu społecznego w jego wszystkich wymiarach i działalności w formie wolontariatu, a nie w strukturach ruchu, co mi dawało poczucie pewnej niezależności. W stanie wojennym zaangażowałem się bardziej dzięki czemu zetknąłem się bliżej z systemem represji komunistycznej, ale z drugiej strony miałem okazję jeszcze bliżej i dokładniej prowadzić swoją obserwację uczestniczącą. 

Tak się złożyło, że przeważajaca większość moich znajomych z ruchu solidarnościowego wylądowała, z powodów powiązań towarzyskich i środowiskowych w rejonach Unii Wolności, czego mnie, z racji dystansu do organizacyjnych powiązań, udało się uniknąć. Wyraźnie widzę, że o.Gużyński dał się, z racji zakonnej izolacji, wciągnąć w tryby środowiskowej poprawności politycznej i padł jej ewidentną ofiarą. A zakonnik powinien, z racji powołania, umieć spojrzeć na kwestię z lotu ptaka. No, niestety, ale o.Gużyński, dla kompensaty zakonnych ograniczeń, żeby pozostać przy ptasich analogiach, wybrał raczej rolę koguta albo pawia puszącego się przed telewizyjną widownią w towarzystwie innych kuraków.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.8 (3 głosy)