Może byś tak, Damian, wpadł popeda... , bo dziś 4 czerwca...

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Jadę dziś przez wieś po zakupy do sklepiku, ze wszystkich zagród dobiega gdakanie, muczenie i smętny kwik dobytku, przednówek jeszcze trwa i żarcia mało, nie dla wszystkich wystarcza, przejeżdżam obok farmy Gucia Wendrowniczka, tego, co to dyrektorem był PGRu, a tam rejwach jakiś nadzwyczajny, przed wjazdem stoją jacyś spasieni faceci, ochroniarze chyba, i pilnują, przez podwórko śmigają dziewuchy jakieś nietutejsze, kuso poubierane, hostessy jakby, z pełnymi półmiskami, a z pawilonów dobiega głośne, radosne chrumkanie. Zajeżdzam od tyłu żeby mnie nie zauważyli, stawiam rower i hop przez płot i zaglądam przez szybę do jednego pawilonu, potem do drugiego, a tam widok niebywały, prosiaki siedzą w fotelach przy porcelanowej, kurde, zastawie i zmiatają równo to co im hostessy podadzą.  

No to ja hop z powrotem na rower, łapię komórkę i dzwonię do Haliny, bo ta w gminie pracuje i jest na bieżąco i pytam, co się dzieje. Nie wiesz, głupku, mówi ona, że dziś czwarty czerwca ? No i co z tego? odpowiadam pytaniem. A ona nic, trzask, prask słuchawką. I jak tu się z babą dogadać ? Może mi ktoś powie wreszcie, co jest grane ?

No co kurde, nawet przez wieś nie da się popedałować z salonem24?

No, tak, mamy doskonałą ilustrację tego, jak głupota psuje język, a więc i kulturę.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)