Szarość ,której nie ma

Obrazek użytkownika zbinie
Idee

Wczoraj obejrzałem wreszcie Milczenie Scorsese. Poruszający film. Milczenie, które jest wstrząsające i rozdzierające dopóki się nie rozumie ,że nie musi być chłodne i obojętne, może być ciepłe ,pełne obecności (bo przecież wiesz jak trzeba). A kiedy człowiek słyszy pomocny głos to nie chce pojąć ,że on pozwala postawić tylko jeden krok na bagnie a dalej cóż , to faktycznie prosty mało znaczący krok bo nawet nie trzeba deptać ,wystarczy postawić stopę , a może tylko trącić. Tylko co dalej? To bardzo trudne , znaleźć niepewną drogę na bagnie, nie utonąć. Bo ten okruch odłamek wiary , widoczny już tylko dla Boga cóż znaczy ,czym jest , jakąż ma wartość. Czyż ci księża apostaci sortujący chrześcijańskie/niechrześcijańskie czy czyniący inne podobne wymuszone rzeczy mogą się łudzić,że ma to jakikolwiek inny jak tylko jednoznacznie zły i tragiczny skutek dla innych. I tylko z połamanym zniszczonym człowiekiem niezdolnym do wytrwałości jest inaczej. Choć potrafi się podnieść tylko na chwilę, to podnosi się szczerze ,choć znak swojej wiary ukrywa to jednak świadomie lub półświadomie pozostawia ryzyko odkrycia.

Pomyślałem o naszej polskiej historii.Trudnych wyborów . Przecież podchodząc bliżej widać wyraziste kontury. Zdrady i łajdactwa albo miotanie się , niepewności, starań ,prób zachowania przyzwoitości .

Wszystko zaczyna się bardzo wcześnie , jeszcze w rozkwicie Rzeczpospolitej. Od obrońców wspaniałej, złotej humanistycznej wolności albo jedynej słusznej katolickiej wiary po zwolenników światłego postępu albo potęgi opartej na obcych absolutystycznych wzorach. Jakby zapatrzenie w odległe światło znaczyło więcej niż to co się miażdży stopami i co się wdeptuje w błoto.

A potem jest jeszcze gorzej. Bo z jednej strony jest wybór rozpaczliwy i heroiczny. Wzniosły ale przynoszący zniszczenie ,cierpienie i śmierć też innym obok. Więc jest ten wyrzut bezmyślności, brawury, bezsensu. A wybór drugi wydaje się rozsądniejszy , budowania małego dobra. Pożytecznej ,utylitarnej konstrukcji, bo kiedyś się zmieni,błoto spłynie a dom będzie stał i droga będzie wybrukowana. I nawet pominąwszy te duchy potrzebujące przestrzeni , te twórcze i niespokojne , ach niech się poświęcą dla innych to jakiż tu sens? Ach, odpowie historia. Gdy z tej pożytecznej konstrukcji uformują się dwa krwawe walce :czarny i czerwony. Miażdżące wszystko na swej drodze , nabierające prędkości i zachłannie pragnący obrócić w nicość cały świat by na jego ruinach wznieść nowy,piekielny ład. I nie było widać? Nagle w latach 30-tych XX w wyłoniły się z niebytu piekielnej otchłani ?

A potem jest niepamięć i kłamstwo. I życie jak zwierza, bez nadziei na przyszłość. Głowy nie spadają, a symbol wystarczy gdy naczelnik każe potrącić stopą ledwie. Od czasu do czasu. I blisko serca można chować drogocenne ułamki. Polerować i cieszyć się ich blaskiem ,nie pragnąc by stały się czymś więcej niż wspomnieniem. I jest tak zwyczajnie,tak prawie normalnie. I tak troszeczkę po ludzku z roku na rok lżej i mniej duszno... Tylko garstka wrzaskliwych szaleńców co krzyczą o drodze donikąd. Troszkę więcej ludzi zwykłych i nawykłych , którzy nagle ni stąd ni zowąd z obrzydzenia jakiegoś albo czymś pobudzeni ..już nie mogą tak dalej.

NIE MA SZAROŚCI.

Jest linia , która zaczyna się grubą i prostą linią oddzielającą od siebie mogiły bohaterów nie zawsze fortunnych i truchła zdrajców ,których gniew ludu zawlókł na szubienice albo tych co chronieni obcą dłonią dożyli w dostatku i błogim spokoju swoich dni. Potem ta linia robi się cieńsza i bardziej kręta ,skręca gdzieś na bagno i ginie z ludzkich oczu . I sam tylko Bóg ,który jeden potrafi połączyć tak doskonale miłosierdzie i sprawiedliwość wie jak ona biegnie. ALE JEST.

Często kłócimy się o historię. O postawy i wybory . I kłócimy tak,że ginie jedyna uczciwa perspektywa. I pojawia się pogląd o wspólnocie losu, zjednoczeniu we wspólnym cierpieniu. Jak o ochłapie jakimś krwawym wrzuconym na kilkaset lat do kotła historii , w którym diabeł zamieszał.

A przecież co jest dziś jest - z nadziei , z wiary jest. Z walki. Z ostrego jednoznacznego wyboru. I nie trzeba unikać wielkich słów i pomników, bać się patosu czy śmieszności . Bo to było wielkie. To zawsze jest wielkie gdy nie widzisz efektu i gdy nie ma horyzontu. I całkiem inaczej bo nie na cześć i chwałę ale na zrozumienie i miłosierdzie zasługuje błąd w dobrej wierze i nawet zwykła małość i słabość gdy ku większemu dążyła.

Lecz jest to co zasługuje już tylko na milczenie. Ale nie takie niepewne i rozedrgane- bo coś w tym jest i Bóg jeden wie co. ON DOKŁADNIE WIE. I  czasem w swojej łaskawości pozwoli komuś w to miejsce spojrzeć swoim okiem. Przecież nie po to by wieścił swoje odkrycie. By się pomodlił i coś jeszcze uczynił bo boskie miłosierdzie łączy czas miniony i przyszły dla potomnych czy przyjaciół czy w inny sposób związanych z tymi co odeszli zostawiając jeszcze ten cień szansy na zbawienie.Bo już z niegodnej próżnej ciekawości czy dla dowodu własnej bystrości i wyobraźni tu nie ma czego tu szukać.

I wreszcie jest to co zasługuje już tylko na słowo ostre i brutalne. Obojętność i zapomnienie lub gniewne tylko wspomnienie. Taki czas nastał,że się uczy: nie sądźcie. Lecz jakiż to sąd ma być gdy nie ma dowodów przeciwstawnych gdy adwokat zakłopotany milczy . Gdy bezczelny sprawca dumnie i szyderczo wywrzaskuje co uczynił...

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)