To może być wielki błąd
Polscy politycy kompletnie, ale to kompletnie, nie wiedzą co mają robić. Krzyczą. PAD ma wyjątkowe relacje z Donaldem Trumpem, ale na jego „koronacji” nie był. Masowo kupujemy amerykański sprzęt wojskowy, ale nie mamy do niego kodów; nie mamy też pewności, że nie trafi on do nowo budowanego europejskiego NATO-bis. Trump zapewnia Polaków o przyjaźni, a jednocześnie mitteleuropejski walec toczy się pod ścisłą nawigacją Niemiec; ba, przymusił UE do wzięcia obrony własnej w swoje ręce, ale jednocześnie nie zaoferował Polakom nic. Pójście z Europą, czytaj z Niemcami, oznacza utratę nie tylko suwerenności, ale również podmiotowości – Polska na mapie politycznej zostanie, ale jej fasadowość zabłyśnie, jak złoty ząb. Czekanie na Stany Zjednoczone, które zajmują się tylko pokojem na Ukrainie, niczego nie rozwiązuje. USA, w razie czego, miały przyjść nam z pomocą, zamiast pomocy czujemy pustkę; sojusz transatlantycki jest naszym priorytetem, ale coraz mniej go widać. Amerykanie układają swoje plany, Niemcy też układają swoje. Gdy Waszyngton porozumie się z Moskwą, to tak, jakby porozumiał się z Berlinem, a Berlin z Moskwą. Stany negocjują, Niemcy idą, Warszawa czeka na wyniki jednych i drugich. A polskie społeczeństwo wzięło się za bary i myśli, że to czary-mary.
I temat można by ciągną przez kilka kolejnych stron. Destrukcja państwa osiągnęła swoje apogeum, administracja staje w miejscu a trupy zaczynają wypadać z szaf. Wiele wskazuje na to, że drugiej Solidarności już nie będzie, bo Berlin nie dał się zaskoczyć i traktuje Polaków prewencyjnie.
W zmaganiach pomiędzy Ameryką i Rosją oraz Niemcami i Polską powstały dwie puste przestrzenie. Pierwsza dotyczy Europy i jej systemu odstraszania, druga Polski i milczenia Trumpa. Europa zanim zbuduje swoje Odstraszanie musi korzystać z ochrony Stanów, natomiast Polska zanim doczeka się deklaracji Waszyngtonu, polegnie pod unijnym walcem. Czy tak się jednak stanie, możemy mieć wątpliwości, bo UE ugrzęźnie w administracyjnym gąszczu, a my utopimy się we własnej niemocy. Gdy świat będzie się układał na górze, my znajdziemy się w głębokiej dziurze. W końcu niemiecki pokojowy walec spotka się z rosyjskim i wszelkie zbrojenia okażą się zbędne. Problemy ukraiński i polski zostaną rozwiązane, wszyscy będą się cieszyć osiągniętym pokojem.
Tak oto mogłoby się zakończyć tzw. nowe rozdanie, gdyby nie Chiny. One destabilizują i burzą nowe Święte Przymierza, nie wiadomo co z nimi zrobić. Trump ma swój plan, i to plan pokojowy. Tylko problem w tym dlaczego w sprawie Ukrainy rozmawia on z Moskwą, gdzie sukcesu odnieść nie może, a nie z Pekinem. To błąd, który nie stabilizuje rozchwianego świata, lecz go antagonizuje.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 220 odsłon