Stara i Nowa bajka
Dziś zazwyczaj nie zauważamy, że drzwi do starej bajki zamknął Trump – tak samo w Europie, jak i w Polsce. I to już bezpowrotnie. Nie chcemy także dopuścić do świadomości faktu, że stery świat już się zawalił i każda próba stawiania go na nogi będzie pogłębieniem klęski wszystkich i nakręceniem sprężyny wybuchu przyszłego niezadowolenia – nie tylko określonych grup, lecz całych społeczeństw międzynarodowych.
Można powiedzieć, że taka jest historia i natura ludzka, ale tak naprawdę mamy do czynienia nie z nawykowym lub irracjonalnym oporem, lecz obroną stanu posiadania każdego, kto coś w tym świecie znaczył i coś do niego wniósł. Ten, kto jest syty i komu jest dobrze, ten będzie bronił swojego jak niepodległości – bez względu na to czy ma rację, lub nie. Stąd obrona pozorowanej demokracji i taniego dobrobytu, w których każda zmiana oceniana będzie jako prowadząca do zubożenia lub kłopotów. Lepiej mieć mniej, niż nie mieć nic. Ta logika w taki sam sposób przetacza się przez nasze dzieje, jak wspomniany wyżej nawykowy lub irracjonalny opór.
Taki sam mechanizm dotyczy współczesnych polityków i powojennych polskich elit. Swoich kandydatów dobierali według starych nawyków i zasad starego świata. Trump zburzył wszystko. Dla jednych pojawił się jako dobry, a dla drugich jako zły, anioł, wszystkim natomiast otworzył drzwi do NOWEJ BAJKI. Powiew świeżego powietrza dla jednych okazał się wichrem, który przewraca wszystko, co dotąd usiłowało się utrzymać w pozycji pionowej, dla innych miał charakter orzeźwiający i twórczy. A tak naprawdę jest próbą ratowania Ameryki i zniszczenia cywilizacji zachodniej.
Dziś bryła starego świata protestuje, jednoczy się na swój sposób przeciwko, broni, czegoś, czego już obronić nie sposób. Krzyczy, zaciemnia obraz, a tu nagle okazało się, że państwa narodowe mają sens, wolny rynek stał się fikcją, choć jeszcze przez jakiś czas jego idea będzie eksploatowana, że są dwie płcie, że istnieje Bóg, że koniec historii to koniec liberalizmu, że polityka to naga siła itd. Plan Trumpa został przemyślany; nawet gdyby go zastrzelono, władzę w kraju przejmuje zastępca prezydenta – Vance, który jest jeszcze bardziej radykalny w swoich poglądach i wykonaniu reformy. Jednym słowem Donald Trump już przechodzi do historii USA i całego świata, jako wielki reformator i wizjoner. Historia żyje i zaczyna pisać nowe rozdziały – oby nie krwią.
Natomiast pytanie, czy wielka reforma Trumpa przyniesie sukces, jest jeszcze pytaniem bez odpowiedzi. Chiny organizują świat niezadowolonych – nie dla niezadowolonych, lecz swoich partykularnych celów. Pierwszym ich krokiem było wykorzystanie dla siebie zachodniej idei taniej siły roboczej, teraz postawią drugi krok i wykorzystają niedojrzałość Europy Zachodniej (p. Niemiec), która nie zauważyła, że obalenie NOWYCH Stanów Zjednoczonych jest przysłowiowym sznurem, na którym sama siebie powiesi. Wycofanie się lub wypędzenie USA z Europy oznacza jej EUROAZJATYZACJĘ. I nie na zasadzie Schengen, lecz kolonializmu, jaki sama doskonale zna z przeszłości. Europa kolonialna kończy się tak samo, jak zaczęła.
Nowi kandydaci na urząd polskiego prezydenta mają przed sobą właśnie taką, a nie inną, pespektywę. A wyborcy i całe społeczeństwo polskie, a więc wszyscy, stary odwieczny dylemat: iść z Niemcami, Rosjanami i Chińczykami, czy tym razem z USA? A więc pomóc ruszyć stara bryłę z posad świata, czy dać się wchłonąć Eurazji. I to jest problem, który nie wymaga wrzasków, protestów, walki na górze czy dole, lecz nowych świadomych polskich elit – będących poza sferą nawalanki.
Ameryka i Chiny nie dążą do wojny, lecz spozycjonowania swoich stanowisk; do wojny natomiast prowadzi degrengolada cywilizacyjna całego Zachodu, upadek Kościoła i brak jasnego podziału na dobro i zło. Najgorsze jest jednak to, że największymi ofiarami upadku cywilizacyjnego stała się niczemu winna młodzież, którą przez lata formowano na kształt posłusznych, przesyconej dobrobytem Europejczyków, a teraz uczy się ją strzelać – nadal nie zauważając, że wróg zachodzi z cicha, od tyłu lub flanki.
Stara bajka już umarła. Prawdziwa walka toczy się już w zupełnie innym świecie i na stronach, które zostaną dopiero zapisane przez aktorów nowych wydarzeń. W 1918 r. byliśmy przygotowani i zdążyliśmy wysiąść na przystanku „Niepodległość”. Nowa przyszłość Polski zależeć będzie od poziomu świadomości Polaków i poczucia odpowiedzialności delegatów na przeróżne urzędy.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 171 odsłon