Geopolityka

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Idee

 

Cz. III

 

Najwięksi geopolitycy (klasycy): Anglik Mackinder, Niemiec Haushofer i Amerykanin Mahan, to trzy wymiary tej samej rzeczywistości. Druga RP dla swojej niepodległości zrobiła bardzo dużo. Przede wszystkim zaczęła żyć polskim życiem, zaczęła myśleć po polsku i działać po polsku, mimo to jej energia musiała skupić się na scalaniu i organizowaniu polskiej świadomości, budowaniu państwa, odzyskiwaniu tego wszystkiego, co dało się odzyskać, a także na odbudowywaniu piękna polskiego języka – słowem, na łataniu i zapełnianiu treścią ponadstuletniej dziury i cementowaniu pęknięć pozaborczych. Niepodległość odzyskaliśmy, ale nie byliśmy w stanie zneutralizować rozwoju niemieckiej i rosyjskiej myśli geopolitycznej oraz wyjść ze strefy zgniotu. Stare kolonialne narzędzia państw zaborczych zaczęły pączkować, a pozapolski świat naszej cywilizacji zaczął akceptować tę samą sankcję prawną i polityczną, co przed i po rozpadzie państwa w XVIII i XX wieku. Ponownie, mimo akceptacji naszej niepodległości, znaleźliśmy się w okrążeniu. PRL był już zwykłą tego konsekwencją i możemy go potraktować jako czas kolejnego wyłączenia polskiego zasilania.

Wojny wybuchają, systemy przemijają, ale geopolityka jest wieczna i ponadczasowa. Poważne państwo nie może więc kierować się pobożnymi życzeniami, małą perspektywą i ludowym lub gorzej, proletariackim oglądem rzeczywistości Przypatrzmy się więc specyfice obu geopolityk: niemieckiej (bardziej nam znanej) i rosyjskiej, o której przez dwa powojenne pokolenia nie można było wspominać.

Geopolityka niemiecka, od samych narodzin, uzyskała wymiar rewolucyjny i wyjątkowo ekspansywny. Można powiedzieć, że dopełniła germańskiego ducha. W historiografii o tym się nie pisze, ale była to swoista rewolucja na wzór niemiecki – można chyba zaryzykować stwierdzenie, że jeżeli nie była podobna do rewolucji francuskiej, to na pewno korespondowała z bolszewicką. Można też zaryzykować inne przypuszczenie, że gdyby owej rewolucji niemieckiej nie było, rewolucja październikowa miałaby mniej europejski wymiar lub charakter. Natomiast po stronie rosyjskiej, pod tym względem, o rewolucji mówić nie można, bo mieliśmy tam do czynienia z kontynuacją dawnych tradycji chińsko-mongolska-tatarskich. Choć poziom agresji: Niemiec i Rosji intensywnością dorównywał sobie, to specyfika pruska tak samo odnajdywała się w warunkach europejskich, jak rosyjska w azjatyckich. Aleksander Dugin, rosyjski współczesny geopolityk, w wywiadzie z Grzegorzem Górnym, stwierdził, że Prusy Wschodnie to nic innego, jak „enklawa rosyjska” na obszarze niemieckim. Trudno o lepszy komentarz.

Niemiecka geopolityka została wpisana w widełki dwóch wydarzeń: błyskawicznego zwycięstwa Prus nad Francją w 1871 r. i klęskę w pierwszej wojnie światowej. Pół wieku należało więc do Niemiec. Zaczął się wielkim tryumfem z końca XIX w., który przewrócił Niemcom w głowach, zakończył zapłodniony wielkim upokorzeniem na początku wieku XX, którego nie chciano dopuścić do narodowej świadomości. Te dwa skrajne uczucia napompowały do maksimum balon niemieckiej psychiki.

Ale zanim prof. Kjellen nadał geopolityce imię, wcześniej miało miejsce kilka innych istotnych wydarzeń, które wyrysowały niemiecką geopolitykę. Leszek Moczulski w swojej Geopolityce zauważa, że studium Leopolda von Ranke  Die grossen Mächte wydane w 1833 r. jest pierwszą pracą stricte geopolityczną. W podobnym czasie uczeń Hegla Ernst Kapp rozwija definicję pojęcia „Lebensraum”, a Friedrich Ratzel, faktyczny twórca geopolityki niemieckiej, i rozbieżnych koncepcji „Seemacht” i „Mitteleurope” wywierał silny wpływ na politykę niemiecką zarówno przed 1914 r., jak i w okresie międzywojennym. Ratzel sformułował model państwa oparty na kilku prawach. Moczulski wymienia je: 1. przestrzeń państwa powiększa się wraz z ekspansją ludności złączonej więzami tej samej kultury [mniejszość niemiecka – R. S.], 2. wzrostowi terytorialnemu towarzyszy rozwój we wszystkich innych dziedzinach, 3. rozwój terytorialny państwa następuje na drodze wchłaniania mniejszych jednostek polityczno-przestrzennych, 4. granice nie mają charakteru stałego, ponieważ są czasowym odbiciem siły i rozwoju państwa, 5. kraje zacofane przejmują tendencje wzrostowe od bardziej rozwiniętych, 6. dążenie do rozwoju terytorialnego systematycznie umacnia się i staje zjawiskiem powszechnym[1]. Natomiast nadanie imienia, a więc pełnego życia, „geopolityce” wiąże się ze wspomnianym już Rudolfem Kjellenem szwedzkim profesorem nauk politycznych w Göteborgu, który w swoich pracach twierdził, że narody germańskie, a zwłaszcza Niemcy, mają niekorzystne położenie geopolityczne[2]. Trudno nie zauważyć, że tak sformułowana ideologia „nobilituje” i uruchamia inną niemiecką doktrynę: Drang nacht Osten. Powstanie takiej formacji, to bomba atomowa w samym środku Europy. Gdzieś musiała eksplodować. Powszechnie zgodzono się, że będzie nią Polska.

Warto jednak zatrzymać się na chwilę i dostrzec okoliczności, w jakich narodziła się niemiecka geopolityka. Zwycięstwo nad Francją i ogromny haracz, jaki dostały Niemcy, Spowodował u niemieckich elit zawrót głowy. Według prof. Franciszka Marka, na fali dość długotrwałego „poszumu zwycięstwa” wywołanego tryumfem w wojnie prusko-francuskiej, tysiąc dwustu przedstawicieli inteligencji niemieckiej (profesorów było wówczas ok. 300) napisało dokument znany w świecie pod nazwą: „Professoren Angabe” [podanie profesorów – R. S.] i skierowało go do cesarza. Był to rok 1915. Piszą w nim, że z racji swej wyższości kulturowej Niemcy mają prawo do panowania nie tylko nad Belgią, ale też innymi narodami[3]. Tak więc narodziny niemieckiej geopolityki trafiły nie tyle na burzliwy okres dziejowy, co ten sam okres zaktywizował agresywną pruską specyfikę kulturową. W dzisiejszym ujęciu trudno nie uznać tego za niedojrzałość, a nawet barbarzyństwo.

Moczulski dokonał też porównania dwóch interpretacji geopolitycznych: najwybitniejszego angielskiego geopolityka Mackindera z najwybitniejszym niemieckim – Haushoferem. To, co u Mackindera było powodem objaśnienia kolejnych ekspansji z Heartlandu, to u Haushofera przybiera postać argumentu na rzecz zaboru cudzych ziem i eksterminacji miejscowej ludności – czyli ludobójstwa. Brytyjczyk tłumaczy źródła konfliktu nierównością rozwoju „wielkie wojny w historii – pisze – są bezpośrednim wynikiem nierównego wzrostu narodów”. Inaczej Haushofer: „rozwijający się naród przez wojnę uzyskuje przestrzeń potrzebną do przeżycia”. Wskazując na geopolityczny charakter Heartlandu, Mackinder proponuje rozwiązania, które mają zahamować tendencje do utworzenia imperialistycznego supermocarstwa kontynentalnego; Haushofer wyprowadza wniosek, że Rzesza musi związać się bliską współpracą (a więc w konsekwencji politycznie uzależnić) Heartland, aby osiągnąć Weltmacht – światową potęgę[4].

Powojenna geopolityka niemiecka przytłumiona kolejną klęską w II wojnie światowej oraz nakazową demokracją nie ma ochoty na szerszą prezentację. Trudno jednak uwierzyć, że nie rozwija się w zaciszu gabinetów lub poza granicami kraju. Wojna na Ukrainie rozpoczęta w 2022 r. i stosunek Niemiec do Rosji nie pozwalają zapomnieć o niemieckiej, chwalebnej zresztą, tradycji projektowania rozwoju każdej nadarzającej się możliwości uzyskania szerszych wpływów. Żeby nie być gołosłownym, warto wskazać choćby projekty zagospodarowania pogranicza Odry z lat 90., których było pięć lub sześć. Autorem pierwszym był Koschyk. Zagęszczenie euroregionów na Odrze i Nysie, które rozładowała umowa z Schengen, również musiało budzić zdziwienie każdego trzeźwo myślącego, kto choć trochę znał się na polityce. Na żadnej innej granicy czegoś podobnego nie odnotowano. Zagęszczenie robiło wrażenie, jakby euroregiony chciały ją wprost zeżreć. Po 1922 r., w obliczy napaści Rosji na Ukrainę,  antypolska polityka Niemiec zupełnie odsłoniła swój charakter.

Fragment: Ryszard Surmacz, Samotność Polski. Odpowiedź Markowi Budziszowi, Lublin, Polihymnia 2023

Geopolityka cz. I: https://niepoprawni.pl/blog/ryszard-surmacz/co-to-jest-geopolityka-0

Geopolityka cz. II: https://niepoprawni.pl/blog/ryszard-surmacz/co-to-jest-geopolityka-1


[1] L. Moczulski, Geopolityka. Potęga w czasie i przestrzeni, Bellona, Warszawa 2000, s. 8-9.

[2] Tamże, s. 7.

[3] R. Surmacz, Przeszłość dla przeszłości. Rozmowa o Śląsku z prof., Franciszkiem Markiem, Multipress  Lublin, s. 225.

[4] L. Moczulski, dz. cyt., s. 21.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (5 głosów)