Prawda, czyli droga do zwycięstwa

Obrazek użytkownika Romek M
Idee

Dziś EuroMomo - portal monitorujący, tydzień po tygodniu poziom umieralności w Europie, opublikował  dane za 17 tydzień tego roku. Jakie wnioski można wyciągnąć z przedstawionych danych? Otóż już trzeci tydzień z rzędu odnotowujemy tendencję spadkową w ilości zgonów. Europa wraca do normalności. Krzywa opisująca ilość śmiertelnych zejść, w 24 krajach biorących udział w projekcie, dotarła do strefy którą opisują dwie linie - kreskowana czerwona - znacznego wzrostu, oraz czarna - będąca linią bazową. Wygląda na to, że w ciągu najbliższych dwóch - trzech tygodni zapis określający łączną liczbę zgonów znajdzie się w obszarze naturalnej (zwykłej) umieralności. 

 

Dane które przedstawia program EuroMomo są oficjalnymi danymi przesyłanymi przez krajowe urzędy statystyczne 24 państw. Możemy więc spojrzeć nie tylko na Europę jako na całość, ale też przeanalizować informacje z poszczególnych krajów, czy regionów. Różnią się one między sobą diametralnie. Jak na dłoni widać wyraźnie w którym państwie podjęło skuteczną politykę prewencyjną, a który rząd zawalił na całej linii. W chwili obecnej skokowo ilość zgonów rośnie już tylko w Anglii. To, moim zdaniem, fatalnie świadczy o gabinecie Borysa Johnsona. O ile bowiem na początku rzeczywiście nie było wiadomo, jak podejść do kwestii pandemii, o tyle już po dwóch, czy trzech tygodniach „doświadczeń włoskich” można było podjąć w miarę dobre działania. Anglia tego nie zrobiła. 

 

Na drugim biegunie znajdują się Finlandia oraz Węgry, gdzie mamy totalnie zaskakujące dane. Otóż liczba zgonów nie tylko nie przebiła tam linii „znacznego wzrostu”, ale… znacząco spadła poniżej linii bazowej! Innym ewenementem są Niderlandy. Tam go „eksplozji śmierci” w tygodniu 14, w 17 krzywa gwałtowne wychyla w drugą stronę. Z plus 24 procent powyżej normy, odnotowujemy obecnie minus 15 procent od średniej umieralności. Skąd biorą się tak niezwykłe wyniki? Najprawdopodobniej ze znacznego ograniczenia aktywności tych społeczeństw. Mniejszej ilości wypadków drogowych, wypadków w pracy, uspokojenia nastojów a więc też obniżenia poziomu stresu u obywateli tych krajów. Wygląda to tak, jakby tam, wprowadzone restrykcje były nadmierne w stosunku do realnego zagrożenia. Bo nie okłamujmy się - niezależnie czy mamy wzrost czy spadek, to w końcu i tak kiedyś wrócić będzie trzeba do „normalności”. 

 

Można by więc wyciągnąć z tego taki wniosek, że najwłaściwsze działania podejmują rządy w krajach, gdzie poziom umieralności znajduje się na stałym poziomie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Takie zjawisko mamy w Austrii, Danii, Estonii, Grecji, Norwegii, czy na Malcie. Tam - moim zdaniem - udało się wprowadzić ograniczenia adekwatne do zagrożenia jakie niesie koronawirus.

 

Polska nie bierze udziału w projekcie EuroMomo. Niemniej na podstawie dostępnych, marcowych danych, oraz elastyczności w działaniach rządu można wyciągnąć wniosek, że kroki jaki podejmuje są skutecznie. Rządzący mają dostęp do bieżących danych, a rozluźnianie przez nich pandemicznego gorsetu, przed  czasem, świadczy o tym, że dobrze monitorują sytuację, a ta się poprawia. O ile więc należy się im za to pochwała, o tyle trzeba ich zganić za politykę informacyjną. Sukces i skuteczne działanie trzeba umieć właściwie zaprezentować. Również na tle innych krajów. Szczególnie gdy działa się w nowej, zupełnie nietypowej sytuacji. Ponadto w totalnie wrogim i skrajnie agresywnym otoczeniu wewnętrznym. 

 

Gdy społeczeństwo jest w błędzie, albo nie ma świadomości co się dzieje, trzeba mu to uświadomić. Jasno powiedzieć jaka jest rzeczywista sytuacja i jakie rządzący podejmują kroki, oraz dlaczego je podejmują. Prawda jest najlepszą bronią w walce z wrogiem. Błędy i korekty działań dokonywane przez rządzących są nieuniknione, ale trzeba się do nich przyznawać, a nie zamilczać je, czy tuszować. One świadczą o wielkości tak samo jak sukcesy. To znaczy nie tyle one, co prawda o nich. I nie mówię tu wyłącznie o sprawie koronawirusa.  

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)