Zarządzanie strachem
W Dolinie Muminków mieszkała Buka, istota która tylko siedziała i patrzyła, ale samą swoją obecnością paraliżowała wszystkie stworzonka w całej okolicy. Buka jest „ubajkowieniem” strachu – obezwładniającego stanu emocjonalnego poprzedzającego decyzję „walczyć, czy uciekać”. Kiedy Buka odchodziła, do Doliny Muminków wracała beztroska i radość. Buka zarządzała strachem, ale czy można poza bajką skutecznie zarządzać strachem całych społeczności?
Próby takie podejmują od wieków liderzy nowych ideologii, dyktatorzy, okupanci i terroryści. Pierwsze trzy grupy pragną, aby paraliżujący wolę oporu strach utrzymywał się permanentnie, terroryści chcą strachem wywołać odpowiednią do własnych planów reakcję elity sprawującej władzę, albo oczekują, że zastraszone społeczeństwo wymusi na tej elicie reakcję zgodną z zamierzeniami terrorystów. Ten do pewnego stopnia incydentalny, a nie długofalowy, wymiar terrorystycznego zamachu sprawia, że strach nim powodowany jest przypadkiem najczęściej analizowanym i studiowanym.
Trudność w klarownym opisywaniu zarządzania strachem, zwłaszcza przez terrorystów, wynika z amorficzności najważniejszych elementów. Nie brakuje definicji zarządzania. Wedle jednej jest to „sztuka osiągania zamierzonych rezultatów z wykorzystaniem innych ludzi”, wedle innej „proces postępowania z/lub kontrolowania rzeczy i ludzi”. Obie definicje zakładają, że zarządzający dominuje nad przedmiotem zarządzania, manipuluje nim dla osiągnięcia korzyści. Strach jest również trudny do opisania. Może to być stan umysłu, rodzaj emocji, zachowanie wywołane przez reakcje neuro-biologiczne, itp. Jeśli chodzi o terroryzm, to przez ponad pół wieku studiów nie dopracowano się jego definicji. W 1984 roku doliczono się 109 definicji terroryzmu, później doszły następne, ale niekontrowersyjny, jednolity opis zjawiska terroryzmu nadal wymyka się badaczom. Są wszakże elementy bezdyskusyjne. Terroryzm jest instrumentem, który drogą gróźb i ataków stara się wywołać lęk i niepokój, pragnie zastraszyć ludzi dla osiągnięcia określonych celów. Ofiara jest zazwyczaj mało istotna, liczy się reakcja „publiczności”: społeczeństwa, polityków, a przede wszystkim mediów. Terroryzm jest swoistym teatrem, a terrorystom zależy nie tyle na dużej liczbie zabitych, co na maksymalnej liczbie oglądających. Świadkowie kolportują zaś przekaz dalej. W pierwszym stuleciu Sykariusze kłuli swoje ofiary sztyletami na miejskich targowiskach. Współcześni dżihadyści atakują w miejscach, gdzie mają pewność, że telewizyjne kamery pojawią się błyskawicznie. Sami też produkują pełne scen kaźni makabryczne filmy i rozpowszechniają je w internecie licząc na budzący lęk efekt, gdyż przemoc ma szybką i potężną siłę komunikowania. Media są terrorystom niezbędne do realizacji ich celów, gdyż zapewniają maksimum propagandy i rozgłosu. Dzięki mediom terroryści w sposób szybki i skuteczny mogą dotrzeć do opinii publicznej i ją zastraszyć Strach zaś może doprowadzić do emocjonalnych reakcji politycznych lub administracyjnych wykraczających poza granice zdrowego rozsądku. Może spowodować radykalizację społeczeństwa i władz zaś powodowane strachem gwałtowne reakcje prowokują, a nawet w pewien sposób legitymizują, kolejne akty terroru. Spirala terroru rozkręca się.
Z drugiej strony media mogą pomóc i najczęściej pomagają w rozładowaniu napięcia i uspokojeniu społeczności po zamachu. W sytuacji terrorystycznej media pełnią rolę swoistego łącznika między terrorystami, władzami a opinią publiczną. Tym samym ich sposób traktowania incydentu terrorystycznego może mieć wpływ na zachowanie się terrorystów, na reakcje i zachowania władz i opinii publicznej oraz na jej stosunek do działań obu stron konfliktu. Media mogą budować to, co w dyskusjach na temat terroryzmu określa się mianem „sprężystości społecznej”, czyli zdolności do przetrwania nagłego stresu oraz do szybkiego powrotu do stanu poprzedzającego stres. Społeczeństwo o dużej „sprężystości” jest bardziej odporne na szok i potrafi uporać się szybciej z jego skutkami. Przy czym strach działa znacznie słabiej na społeczności solidarne i świadome swej wartości, niż na społeczności rozchwiane, które nie znają swoich korzeni.
Maksymalne wykorzystanie tej „sprężystości” zalecane jest w różnych instrukcjach działania służb bezpieczeństwa i administracji państwowych. Dokumenty te podkreślają rolę mediów i wagę współpracy z nimi w warunkach łatwego, poprzez internet, rozpowszechniania w czasie realnym informacji, zdjęć i filmików. Przykładowo, brytyjska ocena londyńskich zamachów bombowych 7 lipca 2005 roku zwraca uwagę, że dla rozładowania społecznego napięcia najistotniejsze jest pierwsze pół godziny po ataku. Policja i służby ratunkowe muszą w tym krótkim czasie nawiązać bezpośredni kontakt z mediami i przekazać za ich pośrednictwem możliwie najpełniejsze informacje o tym co się stało, co już zostało zrobione oraz co winni uczynić obywatele dla zapewnienia bezpieczeństwa własnego i innych. Służby muszą przy tym pamiętać, że mają do czynienia z ludźmi, a nie z „incydentem”. Za jeden z niedopuszczalnych błędów londyńskich służb uznano fakt, że kilkaset osób, które były uczestnikami zamachów, ale nie odniosły żadnych obrażeń, zostało pozostawionych samym sobie, przenosząc traumę i lęk na tysiące najbliższych i znajomych.
Amerykańska instrukcja już na tytułowej stronie zaleca najistotniejsze elementy informacyjnego rozładowywania napięcia i minimalizacji strachu: „bądź pierwszy, bądź dokładny, bądź wiarygodny”. W tym samym kontekście holenderskie studium zwraca uwagę na wizualne znaczenie działań kontr-terrorystycznych, takich jak obecność na ulicach uzbrojonych patroli, strzelców wyborowych, ewakucji osób zagrożonych, helikopterów policji, itp. które w sumie tworzą przekaz świadczący, że władze oraz kierowane przez nie siły prawa i porządku panują nad sytuacją.
Generatorami lęków mogą być jednak nie tylko terroryści, ale także politycy i administracje państwowe. Zwłaszcza ci pierwsi, którzy kierując się dążeniem do zaistnienia w mediach używają barwnych i gromkich frazesów nie bacząc na ich socjo-psychologiczne skutki. Retoryka pełna sformułowań takich jak „wróg”, „jesteśmy w stanie wojny”, „globalna wojna z terroryzmem”, itp. nie tylko jest często nielogiczna (nie można prowadzić wojny ze zjawiskiem i to na dodatek globalnej), ale sprzyja polaryzacji, zaognia, szerzy wrogość i niepokój.
Jeszcze bardziej niebezpieczna jest skłonność administracji państwowych do szerzenia strachu i społecznego niepokoju dla uzyskania korzyści doraźnych. Strasząc można na przykład wykreować społeczną akceptację planowanych działań zbrojnych. Przed rozpoczęciem inwazji na Irak administracje amerykańska i brytyjska rozpowszechniały – jak się później okazało nieprawdziwe – wiadomości o posiadaniu przez Saddama Husajna zapasów broni masowej zagłady oraz środków ich przenoszenia.
Aktualnym przykładem straszenia broniami masowej zagłady jest przeznaczone dla europarlamentarzystów grudniowe studium potencjału Państwa Islamskiego, w którym można przeczytać, że ISIS zagroziło „jeszcze bardziej śmiercionośnymi i szokującymi” atakami niż te, które miały miejsce w Paryżu. Powołując się na ekspertów, studium sugeruje, że Państwo Islamskie posiada finansowe, ludzkie, technologiczne i techniczne możliwości produkcji broni chemicznych, biologicznych, radiologicznych i nuklearnych, a więc istnieje „realne zagrożenie” ich zastosowania w ataku terrorystycznym. Jak się wydaje w tym przypadku twórcom studium chodziło głównie nie tyle o zwiększenie stanu świadomości polityków, co o zabezpieczenie ich pozytywnego stosunku do projektów odpowiedniego budżetu na działania prewencyjne.
Życie pokazuje, że nie brakuje chętnych do wykorzystywania strachu w manipulowaniu nami dla własnych korzyści. We współczesnej rzeczywistości bajkowa Buka siedzi, ciągle na nas patrzy i nie chce odejść.
Premiera w Civitas Christiana, styczeń 2016
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3656 odsłon
Komentarze
ISIS
8 Października, 2016 - 07:41
Co do srodków finansowych i materialnych IS to William Engdahl prezentuje skad sie biora:
http://www.williamengdahl.com/
Maciej L. Raniewicz