Miodowe sidła po koreańsku
Uzyskiwanie kompromatu i wyłudzanie informacji sposobem „na seks” należy do odwiecznych praktyk szpiegowskich. Od Samsona i Dalili po specjalne szkoły KGB dla „jaskółeczek” obojga płci. Służby północnokoreańskie wyniosły jednak starą praktykę na nowy poziom.
Uciekinier z północnokoreańskiego raju Dzang Dzin-sang, niegdyś nadworny poeta Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei, który należał do ścisłej elity politycznej, ujawnił, że wywiad KRLD jeszcze niedawno podstawiał młode, atrakcyjne dziewczęta odwiedzającym Phenian zagranicznym politykom, dziennikarzom i biznesmanom przydzielając je im jako sekretarki lub tłumaczki. Niby nic nowego, rutynowe miodowe sidła, ale w koreańskim wydaniu starano się, nie tyle żeby zdobyć zdjęcia, film i nagranie, ale żeby dziewczyna zaszła w ciążę i urodziła zdrowe dziecko. Dopiero wówczas informowano uwiedzionego figuranta, że został ojcem składając jednocześnie propozycję współpracy w zamian dyskrecję i opiekę państwa nad matką i dzieckiem.
Pomysł operacji zwanej „programem siewnym” rzucił ponoć Kim Dzong-il, ojciec obecnego Najwyższego Przywódcy Partii, Armii i Narodu Kim Dzong-una. Program przynosi ponoć niebagatelne korzyści. Zachodnie służby podejrzewają, że w koreańskie miodowe sidła mogły wpaść setki nieostrożnych. Jeśli byli to politycy, to proszono ich później o inicjowanie bądź popieranie aktów prawnych faworyzujących w jakiejś mierze Koreę Północną lub o uchwalanie propgramów pomocy. Dziennikarzy skłaniano do pisania przychylnych artykułów, a biznesmanów do nawiązywania korzystnych dla Phenianu kontaktów gospodarczych lub do tworzenia wspólnych firm z przedsiębiorstwami północnokoreańskimi.
Długoterminową, niejako uboczną, korzyscią dla wywiadu północnokoreańskiego były też zrodzone z przygodnych związków dzieci. Dbano o nie wychowując na obywateli wiernych wodzom, reżymowi i ideologii. Nie szczędzono na dobrą edukację zarówno w kulturze i języku ojca jak i matki. Planowano, że kiedy dorosną to zostaną przeszkolone, wyposażone w odpowiednią legendę i przerzucone do różnych krajów. Infiltrację młodych ludzi o spranych mózgach miała ułatwić kombinacja kultur oraz zeuropeizowany wygląd „po tatusiu”.
Jak się wydaje „program siewny” wypiera podjęte w latach 1970-tych próby przerobienia na północnokoreańskich szpiegów uprowadzonych Japończyków, Rumunów, Libańczyków i Koreańczyków z Południa. Wiele wskazuje, że próby te zawiodły pomimo forsownej indoktrynacji uprowadzonych, którzy nie poddali mózgów intensywnemu praniu i nie zapomnieli o domu i ojczyźnie.
Dzang Dzin-sang zapewnia, że zrodzone z obcokrajowców dzieci trzymane są jak zakładnicy w zamkniętych sektorach Phenianu. Nadzorują je funkcjonariusze Sekcji 915 Biura Wywiadu Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei, zaś logistyką kieruje najpotężniejsza instytucja w KRLD, czyli wydział organizacyjny Komitetu Centralnego.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1858 odsłon
Komentarze
Nie tylko oni
2 Stycznia, 2015 - 16:34
Sądząc po owocach, w Polsce ten program działa od wielu lat
@Burek bracie wyjoles mi to z ust.
2 Stycznia, 2015 - 22:36
Dziala i to z powodzeniem ale jest jeszcze inny program gdzie pan jest gojem na stnowisku a glowa jego kreci koszerna szyja w postaci malzonki.