Łukasz Burczybrzucha
Zainspirowany pełną dramatyzmu relacją redaktora Łukasza Warzechy z konwencji konstytucyjnej prezydenta popełniłem przeróbkę wiersza Marii Konopnickiej. Poczytajcie.
Znajdź większego głodomora
Niż kierownik nasz jeziora
-Każde danie, wbrew obawie
Ja spokojnie szybko strawię
Bogracz? Ja go całą michę
Bez problemu wleję w kichę
Te bigosy, te łazanki
Zjadam sobie wprost z brytfanki
A barszczyki i rosoły
Powodują, żem wesoły
Stek!... Cóż stek jest! Kotlet mały!
Ja połykam taki cały!
I gdy tylko głód poczuję
Na Twitterze wnet banuję
Tatar? Klopsy? Nie ma sprawy!
Ja pochłaniam te potrawy!
Tylko ogór nie mym celem
Bo kalorii w nim niewiele
Każdej strawie radę daje
Patrzcie! Jak mi brzuch odstaje!
Jakem Łukasz - ostre pióro
Jem golonkę wraz ze skórą
Ja od świtu, aż do zmroku
Konsumuję jak w amoku
Przybył Markiz na salony
Na konwencji jest znudzony
Więc wychodzi do foyer
Patrzy, tam bufet powstaje
Jak nie wyrwie po talerze
Już garściami grzanki bierze
I już chochlą w michę daje
Gdy mu kelner w drodze staje
Kelner prosi i tłumaczy
Dla Łukasza nic nie znaczy
Że wyjaśnia on mu mile
Lunch jest po czternastej chwilę
-Pan przekonać mnie nie zdoła!
Pan starszego tutaj woła!
Przyszedł starszy, sprawę bada
I myśl taka mu się skrada
Szeptem mówi, zasmucony
-Wypuść chama na salony
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2197 odsłon
Komentarze
Ośrodek Myśli
29 Kwietnia, 2018 - 11:19
Świetne! Gratuluję.
Ostatni wiersz: czy nie lepiej - Wypuść chama na salony?
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni
29 Kwietnia, 2018 - 11:29
Dzięki za miłe słowo. Za sugestię również :) Skorzystałem :)
Rafał Siwy