Naród specjalnej troski?
Mija właśnie rok, odkąd ostatni raz oglądałem mecz naszej piłkarskiej kadry. Tym ostatnim, po którym powiedziałem sobie: dosyć, był mecz na Mistrzostwach Świata z Japonią. Nie ma sensu przypominać, w jaki sposób przebiegała końcówka tego spotkania, bo kto, choć krztynę piłką się interesuje, to doskonale pamięta tę farsę, do której i nasi piłkarze chętnie się przyłączyli, a kto nie interesuje się piłką w ogóle, to pewnie o tej farsie i antyfutbolu coś tam słyszał. I to był ten moment właśnie, kiedy nie wytrzymałem i strzeliłem focha. Jak na razie foch trzyma się dzielnie, ale pewnie przyjdzie taki moment, że spuści z tonu. Kiedyś.
Nie jest jednak tak, że mecze kadry nie interesują mnie wcale. Co to, to nie. Pierwsze co robię po przebudzeniu, to sprawdzam wynik i czytam relacje z meczu, bo foch nie pozwala mi tylko oglądać. I tak też było w przypadku meczu z Izraelem, a że był to „mecz podwyższonego ryzyka”, to i moja ciekawość była również nieco wyższa niż zazwyczaj. Wynik rewelacyjny, gra — ponoć — nie gorsza (nie wiem, nie oglądałem, bo, wiecie — foch), tylko ci kibice... Żadnej zadymy, ani jednego antysemickiego incydentu, zero prowokacji... Nawet Krzysztof Piątek zrezygnował ze swojej firmowej „cieszynki” po strzelonej bramce... Oj! Szlag musiał trafić „okołoczerskich” dziennikarzy, bo jak to? Co teraz? A te wszystkie artykuły przygotowane dwa dni wcześniej i gotowe do druku? Co z nimi?
Jako że kibice zawiedli i nie sprostali oczekiwaniom wyżej wymienionego środowiska dziennikarskiego, a do czegoś przyczepić się trzeba, bo „wicie, rozumicie” służba nie drużba, to rozpoczęły się nerwowe poszukiwania czegokolwiek, co dałoby się przekuć w „incydent". Jako pierwsza dała radę „Polityka”, która na profilu PZPN-u doszukała się antysemickiego jadu we wpisie: „GOOOOOOOL! To już jest pogrom! Prowadzimy z Izraelem 4:0!". Cóż, dla normalnego człowieka ten post informuje o wysokim i zdecydowanym prowadzeniu w meczu, ale nie dla dziennikarzy tygodnika „Polityka". Dla nich ten wpis zabarwiony jest antysemicko i nawiązuje do wydarzeń w Jedwabnem i Kielcach. Ręce opadają.
Wydawało mi się, że już nic bardziej kretyńskiego niż interpretacja wpisu z fanpejdżu PZPN-u wymyślić się nie da, jednak okazało się, że moja wyobraźnia ma jeszcze spore pokłady do rozwoju. Oto bowiem dziennikarz TVP — Samuel Pereira — oskarżony został o propagowanie symboli neonazistowskich, bo na stadionie pokazał się w koszulce reprezentacji Polski z numerem 88. Nikomu ta sama koszulka rok wcześniej nie przeszkadzała, nikomu do głowy też nie przyszło, żeby sprawdzić rok urodzenia dziennikarza. A może przyszło, tylko rezultat nie pasował do intencji? 8 to ósma litera alfabetu. 88 to HH. HH to skrót hitlerowskiego pozdrowienia. Koniec, kropka. Podążając takim tokiem rozumowania, to poważnie zastanowiłbym się nad przebudową szatni gości przed następnym meczem u siebie z Izraelem. Bo wiecie, częścią szatni jest łaźnia z natryskami...
Kończąc, chciałbym na chwilę wrócić do Krzysztofa Piątka, który takimi słowy tłumaczy, dlaczego nie wykonał swojej charakterystycznej cieszynki: „Mamy szacunek do każdego przeciwnika, wiadomo, jaka w Izraelu jest polityka i zachowałem się z szacunkiem do rywala. Tym razem tego nie zrobiłem, ale w następnych meczach już na pewno do tego wrócę". Po co wplatać politykę do sportu? Czyli co? Do Macedończyków, Austriaków, Łotyszy i Słoweńców można „strzelać z pistoletów”, a w przypadku Izraela włącza się specjalna wrażliwość? Specjalne traktowanie? Jakoś takiej wrażliwości nie zauważyłem u kapitana Izraela, który na przedmeczowej konferencji stwierdził: „Pochodzę z rodziny, która wie, co to zagłada. Jesteśmy świadomi przeszłości i będziemy starali się wygrać to spotkanie". Polska wygrała z Izraelem, ale jakaś jej część przegrywa z normalnością i zdrowym rozsądkiem.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 29627 odsłon
Komentarze
Odpowiadam na pytanie: Tak.
21 Czerwca, 2019 - 17:18
Jesteśmy narodem wymagającym specjalnej troski. Wreszcie musimy zatroszczyć się sami o siebie, bo ostatnimi czasy, wszyscy którzy tak ochoczo troszczyli się lub nadal o nas troszczą, troszczą się o nas, ale w swoim jedynie interesie.
"Należy grać tak jak przeciwnik pozwala". Tem obiegowy bon mot został chyba ukuty przez totalne beztalencie umyslowe pozbawione zupelnie tzw charakteru. A mówiąc prościej, jaj. Z pewnością każdy kiedyś tam usłyszał tę frazę jako ostateczne usprawiedliwienie beznadziejnej gry naszych boiskowych kopaczy. Tymczasem owy bon mot ostatnio znalazłem gdzieś w sieci, użyty w odniesieniu do tego co dzieje się w polityce. Szczególnie w polityce zagranicznej. I tu wydaje się, że tak wyrażona opinia, czy może proste stwierdzenie faktu, pasuje jak ulał do tego, jak wiele osób postrzega siebie, ale chyba i cały nasz kraj wobec innych. W kontekście my - oni. Wobec też tzw.. zagranicy, ze szczególnym uwzględnieniem Izraela, ale nie tylko. Owo "gra się tak jak przeciwnik pozwala" slyszałem nie raz i nie dwa w czasach siermiężnego komunizmu, wyglaszane w trakcie albo nawet po zakończonym, a przegrangm w kiepskim stylu, meczu. We mnie taka postawa od zawsze budziła zdecydowany sprzeciw oraz brak zrozumienia dla wygłaszającego tę sentencję. Wydaje się, że jednak wśród sporej części Polaków, dominuje takie właśnie przeświadczenie. I jest ono jednocześnie świadectwem, na codzień ukrytej mentalności. Mam przeświadczenie, że nasz piłkarz, zapewne nieświadomie, poddał się właśnie, być może chwilowemu, takiemu myśleniu. Być może moje dociekania idą trochę zbyt daleko, nie znam wogóle pilkarza który zaniechał swojej "cieszynki" , jednak wydalo mi się zasadne aby nawiązać właśnie do tego zdarzenia, by pokazać, jak może przebiegać ta skryta we wnętrzu umysłów zniewolonych, niechęć do podejmowania walki o swoje, o nasze, w szerszym kontekście, o polskie interesy. Jakie by one nie były. Każdy z nas ma w trakcie swojego życia jakąś misję do spełnienia. Wynikają z tego pewne obowiązki, które rzutują na całą naszą postawę. W zależności od tego jakie są te obowiązki (Dmowski nazywal je polskimi), oraz jaki jest nasz do nich stosunek, określają one w pewnej mierze nasz całościowy stosunek do przedmiotu polskości oraz do mniej, bardziej lub wcale pojmowanego patriotyzmu. Tego przez małe p. Próba samoograniczania się w demonstrowaniu swojej, jakże usprawiedliwionej ekspresji radości, dyktowana względami natury poprawności politycznej, uległości dyktowanej terroryzmem politycznym, jest dla wolnego czlowieka niezrozumiała. A to, w kontekście pewnej rezygnacji z własnego interesu (jakim niewątpliwie jest ekspresja radości) wobec wszystkiego co cechuje Żydów, Izrael oraz kapitana drużyny Izrdaela, pokazuje jak słaby jest w wielu z nas IMPERATYW polskości. Jak mało jest polskości w Polakach. Przynajmniej niektórych, ale chyba dość licznych.
Dziękuję za stworzenie okazji do wyrażenia opinii.
P.S.
Przed wielu laty, jeszcze gdy komuna trzymała się mocno, wywieszałem flagę na balkonie w swięta, albo zabronione przez władzę "ludową", albo te zupełnie zapomniane wówczas. Zostałem wtedy zaskoczony zupełnie dla mnie niedorzecznym pytaniem-stwierdzeniem: "A coś ty taki Polak?" Uslyszałem to z ust osoby mi dość bliskiej, oraz osób obcych, ale dobrze mi znanych. Do dziś nie mogę wyjść ze zdziwienia.
Powszechnie wiadomo, że żydzi to najmniej bystry narodek
22 Czerwca, 2019 - 18:57
Powiem obrazowo tak: za żydami i ich durnymi, wydumanymi „teoriami” nie nadążysz choćbyś chciał więc należy dać sobie spokój w tym współzawodnictwie. Powszechnie wiadomo, że żydzi to najmniej bystry narodek na świecie. Dowodem na to jest powszechnie znany a przez nikogo nie dostrzegany fakt-dowód, że żydzi przez 2000 lat(!) nie rozpoznali prawdziwego Zbawiciela Jezusa Chrystusa i Maryji matki Bożej, których to rozpoznają nawet małe, niepiśmienne dzieci jak w Fatimie, Lourdes, la Salette czy Gietrzwałdzie. Żydzi są wyjątkowo mało spostrzegawczy i stąd te ich „błyskotliwe” teorie ewolucji, względności i wielkiego wybuchu! (najlepszy jest oczywiście „wielki wybuch” – walnęło coś z niczego i powstał Wszechświat).
To są brednie dla jeszcze głupszych od nich szabes-gojów. Nie ma ani jednego dowodu na te brednie mośka Darwina w odróżnieniu od tysięcy dowodów na zaistnienie potopu ok. 4400 lat temu. Zastanów się nad tym: Zagadka Mamutów. KontrEwolucja#3
https://www.youtube.com/watch?v=y92bYF8Fpto&index=22&list=PLjUpr2IJF830w3VOlSRXHt3GUm5rrweKf
Zk
Jak trzeba mieć sprany mózg żeby uwierzyć, iż wszechświat i życie powstało samoistnie z niczego. Wszystkie procesy jakie dzieją się na ziemi i niebie przeczą tej tezie (teorii), a mimo to na siłę się ją wciska wszędzie (w szkołach, TV, książkach, na uczelniach). Każda rzecz ma swojego projektanta i stwórcę. Stół bez pracy stolarza nigdy się sam nie stworzy, tak samo jest z wszystkim innym. Ziemię, niebo i człowieka stworzył Bóg. Podobnie też jak każda rzecz również człowiek stworzony został w konkretnym celu, tym jednak różni się od np. samochodu, że ma umysł i wolną wolę, dlatego może unikać spełniania swego powołania lub wprost się mu sprzeciwić. Może zająć się wyłącznie sobą, odrzucić Stwórcę i jego prawo, skupić się na własnym JA. Takie postępowanie ma jednak swoje konsekwencje, bo Bóg wyraźnie powiedział, że za życie wg jego przykazań jest nagroda, a za życie "na własną rękę" (łamanie przykazań Bożych) kara. Ludzie mogą wypierać to ze swojej świadomości (nawet jest ktoś kto im w tym pomoże - Szatan), negować istnienie Boga, twierdzić, że nie ma nic poza doczesnością, ale w istocie nie zmienia to położenia człowieka. Ludzie żyją w świecie stworzonym przez Boga, w którym obowiązuje Prawo Boże i każdy, każdy nie zależnie czy w to wierzy czy to ignoruje czy to neguje, stanie przed Stwórcą aby zdać sprawozdanie ze swojego życia i zostać osądzony wobec Prawa Bożego. Tak naprawdę każdy to wewnętrznie czuje, każdy nosi znamię Boże, ale ten krzykliwy świat robi wszystko zagłuszyć ten wewnętrzny głos. Świat jest piękny, bo został stworzony przez Boga, niestety na świecie panuje zło (co widać na każdym kroku), które niszczy Boże stworzenie. Ludzie, przystańcie na chwilę i zastanówcie się, czy to wszystko zmierza w dobrym kierunku? Nie bądźmy krótkowzroczni, bo życie to tylko chwila, ale bardzo ważna bo od niej zależy nasza wieczność...
panMarek