Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie
W sierpniu 2018 r. Stanisław Piotrowicz raczył poczynić uwagę — słuszną zresztą — że sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie powinni dalej orzekać. Zgodnie z mechanizmem przysłowia o stole i nożycach, oburzyli się na te słowa I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Krzysztof Rączka. Złożyli więc pozew przeciw Piotrowiczowi. W swoim rozumieniu słuszny, no bo jak tu nie kraść? Wiadomo przecież, że za 10 tysięcy złotych to można dobrze żyć tylko na prowincji.
Wyrok zapadł parę dni temu i Stanisław Piotrowicz oczywiście sprawę przegrał. Wydająca werdykt sędzia Agnieszka Rafałko uznała, że naruszone zostały dobra osobiste powodów w postaci ich dobrego imienia i czci. Odezwały się głosy, że to jest kolejny skandaliczny wyrok i że to orzeczenie narusza powagę sądu. Nie, ten wyrok nie jest skandaliczny i nie narusza powagi sądu. Skandaliczny byłby kiedyś, a teraz jest normą i trudno, żeby naruszał coś, czego naszym sądom od dawna brakuje.
W ramach zadośćuczynienia Piotrowicz musi wpłacić 20 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce i zamieścić przeprosiny w stacji TVN bezpośrednio po głównym wydaniu „Faktów”. I tu też odezwały się głosy oburzenia — dlaczego w TVN-ie? A komu mieli dać zarobić jak nie stacji, która ich środowisku zapewnia ochronę medialną? Uważam zresztą, że sędzia Rafałko wykazała sporo sympatii dla Piotrowicza, bo mogła nakazać dodatkowo zamieszczenie przeprosin w zdychającej Gazecie Wyborczej i michnikowym radiowęźle zakładowym Tok FM.
Warszawski Sąd Okręgowy, reprezentowany w tej sprawie przez sędzię Rafałko, uznał, że Stanisław Piotrowicz nie ma racji. A więc skoro nie ma racji, to znaczy, że sędziowie mogą kraść, jeździć po pijaku i orzekać dalej. Dopóki nie podpadną swojemu środowisku, będą bezkarni. Minęły już czasy, kiedy do sądu szło się po sprawiedliwość. Teraz idzie się po wyrok. I do tej smutnej prawdy dołącza pomalutku niewesoła reguła — idąc do sądu, nie jest potrzebny dobry adwokat, potrzebny jest rozgrzany sędzia.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1832 odsłony
Komentarze
Autor: "kiedy do sądu szło się po sprawiedliwość"
4 Stycznia, 2020 - 15:11
Po sprawiedliwość do sądu - to ostatni raz szło się w II RP.
Od zajęcia i sowieckiej okupacji ziem należących do Polski, czyli od 1944 roku - sądy są jedynie po to, by wymierzać bolszewicką "sprawiedliwość socjalistyczną".
A między sprawiedliwością a "sprawiedliwością socjalistyczną" jest takie same podobieństwo jak pomiędzy krzesłem a krzesłem elektrycznym...
Te bolszewickie tradycje rodem z sowieckiej Moskwy i PRL - od 1989 roku wiernie kontynuuje postbolszewicka nadzwyczajna kasta, która dorobiła się mnóstwa nienależnych jej przywilejów.
Sam miałem możność przekonania się na własnej skórze, że w zbolszewizowanych sądach przestępcy mają więcej praw niż ludzie uczciwi...
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
Okazja !!!!
6 Stycznia, 2020 - 00:22
Podobno 1000 wiertarek, pendrajwów, banknotów 50 zł, wędlin alkomatów i wielle innych dóbr mają rozdawać na ulicach Warszawy 11. stycznia
Sąd - "sądem"...
6 Stycznia, 2020 - 18:07
KominterNowa kompromitacja "sądownictwa" - imitacjami sędziów, rozgrzanych w skórach antypolskości ( z krwi i kości ) - wrogich ludzkiej praworządności prawdy i sprawiedliwości, trwa w zawieszeniu "niezawisłości sędziowskiej" na hakach antypolskich, zbrodniczych układów...
"Konstytucyjnie" godzących w Polaków, art. 44 zgadzającym się, bo dopuszczającym nie ściganie, nie osądzanie i nie karanie imitacji funkcjonariuszy pubLicznych, za współudziały w zbrodniach POpełnianych "z przyczyn politycznych" - do czasu "ustąpienia tych przyczyn" jedynie zawieszających bieg przedawniania karania, oczywiście niedopuszczalnych zbrodni i przestępstw "dyplomatycznie" paraliżujących profesjonalizm zawodowców "zawodów zaufania publicznego" - niestety nie dostępnych dla szarych Podatników "państwa prawa" - prawa do nie ścigania zbrodni "łowców skór", metodycznych łowców łapówek i społecznych dotacji na "sądowe uprawomocnianie" nie ściganie zbrodni prokuratorsko i policyjnie udowodnionych, ale od 1997 roku rozwadnianych ustaWami, ustaWODAwcami, dawcami "praworządności " metodycznego (medycznymi medytacjami i mediacjami "na poziomie" lekarsko-SENatorskich snów "elit" z makabrycznymi udziałami Wy3małych "praworządności" żądających "konstytucyjnych" praw do bezkarnego zabijania - "leczenia" (profesjonalnego pobicia "lekami" i "dopalaczami" ze skutkiem śmiertelnym...
Marszałek Senatu nie powinien mniej wiedzieć o zbrodniach szpitalnych, od 1997 roku oczywiście nie tajnych dla tysięcy prokuratorów, dla czegoś zatrudnionych - za trud dni onych umorzeń ścigania zbrodni, prawnie udowodnionych makabrycznymi faktami i zeznaniami setek tysięcy ludzkich świadków, niewłaściwego funkcjonowania "właściwych organów konstytucyjnych" - dopuszczających niedopuszczalne praktyki "prawne i lekarskie" kompromitowane w teorEtycznych odwołaniach Polaków dopuszczających się PiSania prawdy o "sądowniczym" ukrywaniu prawdy, niczym w najemniczych - antypolskich "sądach"...
Pozdrawiam J. K.