Twitter zżarł Tomasza

Obrazek użytkownika Ośrodek Myśli Niezawisłej
Blog

Wieczór. Siedzę w kuchni. Zupa chińska stygnie w misce, telewizor gada coś o inflacji, a z sąsiedniego mieszkania znowu leci disco polo. Więc robię to, co każdy z nas robi w takich chwilach – scrolluję. Twitter. Tylko sobie spojrzę, tylko na chwilę, obiecuję sobie jak alkoholik przed wejściem do Żabki.

I nagle jest. Tomasz Lis. W całej krasie. Kolejny wpis. Kolejna salwa. Znowu coś o „katotalibanie”, o „ciemnocie”, o „szabesgojach”, o kimś, kto nie zasługuje na istnienie w jego europocentrycznym uniwersum. I emoji. Takie wyzłośliwione, cyniczne, które nie znaczy „peace”, tylko: „***** ***”. W każdej możliwej odmianie..

Patrzę na to i nie wierzę. Ale nie dlatego, że mnie to szokuje. Już nie. To nie jest ten moment „o Boże, co on wyprawia?”. To raczej to zmęczone „znowu ty, Tomek… znowu”.

Bo Tomasz Lis – ten Tomasz, co kiedyś siedział za biurkiem w TVP, zanim to było modne, ten Lis z „Co z tą Polską?”, ten z okładek „Newsweeka”, co próbował formować debatę publiczną, być polskim odpowiednikiem CNN, może nawet marzył o tym, żeby być naszym Jonem Stewartem – dziś siedzi w piżamie, najpewniej z laptopem na kolanach i wypuszcza strumień pogardy na 280 znaków. Raz za razem. Jakby mu to uruchamiało serotoninę.

I ja siedzę, czytam to gówno i czuję się, jakbym patrzył na faceta, który nie tyle przegrał debatę, co w ogóle zapomniał, że kiedykolwiek ją prowadził. On już nie rozmawia. On już nie tłumaczy. On tylko szczeka. Na swoich warunkach, do swoich. Przeciwko tym, których już dawno uznał za śmieci.

Nie chodzi o to, że jestem konserwatystą. To by było zbyt łatwe. „No tak, prawak się czepia Lisa, bo mu nie pasuje jego światopogląd”. Gówno prawda. Problem w tym, że ja kiedyś Lisa słuchałem. Czasem się z nim zgadzałem. Częściej nie. Ale był głosem. Nawet jeśli się z nim człowiek nie zgadzał, to brał go pod uwagę. Bo miał styl, warsztat, jakąś próbę zrozumienia rzeczywistości. Dziś ma tylko klawiaturę i czas.

I to nie jest tak, że on się starzeje, traci kontakt z młodymi. Wcale nie. On traci kontakt z rzeczywistością. Z czymkolwiek poza własnym algorytmem. Bo przecież to jego posty to nie są przemyślenia. To są komunikaty plemienne. Jakby był szamanem w jakimś pieprzonym liberalnym buszu. I macha tą grzechotką złożoną z uprzedzeń, sygnałów i frazesów. Żeby zebrać lajki. Żeby się jeszcze poczuć ważnym. Żeby go nie zapomnieli.

A ja patrzę na to i widzę starszego faceta, który miał kiedyś wszystko – pozycję, prestiż, głos – i rozpieprzył to własnymi rękami. Bo nie potrafił zamilknąć. Bo musiał mieć rację. Bo bez Twittera nie ma już „ja”.

I wtedy myślę: przecież to nie tylko o Lisa chodzi. To cała ta liberalna, salonowa elita, która miała być alternatywą dla PiS-owskiej paranoi. Mieli być mądrzejsi. Spokojniejsi. Otworzeni. A dziś wyglądają jak banda sfrustrowanych boomersów w koszulach z krótkim rękawem, którzy przy wódce dzielą się screenshotami z Twittera i puszczają w obieg te same wypociny o „katotalibach”, jakby to było objawienie. Wysyłają je w rodzinne grupy na WhatsAppie, do znajomych, nawet do ludzi, którzy już dawno ich wyciszyli. Ale oni nie przestają. Bo jak nie wyślą, to jakby ich nie było.

Jest w tym coś smutnego. Coś tak żałośnie ludzkiego. Jakby ktoś, kto całe życie uczył innych, że trzeba rozmawiać, nagle sam stracił zdolność mówienia.

I człowiek siedzi z tą zupką chińską, z tym rozładowanym telefonem, i tak sobie myśli: czy naprawdę nie ma wokół niego nikogo bliskiego? Nikogo, kto by podał mu herbatę, zabrał ten cholerny telefon i powiedział: „Tomek, weź. Odłącz się na chwilę. Odpocznij. Zamilknij”.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

zbrodniarz, choć jest tylko prymitywnym bolszewickim politrukiem.

Czyli pokazuje typową komunistyczno-boszewicką nienawiść do tych wszystkich, których bolszewiccy zbrodniarze nie mogą sobie choćby podporządkować.

Więc przestępcy i mafiozi Tuska i Bodnara wsadzają swoich przeciwników do więzień pod fikcyjnymi i załganymi zarzutami.

Bo w obecnej sytuacji bolszewickie masowe mordowanie przeciwników - wzorem sowieckich czy niemieckich masowych zbrodniarzy jak Lenin, Stalin czy Hitler - jest już niemożliwe

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1669056

Noc teczek - wydarzenia z 4 na 5 czerwca 1992, związanych z odwołaniem rządu Jana Olszewskiego(szczegółowo zrelacjonowana w filmie dokumentalnym pt. "Nocna zmiana", pokazuje już młodego 26 - letniego Tomasza Lisa, na początku jego kariery.

Wypowiedział on podczas tych wydarzeń słowa skierowane do ówczesnego prezydenta L. Wałęsy TW Bolek:

"Panie prezydencie, niech nas Pan ratuje"

To ówczesne jego zachowanie było zwiastunem jego dziennikarskiego zaangażowania w rolę postkomunistycznego propagandzistę, choć rzeczywiście podejmował próby obiektywnego zachowania, ale jak mówi przysłowie:  "Natura ciągnie wilka do lasu."

Vote up!
3
Vote down!
0
#1669062