„Egzorcysta papieża” okiem dyletanta
Przeklinam dzień, w którym postanowiłem napisać o każdym filmie, jaki zobaczyłem w kinie. Dobrze wiedziałem, że kiedyś trafię na takie „arcydzieło”, że lepiej będzie je przemilczeć i nie przyznawać się, że się je widziało. No ale słowo się rzekło. Skoro sam sobie założyłem chomąto na kark, to teraz muszę orać w… Niby nie można karać dwa razy za to samo przewinienie, a jednak… Nie dość, że to oglądałem i już tego nieodzobaczę, to jeszcze piszę o tym. Życie bywa okrutne.
„Egzorcysta papieża” inspirowany jest historią słynnego watykańskiego egzorcysty, księdza Gabriela Amortha. „Inspirowany”, w przypadku tego filmu, to słowo klucz. Fabuła nijak się ma do rzeczywistych wydarzeń i doświadczeń włoskiego księdza, które opisał w kilku swoich książkach. Prawdą jest tylko to, że taki ktoś stąpał po tym łez padole i że był oficjalnym egzorcystą watykańskim i diecezji rzymskiej.
Oglądając ten film miałem nieodparte wrażenie, że to kolejna część z kultowej serii komedii „Straszny film”, a bohater, wokół którego to wszystko się kręci, to żywcem zerżnięta charakteryzacja z laleczki Chucky. W tym filmie nie ma niczego, czego byście nie widzieli w innych filmach tego gatunku, tyle tylko, że to, co w założeniach miało być straszne, jest po prostu śmieszne. Nie mam pojęcia, co w tej produkcji robi Russell Crowe. Ja wiem, że to aktor pokryty już śniedzią, ale jednak to nazwisko. Zakładam, że czytał scenariusz, więc jedynym wytłumaczeniem jego obecności jest przegrany jakiś zakład.
Po premierze filmu wielce oburzyło się Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów. Tak, też nie miałem pojęcia, że taki twór istnieje. No więc to stowarzyszenie stwierdziło, że film wywołuje: „silne i niezdrowe emocje” i „jest niezgodny z realiami historycznymi”. Serio. Ręce nie mają już gdzie opaść. Czy to jest pierwszy przypadek w kinie, kiedy autentyczne postaci wrzucone są w wir fikcyjnej historii? No chyba nie. Dobrze, że nie ma Stowarzyszenia Pszczół, Pająków i Koników Polnych, bo Maja, Tekla i Filip byliby oskarżeni o to, że nie oddają rzeczywistego życia łąki.
Okiem dyletanta: 3/10
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 445 odsłon
Komentarze
Śmiech na sali. Szatan oswojony.
21 Maja, 2023 - 18:51
Tego typu produkcje służą tylko trywializacji problemu.
W dzisiejszych czasach sama Kuria Rzymska rzuca ks.Egzorcystom kłody pod nogi. Jest coraz więcej karierowiczów w sutannach. Kto ma stanąć osobiście do autentycznej i śmiertelnie niebezpiecznej( dla duszy także ) walki z bytami demonicznymi?
"Nie taki diabeł straszny"- jak Go filmują. To tylko taki pocieszny gostek z groźnym błyskiem w oku. Czasem ma elegancki garniak. Może też być twoim sąsiadem.
A z resztą, przecież Go nie ma!!
Dr.brian
Znajomy ksiądz powiedział nam kiedyś...
23 Maja, 2023 - 17:40
Znajomy ksiądz powiedział nam kiedyś, że Szatan nie chce, żeby o nim mówiono. Jemu najlepiej się działa, gdy ludzie w niego nie wierzą. Dlatego wszelka trywializacja czy ośmieszanie egzorcyzmów jest mu na rękę.
M-)