No i tak to wygląda: festiwal „kretynizacji” całkiem poważnych ludzi. Ktoś by pomyślał, że to żart, ale niestety nie. To takie codzienne ćwiczenie z patrzenia na świat przez jeden pryzmat i klepania w kółko, jakby człowiek nie miał swojego rozumu. I patrzysz na to wszystko i myślisz: co im się stało, że tak łatwo łykają to, co im się podaje? I wcale to nie jest teoria, którą da się ot, tak...