Czy jest możliwa II tura bez Komorowskiego?
Czy jest możliwa II tura bez Komorowskiego? Nie chciałem nic pisać na ten temat, bo do dziś były to tylko czysto teoretyczne rozważania, ale z uwagą przesłuchałem wystąpienie p. Andrzeja Dudy na konwencji i zmieniłem zdanie.
Ciekawie było adresowane przemówienie kandydata PiS - proszę zwrócić uwagę, że w istotnych momentach, tych kluczowych dla całości, używał jednocześnie argumentów adresowanych zarówno do "łacinników" (np. "solidarność między Polakami" czy "Rzeczpospolita to Naród") jak i "bizantyńców" (np. "rząd ma troszczyć się o ludzi" czy "Państwo powinno tworzyć miejsca pracy").
Ponieważ nie można być cywilizowanym na dwa sposoby naraz, to albo Andrzej Duda jest "łaciński", zaś "bizantyńskie" wtręty były ukłonem w kierunku PiS (oznaczałoby to, że instynktownie czuje różnice, to dobrze by o nim świadczyło), albo przemówienie zostało przygotowane przez specjalistów te różnice kojarzących - zaś sprawne oscylowanie pomiędzy nimi wskazywałoby na jego "łacińskość" (dla "bizantyńca" wszelka indywidualność chcąca działać poza Państwem to jakieś wynaturzenie).
Naprzeciwko ma zawodnika wagi ciężkiej (na szczęście pod każdym względem), głęboko turańskiego i będącego w zasadzie jawnym zwolennikiem "ścisłej współpracy" z Rosją, który od czasu do czasu palnie coś państwowotwórczo w duchu "bizantynizmu", ale bez przekonania, bo dla niego (w głębi ducha) państwo to kumple.
Można więc powiedzieć, że tworzyłaby się jakaś płaszczyzna gry ("łacińscy" za Dudą, "turańce" za Komorowskim, zaś obydwaj walczą o "bizantyńców"), gdyby nie pewien drobny szczegół: "turańcom" ustrój jest obojętny, zaś wśród "bizantyńców" i "łacinników" istnieją istotne podziały (nazwijmy je roboczo "lewica" i "prawica", choć większe są różnice pomiędzy np. prawicą u "bizantyńców" i "łacinników" niż pomiędzy lewicą a prawicą w obrębie którejś z tych grup), zaś w dodatku na Komorowskiego będzie na pewno głosować ta część "bizantyńców", która z obecną administracją żyje sobie w zgodzie.
O ile możliwe jest konstruowanie odpowiednio ogólnych komunikatów w sposób akceptowalny dla obydwu tych zbiorowości, o tyle nie da się stworzyć precyzyjnego komunikatu akceptowalnego dla elektoratu zróżnicowanego nie tylko cywilizacyjnie, ale i politycznie. Dla którejś części straci się wiarygodność, szczególnie że merdia będą bardzo wyczulone na takie sprawy i będą robiły co w ich mocy, żeby przekaz zniekształcić (vide: sprawa przekręcenia wypowiedzi nt. Ukrainy).
Ale być może rysuje się szansa na rozegranie meczu przeciwko Komorowskiemu (jeżeli tylko sztaby wyborcze nie strzelą jakiegoś głupstwa). Otóż słuchając jednej z nielicznych wypowiedzi p. Ogórek (tej, w której podkreślała chaos prawny w Polsce), miałem nieodparte wrażenie "łacińskości" tej kandydatki - pewne sformułowania po prostu są charakterystyczne dla takich a nie innych podstaw rozumowania.
Nie da się ukryć, że choć nie wiem czy chciałbym żyć w Polsce, której prezydentem będzie Andrzej Duda lub Magdalena Ogórek (ale chciałbym żyć w Polsce, której prezydent będzie myślał i działał w taki sposób, jaki prezentował Andrzej Duda na konwencji), to na pewno mam już dość życia w Polsce, której prezydentem jest Komorowski. I to zdecydowanie.
Jeżeli więc sztaby p. Dudy i p. Ogórek zgrabnie rozegrają różnice polityczne utrzymując swoich kandydatów w obszarze "bizantynizmu" i "łacińskości", to uwzględniając że "turańszczyzna" w Polsce to 50% i większość z tych ludzi na wybory nie chodzi (bo ma sprawy publiczne tam gdzie "reprezentujący" ich kandydat), jest niezerowa możliwość takiego rozegrania kampanii, aby przeciwstawić sobie nowoczesnych, nawzajem uprzejmych i "pięknie się różniących" młodych, wykształconych oraz bardzo dobrze wyglądających kandydatów, nieco już opatrzonemu, w dodatku wręcz "przaśnemu" obrońcy żyrandola. I wtedy Komorowski może nie wejść do drugiej tury (chyba że zagra na coś niemożliwego do realizacji, ale bardzo pożądanego w duchu znacznej części mieszkańców Polski: "obronę polskich granic" we własnym zakresie bez wsparcia amerykanów, w dodatku w taki sposób, aby nie drażnić Rosji i Niemiec - jeżeli p. Duda i p. Ogórek dadzą się wmanewrować w jawną proamerykańskość, to merdia ich rozniosą i będzie "po ptokach").
Jakie są na to szanse, czas pokaże. Na razie trzeba zrobić co można, żeby pilnować urn i skrzyknąć pospolite ruszenie do natychmiastowego obfotografowania świeżo wywieszonych protokołów komisji w celu przesłania ich mailem na zbiorczy serwer (z numerem komisji w temacie maila).
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1283 odsłony
Komentarze
@ Obserwator
8 Lutego, 2015 - 05:23
Jest ! Jak Komorowski stanie się zbędnym (niebezpiecznym) balastem to gdzieś pojedzie (np. do szpitala). Przegrywający Komorowski jest śmiertelnym zagrożeniem.
Co tu dywagowac na dzien dzisiejszy ten wygrywa
8 Lutego, 2015 - 07:20
kto liczy glosy,a systemu wyborczego nie mozna zmienic gdyz to zalezy od tych co rzadza.
Tylko ulica i koktajl molotowa ma sznse na spuszczenie tego szamba razem z ich mediami.
Czas zeby stare powiedzenie - ze na drzewach zamaist lisci beda wisiec POisci wdrozyc w zycie inaczej po Polsce tylko zostana ramki.