Monument pieśnią budowany
Mądrzy ludzie wymyślili hymny, by ich mocą tworzyć ponadczasowe, nieśmiertelne strofy. Nasi przodkowie intuicyjnie wyczuwali siłę , którą niesie przekaz, pełną piersią, wyśpiewany pod Niebiosa. Każdy kraj, każde państwo obiera sobie pieśń, by za jej przyczyną jednoczyć naród go tworzący i umacniać jego ducha. Naród, który popada w niewolę, traci prawo do wyśpiewywania swojego hymnu. Pozostaje mu tylko niema bezsilność i upokarzająca bezradność.
Czym były hymny komponowane podczas Powstania Warszawskiego, jeśli nie nadzwyczajnym aktem wyzwolenia dla ujarzmionego narodu? Każda dzielnica z osobna tworzyła swój własny zapis dziejowy i pełnym głosem walczących oddziałów obwieszczała to światu. Wszystkie te pieśni łączyły się w jeden, wspólny, zgodny zew wolności:
Warszawskie dzieci pójdziemy w bój!
I poszli w bój na śmierć i życie. I chociaż wtedy nie wygrali, to jednak Gloria Victis!
Gloria Victis, po stokroć!
To, co dzieje się od wczoraj w Warszawie jest fenomenem o wyjątkowej randze. I chociaż poprzednie rocznice Powstania Warszawskiego pretendowały do miana znaczących wydarzeń, zauważa się wzrastającą potrzebę kultywowania bohaterskiego zrywu z sierpnia 1944 roku.
Czy dzieje się tak na skutek wrodzonej Polakom przekory, nakazującej opór lewackim tendencjom do marginalizowania pozytywnych skutków Powstania Warszawskiego i przeciwstawiających im szereg krzywdzących oskarżeń i osądów?
A może jest to odruch obronny, powodowany intuicyjnym przeczuciem nadchodzących zagrożeń?
Czy można zatem potraktować tę gwałtownie rosnącą popularność opiewania powstańczych dokonań, jako swoiste wici, mające na celu konsolidację polskiego narodu? Zespolenie go w obliczu zagrożenia?
Można jednak przyjąć, że chodzi o coś jeszcze innego. Tym czymś jest rosnąca świadomość społeczna. Swoista forma okazania rzeczywistego obrazu, malującego się w duszach i sercach Polaków. Pomimo upływu ponad siedemdziesięciu lat, wbrew woli i działaniom wrogów Armii Krajowej, a nawet na przekór, narzuconemu przez media głównego nurtu, koślawemu wizerunkowi przywódców Polski Podziemnej, jest: Gloria Victis!
Bo czymże innym niż zwycięstwem, jest tak ochoczy i liczny udział we wszystkich uroczystościach poświęconych Powstańcom?
Jak inaczej nazwać to, co widać wszędzie tam, gdzie sławi się chwałę bohaterskich uczestników Powstania? Te tłumy ludzi, śpiewających z entuzjazmem nieporównywalnym do żadnych innych, w okolicznościach, czy to świeckich, czy religijnych.
Pieśni te nosimy w sobie bardzo głęboko. Nie sposób wyrwać ich z nas. Nie można ich wyrzucić z pamięci. Śpiewamy je z czułością i namaszczeniem, a treść ich przenika do naszego kodu genetycznego.
Nie złamie wolnych żadna klęska…
Przyglądają się śpiewającym Polakom rozmaici przybysze, wszystkiego ciekawi turyści. Fotografują nas, filmują, nagrywają i… słuchają. Skośne oczy Azjatów wpatrują się w rozśpiewany tłum i próbują zrozumieć. Czy potrafią?
Spoglądają z zaciekawieniem i szacunkiem na barwne panterki rekonstruktorów, na szare mundury harcerzy, na rekwizyty powstańcze. Tak wyglądali polscy bohaterowie?
Kiedy zapowiedziano, że wśród grup rekonstrukcyjnych, pojawili się goście zagraniczni, nie zdziwiłam się zbytnio. Przywykłam już do obecności Hiszpanów z Poland First To Fight i z dużą sympatią spoglądam na ich postacie, pięknie odziane w polskie mundury. To nasi fani. Ludzie, którzy nie tylko szanują polskie męstwo, odwagę i waleczność, ale doceniają rycerskość, charakterystyczną cechę polskich żołnierzy.
Tym razem, nie tylko Hiszpanów zaanonsowano. Z ogromnym zdumieniem usłyszałam, że kilkoro uczestników dzisiejszych obchodów przyjechało z Niemiec! Na ich czapkach połyskiwały srebrne orzełki, a na rękawach mundurów mieli biało-czerwone opaski.
Odbyła się rekonstrukcja przysięgi powstańczej, którą przyjmował kombatant, jeden z żyjących jeszcze „ Zośkowców”. To znana rota. Obowiązywała na terenie całej okupowanej Polski. Wszędzie tam, gdzie istniała konspiracja, podlegająca Rządowi Polski Podziemnej.
Obserwowałam tych Niemców podczas „przysięgi”. Kilku z nich wyraźnie powtarzało jej słowa. Czyżby mieli polskie korzenie?
Nie byłabym sobą, gdybym tego nie sprawdziła. Okazja nasunęła się niebawem. Młody, przystojny chłopak o ciemnych inteligentnych oczach, nie jest z pochodzenia Polakiem. Jego identyfikacja z Powstańcami Warszawskimi wzięła się z fascynacji zrywem, który ogarnął miasto w sierpniu 1944 roku. Studiując historię zgłębił całe pokłady wiedzy na temat Powstania Warszawskiego. Poznał prawdę i nie tylko zrozumiał Powstańców, ale oddał im hołd, przystępując do grupy ich sympatyków.
Czy jego stosunek do Polaków ulegnie zmianie, jeśli dojdzie kiedykolwiek do ewentualnych zwrotów i zawirowań politycznych? Nurtowało mnie to pytanie.
Jego odpowiedź była jasna i konkretna. Nawet jeśli tak się zdarzy, to on wystąpi w tym mundurze, który ma na sobie, bo właśnie złożył przysięgę wierności.
Zdumiała mnie ta odpowiedź. Zdumiała cała ta sytuacja.
Wokół nas rozlegały się melodie pieśni powstańczych i niosły szeroko po Warszawie. I pomyślałam sobie, że one nie tylko pięknie i doniośle wybrzmiewają. One tworzą swoisty Monument Chwały. Wiekuisty Pomnik Pamięci.
Gloria Victis!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1591 odsłon
Komentarze
Z Powstania...
3 Sierpnia, 2015 - 10:49
My wszyscy wolni Polacy z Powstania jesteśmy...
jan patmo
przysięga
3 Sierpnia, 2015 - 17:24
cudowny, budujący tekst - dziekuję. Taka własnie przysięgę powinniśmy złozyć my Polacy, znający i dostrzegający zagrożenia, lewacki terroryzm, złożyć ją Polsce i nastepnym pokoleniom. Bo bez naszych działan i starań one nie będa miały szansy zaspiewać 1 sierpnia powstańczych piosenek....
Yagon 12